Część 4 (styczeń-sierpień 1989)
sierpień – grudzień 1989
Gdy w połowie lipca, w Tallinie zebrała się „frontowa” Rada Bałtycka, przedstawiciele Rahvarinne, Sąjūdis-u i LTF uzgodnili sposób w jaki wspólnie upamiętnią półwiecze paktu Ribbentrop-Mołotow, domagając się upublicznienia jego tajnych zapisów oraz przywrócenia niepodległości państw bałtyckich . Było to coś znacznie wykraczającego poza akcję „dysydentów” sprzed dwóch lat, bowiem zarówno możliwości jak i środki były nieporównywalnie większe. Aby pokazać światu skalę własnych dążeń oraz siłę organizacji, narodowi „pierestrojkowcy” zdecydowali utworzyć „żywy łańcuch” pomiędzy trzema stolicami. Zaraz potem rozpoczęto przygotowania do jego urzeczywistnienia.
Po uprzednim rozgłoszeniu akcji i mobilizacji „frontowych” struktur, rankiem 23 sierpnia zaczął się tworzyć, złożony z ok. dwóch milionów ludzi, ponad 600-kilometrowy „łańcuch bałtycki”, określany także mianem „drogi bałtyckiej” lub „szlaku bałtyckiego”. Zaczynał się przy wieży Pikk Hermann w Tallinie, a kończył przy baszcie Gedimino pilies bokštas w Wilnie, przebiegając obok ryskiego Pomnika Wolności – Brīvības pieminekļa. Kto mógł przyjeżdżał na trasę samochodem z rodziną i znajomymi, a pozostałych dowożono mikrobusami i autobusami (zdarzały się także ciężarówki). W organizacji brały udział także władze gmin i miast przez które przebiegał „żywy łańcuch”. Gdy wszystko było gotowe, trzymając się za ręce, zademonstrowano zjednoczenie trzech narodów bałtyckich i wolę odzyskania przez nie wolności. W kulminacyjnym momencie, szpaler ludzki wkroczył na jezdnie ulic oraz na drogi i na 15 minut wzniesiono w górę złączone ręce (koordynację zapewniały transmisje radiowe). Wszędzie powiewały flagi narodowe z czarnymi wstążkami, a wzdłuż trasy zapalano świece i śpiewano narodowe pieśni. Nie brakowało też transparentów, tablic z hasłami i symboliki religijnej (szczególnie na terenach litewskich), a niektórzy uczestnicy ubrani byli w narodowe stroje. Dzięki transmisjom i reportażom, wydarzenie to zobaczył cały świat. Tego dnia, rada sejmu litewskiego „ruchu reformatorskiego” potwierdziła przyjętą w maju przez „najwyższy sowiet” LTSR „deklarację suwerenności” i ogłosiła zalecenia mające doprowadzić tę sowiecką republikę do „niepodległości”.
Rocznicę paktu hitlerowsko-sowieckiego zaznaczono także w Moskwie, gdzie dzień wcześniej, powołana na „kongresie deputowanych ludowych” komisja opublikowała rezultaty swoich „badań”. 14 z 26 należących do komisji „deputowanych ludowych” podpisało się pod wnioskiem, że pakt powinien zostać anulowany, a wzajemne relacje republik bałtyckich i Moskwy powinny opierać się na zawartych w 1920 roku układach. Kilka dni wcześniej, „Prawda” opublikowała oświadczenie Jakowlewa, pełniącego też funkcję przewodniczącego tejże komisji, w którym przyznał, że sowieci zawarli w 1939 roku z hitlerowskimi Niemcami pakt z tajną klauzulą, umożliwiającą ZSRS aneksję państw bałtyckich i że należy go „jednoznacznie potępić”. Dodał jednak, że nie ma to wpływu na ich przynależność do „raju krat”. Nie była to wszakże stalinowska „logika”, lecz leninowska taktyka. Twierdząc, że ujawnienie treści paktu nie stanowi podstawy do ogłaszania przez sowieckie republiki deklaracji opuszczenia ZSRS, Jakowlew dał do zrozumienia, że na właściwy moment należy jeszcze poczekać. „Podstawę prawną” zapewniała bowiem sowiecka „konstytucja”, a decyzja o jej zastosowaniu należała do sztabu pierestrojki. Jeszcze w sierpniu, centralkomitet KPZS „wydał” oświadczenie, w którym mocno skrytykował separatystyczne dążenia „sił nacjonalistycznych” w republikach bałtyckich czego kulminacyjnym wyrazem był „łańcuch bałtycki”, m.in. apelując o „przejście od konfrontacji do dialogu”. W rezultacie, 15 września do Moskwy udali się liderzy bałtyckich kompartii na rozmowy z Gorbaczowem. Według relacji, Gorbaczow przyjął pojednawczą postawę wobec narodowych komunistów, którzy po spotkaniu sprawiali wrażenie odprężonych i zadowolonych. 30 września, bałtyckie „najwyższe sowiety”, wzorem „frontów ludowych”, celem koordynacji swoich działań na rzecz „niepodległości państw bałtyckich”, utworzyły wspólną „bałtycką grupę parlamentarną”.
*
W pierwszej połowie września, dwa zamieszkałe przez pozostałych w ZSRS litewskich Polaków obszary południowo-wschodniej części LTSR ogłosiły się „polskimi rejonami narodowo-terytorialnymi” (solecznicki i wileński; ten drugi obejmował region wokół Wilna, bez samego miasta), chcąc w ten sposób wymusić uznanie dla żądań „równych praw obywatelskich” dla mniejszości polskiej. Władze LTSR niezwłocznie unieważniły te deklaracje. Przyszły konflikt był nieuchronny, bowiem nacjonaliści litewscy nie dążyli do porozumienia, w większości uważając tamtejszych Polaków za spolonizowanych Litwinów, a wspólną egzystencję w ramach unii polsko-litewskiej przedstawiając jako wielkie zło wyrządzone narodowi litewskiemu.
W ostatniej dekadzie miesiąca, w Wilnie zebrał się „najwyższy sowiet” LTSR „debatując” m.in. nad nowymi „wyborami” lokalnymi oraz przedstawionym przez Moskwę projektem „ustawy o autonomii gospodarczej” sowieckich republik bałtyckich i „uchwalając”, że od nowego roku poborowi litewscy będą odbywać swoją służbę jedynie na terenie LTSR lub innych republik objętych „bałtyckim okręgiem wojskowym”. Na tym tle, w rocznicowym dniu 28 września (zawarcie sowiecko-hitlerowskiego układu „o granicach i przyjaźni” z 1939 roku, w efekcie którego Litwa znalazła się w strefie interesów Kremla), niepodległościowa LLL zorganizowała dużą demonstrację na wileńskiej Alei Giedymina pod hasłem „armia czerwona do domu!”. Już wcześniej, bo w sierpniu, organizacja ta rozpoczęła akcję bojkotu poboru, publikując odezwę jednego ze swoich założycieli i czołowych działaczy, 29-letniego Juliusa Sasnauskasa. W jej ramach, na ulicach Wilna pojawiły się jesienią „punkty zwrotu biletów armii okupacyjnej”. Kwestia poboru litewskiej młodzieży do sowieckiej armii została ponownie nagłośniona w końcu października, za sprawą „powszechnego ruchu kobiet”, którego przedstawicielki, w większości matki żołnierzy poległych i rannych w Afganistanie, ogłosiły strajk głodowy przeciwko „nielegalnemu poborowi” młodych Litwinów.
Od wczesnej jesieni, rolę głównego „gospodarza” sowieckiej Litwy zaczął pełnić Sąjūdis, którego „parlament” na swojej „sesji” 24 października debatował nad zmianami w „prawie” LTSR odnośnie jej „obywatelstwa” i związanym z tym „referendum”. Według wstępnego projektu LPS, „obywatel” zobowiązany był m.in. do złożenia stosownej przysięgi na rzecz „państwa”, czego do tej pory doświadczali m.in. pionierzy, komsomolcy i rekruci. Do formalnego zatwierdzenia przez litewski „najwyższy sowiet” ustalonych ostatecznie przez Sąjūdis „propozycji” doszło na początku listopada. Zanim to nastąpiło, Litwini uroczyście świętowali 50-tą rocznicę przekazania im Wilna przez sowietów w 1939 roku.
Listopadowa rocznica bolszewickiego przewrotu zaznaczona została w Wilnie defiladą sowieckiej armii wzdłuż Alei Giedymina. Paradę usiłowali zablokować niepodległościowcy, z ośmielonymi powodzeniem „akcji podpisowej” działaczami LLL na czele, którym towarzyszyli aktywiści organizacji Ženeva-49 (Genewa-49; nazwa nawiązywała do IV Konwencji Genewskiej z sierpnia 1949 roku zawierającej zapisy o ochronie ludności cywilnej, konkretnie chodziło o jej artykuł 51, dotyczący zmuszania ludności do służby w armii okupacyjnej; organizację powołano we wszystkich trzech sowieckich republikach bałtyckich celem pomocy osobom unikającym poboru oraz dezerterom). Wprowadzone natychmiast wojskowe „siły porządkowe” spacyfikowały protest, podczas którego manifestanci wbiegali przed przejeżdżające pojazdy, a na okolicznych budynkach zrywano czerwone flagi i wieszano trójkolorowe flagi litewskie.
Tymczasem, swoją „rozgrywkę” z moskiewską centralą rozpoczęli litewscy komuniści z Brazauskasem na czele, wśród których nie brakowało czołowych działaczy Sąjūdis-u. 16 listopada poinformowali oni politbiuro KPZS, że niezależnie od „ostrzeżeń” zamierzają zostać kompartią „autonomiczną”. Zanim jednak do tego doszło, 7 grudnia, „najwyższy sowiet” LTSR wykreślił z lokalnej „konstytucji” zapis o „kierowniczej roli” kompartii i w jego miejsce wprowadził nowe „artykuły”, ustanawiające na sowieckiej Litwie „system wielopartyjny”. Niedługo potem Sąjūdis przestał być „ruchem obywatelskim”, stając się de facto partią polityczną. W niedalekiej perspektywie były bowiem nowe „wybory”.
20 grudnia litewska kompartia odbyła swój dwudziesty „zjazd”. Spośród 1033 „delegatów”, 855 „zagłosowało” za odłączeniem się od KPZS i przemianowaniem Litewskiej Partii Komunistycznej na Niezależną Litewską Partię Komunistyczną, z własnym programem i statutem. 25 grudnia, na „plenum” centralkomitetu KPZS, Gorbaczow określił tę decyzję jako nielegalną, dodając, że sowieckie „państwo” nie pozwoli na „rozpad federacji”. Wobec takiego stanowiska sowieckiego genseka, w swojej „uchwale” komuniści szczebla centralnego potępili proklamację litewskiej kompartii, zapewniając też o „moralnym i materialnym” wsparciu dla lojalistów, którzy sprzeciwili się Brazauskasowi i jego towarzyszom. Dzień wcześniej, zebrani ponownie w Moskwie „deputowani ludowi” ZSRS „potwierdzili” istnienie tajnych protokołów paktu Ribbentrop-Mołotow i „uchwalili” rezolucję stwierdzającą, że układy hitlerowsko-sowieckie z 1939 roku naruszyły „suwerenność i niezależność innych narodów” oraz są „bezprawne i nieważne” od chwili ich zawarcia. Każdy uzyskał to, na czym mu zależało.
*
Po sierpniowym oświadczeniu władz KPZS dotyczącym „sił nacjonalistycznych”, z końcem miesiąca łotewscy „pierestrojkowcy” wystosowali „odezwę do narodu”, deklarując, że „nie ulegną prowokacjom” i „kategorycznie odrzucają ingerencję z zewnątrz w sprawy Łotwy”. Wysłali też „list protestacyjny” do sowieckiego genseka. Zabrakło na nim podpisu Vagrisa, Gorbunovsa i ich współpracowników partyjnych, lecz swój stosunek do tej kwestii zaprezentowali oni jednoznacznie w ogłoszonym 30 sierpnia przez lokalny centralkomitet „programie działań”, w którym jako jedną z głównych „podstaw działalności” łotewskiej kompartii wymieniono „deklarację suwerenności państwa łotewskiego”. 11 września opublikowano z kolei projekt nowego programu LTF, w którym jako jeden z głównych celów działania wymieniono „przywrócenie łotewskiej niepodległości narodowej, poprzez utworzenie demokratycznej republiki parlamentarnej, która kontynuowałaby demokratyczne tradycje Republiki Łotewskiej”. „Demokratyzacja” rozwijała się już dynamicznie i w tym czasie w życiu politycznym LPSR, podobnie jak w sąsiednich republikach, na większą skalę ujawniły się kwestie związane z obecnością sowieckiej armii. Przejawem tego zjawiska była manifestacja na ryskim placu katedralnym, którą 21 września zorganizowała utworzona tego samego dnia „liga kobiet łotewskich”, protestując na niej przeciwko „samowoli armii”.
7 października rozpoczął się dwudniowy, drugi kongres łotewskiego „frontu ludowego”. Tego samego dnia w Mežaparks zebrało się ok. 100 tysięcy ludzi, aby uczestniczyć w zorganizowanym tam festiwalu folklorystycznym. Narodowa mobilizacja mas wciąż była bowiem niezbędna. W transmitowanym „na żywo” kongresie uczestniczyli także emigranci łotewscy, wśród nich uchodźca z 1944 roku i znany działacz narodowy, ekonomista Valdis Liepiņš z Kanady, który został członkiem rady LTF. Liderem organizacji pozostał Īvāns. Nie obyło się bez zaciekłych „walk frakcyjnych”, miraż władzy był już bowiem bardzo duży i stale się powiększał. O jego rozmiarach świadczy fakt, że zaraz po kongresie Īvāns i drugi z liderów LTF Ivars Godmanis spotkali się z przybyłym z Moskwy wojskowym przedstawicielem Gorbaczowa, marszałkiem Sergiejem Achromiejewem, do niedawna szefem sztabu generalnego sowieckiej armii (pomimo deklarowanego sprzeciwu wobec inwazji na Afganistan, w latach 1979-84 roku kierował planowaniem operacji wojsk sowieckich tamże; podobnie jak Pugo, Achromiejew „popełnił samobójstwo” w rezultacie „nieudanego puczu moskiewskiego”). Trudno dziś dojść co konkretnie było tematem ich rozmów, ale wolno chyba przypuścić, że omawiano także kwestie przyszłych, wzajemnych relacji armii sowieckiej z „pierestrojkowcami”.
12 października ujawnił się rozłam w łotewskiej kompartii, z której wydzieliła się duża grupa zwolenników status quo ante. Na ich czele stanął sekretarz ryskich struktur kompartii Alfrēds Rubiks, który tego dnia „wystosował” list do politbiura KPZS, skarżąc się na utratę przez nią kontroli nad sytuacją w LPSR, dążenia LTF do „demontażu władzy sowieckiej”, a także na „ekstremistów” z LNNK i LSDSP. Wzywając towarzyszy w Moskwie do przyjęcia „pryncypialnej i odważnej postawy” wobec zagrożenia utratą władzy w LPSR na rzecz „frontu ludowego”, pomimo 30-letniego stażu partyjnego, podobnie jak inni „internacjonaliści” Rubiks nie rozumiał na czym polega leninowska taktyka podboju świata albo ją odrzucał. Obchody „wielkiego października” na sowieckiej Łotwie przebiegły spokojnie. Sowiecka armia miała tam pewniejsze „zaplecze” oraz więcej do powiedzenia (miała także lepsze kontakty z „pierestrojkowcami”). Listopadowy „upadek muru berlińskiego”, Padomju Jaunatne skwitowała krótkim hasłem: „teraz albo nigdy”.
10 listopada, łotewski „najwyższy sowiet” ogłosił nowe święta państwowe, uznając za nie nie tylko rocznicę ogłoszenia deklaracji niepodległości Łotwy, ale także Boże Narodzenie. Przypadający dzień później Lāčplēsa Diena zyskał status „dnia pamięci”. Oprócz jego uroczystych obchodów na ryskim nabrzeżu Dźwiny i na Cmentarzu Brackim, specjalna komisja łotewskiego „najwyższego sowietu” ogłosiła tego dnia raport w kwestii wydarzeń, które doprowadziły do wcielenia Łotwy do ZSRS w lipcu-sierpniu 1940 roku, uznając „uchwały” ówczesnego prosowieckiego parlamentu łotewskiego oraz „najwyższego sowietu” ZSRS za bezprawne. Listopadową rocznicę przedwojennej Deklaracji Niepodległości świętowano już urzędowo w całej LPSR. Główna manifestacja odbyła się na staromiejskim nabrzeżu Dźwiny w Rydze, pod hasłem „za niepodległą Łotwę”. Wzięło w niej udział ok. pół miliona osób, które aplauzem „podpisały się” pod listem otwartym do Gorbaczowa i Busha, szykujących się do tzw. szczytu maltańskiego, wzywającym ich do „rozwiązania kwestii niepodległości Łotwy w trybie pilnym, zgodnie z niezachwianą wolą trzech narodów bałtyckich do samostanowienia” (jak wiadomo sowiecki gensek i amerykański prezydent ogłosili wówczas zakończenie „zimnej wojny”), a także pod listem do „najwyższego sowietu” ZSRS, domagającym się „przywrócenia historycznej sprawiedliwości republikom bałtyckim”. 27 listopada, tenże „najwyższy sowiet”, pod przewodnictwem Gorbaczowa, ogłosił „niezależność gospodarczą” trzech sowieckich republik bałtyckich. 10 grudnia na sowieckiej Łotwie odbyły się „wybory” do miejskich i gminnych sowietów, w których większość „mandatów” uzyskali kandydaci „frontu ludowego”. Wraz z końcem roku, komsomolska „Młodzież sowiecka” stała się „Młodzieżą łotewską”.
*
Po sukcesie „łańcucha bałtyckiego”, w sowieckiej Estonii nabrała dynamiki akcja tworzenia „komitetów obywatelskich” i rejestrowania się w nich Estończyków, w tym rozsianych po świecie powojennych emigrantów. Było to o tyle ważne, że przyszły „kongres Estonii” miał przywrócić niepodległość na podstawie konstytucji Republiki Estońskiej z 1938 roku, według której najwyższą władzą był naród estoński i aby to uczynić należało zarejestrować wszystkich dorosłych Estończyków, będących obywatelami lub potomkami obywateli Estonii do lipca 1940 roku. Pełną parą pogłębiała się też „demokratyzacja” i „socjalistyczny pluralizm”. Na tej fali, 27 września utworzona została partia monarchistów (Eesti Rojalistlik Partei – ERP). Jak wskazuje jej nazwa, deklarowanym przez założycieli celem było uczynienie z Estonii królestwa wzorem Szwecji, Norwegii i Danii. Rzecz jasna było to mało realne, bowiem Estonia nigdy nie była suwerennym królestwem, będąc podzielona pomiędzy obce księstwa i monarchie, lecz z powodzeniem wypełniało polityczną „paletę barw” (w „pierwszych wyborach parlamentarnych” w 1992 roku, estońskich monarchistów poparło ok. 7% uczestników; ich przedstawiciele zachowywali się w nim inaczej niż wszyscy, m.in. przy zapalonym ogniu organizując ugrofińskie „magiczne obrzędy”, po to, aby parlament osiągnął „jak największą mądrość”). W odróżnieniu od LTF i Sąjūdis-u, „niepodległość” nie była jeszcze celem estońskiego „frontu ludowego”, nadal dążącego do „suwerenności” w ramach „raju krat”.
Do końca października, w estońskich „komitetach obywatelskich” zarejestrowało się już ok. 320 tysięcy osób. Dużą aktywność wykazywali jednak nie tylko niepodległościowcy. Zarządzający sowiecką Estonią komuniści przygotowywali już w tym czasie „reformę państwa”. 10 listopada, „najwyższy sowiet” ENSV zaaprobował „ustawę” wprowadzającą nową strukturę administracyjną i zmieniającą system lokalnego zarządzania. Następnego dnia, w tallińskim „domu ludowych związków zawodowych” zebrali się niepodległościowcy z „komitetów obywatelskich” powołując ich strukturę zarządzającą EVKPK (Eesti Vabariigi Kodanike Peakomitee) – Generalny Komitet Obywateli Republiki Estonii. Jej liderem został Kelam, którego wspomagali Laar oraz Velliste. Wśród inicjatorów utworzenia EVKPK był także Tarto, który wówczas łączył oba środowiska. 12 listopada, estoński „najwyższy sowiet” przedstawił swoją ocenę wydarzeń z wiosny i lata 1940 roku, w wyniku których Estonia została republiką sowiecką, uznając jej wcielenie do „raju krat” za „nielegalne i nieważne”. Pięć dni później, ten sam „organ państwowy” ogłosił zasady nowych „wyborów parlamentarnych”. Zabraniały one kandydowania osobom mieszkającym w ENSV krócej niż 10 lat. Była to praktyczna eliminacja potencjalnych przedstawicieli rosyjskojęzycznych migrantów, z których większość przybyła tam w latach 80. Moskwa potępiła ten krok jako naruszenie sowieckiej „konstytucji”.
W ostatnim miesiącu 1989 roku, „najwyższy sowiet” estoński kontynuował swoją wzmożoną aktywność. Wśród wielu „ustaw”, 6 grudnia określił nowe zasady zarządzania ENSV oraz służby wojskowej jej mieszkańców. Te pierwsze określały talliński „rząd” jako kompetentny we wszystkich kwestiach dotyczących „władzy wykonawczej” sowieckiej Estonii, zaś „ustawy wojskowe”, m.in. ustalały wzorem litewskim, że poborowi estońscy służyć powinni przede wszystkim w jednostkach na terytorium ENSV lub innych republik, które obejmuje „bałtycki okręg wojskowy”. Dodano w nich także postanowienie o „potrzebie przywrócenia estońskich tradycji narodowych oraz prestiżu armii w społeczeństwie” (biorąc pod uwagę okoliczności, chodziło niewątpliwie o armię ZSRS) oraz zobowiązano „rząd” sowieckiej Estonii do negocjowania z moskiewską centralą „znacznej redukcji sił i uzbrojenia na terytorium estońskim”, a także kwestii „integracji Estonii z Europą Północną”.
Dzień po tej serii „ustaw”, centralkomitet estońskiej kompartii uznał, że z „konstytucji” ENSV powinien zostać usunięty zapis mówiący o tym, że jest ona jedyną legalną partią polityczną w tym tworze. 10 grudnia odbyły się tam „wybory samorządowe”, w których w ogromnej większości poparto kandydatów Rahvarinne. Warunek co najmniej dwuletniego „zameldowania” ograniczył skutecznie konkurencję przybyłą ze wschodu i południa ZSRS, a przede wszystkim liczbę niepożądanych „wyborców” (wg oświadczenia Интердвижениa było ich 160 tysięcy).
28 grudnia powołano prezesa „wskrzeszonego” Eesti Pank – estońskiego banku centralnego. Został nim dotychczasowy szef „komisji planowania” ENSV Rein Otsason, legitymujący się ośmioletnim stażem w sowieckich „ekonomicznych instytucjach naukowych” oraz dobrą znajomością węgierskich „reform rynkowych” (i nie tylko: w latach 1980-84 był „pierwszym sekretarzem” w sowieckiej „ambasadzie” w Budapeszcie), który po przeprowadzonej w 1992 roku „reformie monetarnej” założył własny bank Eesti Krediidipank (Estoński Bank Kredytowy), będąc jego prezesem oraz większościowym udziałowcem. Pod koniec lat 90-tych Otsason związał się formalnie z Bankiem Moskiewskim (Банк Москвы), który po jego śmierci w 2004 roku stał się głównym udziałowcem Eesti Krediidipank (początkowo przez powstały również w 1992 roku ryski Latvijas Biznesa banka – późniejszy Bank M2M Europe AS, którego właścicielem został z czasem jeden z „rosyjskich finansistów”, współzałożyciel koncernu Petropavlovsk Andriej Wdowin). Obejmujący świat, „postsowiecki” system finansowy, tworzy zestaw naczyń połączonych.
styczeń – marzec 1990
4 stycznia 1990 roku czołowi komuniści litewscy spotkali się w Moskwie z sowieckim gensekiem, przyjmując pojednawczą postawę względem zadeklarowanej przez siebie „autonomii”. Gorbaczow zapowiedział swój rychły przyjazd do Wilna, co stało się tydzień później. W przeddzień jego przybycia, Sąjūdis dał jednak do zrozumienia, że o żadnym kompromisie nie może być mowy i pod hasłem „wolność i niepodległość dla Litwy!” zorganizował masową demonstrację na Placu Katedralnym. Przybyło na nią dziesiątki tysięcy ludzi, manifestujących nie tylko pod hasłami „pełnej niepodległości”, ale też wycofania armii sowieckiej z LTSR. Powszechnie odwoływano się do wspomnianego wcześniej układu z sowiecką Rosją z 1920 roku, uznając go za akt prawny gwarantujący przedwojenną, litewską niepodległość. Przybyły gensek KPZS odbył szereg spotkań z partyjnym „aktywem”, usilnie apelując o cierpliwość, a po napotkaniu dużego oporu, posuwając się do zawoalowanych gróźb (m.in. porównał sytuację narodowościową w LTSR do sytuacji w Kotlinie Fergańskiej, gdzie pół roku wcześniej sowieci użyli armii do spacyfikowania zamieszek po pogromach Turków Meschetyńskich dokonanych przez Uzbeków). Było to jednak wystąpienie pro forma. Dzięki niemu i jego ekipie, to ich wybrańcy i twory były obecnie lokomotywą pierestrojki. Trudno się zatem dziwić, że Brazauskas z towarzyszami, czując narodowe parcie, nie zmienili swojej strategii, zaś zapowiedź sowieckiego genseka, że Kreml rozpoczął opracowywanie procedur secesji republik z ZSRS, liderzy LPS określili jako propagandę i „tanie kłamstwo” (Landsbergis określił to zniewagą stwierdzając, że naród powinien sam decydować o sobie). Na zakończenie litewskiej wizyty, Gorbaczow wyraził wolę dalszego rozwijania pierestrojki – wprowadzenia w ZSRS „systemu wielopartyjnego”. Sowieci wciąż dodawali paliwa do ognia „liberalizacji”.
15 stycznia, „najwyższy sowiet” LTSR ogromną większością „wybrał” Brazauskasa swoim „przewodniczącym prezydium” – nieformalnym „prezydentem” tej sowieckiej republiki, usuwając ponadto „konstytucyjne” zapisy o monopolu kompartii w „organach” administracyjnych i przedstawicielskich, sądach itp., do czego wykorzystano nowe zmiany w „prawie” ZSRS. Na tym jednak nie skończyła się jego aktywność. Zdecydował bowiem również o przywróceniu przedwojennego hymnu litewskiego oraz flagi państwowej i ogłosił nowe wybory „parlamentarne” według zasad „demokratycznego prawa”. Ponadto wprowadził „wolność prasy”, likwidując miejscowy oddział Gławlitu. Zaraz też, w LTSR rozpoczęła się „kampania wyborcza” z nieodłącznymi masowymi wiecami. Komuniści podkreślali swoje dotychczasowe sukcesy w osiągnięciu „suwerenności” i zapewniali o kontynuacji strategii przy jednoczesnym „zachowaniu umiaru”, zaś Sąjūdis oparł swój przekaz na postulacie jak najszybszego przywrócenia „pełnej niepodległości” i na nacjonalistycznych sloganach. Nie przeszkadzało to jednak jednym i drugim współpracować w ramach utworzonej pod koniec 1989 roku, wspólnej „rady konsultacyjnej” (niektórzy z liderów „ruchu pierestrojkowego” należeli też do centralkomitetu „niezależnej” kompartii). W tym czasie nie próżnowało również litewskie KGB, przystępując do „porządkowania” swoich archiwów. Czasu na to było coraz mniej.
W celu jak największej mobilizacji narodowej, litewscy „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” zorganizowali 3 lutego swoją „konwencję wyborczą” pod hasłem Lietuvos kelias, nawiązującym do sierpniowego „łańcucha bałtyckiego” (po litewsku Baltijos kelias). Po obietnicy uzyskania do końca maja własnej podmiotowości kulturowej i językowej, do „wyborów” szykowała się również mniejszość polska (w tym czasie polscy komuniści z Ciechanowiczem na czele zainicjowali akcję utworzenia opisanej wcześniej „Wschodniopolskiej socjalistycznej republiki sowieckiej”). 14 lutego, na swojej ostatniej sesji przed „wyborami”, litewski „najwyższy sowiet” zatwierdził utworzenie banku centralnego LTSR oraz zalegalizował własność prywatną.
„Wybory” do litewskiego „najwyższego sowietu” odbyły się 24 lutego („pierwsza tura”). Uwiarygodnili je „demokraci” z LDP oraz „chadecy” z niedawno reaktywowanej LKDP (Lietuvos krikščionių demokratų partija; zamiar wznowienia jej działalności ogłoszono rok wcześniej). Narodowo-niepodległościowa LLL nie wzięła w nich udziału, niemniej „nieoficjalnie” poparła kilku kandydatów LPS, tym samym także wspierając ulepszoną sowiecką „demokrację”. Przy niemal 72% udziale, kandydaci mający wsparcie litewskiego „frontu ludowego” uzyskali blisko 80% „mandatów” (uzyskali je niemal wszyscy liderzy organizacji). Podobnie było w „drugiej turze”, gdzie kandydaci „ruchu pierestrojkowego” uzyskali ponad 65% „mandatów”. Dodatkowo, wolę wspierania Sąjūdis-u zadeklarowała większość z „niezależnych” komunistów („niezależna” kompartia Brazauskasa uzyskała blisko 1/4 „mandatów”). Kwestia, czy „pełną niepodległość” sowieckiej Litwy należy ogłosić jak najszybciej, czy też należy jeszcze z tym poczekać, została przesądzona.
Wieczorem 10 marca, w Wilnie zebrał się nowy „najwyższy sowiet” LTSR. Po załatwieniu „kwestii proceduralnych”, następnego dnia rano jego „przewodniczącym” został Landsbergis, który konkurował o to stanowisko z Brazauskasem. Po odpowiednich przygotowaniach, przy sześciu głosach wstrzymujących się (były to głosy litewskich Polaków; czterech z nich głosowało „za”), 130 „deputowanych” uchwaliło deklarację „niepodległości” sowieckiej Litwy, nazywając ją „odtworzoną republiką litewską”, a „najwyższy sowiet” – „radą najwyższą Republiki Litewskiej” (wkrótce do jej nazwy dodano przydomek „- sejm restytucyjny”). Głosowanie było imienne, a głosujący „za” podpisywali się pod deklaracją. Na tę okoliczność, „bojkotujący” dotychczas tę instytucję Terleckas zawiesił w sali obrad historyczny wizerunek godła litewskiego – Pogoni, który zastąpił godło LTSR. Po ogłoszeniu deklaracji zaśpiewano litewski hymn.
Wraz z aktem „przywrócenia niepodległości” przywrócono konstytucję Litwy z 1938 roku, lecz pół godziny później ją zawieszono i wprowadzono „tymczasową ustawę zasadniczą” – znowelizowaną „konstytucję” LTSR. Była to więc oczywista kontynuacja sowieckiej Litwy, co podkreślały dodatkowo sowiecki aparat administracyjny i sowiecka armia na jej terytorium. „Najwyższy sowiet” był „organem konstytucyjnym” sowieckiej Litwy i ani zmiana jego nazwy, ani zaangażowanie się w jego działania syna głównego kontynuatora państwowości wolnej Litwy na emigracji Stasysa Lozoraitisa (także Lozoraitis junior był od czasów wojny urzędnikiem struktur przedwojennego państwa litewskiego na emigracji; w owym czasie reprezentował je w relacjach ze Stolicą Apostolską oraz z rządem amerykańskim, który nie uznawał sowieckiej aneksji Litwy, choć po podpisaniu dokumentu końcowego Konferencji Helsińskiej, uznawał nienaruszalność granic ZSRS), w obliczu faktu przyjęcia za podstawę jego funkcjonowania tej samej „konstytucji” nie mogło tego zmienić. Gdy już po wszystkim, późnym wieczorem Landsbergis wraz innymi „parlamentarzystami” wyszedł na zewnątrz budynku (wyniesiono ze sobą emblemat sowieckiej Litwy), zgromadzony tam wielotysięczny tłum radośnie powiewał narodowymi flagami i skandował „dziękujemy!”.
Trzy dni później, „prezydentem” ZSRS został Gorbaczow, a wśród „deputowanych ludowych”, którzy uczestniczyli w jego „wyborze” byli także „deputowani” litewscy. Pod jego przywództwem, sowieccy „deputowani ludowi” niezwłocznie potępili deklarację litewską i uznali ją za nielegalną, zaś sam Gorbaczow w telegramie do Landsbergisa zażądał jej wycofania, grożąc „poważnymi konsekwencjami”. 17 marca władze „odrodzonej Litwy” odrzuciły ultimatum i tego samego dnia jej „premierem” została Prunskienė. Połowę składu nowego „rządu” stanowili członkowie „niezależnej” kompartii – Brazauskas został „wicepremierem”, a w „rządzie” był także Rosjanin – co wywołało protesty, przede wszystkim ze strony LLL. Dwa dni później, „rada najwyższa” zarządziła wycofanie się armii sowieckiej z terytorium „Republiki Litewskiej”, a 22 marca „wytyczyła granice”, tożsame z „granicami” sowieckiej Litwy. Armia sowiecka jednak nie tylko zignorowała owo zarządzenie, ale 24 marca zajęła budynek szkoły partyjnej w Wilnie, trzy dni później budynek centralkomitetu litewskiej kompartii i jej archiwum, a po kolejnych trzech dniach siedzibę głównego prokuratora (we wszystkich przypadkach użyto jednostek powietrzno-desantowych). Sąjūdis odpowiedział rekrutacją ochotników do „sił obrony państwa”, a „rząd” starał się nawet „zabezpieczyć granice” (symboliczny posterunek ustawiono na „granicy” z sowiecką Łotwą).
Wobec zaostrzenia się sytuacji w sąsiedztwie, swoje usługi mediacyjne zaoferował solidarnościowo-komunistyczny „rząd” w Warszawie (27 marca w Wilnie przebywał jego czołowy „ideolog” Bronisław Geremek). Sowietów jednak nie interesowało mieszanie się w ich własne sprawy wykreowanych z ich inspiracji nowych zarządców tzw. demoludów. Rozpoczęty właśnie „upadek” ZSRS był wyłącznie ich sprawą.
*
Z początkiem 1990 roku estoński „front ludowy” zaczął przestawiać się na „niepodległość”. 14 stycznia, w Parnawie zebrała się Rada Bałtycka i „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” z awangardy sowieckich „frontów ludowych” ustalili jakie działania należy podjąć, aby doprowadzić do rychłej „niepodległości” wszystkich trzech sowieckich republik bałtyckich. Na realizację ich uzgodnień w sowieckiej Estonii nie trzeba było długo czekać. 2 lutego przypadła 70. rocznica traktatu bolszewicko-estońskiego zawartego w 1920 roku w Tartu, w którym sowieci uznali niepodległość Estonii „po wsze czasy”, zaś Estończycy umożliwili im pokonanie antybolszewickich sił armii Judenicza na froncie północnym wojny kontrrewolucyjnej (traktat ten kończył wojnę o niepodległość Estonii; była to klasyczna bolszewicka gra taktyczna, powtórzona wkrótce w wojnie z Polską w postaci Traktatu Ryskiego). Tego dnia, na wspólnej „sesji” zebrały się „najwyższy sowiet” ENSV oraz „wybrana” w grudniu „izba samorządowa” i ogłosiły, że niepodległość Estonii nie została przerwana sowiecką okupacją, ponieważ traktat z Tartu w dalszym ciągu obowiązuje, co miało stanowić podstawę na której estońscy „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” zamierzali oprzeć swoją „deklarację niepodległości”.
W odróżnieniu od Litwinów, Estończycy stworzyli narodową alternatywę dla „najwyższego sowietu” – ciało przedstawicielskie, które mogłoby proklamować przywrócenie państwa bez wątpliwości prawnych. 24 lutego, w święto niepodległości przedwojennej Estonii, rok po ogłoszeniu apelu o powołanie niezależnego Kongresu Estonii (Eesti Kongress), stał się on faktem za sprawą wyboru swoich przedstawicieli przez niemal 560 tysięcy „obywateli estońskich”, zarejestrowanych w ramach „komitetów obywatelskich” według wspomnianej wcześniej zasady oraz niemal 35 tysięcy osób „ubiegających się o obywatelstwo”. Kongres Estonii stanowiły 542 osoby, które 11 marca zebrały się w tallińskiej sali koncertowej ”Estonia” na dwudniowej sesji. Na tę okoliczność swoje pozdrowienia przesłał zebranym szef rządu wolnej Estonii na uchodźstwie, Heinrich Mark. Wybrano ciało wykonawcze” – 78-osobowy Komitet Estoński (Eesti Komitee) z Kelamem jako przewodniczącym jego 12-osobowej rady. Połączył on dawnych „dysydentów” z „frontem ludowym”, a do jego władz należał także Savisaar. Pomimo oczekiwań, nie ogłoszono jednak przywrócenia niepodległości Estonii na podstawie przedwojennej konstytucji ani deklaracji, że Kongres Estonii jest jedynym legalnym, narodowym ciałem przedstawicielskim.
Powściągliwość estońskich niepodległościowców nie powstrzymała jednak „internacjonalistów” przed zorganizowaniem przeciwko nim, trzy dni później w Tallinie, ok. 10-tysięcznej manifestacji (wobec zakazu „pierestrojkowych” władz miejskich, porządek zapewniła sowiecka armia). Według późniejszych relacji, wkrótce potem w tallińskim ogrodzie botanicznym miało miejsce niejawne spotkanie zarządów Rahvarinne i Komitetu Estońskiego, na którym zawarto nieformalne porozumienie o współpracy (niepodległościowcy twierdzili, że w zamian za poparcie Saavisara na „premiera” sowieckiej Estonii, uzyskali wsparcie „frontu ludowego” dla własnych działań). Okazało się ono jednak chwilowe (do czasu mianowania Savisaara). Jeszcze w ostatnim tygodniu lutego zmieniono „prawo” ENSV pozbawiając kompartię „kierowniczej roli”.
18 marca odbyły się „wybory” do „najwyższego sowietu” ENSV, w których, przy ponad 78% frekwencji (narodowcy-niepodległościowcy z ERSP i EMS wezwali do ich „bojkotu”), „front ludowy” z Kongresem Estonii oraz kompartia pod emblematem „komunistyczna partia Estonii – wolna Estonia” uzyskały łącznie 2/3 „mandatów” (45 ze 105 przypadło Rahvarinne), co otwierało drogę do ogłoszenia „niepodległości” sowieckiej Estonii. Okazała się ona jednak dość długa. 23 marca, w Tallinie rozpoczął się dwudniowy „XX zjazd” estońskiej kompartii, który okazał się przełomowy dla jej losów. Podobnie jak kompartia litewska, podzieliła się ona na część nacjonalistyczną – „niezależną” oraz internacjonalistyczną – „pro-sowiecką”. Jak łatwo zgadnąć, liderem tej pierwszej został Väljas.
Pierwsza „sesja” nowego „najwyższego sowietu” ENSV rozpoczęła się 29 marca. Na początek „demokratycznie” podzielono się władzą: „przewodniczącym prezydium” – nieformalnym „prezydentem” ENSV został ponownie komunista-„pierestrojkowiec” Rüütel, „marszałkiem”, inny komunista-”reformator” – Ülo Nugis, zaś jednym z dwóch „wicemarszałków”, współzałożycielka „frontu ludowego” Marju Lauristin, wkrótce liderka „niepodległościowej partii socjademokratycznej” (drugim został „propaństwowy” Rosjanin Wiktor Andriejew). Następnego dnia, „najwyższy sowiet” ENSV, na wniosek „posłów” Rahvarinne zdecydował kwestię „niepodległości”. Przeciwko jej było ośmiu „parlamentarzystów”, a trzech wstrzymało się od „głosu”. 29 „posłów” (przed wszystkim Rosjanie) nie wzięło udziału w „głosowaniu”. Kwestia została zdecydowana na korzyść „niepodległości”. Nie ogłoszono jej jednak od razu tak jak na sowieckiej Litwie, lecz zapowiedziano rozpoczęcie „okresu przejściowego, celem odbudowy republiki estońskiej”, uznając jednocześnie władzę państwową ZSRS w sowieckiej Estonii za nielegalną. Takie sformułowanie deklaracji wynikało z próby scalenia stanowisk „frontu ludowego” i narodowych komunistów ze stanowiskiem powszechnie popieranego Kongresu Estonii, co skończyło się ostatecznie ich zjednoczeniem w przyszłej „radzie najwyższej”.
Pierwszym bezpośrednim efektem deklaracji estońskiego „najwyższego sowietu” było „odwołanie” dotychczasowego „rządu” ENSV, kierowanego przez wieloletniego komunistycznego aparatczyka wysokiej rangi (w 1972 roku był już sekretarzem komsomołu), Indreka Toome – „reformatora”, który został „premierem” na fali „śpiewającej rewolucji”, a w „postkomunistycznej” Estonii „człowiekiem interesu” (póki co został szefem „parlamentarnej komisji spraw zagranicznych”). Savisaara czekało wkrótce kolejne ważne zadanie. Moskwa uznała deklarację estońską za nielegalną, lecz nie wystosowała gróźb i nie „zabezpieczyła” budynków partyjnych, jak zrobiła to w „Republice Litewskiej”.
*
11 stycznia 1990 roku, przy ryskim Pomniku Wolności miała miejsce manifestacja solidarności z sowiecką Litwą, gdzie właśnie przybył sowiecki gensek. Tego samego dnia, „najwyższy sowiet” łotewski ”uchwalił” poprawki do lokalnej „konstytucji”, pozbawiające kompartię „wiodącej roli” oraz zaprowadzające w LPSR „pluralizm polityczny”. Aby nie było wątpliwości, że sowiecka Łotwa podąża śladem sowieckiej Litwy, następnego dnia „uchwalono” także deklarację poparcia „niepodległościowego” kursu południowych sąsiadów.
Nadchodził czas „demokratycznych wyborów” i należało przygotować do nich scenę oraz aktorów. 13-14 stycznia, zebrane w Jurmale organizacje i kluby ekologiczne utworzyły swoją reprezentację polityczną w postaci Partii „Zielonych”, opartą przede wszystkim na strukturach „klubów ochrony środowiska” (VAK). Swoje „trzy grosze” dorzucili także łotewscy komuniści-”reformatorzy”, przygotowując grunt pod swoją „niezależność” od kremlowskiej centrali (nie tylko „fronty ludowe” i „najwyższe sowiety” realizowały podobną strategię). Na początek, centralkomitet zadeklarował, że budynki i inne mienie partyjne należą wyłącznie do łotewskiej kompartii, co miało też wymierne, materialne znaczenie i połączyło wszystkie frakcje w poparciu tego postulatu. Aby dodatkowo podkreślić swoją „demokratyczną” naturę, sprzed siedziby centralkomitetu pozbyto się popiersia Arvīdsa Pelše – długoletniego symbolu łotewskiego komunizmu, jednego z nielicznych, jeśli nie jedynego z sowieckich komunistów, pozostających nieprzerwanie na stanowiskach partyjnych od czasów przewrotu bolszewickiego do swojej naturalnej śmierci (Pelše do bolszewików przyłączył się dwa lata przed przewrotem, którego był aktywnym uczestnikiem; zmarł w 1983 roku), jednocześnie symbolu ideologicznej ortodoksji.
Wydarzeniem, które wywołało duży oddźwięk w LPSR była masakra w Baku, gdzie w nocy z 19 na 20 stycznia armia sowiecka zabiła 147 osób, pacyfikując nacjonalistyczne demonstracje Azerów (ich podłożem był m.in. zaostrzający się konflikt w Nagorno-Karabachu; po pogromie Ormian w którym zamordowano ok. 50 osób, z inicjatywy „frontu ludowego” zablokowano jednostki wojskowe armii sowieckiej oraz drogi dojazdowe do stolicy sowieckiego Azerbejdżanu; sowieci przerwali blokady i wprowadzili do Baku 26 tysięcy żołnierzy z pojazdami pancernymi). Wobec faktu, że ponad jedną trzecią mieszkańców LPSR stanowili Rosjanie, z których większość zamieszkiwała południowo-wschodni oraz centralny region republiki (ten pierwszy z Dyneburgiem i Rzeżycą, ten drugi z Rygą i Jegławą), Łotysze mieli uzasadnione powody do obaw. Nacjonalizm pobudza bowiem inny nacjonalizm. Narodowi „pierestrojkowcy” z sowieckich republik bałtyckich starali się więc znaleźć jak najwięcej sojuszników, m.in. organizując 1 lutego w Rydze spotkanie rozjemcze reprezentantów „frontów ludowych” sowieckiej Armenii i sowieckiego Azerbejdżanu, a kilka dni później podejmując przedstawiciela gruzińskiego „frontu ludowego”.
4 lutego w LPSR odbyła się „druga tura wyborów samorządowych”, w których, dzięki ”ordynacji wyborczej”, generalnie zwyciężył „front ludowy” (poza rejonami Dyneburga i Rzeżycy gdzie wygrał Interfront). Także „najwyższy sowiet” nie ustawał w dążeniu do „samostanowienia” sowieckiej Łotwy, jakkolwiek konkretne działania podjął dopiero po tym, gdy został do tego ponaglony wcześniejszym oświadczeniem LTF. 15 lutego, zgodnie z rekomendacją swojej „komisji” sprzed trzech miesięcy, ogłosił jako „nielegalną od czasu jej przyjęcia” decyzję prosowieckiego „parlamentu” łotewskiego z lipca 1940 roku o przystąpieniu Republiki Łotewskiej do ZSRS, przywracając godło, flagę i hymn przedwojennej Łotwy oraz dodatkowo „uchwalając” nową „ustawę samorządową”. Zapowiedź ogłoszenia „niepodległości” sformułowano w dokumencie „delegalizującym” aneksję Łotwy do ZSRS, informując o „potrzebie podjęcia kroków w celu przekształcenia LTSR w wolne i niepodległe państwo łotewskie, podążające drogą demokratycznego, humanistycznego socjalizmu” (jak widać „socjalizm” był w LPSR wciąż doceniany). Zgodnie z przewidywaniami, na taką deklarację zareagowali „internacjonaliści”, którzy tydzień po „sesji parlamentarnej” zorganizowali w Rydze swój wiec protestacyjny, powtarzając go w większej skali ostatniego dnia lutego. Dzień wcześniej, nad siedzibami łotewskiego „najwyższego sowietu”, „rządu” LTSR, a także całkowicie już opanowanej przez „front ludowy” ryskiej „rady miasta”, załopotał czerwono-biało-czerwony sztandar przedwojennego państwa łotewskiego. Drugiego dnia marca, nadzwyczaj aktywny w tym czasie „najwyższy sowiet” ogłosił „ustawę o bankach”, „przywracając do życia” bank centralny Latvijas Banka („Bank Łotwy”). Czas był najwyższy, bowiem pierwszy legalny kantor wymiany walut otworzono na ryskim dworcu kolejowym ponad miesiąc wcześniej.
W pierwszym kwartale 1990 roku, mieszkańców sowieckiej Łotwy zajmowały także kwestie obecności na jej terenie armii sowieckiej. Jeszcze w pierwszej dekadzie lutego przypomniała o sobie nacjonalistyczno-”niepodległościowa” LNNK, ogłaszając oświadczenie potępiające jej praktyki i wzywające „obywateli LPSR, których przekonania są sprzeczne z duchem panującym w siłach zbrojnych ZSRS” do „zrzeczenia się świadczenia służby wojskowej” w szeregach komunistycznej armii. Miesiąc później aktywność w tej sprawie przejawiła organizacja Ženēva-49, rozpoczynając akcję na rzecz bojkotu służby w „armii okupacyjnej”. Czasy blokowania manifestacji dawnych żołnierzy z łotewskiego legionu Waffen-SS przeszły już do historii i 16 marca, na Cmentarzu Brackim obchodzono nowy „dzień pamięci” poświęcony żołnierzom z tej jednostki. Następnego dnia, LTF zorganizował w Rydze swój „przedwyborczy” wiec pod hasłem „jedności obu stron Dźwiny”. Powodem dla którego miało ono takie brzmienie, była zapowiedź Interfrontu, przeprowadzenia „referendum” w kwestii przyłączenia części Łatgalii do sowieckiej Białorusi lub sowieckiej Rosji, w razie dojścia do władzy „pierestrojkowców”.
„Wybory” do „najwyższego sowietu” LPSR odbyły się 18 marca („druga tura” 25 marca, 1 i 29 kwietnia). Przy ponad 81-procentowej frekwencji, „front ludowy” wraz z „Zielonymi” i LNNK (utworzono koalicję) uzyskał ponad dwie trzecie „mandatów”. Umożliwiało to ogłoszenie „deklaracji niepodległości”, jednak trzeba było z tym poczekać ponad miesiąc, do zakończenia „procesu wyborczego” (ostatecznie „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” uzyskali 131 z 201 „mandatów”). Dwa dni później, Gorbunovs spotkał się w Moskwie z sowieckim gensekiem. Chcąc uniknąć poważnego konfliktu z „internacjonalistami” oraz większością towarzyszy partyjnych, którzy popierali „suwerenność”, ale „niepodległości” zdecydowanie się sprzeciwiali, usiłował uzyskać zgodę Gorbaczowa na przyszłe, „niepodległościowe” działania łotewskich „pierestrojkowców”. Nic z tego jednak nie wyszło. Uzgodniono jedynie dalsze rozpatrywanie tej kwestii w „komisjach i grupach roboczych”. Niemal niezauważalnie minęła kolejna rocznica deportacji marcowych z 1949 roku. Tym razem ograniczono się do „chwili pamięci” na Cmentarzu Brackim.