Część 6 (kwiecień-grudzień 1990)
styczeń 1991
2 stycznia 1991 roku upłynął termin moratorium na dalsze formalne działania władz „Republiki Litewskiej”, w związku z zadeklarowaną w marcu „niepodległością”. Tego samego dnia, zapowiedziano przeprowadzenie referendum w kwestii litewskiego „niepodległego państwa demokratycznego”. Kilka dni później, niepodległościowe hasła zostały jednak przysłonięte kwestiami bytowymi. Wprowadzone 7 stycznia „urynkowienie”, zaowocowało bowiem gwałtownym wzrostem cen i niezadowoleniem społeczeństwa (niektóre towary podrożały o ponad 300 procent), co natychmiast wykorzystali przeciwnicy secesji „Republiki Litewskiej” z ZSRS. 8 stycznia, przed siedzibą „rady najwyższej”, „internacjonaliści” z Единствa oraz prokremlowscy komuniści zorganizowali wielotysięczną, anty-”niepodległościową” manifestację (źródła „niepodległościowe” podały liczbę 3-5 tysięcy, a ich przeciwnicy 20-25 tysięcy), w której oprócz litewskich Rosjan uczestniczyli także tamtejsi Polacy. Używając metalowych prętów oraz kamieni, demonstranci usiłowali wedrzeć się do siedziby „parlamentu”, lecz zostali powstrzymani, m.in. za sprawą przybyłych na wezwanie Landsbergisa ok. 20 tysięcy „niepodległościowych” kontrmanifestantów.
Przeciwko „rządowi Republiki Litewskiej” demonstrowała także Liga Wolności Litwy, wraz z radykalnymi nacjonalistami z Sąjūdis-u, choć ich żądania były odmiennej natury, bowiem chodziło im przede wszystkim o pozbycie się z niego „niezależnych” komunistów. Celem uspokojenia sytuacji, Landsbergis i jego towarzysze postanowili spełnić ten postulat i pozbyć się niepotrzebnego im już „pierestrojkowego” balastu, który w oczach innych mógł ich jeszcze łączyć z ZSRS i ekipą Gorbaczowa. Decyzja o uwolnieniu cen została niezwłocznie uchylona przez litewski „parlament”, a „kozłem ofiarnym” została Prunskienė, którą dodatkowo oskarżono o działanie na rzecz Kremla, niewątpliwie w związku ze wspomnianym moratorium. 10 stycznia, niedawna komunistyczna ekonomistka oraz współautorka programu Sąjūdis-u i jego czołowa aktywistka przestała być „premierem”, a wraz z nią stanowiska w „rządzie” stracili dwaj „wicepremierzy”: Brazauskas i Ozolas („ministrowie” pozostali na stanowiskach).
Tego samego dnia, Gorbaczow wystosował ultimatum do litewskiej „rady najwyższej”, w którym zażądał natychmiastowego przywrócenia sowieckiego „prawa” na terytorium „Republiki Litewskiej”, grożąc jego wyegzekwowaniem. Landsbergis bez zwłoki je odrzucił, dodatkowo apelując do zwolenników „niepodległości” o jej czynną obronę w obliczu możliwej interwencji. Wkrótce potem, przed wieloma „strategicznymi” budynkami w Wilnie zaczęły gromadzić się tłumy Litwinów, gotowych przeciwstawić się ich zajęciu. 11 stycznia, komuniści z lojalnej wobec Kremla kompartii ogłosili powstanie „komitetu ocalenia narodowego”, zaś komendant garnizonu wileńskiego powiadomił litewską „radę najwyższą” o rozpoczęciu „manewrów” armii sowieckiej na terenie miasta. Gdy Landsbergis zadzwonił do Gorbaczowa, aby wyjaśnić sytuację, odpowiedziano mu, że gensek jest niedostępny, ponieważ „je obiad”.
Kilka minut po północy 11/12 stycznia, jednostki „ministerstwa spraw wewnętrznych” ZSRS zajęły budynki lojalnych wobec władz „Republiki Litewskiej” struktur milicyjnych, m.in. oddziałów specjalnych litewskiego „ministerstwa spraw wewnętrznych”. Ich dowódca, wraz z ok. 30 funkcjonariuszami przeszedł na stronę Kremla. W tym samym dniu, do Wilna przybył „wiceminister obrony” ZSRS generał Władisław Aczałow, celem osobistego dowodzenia „manewrami” (wcześniej „nieoficjalnie” przebywał w Rydze), a wraz z nim dotarł tam oddział „antyterrorystycznej” jednostki specjalnej KGB Alfa. Późnym wieczorem 12 stycznia, z garnizonu w północnej części Wilna wyruszyła kolumna wojska, która skierowała się w stronę położonej w zachodniej dzielnicy miasta wieży telewizyjnej, otoczonej przez obrońców „niepodległości” (radio i telewizja oraz urządzenia nadawcze kontrolowane były przez władze „Republiki Litewskiej”). W miejscu tym, podobnie jak przed siedzibą „parlamentu”, demonstranci palili ogniska i trzymając się za ręce, śpiewali patriotyczne pieśni, zagrzewając się wzajemnie do zdecydowanego oporu. Blokując dostęp do obiektu, na pobliskiej ulicy postawiono barykadę z samochodów.
13 stycznia około 1:30, czołgi armii sowieckiej przełamały blokadę i oddały strzały ostrzegawcze do tłumu, aby rozstąpił się i umożliwił wojsku dotarcie do wieży telewizyjnej (użyto„ślepych pocisków”). Wobec jego nieustępliwości, krasnoarmiejcy oraz jednostka specjalna Alfa przystąpili do szturmu, używając podczas niego gazów łzawiących i ostrej amunicji. W wyniku postrzałów oraz rozgniecenia przez czołgi zginęło 13 osób cywilnych oraz jeden żołnierz sowiecki (jak poinformowano „od przypadkowej kuli”), a ponad 500 zostało rannych (jedna z tych osób następnie zmarła). Sowieckie wojsko zajęło także dworzec kolejowy, siedzibę radia (program wznowiono wkrótce z nadajnika pod Kownem), główną drukarnię oraz podobne budynki w Szawlach i w Olicie. Wobec spodziewanego ataku na budynek „rady najwyższej”, rozpoczęto pospieszne budowanie wokół niego barykad, przygotowując się dodatkowo do jego obrony, m.in. tworząc „samoobronę” uzbrojoną w dubeltówki i stare karabiny.
Oblężony w „parlamencie” Landsbergis, nie był w stanie udać się na trwający „szczyt rosyjsko-bałtycki” w Tallinie. Pozostawał jednak w stałym kontakcie ze światem – sowieci nie zablokowali połączeń, zezwalając też na liczną obecność w Wilnie dziennikarzy mediów zagranicznych – i uczestniczył w „szczycie” za pośrednictwem telefonu i telefaksu, podpisując się tym drugim sposobem pod wspólną deklaracją, przesłaną następnie sekretarzowi generalnemu ONZ. Pomimo zapowiedzi i oczekiwań, sowieci zaniechali jednak ataku na litewski „sejm restytucyjny”, ograniczając się do kilkukrotnego zademonstrowania swojej siły w jego pobliżu. Niewątpliwie mieli inny cel i podobnie jak wcześniej w sowieckiej Gruzji, nie chodziło im o zdławienie niepodległościowych dążeń, lecz o przedłużenie w czasie przebiegających procesów, przy jednoczesnym ich wzmocnieniu.
Kolejne dni przyniosły uspokojenie sytuacji. Przelew krwi potępił nie tylko przebywający w tym czasie w Tallinie Jelcyn, który dodatkowo wezwał żołnierzy z РСФСР do nie brania udziału w akcjach militarnych przeciwko cywilom, ale także Единствo, zaś utworzona jesienią polska „grupa parlamentarna” oraz ZPL, wydały oświadczenia popierające litewską „niepodległość” i „demokrację”. Także w „postkomunistycznej” Polsce powszechnie wyrażano solidarność z niepodległościowymi dążeniami Litwinów (w przypadku pacyfikacji władz „Republiki Litewskiej”, ich działalność miał kontynuować „na wychodźstwie”, znajdujący się w Warszawie Saudargas). Znaczącego wsparcia udzieliła im niedawna antykomunistyczna opozycja polska (trudno mówić o rzeczywistym antykomunizmie, gdy bierze się udział w „wyborach” do spreparowanego przez komunistów tworu, a to właśnie miało miejsce jesienią 1990 roku). Środowiska te, od dłuższego czasu współpracowały z LLL i podobnymi niepodległościowymi organizacjami litewskimi, m.in. szkoląc drukarzy, pomagając zaopatrywać je w środki łączności oraz organizując i prowadząc w Warszawie biuro informacyjne na ich rzecz, zaś w obronie litewskiego „parlamentu” brał czynny udział jeden z czołowych działaczy „Solidarności Walczącej”. Rządy tzw. wolnego świata potępiły militarną akcję Kremla (w krajach skandynawskich wystosowano noty protestacyjne do sowieckich władz, poprzez ich „ambasadorów”, a premier Kanady wysłał do Gorbaczowa krytyczny list), jednak nie poparły litewskiej „niepodległości”, w czym niewątpliwie dopomogła im aktualna sytuacja międzynarodowa – przygotowania do mającej się właśnie rozpocząć, pierwszej wojny w Zatoce Perskiej. Najbardziej znacząca akcja protestacyjna miała miejsce w Moskwie na Placu Maneżowym – stałym miejscu manifestacji jelcynowskich „sił demokratycznych” przed sowieckim „Białym Domem”, gdzie pod hasłem „dziś Litwa – jutro Rosja!” demonstrowało około sto tysięcy osób, żądających ustąpienia Gorbaczowa, Jazowa, Pugo i Kriuczkowa oraz potępiających KPZS. Podobne manifestacje odbyły się także w wielu innych miastach sowieckiej Rosji (m.in. w Leningradzie, Swierdłowsku, Irkucku, Omsku i Rostowie nad Donem), a ponadto na sowieckiej Ukrainie (m.in. w Kijowie, Charkowie, Odessie i we Lwowie) oraz w stolicy sowieckiej Mołdawii.
Jakkolwiek barykady wciąż pozostawały na swoim miejscu, a Litwini gromadzili się przed budynkami „państwowymi” celem ich obrony, służyło to przede wszystkim mobilizacji społeczeństwa wokół „niepodległościowców”. Gdy 16 stycznia, przed wileńską archikatedrą odbyły się uroczystości żałobne ofiar ataku na wieżę telewizyjną, Plac Katedralny i przyległe do niego ulice wypełnił wielotysięczny tłum, przekształcając to wydarzenie w potężną manifestację narodową. Po mszy żałobnej, długi kondukt przeszedł przez Wilno na Cmentarz Antokolski, gdzie pochowano bohaterskich obrońców litewskiej „niepodległości”.
Chociaż komuniści-”internacjonaliści” z „komitetu ocalenia narodowego” usiłowali jeszcze pod osłoną sowieckiej armii kontynuować swoje działania, w rezultacie powszechnego zainteresowania świata wydarzeniami w „Republice Litewskiej” oraz okazywanej przezeń sympatii i poparcia, a ponadto uzyskanego wsparcia ze strony litewskich Rosjan i Polaków oraz powszechnej mobilizacji narodowej, Landsbergis ze współpracownikami znacznie umocnili swoją pozycję i mogli przejść do kontrataku. Utrzymanie władzy w „Republice Litewskiej” oraz poparcie ze strony mniejszości narodowych poskutkowały także tym, że „sejm restytucyjny”, pod koniec stycznia, znowelizował „ustawę” z 1989 roku (także w tym przypadku podkreślając ciągłość prawną z sowiecką republiką), zapewniając większą swobodę działania ich organizacjom oraz zapowiadając powołanie jednoczącego administracyjnie litewskich Polaków „okręgu wileńskiego”.
Nie wszystkie sprawy toczyły się jednak „z górki”, bowiem sowieckie „siły porządkowe” wciąż zakłócały pokojowy tok wydarzeń. 27 stycznia, przy „granicy” z sowiecką Białorusią, OMON zlikwidował dwa litewskie „posterunki celne” (w Miednikach Królewskich i Ławaryszkach). Oba „posterunki” spalono, dając jasno do zrozumienia, że rozpoczęta w grudniu akcja jest kontynuowana. Gorbaczow i Pugo „dystansowali” się od tych działań, twierdząc, że nie wydawali żadnych poleceń i o niczym nie wiedzieli. Sowiecka armia wycofała się z zajętych obiektów dopiero po „upadku puczu moskiewskiego”.
*
Deklarowana, „pełna kontrola sytuacji” przez władze „Republiki Łotewskiej”, przeszła do historii 2 stycznia, gdy oddziały ryskiego OMON-u „zabezpieczyły” tamtejszy „dom prasy”, czyli centralną drukarnię. Przybyłemu na miejsce Īvānsowi oraz dwóm „ministrom” nie pozwolono wejść do budynku. W tej sytuacji, łotewski „front ludowy” zorganizował wiec protestacyjny przed siedzibą kompartii, ale poza napiętnowaniem „prowokacji czerwonego faszyzmu” i wskazaniem ma inspirację sowieckich władz, niewiele więcej mógł zrobić. Pierwszy po nowym roku numer „Młodzieży łotewskiej” ukazał się 4 stycznia w ograniczonym nakładzie i na różowym papierze, a „normalny” drugi numer, dopiero pięć dni później (kolejne po następnych kilku dniach). Dzień wcześniej, biorący udział w „posiedzeniu” sowieckiej „rady federacji” łotewski „premier”, spotkał się w Moskwie z Gorbaczowem, który w kwestii zajęcia ryskiego „domu prasy” stwierdził, że nic o tym nie wie. Podobną odpowiedź uzyskali przedstawiciele władz „Republiki Łotewskiej” ze strony Pugo, który od grudnia był już „ministrem spraw wewnętrznych” ZSRS.
Tego samego dnia, celem likwidacji braków towarów żywnościowych (m.in. masła), łotewski „rząd” wprowadził nowe ceny, niektóre dwu-trzykrotnie wyższe od dotychczasowych. Pomimo zadeklarowanych rekompensat finansowych, sytuacja społeczna w „Republice Łotewskiej” pogorszyła się i wkrótce wybuchły tam strajki, poparte także przez „pro-niepodległościowe” związki zawodowe. Zanim jednak strajki na dobre się rozpoczęły, na polecenie Gorbaczowa, 7 stycznia Jazow wydał rozkaz przerzucenia do republik bałtyckich dodatkowych jednostek wojsk powietrzno-desantowych, celem wyegzekwowania poboru do armii sowieckiej. W odpowiedzi, następnego dnia łotewska „rada najwyższa” uznała ten rozkaz za „bezpośredni akt agresji i atak na demokrację” i wezwała mieszkańców „Republiki Łotewskiej” do odmowy współpracy z nowymi jednostkami armii, zaś zarząd LTF zdecydował o podjęciu ogólnołotewskiej akcji protestacyjnej przeciwko „politycznemu i gospodarczemu naciskowi ZSRS”. 10 stycznia, w łotewskiej stolicy odbyła się ok. dziesięciotysięczna manifestacja Interfrontu, żądającego ustąpienia „premiera” Godmanisa, podczas której demonstranci usiłowali wedrzeć się do siedziby „rządu”. Było to preludium przed mającymi nastąpić wydarzeniami, lecz zanim do nich doszło, łotewscy „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” musieli zareagować na to, co działo się w sąsiedniej „Republice Litewskiej”. Wczesnym rankiem 13 stycznia, Īvāns wezwał przez radio do manifestacji poparcia na rzecz litewskiej „niepodległości”, a w południe powołano „sztab obrony”, którego pierwszym zadaniem miało być zabezpieczenie siedziby łotewskiej „rady najwyższej” i innych budynków „państwowych” położonych na ryskim Starym Mieście, przed ich zajęciem przez sowiecką armię.
Sądząc, że zapewnienia sowieckiej centrali były jedynie elementem taktycznej rozgrywki (12 stycznia Gorbunovs i Godmanis spotkali się na Kremlu z Gorbaczowem, który poinformował ich, że w „Republice Łotewskiej” nie dojdzie do interwencji wojskowej), łotewscy „niepodległościowcy-pierestrojkowcy” spodziewali się powtórki wileńskich „manewrów” na swoim terenie. W swojej „odezwie do społeczeństwa”, łotewska „rady najwyższa” ponownie potępiła „czerwony faszyzm” i zaapelowała o lojalność „obywateli Republiki Łotewskiej” wobec jej „prawa” i instytucji, a ponadto o paraliżowanie działalności kompartii „wszystkimi dostępnymi środkami”, samoobronę przed atakami „uzbrojonych band” oraz dokumentowanie wydarzeń. Po południu, na staromiejskim nabrzeżu Dźwiny odbyła się zapowiedziana demonstracja, w której wzięło udział kilkaset tysięcy ludzi (źródła łotewskie podają liczbę ponad pół miliona). Wieczorem, w Rydze rozpoczęto stawianie barykad, których łączną liczbę uczestników oceniono na ok. 100 tysięcy (barykady na ulicach pojawiły się także w Lipawie i Kuldydze). Późnym wieczorem tego samego dnia, Gorbunovs spotkał się w Tallinie z Jelcynem i podpisał z nim „umowę międzypaństwową” pomiędzy „Republiką Łotewską” i sowiecką Rosją, oraz dodatkowo, wspólnie z Rüütelem, porozumienie o wzajemnej, trójstronnej współpracy i oświadczenie potępiające użycie siły w „Republice Litewskiej”. W tym samym czasie, zebrany na „plenum” centralkomitet łotewskiej kompartii wezwał do dymisji „rządu” Godmanisa oraz do przywrócenia w „Republice Łotewskiej” sowieckiego „porządku prawnego”.
Rankiem 14 stycznia Gorbunovs powrócił z Tallina do Rygi. Wkrótce potem, głównodowodzący „bałtyckim okręgiem wojskowym” generał Fiodor Kuźmin zażądał od niego uchylenia wszystkich „ustaw” i decyzji sprzecznych z „konstytucją” ZSRS oraz przywrócenia pierwotnej „konstytucji” sowieckiej Łotwy. Po południu, do „akcji porządkowej” wkroczyły oddziały łotewskiego OMON-u, które przypuściły szturm na postawione w północnej i wschodniej części miasta barykady, blokujące przejazd do centrum. Pobito kilka osób broniących barykad, a samochody, które je tworzyły, podpalono. W nocy OMON spacyfikował ryską szkołę milicyjną, której kursanci opowiedzieli się po stronie władz „Republiki Łotewskiej”, zajmując znajdujący się tam arsenał broni. 15 stycznia, na stadionie ASK w Rydze odbyła się ponad 10-tysięczna manifestacja „wszechzwiązkowego kongresu robotniczego”, łączącego siły (prokremlowskiej) kompartii oraz Interfrontu. W jej trakcie ogłoszono, że nową władzą „Republiki Łotewskiej” jest VSGK, mający powołać wkrótce nowy „rząd”.
W tak napiętej sytuacji, doszło dodatkowo do ostrego spięcia pomiędzy „pierestrojkowcami-niepodległościowcami”, a nacjonalistami z Komitetu Łotewskiego (Latvijas komiteja, określany też Komitetem Obywatelskim – Pilsoņu komiteja; został on utworzony na bazie powstałych w 1989 roku „komitetów obywatelskich”, a jego trzon stanowili działacze LNNK), którzy odrzucili zawarty przez Gorbunovsa i Jelcyna układ, twierdząc, że jest to wprowadzany innym sposobem „układ związkowy”, kreujący „odnowiony ZSRS” pod zarządem Jelcyna. W rezultacie drastycznych podwyżek cen, poparcie Łotyszy dla tej organizacji znacznie wzrosło (dwa dni wcześniej, zawarto porozumienie uznające ją za podmiot reprezentujący naród łotewski, co bardzo podniosło jej znaczenie). W tych okolicznościach, łotewscy „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” starali się za wszelką cenę nie dopuścić do utraty społecznego poparcia, czemu miała służyć, ogłoszona tego samego dnia przez „radę najwyższą”, krytyczna ocena „operacji cenowej” z 3 stycznia. Mając „noż na gardle”, nie odwołali jednak swojego „premiera”, jak to zrobili ich południowi sąsiedzi. Niewątpliwie odetchnęli z ulgą, gdy do Gorbunovsa zadzwonił Kuźmin i poinformował go, że wojsko nie weźmie udziału w wydarzeniach. Tego dnia, po rozpoczęciu w Moskwie „rokowań” z dowództwem sowieckiej armii, wznowiono zaopatrzenie dla jej jednostek w „Republice Łotewskiej”.
16 stycznia przyniósł pierwszą śmiertelną konfrontację. Kwadrans przed godziną 17, w rezultacie użycia broni podczas ponownego ataku „czarnych beretów” (tak powszechnie nazywano OMON) na barykadę postawioną w północnej dzielnicy Rygi, na moście Vecmīlgrāvis/Mangaļi, ranne zostały trzy osoby, z których jedna wkrótce zmarła w szpitalu, w wyniku postrzału w potylicę (był to kierowca samochodu, którym usiłował wzmocnić barykadę). Niecałe trzy godziny później, podobnie zaatakowano barykadę na innym z mostów (Brasas tilts), a podczas jej pacyfikacji ranna została jedna osoba. Wieczorem Gorbunovs zadzwonił do Gorbaczowa, informując go o przeprowadzanych akcjach „czarnych beretów” oraz ich efekcie. W przeciwieństwie do Landsbergisa, został on przez sowieckiego genseka wysłuchany, co niewątpliwie wynikało z dobrej znajomości, ale zapewne także z mniejszego radykalizmu łotewskich „pierestrojkowców-niepodległościowców”, w relacji do ich litewskich odpowiedników (wystarczającego jednak do przeprowadzenia „akcji porządkowej”). 17 stycznia rano, na ulicach prowadzących do „obiektów państwowych”, w miejsce barykad rozpoczęto stawianie murów obronnych. Tego dnia, „komitet strajkowy” łotewskiej kompartii ogłosił, że na sowieckiej Łotwie odradza się reżim faszystowski.
Wobec groźby masowej rebelii, 18 stycznia łotewska „rada najwyższa” utworzyła „komisję samoobrony” na czele z Gorbunovsem, zobowiązując „rząd” do zorganizowania „departamentu samoobrony narodowej”. Następnego dnia odbył się manifestacyjny pogrzeb pierwszej ofiary łotewskich barykad. Po chwilowym uspokojeniu sytuacji, wieczorem 20 stycznia oddziały OMON przypuściły szturm na budynek łotewskiego „ministerstwa spraw wewnętrznych”. Poza barykadą z murem, wejścia doń bronili uzbrojeni w broń krótką milicjanci stojący po stronie „rządu Republiki Łotewskiej”, którzy oddali strzały do napastników. W wyniku strzelaniny zginęli dwaj z nich (nie byli Łotyszami) oraz jeden omonowiec. Wskutek postrzałów, zmarły wkrótce trzy osoby cywilne (dwóch dziennikarzy i uczeń), zaś 14 zostało rannych (niecałe dwa tygodnie później jedna z nich zmarła). Następnego dnia, w wypadku przy wzmacnianiu barykady-„muru obronnego” broniącej dostępu do budynku „rady najwyższej”, śmierć poniosła jeszcze jedna osoba.
21 stycznia Gorbunovs udał się do Moskwy, aby spotkać się z Gorbaczowem. Zarówno „prezydent”-gensek jak i Pugo zaprzeczyli jakoby mieli wydać polecenia przeprowadzenia akcji w Rydze. Ten pierwszy dał jasno do zrozumienia, że na obecną chwilę sprawy zaszły zbyt daleko, dodając: „wszystkie wydarzenia są konsekwencją ostrego kryzysu i łamania praw człowieka”. Podsumowując postępowanie sowieckiej centrali, w udzielonym kilka dni później wywiadzie, czołowy aktywista na rzecz pozostania sowieckiej Łotwy w ZSRS, łotewski „deputowany” i pułkownik lotnictwa sowieckiej armii Wiktor Alskin stwierdził jednoznacznie: „Moskwa nas opuściła”. 25 stycznia ogłoszono w „Republice Łotewskiej” dniem żałoby narodowej. Tego dnia odbył się manifestacyjny, uroczysty pogrzeb „niepodległościowych” ofiar szturmu na „ministerstwo spraw wewnętrznych”. Tego też dnia, łotewscy ochotnicy-obrońcy opuścili barykady, które przejęło, utworzone dzień wcześniej, „ministerstwo bezpieczeństwa publicznego”.
*
Na początku 1991 roku, sytuacja polityczna i gospodarcza estońskich „pierestrojkowców-niepodległościowców” była znacznie lepsza niż pozostałych. „Uwolnienie cen” i związane z tym niepokoje społeczne mieli już za sobą, prowadzili stały dialog z sowiecką centralą, a dodatkowo mieli już zawarte pierwsze porozumienie o współpracy z „demokratyczną Rosją”. Gdy pojawiła się kwestia unikania branki do armii sowieckiej (do letniego poboru stawiło się tylko ok. 40% wezwanych), udało im się osiągnąć porozumienie z jej lokalnym dowództwem, dzięki któremu estońscy poborowi odbywali służbę na terenie „Republiki Estonii” lub pozostałych republik bałtyckich. Chociaż zostało to zapowiedziane, nie pojawiły się w niej dotychczas dodatkowe jednostki wojsk powietrzno-desantowych. Jedyne zagrożenie stanowiło „internacjonalistyczne” Интердвижениe, lecz i w tym przypadku, w sukurs przyszedł im Jelcyn i jego ekipa. 12 stycznia w Moskwie zawarto umowę pomiędzy „Republiką Estonii” a РСФСР o wzajemnym uznaniu swojej „państwowości”, podkreślającą „niezbywalne prawo do niepodległości” każdej ze stron (kwestie graniczne pozostawiono do ustalenia w przyszłości). Następnego dnia, przyszły „prezydent” РСФСР, a następnie Federacji Rosyjskiej, przybył do Tallina na „szczyt rosyjsko-bałtycki”, podpisując z Rüütelem dodatkową deklarację o uznaniu wzajemnej „suwerenności” oraz „organów ustawodawczych”. Deklaracja regulowała także napięte stosunki narodowościowe, zapewniając swobodę wyboru „obywatelstwa” mieszkańcom obu republik, co odnosiło się przede wszystkim do około 480 tysięcy estońskich Rosjan.
Choć zagrożenie dla „Republiki Estonii” nie wydawało się tak wielkie, w obliczu wydarzeń w Wilnie jej władze utworzyły pod przewodnictwem Rüütela „nadzwyczajną radę obrony”, do której należeli także Saavisar i Nugis. Względny spokój został zakłócony 15 stycznia, gdy Интердвижениe oraz utworzony przez komunistów lojalnych wobec KPZS „komitet strajkowy” zorganizowały w „Republice Estonii” szereg kilkutysięcznych, „anty-niepodległościowych” manifestacji, z których największe odbyły się w Tallinie, Tartu, Narwie i Kohtla-Järve. Żądano na nich rozwiązania „rady najwyższej” oraz dymisji „rządu”, a po demonstracjach rozpoczęto strajki (w ciągu trzech dni strajkowało dziennie, średnio, ok. 20 zakładów). Na tym się jednak skończyło. Władze „Republiki Estonii” tym razem unikały konfrontacji, lecz niewątpliwie w związku z tymi wydarzeniami, 18 stycznia, w okolicach zamku Toompea pojawiły się barykady z bloków granitu, a przed siedzibą „rady najwyższej” postawiono dodatkowo „mur obronny”.
Dzień po ostatniej strzelaninie w Rydze, po kilkukrotnych bezowocnych próbach, Rüütel porozumiał się telefonicznie z Gorbaczowem i poprosił go o „spotkanie wyjaśniające”, do którego doszło następnego dnia. Podczas półtoragodzinnej rozmowy, gensek-”prezydent” zaproponował negocjacje, po czym obiecał, że nie dojdzie do użycia siły w „Republice Estonii”, ani też do zwiększenia tam liczebności sowieckiego wojska (obiecał także ograniczyć rolę polityczną armii). Ustalono potrzebę dalszych kontaktów, przez telefoniczną „gorącą linię”.
Gdy 25 stycznia, Kongres USA przyjął rezolucję popierającą niepodległościowe dążenia sowieckich republik bałtyckich, „pierestrojkowcy-niepodległościowcy” mogli swobodniej odetchnąć. Nie tylko oni poczuli „wiatr w żagle”. 30 stycznia, w Tallinie otworzono biuro informacyjne Nordyckiej Rady Ministrów. Tymczasem, Jelcyn zapowiedział zawarcie wkrótce „umów międzypaństwowych” z „suwerennymi” sowieckimi republikami Białorusi, Ukrainy oraz Kazachstanu.
*
W 15 rocznicę opisanych powyżej wydarzeń, jedna z łotewskich gazet zamieściła informacje ujawnione w 1997 i 2000 roku przez byłego szefa „departamentu obrony narodowej Republiki Litewskiej” Audriusa Butkevičiusa (m.in. w prasie brytyjskiej oraz w wywiadach dla wydawanego w języku rosyjskim czasopisma litewskiego Обзор). Wynikało z nich, że akcja sowiecka w republikach bałtyckich była wspierana przez „kręgi kremlowskiej administracji”, dążące do „upadku ZSRS”, a litewscy „niepodległościowcy” zostali o niej zawczasu poinformowani przez ich „przedstawicieli”, co pozwoliło na zorganizowanie tłumów w obronie wieży telewizyjnej, budynku „parlamentu” i innych obiektów, a także umieszczenie snajperów na dachach, celem powiększenia liczby ofiar tak, aby ukazać światu „zbrodniczość Moskwy”. Na podobną kwestię, już w czerwcu 1991 roku zwracała publicznie uwagę, współpracująca z Juozaitisem pisarka Vidmantė Jasukaitytė. Będąc obecna w nocy 12/13 stycznia pod wieżą telewizyjną, przekonywała zgromadzonych tam ludzi do zaniechania obrony, twierdząc, że jest to „prowokacja Landsbergisa”. Nie udało jej się ich przekonać, ponieważ byli pijani. Obie relacje zostały wyciszone, a temat przemilczany. Podobnie było w przypadku wątpliwości wobec autentyczności wydarzeń w Rydze, gdzie przeprowadzone dochodzenie wykazało obecność prowokatorów w łotewskiej, „niepodległościowej” milicji oraz wśród aktywistów „frontu ludowego”.
luty-sierpień 1991
Zmieniwszy swoją retorykę, 1 lutego Gorbaczow podpisał „dekret” powołujący delegacje na negocjacje z republikami bałtyckimi, jako w pełni „suwerennymi” podmiotami. Równocześnie, Jazow i Pugo wydali rozkazy o wspólnych patrolach wojska i milicji na ulicach sowieckich miast, celem „uspokojenia sytuacji”. Jako że „rozpad ZSRS” był już bliski, należało dopilnować, aby pozostałe jeszcze przygotowania przebiegały bez większych problemów i oba sposoby zdawały się dobrze temu służyć. Mający wzrastające poparcie zachodniego świata dla swoich dążeń, bałtyccy „niepodległościowcy” nie zamierzali jednak pomagać sowieckiej centrali. Postanowili solidarnie zbojkotować zapowiedziane w styczniu sowieckie „referendum związkowe” i zademonstrować światu swoją wolę, poprzez wcześniejszą organizację własnych „referendów niepodległościowych”.
Pierwsze z nich odbyło się 9 lutego w „Republice Litewskiej”. Przy ponad 84 procentowej frekwencji, blisko 93 procent jego uczestników opowiedziało się za tym, aby była ona „niepodległą republiką demokratyczną”. Był to jednoznaczny wynik i frazę tę niezwłocznie dodano do jej „konstytucji”. Litewskie „referendum” poskutkowało też uchwałą parlamentu Islandii, który 11 lutego uznał „odrodzoną Litwę” jako samodzielne państwo, co było pierwszym takim aktem ze strony kraju zachodniego, w dodatku należącego do NATO. Trzy dni później, wsparcie dla litewskiej „niepodległości” wyraził już prezydent USA, który w proklamacji ogłosił 16 lutego „litewskim dniem niepodległości” w swoim kraju, jednoznacznie popierając aktualne dążenia Bałtów oraz wzywając Kreml do „konstruktywnych negocjacji”.
3 marca, niemal identyczne „niepodległościowe referenda” przeprowadzono w „Republice Łotewskiej” oraz w „Republice Estońskiej”. Wynik był podobny, choć jak można było się spodziewać, ze względu na ich strukturę ludnościową, mniej spektakularny. W pierwszym przypadku, przy ok. 88 procentowej frekwencji, poparcie dla postulatu utworzenia „demokratycznej niepodległej republiki” wyraziło 75 procent uczestników, zaś w drugim, przy blisko 83 procentowym uczestnictwie, około 78 procent. Jako że obie republiki nie zadeklarowały dotychczas formalnie „pełnej niepodległości”, pozostając wciąż w strukturach ZSRS, nie było jeszcze podstaw do uznania jej przez władze jakiegokolwiek państwa.
Zanim w ZSRS przeprowadzono „referendum związkowe”, dotyczące kontynuowania jego „państwowości” jako „odnowionej federacji suwerennych republik”, 10 marca, na moskiewskim Placu Maneżowym odbyła się, według podanych w światowych mediach szacunków, półmilionowa demonstracja, której hasła skierowane były przeciw kontynuacji „raju krat” w zaproponowanej formie. Przy tej okazji wyrażano poparcie dla „niepodległości” republik, które już ją ogłosiły lub zapowiedziały jej ogłoszenie, w szczególności bałtyckich. Nie były to jedyne hasła głoszone podczas tej manifestacji, bowiem jej głównym celem było jak największe wsparcie Jelcyna, przy jednoczesnym żądaniu ustąpienia Gorbaczowa, co wynikało stąd, że w РСФСР, przeprowadzano równoległe „referendum” w kwestii ustanowienia, konkurencyjnego dla „prezydenta”-genseka, urzędu „prezydenta” tej sowieckiej republiki. Wcześniej, 24 lutego, w tym samym miejscu odbyła się ok. stutysięczna „antykomunistyczna” demonstracja, podczas której domagano się m.in. rozwiązania KPZS. Przygotowania do „upadku komunizmu” i zmiany warty na Kremlu były już bardzo zaawansowane.
„Referendum” w kwestii utrzymania „zreformowanego” ZSRS, a w РСФСР dodatkowo w kwestii jej „prezydentury”, odbyło się 17 marca. Wprawdzie „rządy” republik bałtyckich odmówiły udziału w jego organizacji (także mołdawskiej, gruzińskiej i armeńskiej; władze „Republiki Litewskiej” ogłosiły go nielegalnym), lecz w wielu ich regionach odbyło się ono za sprawą prokremlowskich komunistów i sowieckiej armii. W szczególności przeprowadzono je na terenach zamieszkałych przez mniejszość polską w „Republice Litewskiej”. Polacy wzięli częściowo wcześniej udział w lutowym „referendum niepodległościowym”, lecz zarówno odsetek uczestników, jak i poparcie postulatu „niepodległego państwa demokratycznego”, były niewielkie (w rejonach solecznickim i wileńskim łącznie uczestniczyło w nim około 37% uprawnionych, a za „niepodległością” opowiedziało się ok. 21%). W przypadku „referendum związkowego”, wbrew stanowisku polskich „parlamentarzystów” z litewskiego „sejmu restytucyjnego”, wzywających do nie brania w nim udziału, uczestnictwo wśród litewskich Polaków okazało się znacznie większe (w rejonie solecznickim ponad trzykrotnie), a postulat „odnowionego ZSRS”, według „oficjalnych danych”, zyskał, w zamieszkałych w większości przez nich rejonach, niemal pełne poparcie.
Sowietyzacja ma to do siebie, że stosowana przez odpowiednio długi czas, skutkuje afirmacją komunistycznej władzy. Trudno się zatem dziwić, że w całym „raju krat”, za „utrzymaniem ZSRS” opowiedziało się ponad 76% uczestników „referendum związkowego” (dane te są oczywiście uzyskane ze „źródeł” sowieckich; największy odsetek uczestników stanowili mieszkańcy republik środkowoazjatyckich), zaś w „Republice Estonii” i „Republice Łotewskiej” była to 95 procentowa większość. W tej drugiej uczestniczyło w nim ponad 1/4 dorosłych mieszkańców.
W marcu, w „Republice Litewskiej” rozpoczęto „prywatyzację”. Pod koniec miesiąca, w Waszyngtonie odbyło się symboliczne spotkanie prezydenta USA z dwoma głównymi reprezentantami „Republiki Estonii” – Rüütelem i Meri. Widząc wzrastające znaczenie Jelcyna i będąc pod naciskiem własnej opinii publicznej, zaalarmowanej informacjami medialnymi z wydarzeń styczniowych, republikańska administracja Busha coraz bardziej politycznie dystansowała się od Kremla (zapewne wpływ na to miał także polityczny i militarny sukces operacji „Pustynna Burza”), starając się zawczasu zadbać o przyszłe interesy USA. Pomimo tego, w dalszym ciągu wspierała jednak „reformy” sowieckiej centrali. W ciągu jedenastu miesięcy 1991 roku, przekazała sowietom pomoc żywnościową wartą dwa i pół miliarda dolarów, wspierając ich także w negocjacjach dotyczących spłaty, szacowanego na 60-100 miliardów dolarów długu. W „ojczyźnie proletariatu” brakowało wszystkiego (oczywiście dla zwykłych „obywateli”) i szalała hiperinflacja.
Pierwsza połowa kwietnia upłynęła pod znakiem inauguracji pertraktacji centralnych władz sowieckich z zarządcami republik bałtyckich. Wstępne spotkania kremlowskich negocjatorów z reprezentantami „Republiki Litewskiej”, „Republiki Łotewskiej” oraz „Republiki Estonii” odbyły się odpowiednio: 4 kwietnia w Moskwie, 11 kwietnia także w Moskwie oraz 15 kwietnia w Tallinie. W przypadku „Republiki Łotewskiej”, 23 kwietnia spotkali się dodatkowo dwaj „premierzy”: Godmanis i następca Ryżkowa, Walentin Pawłow (wkrótce jeden z „puczystów”).
27 kwietnia władze łotewskiego „frontu ludowego” zatwierdziły projekt „programu odbudowy państwa”. Podobną aktywność wykazywali także „niepodległościowcy” estońscy, którzy dodatkowo rozbudowywali swoje relacje międzynarodowe, powołując w tym czasie swoje przedstawicielstwo w promującej „pokój i demokrację” międzynarodowej unii parlamentarnej IPU (Inter-Parlamentary Union/Union Interparlementaire).
Względny spokój – sowiecka armia i OMON wciąż bowiem okupowały zajęte wcześniej obiekty – przeszedł do historii w drugiej połowie maja, gdy oddziały OMON-u wznowiły akcję likwidacji „posterunków celnych”. W nocy z 18 na 19 maja, w rezultacie incydentów z użyciem broni na „granicy” litewsko-białoruskiej (Soleczniki/Krakuny), zginęły dwie osoby. Najpierw zastrzelony został przez Litwinów z dubeltówki milicjant białoruski, a następnie, podczas akcji odwetowej „czarnych beretów”, zginął strażnik litewski. Także 19 maja, a następnie 21 maja (ponownie 4 czerwca i 14 czerwca), „specjaliści” z OMON-u zlikwidowali kilka estońskich „posterunków celnych”, jeden z nich w Luhamaa, na „granicy” z РСФСР. 23 i 25 maja, w tym samym celu, „czarne berety” zaatakowały pięć łotewskich „posterunków celnych” na „granicy” z „Republiką Litewską”, m.in. w Możejkach i Sałatach.
W tej ostatniej, 22 maja ponownie uaktywnili się polscy autonomiści. Nie czekając aż upłynie termin, obiecanego przez władze litewskie, rozwiązania kwestii ich dążeń, podczas trzeciej odsłony swojego „zjazdu”, tym razem w Mościszkach, formalnie powołali „Polski Kraj Narodowo-Terytorialny” ze „stolicą” w Nowej Wilejce. Jego „statut” charakteryzowała znaczna autonomia polityczna, podważająca prawa „Republiki Litewskiej” na tym terytorium (na „zjazd” zostali zaproszeni i byli na nim obecni m.in. Landsbergis i Ozolas, którzy przemawiali w tzw. duchu pojednawczym). Znaczący udział w podjęciu tego kroku mieli polscy komuniści związani z Kremlem, pod wodzą „przewodniczącego rady” solecznickiej Czesława Wysockiego – główni animatorzy przeprowadzenia marcowego „referendum związkowego” wśród litewskich Polaków. Podczas „zjazdu” odrzucono jednak postulat Wysockiego, aby w przypadku nie uznania autonomii „Polskiej Republiki Wileńskiej” przez władze „Republiki Litewskiej”, ogłosiła się ona częścią ZSRS.
12 czerwca, w РСФСР odbyły się „pierwsze demokratyczne wybory”, po których Jelcyn został „prezydentem Rosji”. Lider rosyjskich „demokratów” uzyskał ponad 57-procentowe poparcie, podczas gdy wspierany przez Gorbaczowa Ryżkow niecałe 17%, a „liberalno-demokratyczny” narodowy komunista Władimir Żyrinowski ok. 8%. W ten sposób, na Kremlu pojawił się nowy lokator. Przejęcie władzy nad całością było kwestią czasu i „człowiek, który zmienił świat”, mógł rozglądać się za nowym zajęciem. Jak wiadomo nie trwało to długo i już pół roku później, jako delegatura światowych „rozumnych sił politycznych”, swoją formalną działalność zainaugurowała, promująca „pokojowe idee”, firmowana przez niego fundacja Горбачeв-Фонд – dobrze dziś zakorzeniona w globalnych strukturach polityczno-gospodarczych, „międzynarodowa fundacja studiów społeczno-ekonomicznych i politycznych”.
Rozpoczęte w kwietniu negocjacje z Kremlem albo nie wykroczyły poza sferę „wstępnych uzgodnień”, jak to było w przypadku „Republiki Litewskiej”, albo postępowały bardzo powoli i latem stanęły praktycznie w martwym punkcie (negocjacje z „Republiką Łotewską” były dwukrotnie zawieszane). W takich okolicznościach, inicjatywę w kwestii wewnątrz-sowieckich stosunków przejął Jelcyn, który 29 lipca w Moskwie podpisał z Landsbergisem „układ międzypaństwowy” o wzajemnym uznaniu „deklaracji suwerenności” РСФСР i „deklaracji niepodległości Republiki Litewskiej”. Zgodnie z tą umową, reprezentowana przez niego „Rosja” uznała aneksję Litwy przez ZSRS w 1940 roku za naruszenie jej suwerenności, zaś „Republika Litewska” zobowiązała się m.in. nie wpływać na „rozwój” Okręgu Kaliningradzkiego jako integralnej części РСФСР, co stanowiło podstawę dzisiejszego układu sił w tym regionie. Dwa dni później, wczesnym rankiem, przybyłe z Rygi siły OMON zaatakowały litewski „posterunek celny” w Miednikach Królewskich. W rezultacie tej akcji zginęło sześciu Litwinów, a dwóch zostało ciężko rannych (jeden z nich zmarł trzy dni później w szpitalu).
*
17 sierpnia, w Rydze zebrali się „deputowani-internacjonaliści” z trzech republik bałtyckich, celem powołania wspólnej 33-osobowej „rady” nazwanej Cодружество („wspólnota”). Jej głównymi inicjatorami byli komuniści z tzw. frakcji równości w łotewskim „parlamencie”, którym przewodziła przyszła eurodeputowana Tatjana Żdanok, a mieli w niej dodatkowo, „gościnnie” uczestniczyć, podobni im komuniści z tworzącej się „Naddniestrzańskiej Mołdawskiej Republiki Sowieckiej” oraz z Leningradu. Dwa dni później okazało się, że było to ostatnie zgromadzenie tego rodzaju, bowiem nocą z 18 na 19 sierpnia w Moskwie, w oparach alkoholu, rozpoczął się trzydniowy „nieudany pucz Janajewa”, w efekcie którego, faktyczną władzę w „raju krat” przejął Jelcyn. Czytelników zainteresowanych rzeczywistym przebiegiem „puczu” odsyłam do wnikliwej analizy na stronach Wydawnictwa Podziemnego.
„Moskiewski pucz” miał swoją bałtycką odsłonę. 19 sierpnia o godzinie 11, w Rydze rozpoczęła się konferencja prasowa Rubiksa, który przyklasnął „puczystom” i obwieścił, że przywódcą łotewskiej „filii” powołanego przez nich „państwowego komitetu ds. sytuacji nadzwyczajnych w ZSRS” (Госуда́рственный комите́т по чрезвыча́йному положе́нию в СССР – ГКЧП) jest dowódca „bałtyckiego okręgu wojskowego”. Kuźmin w istocie zarządzał wszystkimi trzema nadbałtyckimi „filiami” tworu „puczystów”, przekazując telefonicznie ich polecenia Landsbergisowi, Rüütelowi oraz Gorbunovsowi. Było wśród nich żądanie dostępu do republikańskich programów radia i telewizji, celem „wyjaśnienia sytuacji” lokalnym społeczeństwom. Ponieważ „niepodległościowcy” litewscy odmówili Kuźminowi dostępu do kontrolowanych przez nich obiektów w Kownie, sowiecka armia natychmiast je zajęła, przerywając transmisję programu telewizyjnego. Radio wileńskie w dalszym ciągu jednak nadawało swój program, co pozwoliło Landsbergisowi wystąpić w nim z apelem do państw zachodnich oraz ONZ, o obronę „Republiki Litewskiej” przed „nowym stalinizmem”. Godzinę później, litewski „parlament” wezwał do strajku generalnego w przypadku „obalenia rządu”, a około godziny 15, siły OMON-u zajęły centralę telefoniczną w litewskiej stolicy.
Tego samego dnia, w kierunku Tallina wyruszyła kolumna pancerna 76-tej dywizji powietrzno-desantowej z Pskowa, przekraczając wieczorem rosyjsko-estońską „granicę” w Luhamaa (marszruta wiodła z południa na północ przez niemal całą Estonię), zaś na lotnisku i w porcie estońskiej stolicy „wysadzono” 50-osobowy desant, celem osłony operacji wkraczania do miasta. Wyglądało to groźnie, lecz wobec oporu rosyjskich „sił demokratycznych”, z biegiem dnia sytuacja stała się bardziej korzystna dla bałtyckich „niepodległościowców”. Do wieczora okazało się, że dzięki „nieudolności” głównych realizatorów „puczu” ma on wątpliwe szanse powodzenia. Zapewne dobrze o tym poinformowani „niepodległościowcy” łotewscy, pomimo trwającej w Rydze akcji zajmowania kolejnych „obiektów państwowych” przez OMON i żołnierzy wojsk powietrzno-desantowych, w tym budynków telewizji oraz siedziby „frontu ludowego” – podczas akcji w centrum miasta zginęła jedna osoba – wydali oświadczenie w którym określili twór „puczystów” nielegalnym na terytorium zarządzanej przez nich republiki i wezwali Łotyszy do odmowy współpracy z jego przedstawicielami oraz do angażowania się w „pokojową kampanię obywatelskiego nieposłuszeństwa” i domagania się przywrócenia “legalnych organów władzy ZSRS”.
Następne dwa dni przyniosły nad Bałtykiem „niepodległościowy przełom”. Zanim do tego doszło, przed południem 20 sierpnia, na tallińskim Placu Wolności (Vabaduse väljak), odbyła się, zorganizowana przez estoński „front ludowy”, kilkudziesięciotysięczna manifestacja przeciwko „puczowi” oraz na rzecz „pełnej niepodległości Republiki Estonii” (przemawiał na niej Savisaar). Po tym wydarzeniu, barykady wokół „obiektów państwowych” chronione były dodatkowo przez zorganizowane grupy obrońców-wolontariuszy. Obecni byli oni także przed znajdującą się na północno-wschodnich krańcach miasta wieżą telewizyjną, gdzie ustawiono blokadę z ciężarówek i pojazdów przeznaczonych do pracy na budowach. Także w Wilnie gromadzono się przy barykadach wokół budynku „parlamentu”, w gotowości na ponowną interwencję, zaś w Rydze tamtejsze władze ogłosiły na następny dzień bezterminowy strajk generalny „w solidarności z Rosją” (dzień wcześniej Jelcyn wezwał do strajku generalnego w РСФСР, a do strajku solidarnościowego wezwały też władze „Republiki Estonii”; władze „Republiki Litewskiej” zapowiedziały „kampanię obywatelskiego nieposłuszeństwa” wobec sowieckich struktur administracyjnych i wojskowych). Ponadto, łotewscy „niepodległościowcy-pierestrojkowcy” zażądali zakończenia działań armii sowieckiej i OMON-u w „Republice Łotewskiej” oraz wezwali „radę najwyższą” ZSRS do „położenia kresu działalności” komitetu „puczystów”, a następnie postawienia ich przed sądem.
Pomimo rozrzucanych w Rydze z helikoptera ulotek, „puczyści” nie zyskali wsparcia wśród większości łotewskich Rosjan, zapewne dobrze orientujących się w kwestii istoty toczących się wydarzeń. Znacząco „zdystansowało” się od nich także tamtejsze KGB (podobnie jak pozostałe oddziały czeki w republikach bałtyckich oraz w sowieckiej Rosji). Niecałą godzinę przed północą, na „specjalnej sesji”, estoński „parlament” w porozumieniu z Komitetem Estońskim (umowę zawarto na wniosek tego drugiego gremium), większością „głosów” przyjął „deklarację pełnej niepodległości Republiki Estonii”, dodatkowo powołując „zgromadzenie konstytucyjne” złożone z „rady najwyższej” oraz Kongresu Estonii. Następnego dnia, nad ranem, sowiecka armia zajęła litewskie nadajniki radiowo-telewizyjne w Szawlach i Poniewieżu (w Poniewieżu także centralę telefoniczną).
Gdy wczesnym popołudniem 21 sierpnia, do tallińskiej wieży telewizyjnej dotarła kolumna lekkich czołgów sowieckiego wojska, zatrzymała się przed „żywą zaporą”, a pojazdy pancerne zostały otoczone przez tłum. Około 16:30, rzucając kamieniami, uczestnicy blokady wyruszyli w kierunku stojącego naprzeciw oddziału żołnierzy, którzy nie odpowiadając na agresję, pospiesznie się wycofali. Niebawem jednak ponowili próbę przedostania się do wieży, która od wczesnego rana była już częściowo zajęta przez desant (obrońcy wycofali się do jej wnętrza). Tym razem, znajdujący się w wieży obrońcy zagrozili uwolnieniem gazu z systemu przeciwpożarowego, który uniemożliwiłby przebywanie w niej. Około 17:30, na miejsce przybył Savisaar, celem „negocjacji” z zastępcą Kuźmina. Wkrótce potem krasnoarmiejcy, do których dotarły już wieści z Moskwy o „nieudanym puczu”, wycofali się ostatecznie. Jeszcze przed zachodem słońca, na historycznej wieży Pikk Hermann, obok powiewającej flagi estońskiej zapalono „znicz niepodległości”, a po zmierzchu kolumna pojazdów pancernych sowieckiej armii opuściła Tallin.
W czasie gdy kolumna pancerna armii sowieckiej dotarła do tallińskiej wieży telewizyjnej, na placu przed ryską katedrą pojawiły się transportery opancerzone OMON-u. Kilka minut później, łotewska „rada najwyższa” „przegłosowała”, sygnowaną następnie przez Gorbunovsa, kluczową „uchwałę o statusie Republiki Łotewskiej”. Z deklaracji ogłoszonej 4 maja 1990 roku wykreślono artykuł o „okresie przejściowym” oraz dodano passus o „niepodległej, demokratycznej Republice Łotewskiej”, istniejącej na podstawie konstytucji z 1922 roku. Oznaczało to ogłoszenie „pełnej niepodległości” de facto. Po godzinie od tego wydarzenia, transportery OMON-u opuściły plac katedralny, a wieczorem żołnierze sowieccy wycofali się z zajętych przez nich obiektów telewizji i radia łotewskiego.
Nie rozpoczynając działań na większą skalę na terenie „Republiki Litewskiej”, po „nieudanym puczu moskiewskim”, analogicznie jak w „Republice Estonii” oraz „Republice Łotewskiej”, armia sowiecka opuściła zajęte tam obiekty. Taki był bowiem nakaz Jelcyna. 22 sierpnia, pierwszy rząd zachodni uznał łotewską i estońską państwowość. Były to władze Islandii.
*
Na 23 sierpnia bałtyckie „fronty ludowe” zaplanowały „płonącą drogę bałtycką” – przypominający światu o pakcie Ribbentrop-Mołotow, 600-kilometrowy szereg „ogni ostrzegawczych”. Wobec zdarzeń, które miały miejsce tuż przedtem, zmieniono jednak wymowę tej manifestacji. Wieczorem, na trasie pomiędzy Wilnem, Rygą i Tallinem zapłonęły ognie protestu przeciwko „puczowi”, który „obalił” władzę Gorbaczowa na rzecz Jelcyna. Wcześniej tego samego dnia, w litewskiej stolicy zdemontowano pomnik Lenina i oba te wydarzenia można uznać za symbole „upadku komunizmu” w tym regionie „raju krat”. Po tym, gdy „odrodzone” państwa bałtyckie zostały uznane przez rządy Francji, Wielkiej Brytanii i USA, 7 września 1990 roku, swoje uznanie dla nich wyraziły władze „raju krat”. Było to jedno z ich ostatnich dokonań. Trzy miesiące później, podczas spotkania „prezydentów” sowieckich republik Rosji, Ukrainy i Białorusi w białowieskich Wiskulach, ogłoszono, że ZSRS przestaje istnieć, zastąpiony przez „wspólnotę niepodległych państw” (formalnie z końcem roku). Żadna z republik bałtyckich nie przystąpiła do nowego tworu, wyrażając swój akces do powstającego „wspólnego europejskiego domu” – utworzonej w 1992 roku, Wspólnoty Europejskiej oraz do NATO. Co też się wkrótce stało, dzięki czemu pozostałe tam sowieckie „kadry” uzyskały wolny dostęp do tzw. wolnego świata. 25 grudnia 1991 roku, Gorbaczow ogłosił publicznie swoją „rezygnację z urzędu”, a kody do sowieckiej broni jądrowej przekazano Jelcynowi. Zaraz potem czerwoną flagę na kremlowskiej wieży zastąpiono trójkolorową flagą rosyjską.
Ciąg dalszy następuje od 30 lat.