W latach 80-tych НPБ (Народна република България – Ludowa Republika Bułgarii) stanowiła mocne i trwałe ogniwo międzynarodowego komunizmu. Kraj ten był w owym czasie dobrze znany Polakom, którzy postrzegali go jako wymarzony cel wakacyjnych wypraw oraz jako region docelowy „baraniego szlaku” (dla obrotnych, czarnorynkowych handlarzy). Ta niedoszła republika sowiecka (sowieci nie zgodzili się na propozycje bułgarskich komunistów przyłączenia НPБ do ZSRS, przedstawione im w latach 1963 i 1973), poza podstawowym zadaniem szerzenia komunizmu na świecie, starała się w tamtym czasie spełniać także m.in. rolę demoludowego „pioniera mikrokomputerów” (pierwsze „socjalistyczne” produkty tego typu powstawały od 1982 roku w miejscowości Prawec – miejscu narodzin „wodza” bułgarskiej kompartii; początkowo były one kopiami Apple II, a od 1984 roku „klonami” IBM PC).
O charakterze komunizmu w tym kraju świadczy fakt, że jego ludność w znacznej liczbie przejawiała autentyczną wiarę w to, że po „realnym socjalizmie” nastąpi „prawdziwy komunistyczny raj” (biorąc pod uwagę praktykę komunizmu, dodanie w tym miejscu słowa „krat” byłoby w pełni uzasadnione). Nieliczne przejawy sprzeciwu wobec tej „wiary” były natychmiast ujawniane i zdecydowanie karane, czemu służyła ogromna agentura oraz m.in. łagry. Wszystko to nadzorował Komitet Bezpieczeństwa Państwowego – KДС (Комитет за държавна сигурност), znany lepiej pod skrótem ДС (Държавна сигурност – Bezpieczeństwo państwowe). W efekcie jego działalności, po 27 latach od „upadku komunizmu”, w „elitach władzy” kraju doliczono się ok. 10 500 „byłych” agentów.
*
Narodowy komunizm nie wiązał Bułgarów w takim stopniu jak to było w przypadku Rumunów, niemniej odgrywał bardzo istotną rolę w integracji większości społeczeństwa z komunistyczną władzą. Wykorzystując ten fakt, z końcem 1982 roku, komuniści postanowili „zbułgaryzować” mniejszość turecką (w owym czasie stanowiącą ok. 13% ludności kraju), poczynając od zmiany imion i nazwisk oraz nadając tej akcji nazwę „procesu odrodzeniowego”, co poskutkowało zamachami terrorystycznymi ze strony nacjonalistów tureckich w latach 1984 – 85. Wcześniej, w latach 70-tych, starali się z kolei „przywrócić do prawdziwego narodu”, wyznających islam, słowiańskich Pomaków. Realizując te „projekty”, komuniści bułgarscy wzorowali się na nacjonalistycznych akcjach z okresu wojen bałkańskich (1912-1913) oraz z czasów II Wojny Światowej. Chodziło im jednak nie tyle o „scalenie” innych narodów z Bułgarami, jak chcieli to zrobić ówcześni nacjonaliści, ile o skuteczniejszą sowietyzację wszystkich mieszkańców kraju w jednym, „socjalistycznym” tyglu.
Zapewne właśnie to miała symbolizować, wzniesiona w 1981 roku „narodowa świątynia komunizmu”, czyli okazały „dom-pomnik” bułgarskiej kompartii. Za jego lokalizację posłużyła jej administratorom góra Buzłudża, gdzie w 1891 roku miało miejsce „spotkanie założycielskie” ich protoplastów. Góra ta przemianowana została w czasie wojny na Hadżi Dymitr, celem upamiętnienia narodowego herosa, który zginął w tym miejscu, w powstańczej bitwie z armią Imperium Osmańskiego w 1868 roku i któremu postawiono tam wówczas pomnik. Dzięki zbudowaniu w tym samym miejscu sławiącej komunizm budowli, symbol narodowy stał się jednocześnie symbolem komunistycznym. Bolszewicki „dom-pomnik” czasy świetności ma już wprawdzie poza sobą, lecz stoi po dziś dzień, stanowiąc widomy dowód skuteczności narodowego komunizmu, a także wielką atrakcję turystyczną (wyglądem przypomina statek kosmiczny). Pomimo upływu 30 lat, ogromna, czerwona gwiazda na obelisku, a także „okolicznościowe” hasła przy wejściu są we względnie dobrym stanie (podobnie zachowały się również wewnętrzne „zdobienia”), co niewątpliwie jest przyczynkiem do tego, że corocznie odbywa się tam zbiorowe śpiewanie „międzynarodówki” przez „sieroty po komunizmie”, reprezentujące dzisiejszych, bułgarskich „socjalistów”.
„Drogowskazem” dla bułgarskich komunistów w czasach ich jawnego panowania pozostawał, zasłużony dla bolszewickiej sprawy, wierny kominternowiec („stalinowiec”) Georgi Dymitrow, któremu w dowód wdzięczności pobudowano w Sofii monumentalny grobowiec – wielopoziomowe mauzoleum, które przetrwało 10 lat od „upadku komunizmu”, a jego likwidacja wywołała ogromny sprzeciw społeczny jako „zamach na tradycję narodową” (jak wiadomo, działalność Dymitrowa docenili także niemieccy narodowi socjaliści).
Gensekiem БКП (Българска комунистическа партия – Bułgarska Partia Komunistyczna), który z wielkim zaangażowaniem kontynuował „dzieło” Dymitrowa, od 1956 roku pozostawał Todor Żiwkow, bez wątpienia znacznie bardziej pojętny uczeń Lenina niż Ceaușescu, co znalazło potwierdzenie w faktach. „Dzieło” Żiwkowa jest doceniane także po „upadku komunizmu”, czego dowodem są nie tylko jego dwa pomniki w Prawecu, ale też trwały kult, przejawem którego były okazałe, „państwowe” obchody 100-lecia jego urodzin w 2011 roku. Z tej okazji „postkomunistyczne” władze odnowiły jego dawny dom, poświęcone mu „muzeum” oraz pobliską ulicę i park, a „uroczystości” transmitowały krajowe stacje telewizyjne, po uprzednim zamieszczeniu szeregu okolicznościowych reportaży (podobnie przedstawiały rzecz inne media). Długoletni włodarz „ludowej” Bułgarii jest powszechnie uznawany za symbol „bułgarskiej drogi do komunizmu”, która wydaje się wciąż pozostawać przedmiotem marzeń dla bardzo wielu mieszkańców tego kraju. Ponieważ dzień „obalenia” Żiwkowa z inicjatywy komunistów i wskutek ich działań (a także przychylności jego samego) określany jest jako „pierwszy dzień wolności”, łatwo jest wywnioskować, że to komunizm przyniósł „wolność” НPБ (a także pozostałym „demoludom”). Jest to zgodne nie tyle ze wspomnianą „wiarą” w komunistyczny „raj”, co z rzeczywistością.
*
Bułgarska pierestrojka rozpoczęła się latem 1987 roku tzw. koncepcją lipcową – „uchwałą” władz БКП zapowiadającą „gruntowną reorganizację”, celem „likwidacji deformacji” oraz „wprowadzenia gospodarki socjalistycznej z elementami rynkowymi”. „Reorganizacja” wydaje się w tym przypadku bardzo trafnie dobranym terminem. „Socjalistyczny pluralizm” oraz „pluralizm ekonomiczny” wyznaczały nową drogę zgodnie z założeniami „liberalizacji”, nie było jednak z kim tej drogi „negocjować”, a potem „dzielić”, ponieważ w kraju brakowało zarówno „dysydentów” jak i partyjnych „reformatorów”. Należało więc ich przedtem „zorganizować”, czyli „gruntownie zreorganizować” scenę polityczną „ludowej” Bułgarii.
Pomimo śmiałych zamierzeń, okazało się jednak wkrótce, że bułgarscy komuniści nie zabrali się do ich realizacji z odpowiednim zaangażowaniem. W październiku tego samego roku zostali bowiem „pouczeni” przez Gorbaczowa względem zbytniej opieszałości we wprowadzaniu „koncepcji lipcowej”. Wprawdzie niezwłocznie potem zabrali się do pracy nad tymi „wytycznymi”, lecz sowieci, niezbyt przekonani o ich szczerym zapale i możliwościach sprawczych, zdecydowali się ich mocniej wesprzeć. W tym celu, w marcu 1988 roku do НPБ przybył nowy „nadzwyczajny i pełnomocny ambasador”, którym był zaufany, osobisty „asystent” Andropowa – generał KGB („konsultant”) Wiktor Szarapow. Tenże sowiecki „dyplomata” z miejsca zabrał się do przekonywania bułgarskich „elit” do „liberalizacji” ustroju, stając się spiritus movens bułgarskich „przemian”.
*
Gwoli prawdy, w НPБ istniały jednak pierwociny „opozycji”. Można dopatrywać się ich w czasach po „zdławieniu praskiej wiosny”, w ramach którego „ludowa” Bułgaria, tak samo jak PRL, udzieliła „bratniej pomocy” czechosłowackim komunistom, jednak zostały one wkrótce całkowicie zlikwidowane. Znanym przykładem „dysydenta” był pisarz Georgi Markow, który wyemigrował na Zachód po krytycznych wzmiankach na temat Żiwkowa i jego towarzyszy, zawartych w swoich książkach z lat 60. (w tym samym czasie „tworzył” propagandowy scenariusz dla „kultowego” serialu sławiącego komunistycznych partyzantów z czasów wojny; Żiwkow należał do ich „sztandarowego” oddziału – brygady „Czawdar”). Będąc pracownikiem bułgarskiej sekcji BBC, Markow został jednak zamordowany w Londynie przez komunistycznego agenta we wrześniu 1978 roku (jak powszechnie wiadomo przy użyciu „parasolki”, strzelającej kulkami rycyny).
W latach 80-tych ujawnił się inny „dysydent” Ilija Minew, który wcześniej był więziony przez komunistów przez niemal 25 lat (od 1946 roku; dziewięć lat spędził na „zesłaniu”, a cztery lata w „areszcie domowym”). W grudniu 1986 roku, Minew wraz z czterema innymi osobami przygotował i opublikował za pośrednictwem ambasady USA w Sofii „List Otwarty – Apel do wiedeńskiej Konferencji Bezpieczeństwa i współpracy w Europie”. Jakkolwiek on i jego towarzysze niezwłocznie zostali „otoczeni opieką” ДС, w styczniu 1988 roku udało im się zorganizować 16-osobową strukturę „opozycyjną” НДЗП (Нeзaвиcимoтo дружеcтвo за защита на правамa на човекa – Niezależne Stowarzyszenie Obrony Praw Człowieka). Komuniści postanowili ją przejąć, a następnie zneutralizować Minewa, który ich zdaniem, pomimo odbycia wieloletniej kary, prezentował nadal zbyt radykalne podejście do „opozycyjności”. Zadanie to wykonał skierowany w tym celu agent Rumen Wodeniczarow, który na początku 1989 roku przedstawił Minewowi ofertę swojej „pomocy organizacyjnej”. Ten ją przyjął i pół roku później nastąpiło to, co miało nastąpić: Wodeniczarow stworzył konkurencyjną „filię”, a następnie przejął kierownictwo „opozycji”. Wkrótce potem pozbyto się Minewa, który nie odegrał już żadnej roli w bułgarskiej „gruntownej reorganizacji”, chociaż usiłował się w nią włączyć.
Zanim bułgarska bezpieka przejęła kontrolę nad główną grupą „opozycyjną”, ze znaczącą pomocą sowietów „zainspirowano” potencjalnych „dysydentów” oraz „zawiązano spisek” przeciwko Żiwkowowi, którego uczyniono najważniejszą figurą „gruntownej reorganizacji”. Kandydatami na „dysydentów” oraz „spiskowców” okazali się być członkowie kompartii (w tym wysokiej rangi aparatczycy z politbiura), około-partyjni „kontestatorzy” (m.in. z komunistycznych „placówek naukowych”) oraz last but not least funkcjonariusze ДС. Sowieci pobudzali ich do działania poprzez Szarapowa, którego wspomagała w tym zadaniu sowiecka telewizja (od lat bezpośrednio transmitowana w НPБ), a także rozprowadzana w dużej ilości sowiecka „prasa”. Po takiej edukacji, „dysydenci” zaczęli już samodzielnie się organizować i tworzyć dla siebie „program”. Ponieważ „prawa człowieka” zostały już wykorzystane przez „opozycję”, wybrano w tym celu „ekologię”. Był to bowiem temat nośny i na czasie.
*
Jeszcze we wrześniu 1987 roku mieszkańcy miasta Ruse nad Dunajem, wyznaczającym granicę z „socjalistyczną” Rumunią, zaprotestowali przeciwko zanieczyszczaniu powietrza przez kombinat chemiczny, znajdujący się w położonym po drugiej stronie rzeki mieście Giurgiu. Zanieczyszczenia te były dla nich na tyle dolegliwe, że wystąpili zbiorowo, manifestując przeciwko „socjalistycznym” sąsiadom, pomimo tego, że oba „bratnie państwa”, a w tym przypadku także miasta, od ponad trzech dziesięcioleci łączył słynny „Most Przyjaźni”. Wbrew temu co można było oczekiwać, manifestacja ta nie została przez bułgarskich komunistów uznana za „antysocjalistyczną”. Przeciwnie – udzielili oni wsparcia protestowi i nagłośnili go, co mogło mieć związek nie tylko z niedawno przez nich ogłoszoną „koncepcją lipcową”, ale także z podjętą w maju przez Gorbaczowa, nieudaną próbą przekonania Ceaușescu do pierestrojki. Skierowana do Ruse ekipa nakręciła film o zagrożeniu ekologicznym pt. „Oddychaj” („Дишай“), w którym pokazano m.in. zainscenizowany protest matek oraz marsz mieszkańców miasta pod siedzibę lokalnych władz. Jako przedstawiciel komunistycznej władzy, do protestujących przemawiał jeden z „zaufanych towarzyszy” Żiwkowa, członek politbiura БКП Georgi (Grisza) Filipow, którego przemówienie także upamiętniono we wspomnianym filmie. Wyrażoną przez niego wolę rozwiązania problemu przez „negocjacje z towarzyszami rumuńskimi”, manifestanci nagrodzili głośnym skandowaniem jego nazwiska.
Z początkiem 1988 roku, na „konferencji partyjnej”, Żiwkow zaapelował o nieprzeciwstawianie się tworzeniu „samodzielnych grup, stowarzyszeń i innych organizacji”, co zostało jednak spełnione dopiero w marcu, po niecierpliwie oczekiwanej premierze filmu „Oddychaj”. Po jego projekcji, zgromadzeni na sali „dysydenci”, przeprowadzili „dyskusję”, a następnie zebrali podpisy pod „manifestem”, tworząc jednocześnie ОКЕЗР (Общественият комитет за екологична защита на Русе – Obywatelski Komitet Obrony Ekologicznej Ruse). Na 33 osoby, które stanowiły jego kierownictwo, 2/3 należało do kompartii (w tym żona czołowego „dygnitarza”, członka politbiura od 1961 roku, Stanko Todorowa). Okazało się jednak wkrótce, że nie o taką „samodzielną organizację” chodziło. Potępiona została ona bowiem przez „ścisłe kierownictwo partii”, w tym przez „pozytywnego bohatera” filmu „Oddychaj” Filipowa oraz przez Andreja Łukanowa – absolwenta będącego pod patronatem KGB sowieckiego МГИМО, który wezwał ponadto do „rozgromienia” ОКЕЗР. Być może nie odpowiadało im jego „kierownictwo”, bowiem ten sam „program” wykorzystany został niebawem przez inną „samodzielną grupę”, ale możliwe jest też, że był to element tworzącego się pod patronatem Szarapowa „spisku” – „storpedowanie” inicjatywy bułgarskiego genseka. Tak czy inaczej, wobec takiego obrotu spraw, konieczne stało się poszukiwanie innego rozwiązania kwestii „samodzielnych organizacji” – utworzenie takich, które sowiecki „ambasador” i bułgarska kompartia w pełni zaakceptują.
Po półrocznych przygotowaniach, na początku listopada 1988 roku powstał КПГП (Клуб за Подкрепа на гласността и преустройството – Klub Popierania Głasnosti i Reorganizacji) i to on okazał się być właściwą, pierwszą „samodzielną organizacją”. Początkowo miano go nazwać „Klubem Gorbaczowa”, lecz nazwa ta z jakichś względów została zarzucona (być może kojarzyła się założycielom nie tyle z tzw. fanklubem, co z „kultem jednostki”, który na gigantyczną skalę uprawiały już elity zachodnie w formie „gorbymanii”). Jego inicjatorem, a także „przewodniczącym” był doktor filozofii na Uniwersytecie Sofijskim, „wydalony” z kompartii w połowie lat 60-tych „rewizjonista” Żeliu Żelew, który nie przystąpił do OКЕЗР pomimo tego, że należał do inicjatorów jego powołania (być może zorientował się na czas, że zostanie on „poddany partyjnej krytyce”). Rola Żelewa jako czołowego „dysydenta” wzrosła znacznie po tym, gdy „ludową” Bułgarię, w dniach 18-19 stycznia 1989 roku, odwiedził socjalistyczny prezydent Francji François Mitterrand. Polityk ten, podobnie jak miesiąc wcześniej w „socjalistycznej” Czechosłowacji, zapragnął wspólnie z „dysydentami” wyrazić poparcie dla Gorbaczowa, organizując w tym celu śniadanie we francuskiej ambasadzie. Tym razem spożył je m.in. z Żelewem, co odpowiednio nagłośniono (ponadto Żelew zajął miejsce przy Mitterandzie podczas spotkania na Uniwersytecie Sofijskim). W tym samym czasie komuniści rozpoczęli „liberalizację gospodarczą” w kierunku „urynkowienia” (tzw. Dekret 56).
*
W tak przychylnej atmosferze, w pierwszej połowie 1989 roku zaczęły powstawać nowe organizacje i grupy „opozycyjne”. Nie wszystkie wszakże okazały się być odpowiednio „samodzielne”. Przykładem jest „Подкрепа” (Нeзaвиcимия Синдикaт „Подкрепа” – Niezależny Syndykat „Wsparcie”), początkowo „związek zawodowy pracowników umysłowych”. Formację tę poddano procedurze „rozgromienia” trwającej do jesieni, kiedy to uzyskała znaczenie (i przydatność) po przystąpieniu do niej robotników. Innym przykładem „rozgromionej” organizacji jest „Cпаceниe” (Християнcки cъюз „Cпаceниe” – Chrześcijański Związek „Zbawienie”), deklarująca działalność na rzecz praw i wolności religijnych (utworzono ją 19 października 1988 roku, w rocznicę zamordowania w PRL księdza Jerzego Popiełuszko). Poważniejszych przeszkód w swoim rozwoju nie napotkała natomiast, założona 6 lutego 1989 roku (formalnie 11 kwietnia) „Екогласност” (Hезависимо cдружение „Екогласност” – Niezależne Stowarzyszenie „Ekogłasnost”), która podjęła „(nie)śmiertelną” kwestię zanieczyszczenia powietrza w Ruse. Nie tylko nazwa tej „samodzielnej organizacji” nawiązywała do pierestrojkowego „klubu popierania głasnosti„ – oba środowiska „dysydenckie” przenikały się wzajemnie. Trudno się temu dziwić, jeśli uwzględni się fakt, że zakładały je osoby z tego samego kręgu. W przypadku „Ekogłasnostii” był to m.in. Aleksandyr Karakaczanow, jeden z „członków-założycieli” КПГП, syn ważnego komunistycznego generała, podobnie jak Żelew „rewizjonista” i naukowiec na Uniwersytecie Sofijskim. Nie było więc mowy o żadnej politycznej konkurencji, a jedynie o uzupełnianiu się. Jednym ze znaczących działaczy „Ekogłasnostii” był brat Rumena Wodeniczarowa, Pirin.
Wiosną 1989 roku komuniści postanowili przyspieszyć proces „gruntownej reorganizacji” wykorzystując w tym celu kwestie narodowe. 29 maja, Żiwkow wezwał rząd turecki do otwarcia granic dla wszystkich, którzy chcą emigrować z „ludowej” Bułgarii do Turcji. Ze swojej strony bułgarscy towarzysze partyjni obiecali, że nie będą stwarzać żadnych problemów osobom, które taką decyzję podejmą. 3 czerwca Turcja otworzyła swoją granicę z НPБ i rozpoczął się exodus bułgarskich Turków, zwany także „wielką wycieczką” (paszporty wydawano im „od ręki”). Do 21 sierpnia, kiedy Turcja zamknęła granicę, przybyło do niej 340-360 tysięcy osób, a ponieważ nie było tam dla nich ani mieszkań ani pracy, ok. 130-150 tys. wróciło następnie do „ludowej” Bułgarii. Wszystko to działo się na oczach świata, było bowiem transmitowane i nagłaśniane przez media. Zaskakująca zmiana komunistycznej taktyki w kwestii narodowościowej nikogo na świecie nie zastanowiła, za to Żiwkow spotkał się z powszechnym potępieniem, stając się dla wszystkich jednym z kandydatów do „obalenia”.
W takiej sytuacji, w „ludowej” Bułgarii „dysydenci” oraz „opozycja” niezwłocznie przystąpili do dzieła. Ci pierwsi, przede wszystkim z „Ekgłasnostii”, w połowie października zorganizowali w Sofii „międzynarodową konferencję ekologiczną” pod nazwą „Ekoforum”, która uzyskała opiekę i wsparcie ze strony pohelsińskiej Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Uaktywniła się także „opozycja”, a cała rzecz została mocno nagłośniona, głównie dzięki bułgarskiej sekcji RFE/RL. Istotniejsze okazały się jednak działania „spiskowców”-„reformatorów” z politbiura, którym przewodzili Łukanow oraz Petyr Mładenow (także absolwent moskiewskiej МГИМО), „wspierani” przez „ambasadora” Szarapowa.
W tych okolicznościach „obalenie” Żiwkowa było już tylko kwestią czasu. O tym, że zostanie kozłem ofiarnym „gruntownej reorganizacji”, bułgarski gensek upewnił się, gdy sowieci otwarcie zaczęli go ignorować. W ich ślady natychmiast poszli Amerykanie. W końcu września sekretarz stanu USA James Baker spotkał się z Mładenowem, uznając go za właściwego reprezentanta bułgarskich komunistów. Mając takie wsparcie, 24 października Mładenow „wystosował list otwarty” do politbiura bułgarskiej kompartii, w którym „ostro skrytykował” Żiwkowa, m.in. za „międzynarodową izolację kraju, nawet ze strony ZSRS” oraz „podał się do dymisji”, będąc pewny tego, że inni towarzysze w politbiurze ujmą się za nim. Drugi „spiskowiec”-„reformator” Łukanow pojechał następnego dnia do Moskwy, a dzień po nim, zjawił się tam na „konsultacje” Szarapow. Ich spotkania z sowieckim „kierownictwem” najprawdopodobniej dotyczyły już przyszłego „podziału władzy” w НPБ.
Podczas gdy sowieci decydowali o tym, kto na jakie stanowisko zasługuje, 26 października, podczas zbierania podpisów przez „Ekogłastost” w centrum Sofii (w trakcie „Ekoforum”), „dysydentów” zaatakowały i mocno pobiły „oddziały specjalne”. Obecność w tym miejscu zagranicznych dziennikarzy zagwarantowała, że cały świat dowiedział się natychmiast jakim brutalnym dyktatorem jest Żiwkow (nie sposób było później wyjaśnić kto wydał rozkaz przeprowadzenia tej akcji, bowiem po „obaleniu” Żiwkowa, oficer który nią dowodził popełnił samobójstwo). Akcja „porządkowa” przyniosła skutek (jakkolwiek nie aż taki, jak trzy tygodnie później w Pradze) i na zakończenie „Ekoforum” odbyła się manifestacja z udziałem ok. pięciu tysięcy osób.
Po swoim powrocie do Sofii sowiecki „ambasador” przez kilka dni usilnie namawiał bułgarskiego genseka do niezwłocznego „ustąpienia”. Szarapow przekonał Żiwkowa do tego stopnia, że tego drugiego zabrakło w składzie delegacji bułgarskich komunistów, która składała hołd pomnikowi Lenina w rocznicę bolszewickiego przewrotu w Rosji. 9 listopada było już po wszystkim. Podczas „posiedzenia” politbiura, Żiwkow został „obalony”, zaś nowym gensekiem „wybrano jednogłośnie” Mładenowa. Ten zaś, niezwłocznie zatelefonował do Gorbaczowa, aby „odebrać gratulacje”. Szarapow z kolei, w tym samym czasie dziękował Żiwkowowi za „zrozumienie” i za leninowskie podejście do całej sprawy.
*
Dzięki temu co się wydarzyło mogła wreszcie rozpocząć się oczekiwana przez sowietów i resztę świata bułgarska „liberalizacja”. Pierwszym jej zwiastunem była stutysięczna demonstracja poparcia dla nowej, pierestrojkowej ekipy, zorganizowana wspólnie przez komunistów, „dysydentów” i „opozycję”. Odbyła się ona 18 listopada w Sofii (w trakcie wiecu przypomniał o sobie Wodeniczarow, zaś Minewa nie dopuszczono do głosu). Wkrótce potem zaczęły zawiązywać się partie polityczne, które miały wziąć udział w przyszłych „negocjacjach” z komunistami. Najważniejszą z nich stał się СДC (Съюз на демократичните сили – Związek Sił Demokratycznych), utworzony 7 grudnia po połączeniu się КПГП (który zdołał zmienić już swoją nazwę na Klub Głasnosti i Demokracji), „Ekogłasnostii”, „obrońców praw człowieka” (НДЗП), „Podkrepy” i innych, mniejszych grup politycznych. Na jego czele stanął Żelew, a rzecznikiem został Wodeniczarow. 14 grudnia 1989 roku, СДC zorganizował demonstrację przed gmachem „parlamentu” w której uczestniczyło ok. 50 tysięcy osób. Haseł antykomunistycznych było niewiele, zaś głównym postulatem było „zniesienie zapisu o kierowniczej roli partii” z „konstytucji” НPБ (projekt tej „ustawy” był w tym czasie już przygotowany przez komunistów). Kompartia ze swojej strony błyskawicznie się „demokratyzowała”, co polegało przede wszystkim na eliminacji „konserwatystów” związanych z Żiwkowem (byłego genseka i jego popleczników „wyrzucono” z niej 13 grudnia). Pod koniec roku uaktywnili się bułgarscy Turcy, którzy w demonstracjach domagali się przywrócenia własnych imion i nazwisk (na czele ruchu tureckiego stał wieloletni agent bułgarskiej bezpieki). Przeciw nim z kolei wystąpili bułgarscy nacjonaliści.
W międzyczasie, 15 stycznia 1990 roku, komuniści zmienili „konstytucję” pozbawiając kompartię „wiodącej roli”, a trzy dni później aresztowali Żiwkowa pod zarzutem „defraudacji państwowych funduszy”. 5 lutego, nowym „premierem” НPБ został Łukanow, a 3 kwietnia drugi czołowy „reformator” Mładenow został „prezydentem” (przedtem zajmował „najwyższe stanowisko państwowe” po Żiwkowie). Także 3 kwietnia, po partyjnym „referendum”, bułgarska kompartia zmieniła nazwę na БСП (Българска социалистическа партия – Bułgarska Partia Socjalistyczna), a komunistyczny „parlament” „przegłosował zmiany w konstytucji”, wprowadzające „system wielopartyjny” i „uchwalił rozpisanie wolnych wyborów”. Odbyły się one 10 i 17 czerwca 1990 roku, przy 90-cio procentowej frekwencji, a zdecydowanymi zwycięzcami okazali się „byli” komuniści z БСП.
*
W lipcu 1990 roku usunięto zabalsamowane ciało Dymitrowa z poświęconego mu mauzoleum, a 1 sierpnia nowym „prezydentem” został Żelew. Nazwa kraju pozostała taka sama do 15 listopada, lecz nie miało to większego znaczenia, jako że bułgarski komunizm już na dobre „upadł”. Udało się to zrealizować do tego stopnia, że w 2001 roku „szefem rządu” został car Symeon II (Symeon Saksekoburggotski), który od 1946 roku pozostawał na emigracji (w 1996 roku przyjechał po raz pierwszy do „Republiki Bułgarii”, odzyskując sporą część swoich dóbr koronnych). Pomimo „rządzenia” krajem przez cztery lata oraz wieloletniego aktywnego uczestnictwa w jego życiu politycznym, rozczarowany jego „systemem sądowniczym”, który nakazał mu zwrócić odzyskaną wcześniej rezydencję, w 2018 roku stwierdził, że „państwo” zmusza go ponownie do „powrotu na uchodźstwo”. Wątpliwości co do bułgarskiej „transformacji ustrojowej” zatem nie brakuje, ale tak jest we wszystkich „demoludach”.