Planując proces „upadku komunizmu” w Europie i „rozpadu ZSRS” komuniści musieli uwzględnić potrzebę sterowania zniewolonymi przez nich narodami, które w swojej postawie wobec „liberalizacji”, jakkolwiek w większości akceptujące ich władzę i dostosowujące się do aktualnych „etapów”, jak pokazała historia – mam tu na myśli przede wszystkim Powstanie Węgierskie – nie gwarantowały, że będzie on przebiegał według opracowanego scenariusza i po ich myśli.
Na podstawie znanych przypadków można stwierdzić, że realizując pierestrojkę wykorzystali ogromne możliwości sterowania swoją rozbudowaną agenturą wewnętrzną. Z publicznie ujawnionych dokumentów archiwalnych komunistycznych „organów bezpieczeństwa” wynika, że obejmowała ona przede wszystkim narodowe elity inteligenckie – choć, jak pokazuje przykład „ludowej” Polski, nie tylko –, pod nadzorem czekistów/bezpieczniaków kreujące „ruchy demokratyczne” i „fronty ludowe” w przełomowych latach 1986-91 – ich korzeniami były funkcjonujące od dwóch dekad ruchy „dysydenckie”, w których liderzy owych grup zwykle już uczestniczyli –, które w większości przypadków, na koniec tej operacji przejęły zarządzanie „postkomunistycznymi” i „postsowieckimi” tworami politycznymi. Należy tu podkreślić fakt, że po niemal 35 latach od „jesieni demoludów”, wiedza na temat tej agentury znana jest w bardzo ograniczonym zakresie, co świadczy o tym, że musiała i nadal musi mieć ona ogromne znaczenie. Nie tylko co do umiejscowienia agentury, czy też rozmiaru, ale, co wydaje mi się dużo ważniejsze, była i jest ona bardzo istotna w kwestii planów komunistów na przyszłość – jej ujawnienie wpłynęłoby negatywnie na aktualnie realizowany post-pierestrojkowy scenariusz.
Chociaż wykorzystanie wewnątrzsystemowej agentury dawało komunistom duże szanse pomyślnej realizacji oszustwa pierestrojki w odniesieniu do zniewolonych przez nich narodów, a także uwiarygodnienia tej operacji przed tzw. Zachodem, całkowitej pewności co do pożądanego efektu jej działań nie było. W trakcie tej operacji zawsze mogło wydarzyć się coś nieprzewidzianego, na przykład zmiana postawy kluczowych agentów pod presją otoczenia, w którym realizowali swoje zadania – aby mieć pozory wiarygodności, przebieg wydarzeń musiał być w dużym zakresie autentyczny, a agentura, choć umieszczona w strategicznie ważnych miejscach, obejmowała zwykle niewielki procent uczestników –, czy też okazania przez nich nielojalności wobec swoich mocodawców z innych przyczyn. Dlatego, można chyba z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że użyta do pierwszoplanowych pierestrojkowych działań agentura komunistyczna miała swoich zastępców. W razie gdyby jej pierwszy eszelon zawiódł, przygotowany był nowy skład, który, po wyeliminowaniu tych którzy zawiedli, zastępował poprzedni i przejmował jego zadania.
O tym, że tak właśnie było, najlepiej wydaje się świadczyć przypadek sowieckiej Gruzji.