Według relacji Moraru, na początku 1990 roku Czebrikow odbył serię spotkań z aktywistami „frontu ludowego”. Pierwszy miesiąc 1990 roku przyniósł serię demonstracji tej organizacji na rzecz „większej politycznej i ekonomicznej autonomii” sowieckiej Mołdawii, podczas których domagano się też wprowadzenia w niej „systemu wielopartyjnego”. Radykalni nacjonaliści mołdawsko-besarabscy którzy zyskiwali już znaczny wpływ na działania FPM, coraz częściej wysuwali dodatkowo hasło „zjednoczenia z Rumunią”. Sprawy „reform systemowych” zyskały większe wsparcie po 10 stycznia, gdy nowym „przewodniczącym rady ministrów” RSSM został „reformator” Petru Pascari, który na tym samym stanowisku pełnił służbę partyjną już w latach 70., w szczytowym okresie „breżniewizmu” (był aparatczykiem PCM od 1959 roku, m.in. jako sekretarz centralkomitetu PCM i „zastępca członka” centralkomitetu KPZS).
Radykalizm narodowców stymulował inny radykalizm. W tym samym czasie „internacjonaliści” z Tyraspola ogłosili go „niezależnym miastem”, w którym mołdawskie „prawo językowe” nie ma zastosowania. Działania te miały swoje tło, były bowiem już elementem „kampanii wyborczej” w związku z zapowiedzianymi na 25 lutego „częściowo wolnymi”, „pierwszymi demokratycznymi wyborami” do mołdawskiego „najwyższego sowietu”. W jej ramach, 11 lutego mołdawski „front ludowy” zorganizował na kiszyniowskim Piaţa Victoriei „republikańskie zgromadzenie wyborców” w trakcie którego, do około 100 tysięcy ludzi przemówił m.in. Lucinschi. Ogłoszono „platformę wyborczą” FPM oraz zaprezentowano jego kandydatów na „deputowanych”, a także „listę kandydatów popieranych przez front ludowy” na czele ze Snegurem który już otwarcie głosił większość z jego haseł.
„Wybory” przyniosły FPM 101 z 380 „mandatów” (frekwencja w pierwszej turze wyniosła 84%, zaś w drugiej, która odbyła się 10 marca, 75%). Mając jednak wsparcie ze strony mołdawskiego genseka i posłusznych mu nowych „deputowanych” z PCM, w tym tzw. „rolników” – aktywistów partyjnych z terenów wiejskich związanych ze Snegurem w latach jego „sekretarzowania”, narodowcy-„pierestrojkowcy” mogli liczyć na to, że wraz z „reformatorami” będą „sprawować władzę” w RSSM (ten sposób „wyłaniania władzy” miał swój wzorzec w utworzeniu „rządu solidarnościowego” w komunistycznej Polsce latem 1989 roku). Póki co, podobną siłę w „najwyższym sowiecie” stanowili jednak naddniestrzańscy „internacjonaliści” (100 „deputowanych”), którzy mogli z kolei liczyć na wsparcie sporej liczby przychylnych im komunistów z „Jedności”. Do kompartii należało w tym czasie 48,2% dorosłej społeczności mołdawsko-besarabskiej. Rosjan było w niej 22%, a Ukraińców 20,6%.
7 kwietnia, w Kiszyniowie odbyła się demonstracja „frontu ludowego” na rzecz „uznania” przez sowiecką Mołdawię „aktu niepodległości Republiki Litewskiej” oraz poparcia dla „wypowiedzenia” przez tę bałtycką republikę paktu Ribbentrop-Mołotow. Dziesięć dni później zebrał się nowy „najwyższy sowiet” RSSM, aby zainaugurować podobne działania na jej terenie. Zanim to jednak nastąpiło, mołdawskie KGB „zabezpieczyło” swoje archiwa, przenosząc je z Kiszyniowa do Tyraspola. Operację tę nadzorował wymieniony wcześniej Tudor Botnaru, który po długoletniej służbie w sowieckim wywiadzie zagranicznym osiągnął stanowisko „głównego inspektora operacyjnego” I Wydziału KGB sowieckiej Mołdawii.
O ile nowi „deputowani” RSSM bez większego problemu „wybrali” Snegura na stanowisko „przewodniczącego prezydium najwyższego sowietu”, o tyle na nowego „premiera” trzeba było poczekać jeszcze ponad miesiąc, aż do uzgodnienia „nowej koncepcji rządzenia” tym sowieckim tworem. W międzyczasie załatwiono jednak inne ważne sprawy, m.in. 27 kwietnia „uchwalono”, że sowiecka flaga RSSM zastąpiona zostanie czerwono-żółto-niebieską flagą przedwojennej Rumunii. Tego też dnia, o godzinie 19:30, w obecności wielotysięcznego tłumu fetującego Snegura i Lucinschiego, którzy podeszli do manifestantów, załopotała ona nad budynkiem „prezydium najwyższego sowietu” RSSM w Kiszyniowie. Jednym z wieszających flagę był Gheorghe Ghimpu, który stojąc na dachu budynku wzniósł ją do góry, prezentując przy tym znak zwycięstwa. Partia była z narodem, a naród był z partią.
*
Co nie było zaskoczeniem, „internacjonaliści” z Tyraspola i z innych miast Naddniestrza odmówili zmiany flagi. Mołdawski gensek usiłował mediować, proponując „okrągły stół”, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Pierwszomajowa manifestacja w głównym mieście Naddniestrza stała się dobrą okazją do masowego protestu przeciwko nowemu „najwyższemu sowietowi”, a „deputowani” z Tyraspola, położonej/położonych na zachodnim brzegu Dniestru Thiginy/Benderów oraz Rybnicy zapowiedzieli wystąpienie z niego. „Front ludowy” pokazał swoją siłę organizując 6 maja „most kwiatowy” na rzece Prut („Podul de Flori peste Prut”). W trakcie manifestacji, której hasłem było „zniesienie granicy” pomiędzy ZSRS (w wersji organizatorów: RSSM) a „socjalistyczną” Rumunią, z obu stron rzeki wrzucano do wody kwiaty, w wielu miejscach odbywały się wiece, a duchowni prawosławni odprawiali zbiorowe modły. W ośmiu „punktach granicznych” przez kilka godzin można było przekraczać granicę bez paszportów i wiz, a niektórzy uczestnicy manifestacji przepływali rzekę. Według organizatorów, w spektakularnej akcji, którą można przyrównać do „łańcucha bałtyckiego”, wzięło udział około miliona dwustu tysięcy ludzi po obu stronach Prutu (granica na rzece wynosi kilkaset kilometrów). Manifestację nad brzegami Prutu powtórzono w czerwcu następnego roku.
Po prezentacji sił, w maju doszło do serii konfrontacji demonstrantów z „frontu ludowego” z „internacjonalistami” przed siedzibą „prezydium najwyższego sowietu” w Kiszyniowie, w których nierzadko dochodziło do rękoczynów. Po ataku mołdawsko-besarabskich narodowców na wiec „internacjonalistów”, który odbył się 20 maja poszkodowanych zostało kilku z ich „deputowanych” oraz aktywistów. Cztery dni później, stu „deputowanych” z Naddniestrza „złożyło mandaty”. Zapewne dzięki temu, tego samego dnia okrojony sowiet „uchwalił wotum nieufności” wobec „rządu” Pascari, a następnego dnia „desygnował” nowego „premiera”, którym został lider narodowców w FPM, wspomniany już wcześniej Druc. Cztery dni później „pierwszym wicepremierem” został komunistyczny aparatczyk, „rolnik” Andrei Sangheli. Skompletowanie „rady ministrów” trwało około miesiąca, a ostatnim jej reprezentantem został Botnaru jako nowy szef mołdawskiego KGB, niewątpliwie zatwierdzony (o ile nie wskazany) przez Kreml. Ostatniego dnia maja, „najwyższy sowiet” RSSM „uznał” utworzoną w marcu „niepodległą Republikę Litewską”, dając tym samym jednoznacznie do zrozumienia, że dąży do tego samego celu co bałtyccy ”pierestrojkowcy-niepodległościowcy”.
Po wcześniejszej wizycie delegacji mołdawskich narodowców-„pierestrojkowców” w Moskwie i spotkaniu z Gorbaczowem, który „dał zielone światło” – w tym czasie trwała wciąż blokada ekonomiczna sowieckiej Litwy, która miała wymusić uchylenie jej ”deklaracji niepodległości” – wzorem bałtyckich republik sowieckich , 23 czerwca mołdawski „najwyższy sowiet” ogłosił „suwerenność” RSSM, deklarując „prymat prawa republiki nad prawem związkowym”. Wcześniej „uchwalano” jej atrybuty, tworząc m.in. „narodową agencję prasową” oraz „narodowe radio i telewizję”, a także „przyjmując prawną ocenę” paktu sowiecko-hitlerowskiego z 1939 roku, która go „unieważniała”. Wobec braku „podstawy prawnej” do utworzenia RSSM i wcielenia tego tworu do ZSRS – zajęcie Besarabii i Północnej Bukowiny na zasadzie przyjętego ultimatum było dla sowietów przywróceniem części ich terytorium po „rumuńskiej okupacji” i zachowanie pozorów „woli narodu” w postaci „plebiscytu”, a następnie „prośby o przyłączenie do ZSRS” uznali za zbędne – ogłoszona na podstawie „unieważnienia” paktu hitlerowsko-sowieckiego „suwerenność” była jednak mocno dyskusyjna, co wykorzystali „internacjonaliści” wskazując na „nielegalność” tego aktu. Nie zajmując się tą kwestią, dwa dni później w nazwie RSSM zmieniono „Mołdawska” na „Mołdowy”, co było zastosowaniem rumuńskiego nazewnictwa w miejsce rosyjskiego. Wkrótce potem „najwyższy sowiet” RSSM ogłosił wstrzymanie poboru do sowieckiej armii na terytorium republiki. Także w czerwcu, Snegur „wystąpił” z PCM.
30 czerwca 1990 roku w „pałacu październikowym” w Kiszyniowie rozpoczął się dwudniowy, „drugi kongres” mołdawskiego „frontu ludowego”. Miał on radykalne, „antykomunistyczne” i nacjonalistyczne oblicze. Wprowadzono zakaz uczestnictwa w FPM dla członków kompartii i zażądano „zniesienia kultu Lenina”. Opowiedziano się za delegalizacją kompartii, likwidacją KGB, wycofaniem z terenu RSSM sowieckiej armii, odłączeniem cerkwi mołdawskiej od patriarchatu moskiewskiego, a także wystąpieniem z ZSRS i przystąpieniem do ONZ. Postulowano też porzucenie „mołdawskości” na rzecz „rumuńskości” w nazwie języka i narodu oraz zmianę nazwy RSSM na „Rumuńska Republika Mołdowy”. Przyjęto także historyczny hymn rumuński Deșteaptă-te, române („Przebudź się, Rumunie”) jako hymn „frontu ludowego”. Na zakończenie ogłoszono, że niebawem odbędzie się „drugie wielkie zgromadzenie narodowe”.
Tego rodzaju retoryka nie przeszła bez echa. 27 lipca mołdawski „najwyższy sowiet” odmówił autonomii Gagauzom, którzy się jej usilnie domagali. Posłużono się przy tym argumentem, że nie są oni rdzenną grupą etniczną. Na skutki nie trzeba było długo czekać. 19 sierpnia „zjazd” Gagaúz Halkı w Komracie obwieścił utworzenie „Gagauskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej” i jej wystąpienie z RSSM (nie był to spójny terytorialnie obszar i nie posiadał formalnych „granic”). Zapowiedziano przy tym, że „wybory parlamentarne” na tym terenie odbędą się 28 października. W odpowiedzi, „najwyższy sowiet” RSSM „rozwiązał” i „zdelegalizował” organizację narodową Gagauzów. Nie zważając na to, po „uchwaleniu” 27 sierpnia przez mołdawskich „legislatorów” nielegalności przekazania przez Rumunię ZSRS obszaru Besarabii i Północnej Bukowiny, Gagauzi potwierdzili swoją decyzję. Sytuacja zaostrzyła się jeszcze bardziej, gdy 2 września podobną „uchwałę” ogłosiła „rada zjednoczonych kolektywów pracowniczych” w Tyraspolu. Po uprzednich „referendach” (pierwsze z nich odbyło się już 3 grudnia 1989 roku w Rybnicy) ogłosiła ona utworzenie „Dniestrzańsko – Mołdawskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej” i zaapelowała do Gorbaczowa o włączenie tego tworu do „raju krat” jako oddzielnej jednostki administracyjnej. Jednocześnie przystąpiono do tworzenia w Naddniestrzu własnych „milicji samoobrony”.
W odpowiedzi na te działania „najwyższy sowiet” RSSM „uchwalił” wysłanie do Naddniestrza i rejonów gagauskich 10-tysięcznych oddziałów „ministerstwa spraw wewnętrznych” w celu „ochrony ludności”. Na czele tego „ministerstwa” stał sowiecki generał-major lotnictwa Ion Costaș – „ojciec założyciel” policji i armii „postsowieckiej” Republiki Mołdowy („ministrem obrony” został w lutym 1992 roku), który swoją wojskową karierę rozpoczął w 1967 roku, będąc z czasem m.in. dowódcą pułku lotniczego stacjonującego w NRD oraz zastępcą dowódcy XIV gwardyjskiej armii sowieckiej (mając 40 lat został jej najmłodszym generałem), której dowództwo mieściło się w Tyraspolu. W cieniu rozwijającego się konfliktu, 3 września Snegur stał się „prezydentem” RSSM.
*
Gorbaczow oficjalnie poparł „internacjonalistów”, co poskutkowało tym, że z dnia na dzień stał się wrogiem dla mołdawsko-besarabskich narodowców, którzy ostatecznie porzucili pierestrojkową retorykę. Wprawdzie sowiecki gensek stracił bezpośredni wpływ na ich działania, ale jak to już zostało stwierdzone, istniały wciąż inne siły, nie mniej skuteczne w uzyskiwaniu pożądanych rezultatów drogą stałych „konsultacji”. Niewykluczone, że to za ich sprawą, 1 października w rezultacie starcia z „rządowymi siłami porządkowymi” zginęło trzech Gagauzów.
Ponieważ gagauscy separatyści nie zamierzali zrezygnować z przeprowadzenia ogłoszonych przez siebie „wyborów”, w drugiej połowie października z inspiracji Druca do Komratu wyruszyły z Kiszyniowa 40-tysięczne oddziały nacjonalistycznych ochotników, aby spacyfikować zbuntowany region. W trakcie „marszu na Komrat” ich liczebność powiększyła się do około 80 tysięcy. Dużo słabsi od nich Gagauzi uzyskali jednak natychmiastową pomoc ze strony ochotników-„internacjonalistów” z 600-tysięcznego Naddniestrza, którzy dysponowali znaczną ilością broni i amunicji produkowanych w fabrykach po wschodniej stronie Dniestru i wraz z Gagauzami stanowili porównywalną liczebnie siłę. Gagauzów wsparli dodatkowo zamieszkujący wraz z nimi ten region kraju mołdawscy Bułgarzy, starający się spowolnić marsz mołdawsko-besarabskich narodowców przez ustawianie blokad w zamieszkałych przez siebie miejscowościach.
Wszystko to zapowiadało krwawe starcia, których jednak udało się uniknąć za sprawą interwencji sowieckiej dywizji wojsk powietrzno-desantowych, stacjonującej w niedalekim Bołgradzie (w Budziaku). Pod naciskiem tych sił rozjemczych zdołano doprowadzić do zawarcia porozumienia pomiędzy „rządem” w Kiszyniowie i gagauskimi separatystami, którzy ostatecznie przeprowadzili zapowiedziane przez siebie „wybory”. Do starcia doszło natomiast 2 listopada w Naddniestrzu, gdy mołdawsko-besarabscy narodowcy podjęli próbę odblokowania przejazdu po zaporze hydroelektrowni w Dubosarach, opanowanej wcześniej przez „internacjonalistycznych” separatystów (zabudowania hydroelektrowni oraz miasto znajdują się po wschodniej stronie Dniestru). W rezultacie bezpośredniej konfrontacji zginęło 6 osób, a 30 zostało rannych. Do starć doszło także w innych miejscach gdzie „internacjonaliści” ustawili blokady na drogach.
Gdy dziesięć dni później w Kiszyniowie „internacjonalista” Rosjanin w trakcie sprzeczki ugodził nożem mołdawsko-besarabskiego narodowca, który następnie zmarł, w mieście doszło do pogromów. Ten, kto mówił po rosyjsku był na ulicy i w sklepach atakowany i bity przez grupy nacjonalistów. Rozpowszechniane informacje o dalszych ofiarach śmiertelnych nie potwierdziły się, ale bez wątpienia podsyciły konflikt. Skończyło się jednak tymczasowym rozejmem gdy mołdawski „najwyższy sowiet” za sprawą Lucinschiego powołał „komisję pojednania” i po mediacji Gorbaczowa z „internacjonalistami” utworzono kolejną, już wspólną „komisję”, mającą przygotować poprawki do „prawa” RSSM uwzględniające postulaty językowe separatystów z Naddniestrza i Gagauzji. Ci pierwsi, wykorzystując rozejm, przeprowadzili 25 listopada „wybory” do „najwyższego sowietu” tworu, którego zaistnienie ogłosili na początku września w Tyraspolu.
16 grudnia FPM zorganizował w Kiszyniowie zapowiedziane wczesnym latem „drugie wielkie zgromadzenie narodowe”. Uczestniczyło w nim kilkaset tysięcy ludzi (źródła mołdawsko-besarabskich narodowców podały liczbę około 800 tysięcy), którzy aplauzem przyjęli ogłoszenie „niepodległości narodowej Rumunów na okupowanych terytoriach” oraz „uchwałę” wzywającą do zmiany nazwy RSSM na „Republika Mołdowy” (jej symbolika była już przygotowana – „najwyższy sowiet” zaaprobował nowe godło 3 listopada). Wystosowano też „apel do parlamentów i rządów państw świata, do ONZ i innych organów międzynarodowych o uznanie statusu terytorium okupowanego dla Besarabii i Północnej Bukowiny ze wszystkimi prawnymi i politycznymi konsekwencjami przewidzianymi przez prawo międzynarodowe” oraz wezwano do „zbojkotowania” przez mołdawskich „delegatów” rozpoczynającego się następnego dnia w Moskwie „drugiego kongresu deputowanych ludowych” ZSRS.
Podobnie jak nad Bałtykiem, w ostatniej dekadzie grudnia sowiecka centrala podjęła próbę opanowania wymykającej się spod kontroli sytuacji w RSSM i spowolnienia zachodzących procesów (przygotowania do „puczu moskiewskiego” i „upadku ZSRS” były jeszcze w fazie wstępnej: Janajew dopiero stawał się „wiceprezydentem” ZSRS, a Jelcyn nie był jeszcze „prezydentem” sowieckiej „Federacji Rosyjskiej”). Sowieci nie posłużyli się jednak armią i OMON-em, ograniczając się do słownych gróźb. Gorbaczow ponownie przyjął rolę „rozjemcy”, „dekretem” z 22 grudnia nakazując jednej i drugiej stronie konfliktu mołdawskiego powstrzymanie swoich zapędów oraz grożąc wprowadzeniem w RSSM ”rządów prezydenckich” i wysłaniem do niej sowieckich „wojsk wewnętrznych”. Póki co, wyglądało jednak na to, że nie przyniosło to żadnego skutku: 27 grudnia mołdawski „front ludowy” ogłosił utworzenie „narodowego sojuszu na rzecz niepodległości »16 Grudnia«”. W odwodzie pozostawali jednak komuniści Lucinschiego i Snegur.
*
13 stycznia 1991 roku odbyła się w Kiszyniowie wielotysięczna demonstracja poparcia dla „niepodległej Litwy”, która doświadczyła „próby pacyfikacji”. Wobec ewentualności podobnej interwencji w RSSM „narodowy sojusz na rzecz niepodległości” wezwał mieszkańców sowieckiej Mołdawii do „gotowości odwetu na agresorze”. Tydzień później to samo gremium wystosowało kolejne wezwanie, tym razem adresowane do mołdawskiego „najwyższego sowietu”, aby ten „uchwalił” zakaz służby mołdawskich poborowych poza terytorium RSSM oraz „bojkot” zapowiedzianego na marzec ogólnosowieckiego „referendum związkowego”. Presja poskutkowała i „bojkot” został „uchwalony” 19 lutego. Żelazo kuli jednak także „internacjonaliści”, którzy jeszcze w styczniu na „kongresie deputowanych Naddniestrza” ponowili wolę „wystąpienia” z RSSM i pozostania w ZSRS oraz wezwali Gorbaczowa do „uznania” stworzonych przez siebie i Gagauzów tworów.
Chcąc osłabić jedność „internacjonalistów” oraz zyskać wsparcie ze strony „pierestrojkowców” z sowieckiej Ukrainy, w końcu lutego Snegur podpisał „dekret państwowy”, który „wspierał kulturę i język ukraiński” oraz umożliwiał transmisję telewizyjną i radiową ukraińskich programów w RSSM. Niewiele to dało: w pierwszej połowie marca „internacjonaliści” z Naddniestrza odpowiedzieli utworzeniem „gwardii republikańskiej” jednoczącej wspomniane wcześniej oddziały „milicji samoobrony”. Miała ona być wyposażona w broń z magazynów armii sowieckiej, której poszczególne jednostki stacjonujące w Naddniestrzu otwarcie deklarowały swoje poparcie dla separatystów.
Pomimo „bojkotu” ogłoszonego przez narodowo-komunistycznych zarządców sowieckiej Mołdawii, 17 marca odbyło się w niej ogólnosowieckie „referendum związkowe”, które przeprowadzono z pomocą i pod nadzorem armii („komisje wyborcze” znajdowały się w jednostkach wojskowych). Wzięło w nim udział ponad 780 tysięcy „obywateli sowieckich” z terytorium RSSM, przede wszystkim z terenów Naddniestrza i Gagauzji, gdzie jak nietrudno się domyślić przytłaczająca większość opowiedziała się za kontynuacją „raju krat” w dotychczasowej formie (według „internacjonalistów”, w Tighinie/Benderach frekwencja wyniosła 77,2% „uprawnionych”, z czego 98,9% było za kontynuacją ZSRS w starej wersji). Wobec braku wymaganej liczby uczestników (cały „elektorat” liczył 2,9 mln, a potrzebna była frekwencja powyżej 50%), władze sowieckiej Mołdawii ogłosiły „referendum” nieważnym. Dla separatystów nie miało to jednak większego znaczenia. Tworzyli już własny „rząd” i 1 kwietnia ogłosili, że Naddniestrze nie będzie przekazywać do Kiszyniowa pieniędzy w ramach „państwowego budżetu”. Coraz bardziej radykalną postawę przyjmowali także Gagauzi, podbudowani tym, że ich dążenia do pozostania w „raju krat” poparła „rada narodowości najwyższego sowietu” ZSRS.
W tym czasie narodowcy z „frontu ludowego” coraz więcej uwagi poświęcali kwestii „zjednoczenia z Rumunią”. Także po zachodniej stronie Prutu powszechnie mówiono o „zasadniczo rumuńskich” terytoriach Besarabii i Północnej Bukowiny, a hasła „wielkiej Rumunii” zyskiwały na sile. Jak się okazało do czasu, bowiem 5 kwietnia zarządcy „postkomunistycznej” Rumunii zawarli w Moskwie z sowietami „traktat o współpracy, dobrym sąsiedztwie i przyjaźni” w którym była mowa o „nienaruszalności granic i integralności terytorialnej”. Było to zapewne formą odwdzięczenia się komunistów Iliescu za „bratnią pomoc” w grudniu 1989 roku, ale też jednym z elementów kończących ten etap pierestrojki. Poskutkowało to ostrą reakcją narodowców z FPM, którzy układ rumuńsko-sowiecki uznali za zdradę (formalnie za „niewłaściwy” i „wbrew interesom narodowym”), w swojej deklaracji stwierdzając m.in. że „ratyfikacja tego traktatu miałaby bardzo poważne reperkusje, ponieważ potwierdziłaby wasalstwo Rumunii wobec ZSRR”.
Będąc jednym z elementów politycznej maskirowki sowieckiej, nie tak dawni „pierestrojkowcy” dobrze grali swoją nową rolę. 10 maja zorganizowali w Kiszyniowie manifestację podczas której domagali się od „najwyższego sowietu” aby „przyjął deklarację niepodległości”, „wprowadził pełną demokrację” i „głębokie reformy” (w tym „prywatyzację”), a także „znacjonalizował” majątek kompartii. Ponieważ na takie kroki było jeszcze w sowieckiej Mołdawii za wcześnie, a kompartia była „koalicjantem” narodowców, 22 maja narodowo-komunistyczny „rząd” Druca przeszedł do historii. Następnego dnia mołdawski „najwyższy sowiet” zmienił nazwę „suwerennej” RSSM na „Republika Mołdowy” i przemianował się na „parlament Republiki Mołdowy”, co jak się zdaje w zręczny sposób przyhamowało możliwe protesty nacjonalistów po utracie „rządów”. Byli oni zresztą zajęci wówczas inną sprawą, bowiem 25 maja w Kiszyniowie zebrali się reprezentanci „ruchów narodowowyzwoleńczych” z sowieckich republik Armenii, Estonii, Gruzji, Litwy, Łotwy i Mołdawii zawiązując sojusz w ramach tzw. forum kiszyniowskiego, które miało koordynować „walkę o dekolonizację i odzyskanie wolności przez narody ZSRS”.
Pod koniec maja nowym „premierem” sowieckiej Mołdawii został dotychczasowy „minister finansów”, komunistyczny ekonomista Valeriu Muravschi – po latach założyciel jednej z partii „chadeckich”, która następnie współtworzyła dzisiejszą Partię Liberalną. Była to zmiana bardzo na czasie, bowiem już 4 czerwca, swoim kolejnym „dekretem” Snegur zarządził utworzenie „banku narodowego Republiki Mołdowy”, niebawem głównego filaru mołdawskiego „systemu bankowego”, który stał się po latach „bębnem” dla machinacji finansowych znanych na świecie m.in. pod nazwą „schematu mołdawskiego”.
Po utracie wpływu na zarządzanie „Republiką Mołdowy”, narodowcom z FPM pozostało „przejść do opozycji” wobec swoich niedawnych współtowarzyszy, co dało początek praktycznej „demokracji”. Póki co przejawiała się ona głównie w wiecach i manifestacjach ulicznych, a jedna z nich odbyła się 28 czerwca w Kiszyniowie, w kolejną rocznicę wkroczenia armii czerwonej do Besarabii i Północnej Bukowiny na podstawie układu sowiecko-hitlerowskiego. Manifestacja ta stała się też okazją do ponownego wysunięcia postulatu natychmiastowego ogłoszenia „niepodległości”. Kwestię tę, jak też hasło „przekazania chłopom ziemi” (wiece odbywały się również poza Kiszyniowem), stale podnoszono w czasie miesięcy letnich aż do „puczu Janajewa”, który pozwolił ją zrealizować z tygodniowym poślizgiem. Tego samego dnia, w ramach „międzynarodowej konferencji” zorganizowanej w „parlamencie Republiki Mołdowy” ogłoszono tzw. deklarację kiszyniowską uznającą pakt sowiecko-hitlerowski za nieważny i żądającą likwidacji jego „skutków prawnych”. Pomijając Naddniestrze i Gagauzję, odbiór społeczny tych tez daleko jednak odbiegał od tego w sowieckich republikach bałtyckich. Znaczna ilość besarabskich Mołdawian ich nie akceptowała, wciąż identyfikując się z sowieckim tworem. Komunizm mołdawski był i nadal jest mocno zakorzeniony.
*
Gdy „puczyści” ogłosili „przejęcie władzy” na Kremlu i „stan wyjątkowy” w ZSRS, przed południem 19 sierpnia do siedziby „rządu Republiki Mołdowy” przybył generał-pułkownik Władimir Osipow – dowódca wojsk południowo-zachodniego „kierunku działań” (Юго-Западного направления) armii sowieckiej, którego sztab mieścił się w Kiszyniowie i oświadczył, że z woli „puczystów” został wojskowym komendantem miasta. Spotkał się z odmową współpracy ze strony Muravschiego lecz nie poskutkowało to żadnymi konsekwencjami dla zarządców „Republiki Mołdowy”. Ani wojsko ani OMON nie zajęły i nie próbowały zająć „obiektów państwowych” jak to miało miejsce w sowieckich republikach bałtyckich. W takich okolicznościach Snegur, który wieczorem wrócił do Kiszyniowa z przerwanego urlopu, w imieniu „władz Republiki Mołdowy” mógł bez podejmowania większego ryzyka oświadczyć, że „kierownictwo sowieckie praktycznie rezygnuje z fundamentalnych reform (…) w brutalny sposób, wykorzystując dominujące siły reakcyjne i antynarodowe” oraz „próbuje za wszelką cenę wskrzesić imperium, przywrócić dyktaturę państwa i partii”. W tym momencie mołdawskim narodowym komunistom było łatwo o takie stanowisko, bowiem „nieudolność” głównych wykonawców „puczu” była już oczywista, a pozycja Jelcyna w Moskwie coraz silniejsza (tego samego wieczoru ogólnosowiecki „dziennik telewizyjny” Wriemia zamieścił materiał z wiecu przed budynkiem „najwyższego sowietu Federacji Rosyjskiej” w Moskwie z wezwaniem Jelcyna do „strajku generalnego” oraz sceny z demonstracji w Leningradzie).
Późnym wieczorem, na kiszyniowskim Piaţa Marii Adunări Naţionale („placu wielkiego zgromadzenia narodowego” – wcześniej przemianowanym Piaţa Victoriei) zgromadził się kilkudziesięciotysięczny tłum demonstrujący na wezwanie „frontu ludowego” przeciwko „reakcyjnemu puczowi”, do którego przemówili zarządcy „Republiki Mołdowy” i liderzy FPM wzywając do „obywatelskiego nieposłuszeństwa” oraz do obrony „strategicznych obiektów”. W ciągu nocy, wokół „parlamentu” oraz innych „instytucji państwowych” zgromadziło się kilka tysięcy ochotników. Jak było do przewidzenia, „puczystów” poparli „internacjonaliści” i Gagauzi. Ci pierwsi, zgodnie z wcześniejszą umową uzyskali broń i amunicję od stacjonujących w Naddniestrzu jednostek armii sowieckiej, zaś Gagauzi będący wciąż pod ochroną jednostki desantników z Bołgradu ogłosili swoją „niepodległość” od „Republiki Mołdowy”, już jako „Republika Gagauzji”.
Pomimo wyraźnych symptomów bliskiego „upadku puczu” (nocą w Moskwie demonstrująca ludność „bratała się” z sowieckim wojskiem, które w coraz większym stopniu „opowiadało się” za Jelcynem i „demokracją”), następnego dnia rano zarządcy sowieckiej Mołdawii wysłali do Bukaresztu swoich emisariuszy, którymi byli „wiceprzewodniczący parlamentu” Hadârcă i „minister spraw zagranicznych” Țâu, aby w razie „powodzenia puczu” utworzyli tam „rząd emigracyjny”. Zostali oni przyjęci przez prezydenta, premiera i ministra spraw zagranicznych „postkomunistycznej” Rumunii (odpowiednio Iona Iliescu, Petru Romana i Adriana Năstase).
Wobec braku zagrożenia „puczem” w Kiszyniowie, przed południem 21 sierpnia na „nadzwyczajnej sesji” zebrał się „parlament Republiki Mołdowy”. Wśród „deputowanych” było jednak sporo takich którzy akceptowali stary „porządek” i do późnego wieczora niczego nie „uchwalono”. Gdy jednak z Moskwy dotarły wieści o zwycięstwie „demokracji”, wszyscy oni natychmiast się na nią przestawili i dzień zakończył się przyjętą jednogłośnie „deklaracją” potępiającą „zamach stanu” i „bezprawne” usunięcie Gorbaczowa ze stanowiska „prezydenta ZSRS” oraz wyrażającą „zdecydowaną wolę walki o suwerenność i niepodległość republiki”. Tej ostatniej póki co jeszcze nie zadeklarowano. Najwyraźniej, narodowi komuniści mołdawscy nie byli do niej odpowiednio przygotowani.
23 sierpnia pod naciskiem „frontu ludowego”, którego radykalne hasła zyskiwały ponownie powszechne poparcie, mołdawski „parlament” zdelegalizował PCM i znacjonalizował jej majątek, a „siły ministerstwa spraw wewnętrznych” aresztowały zajmujących stanowiska „rządowe” i „samorządowe” zwolenników „puczu” w Naddniestrzu oraz w Gagauzji. Pomimo oznajmienia „zdecydowanej woli walki”, mołdawscy „parlamentarzyści” wciąż jednak nie kwapili się z ogłoszeniem „deklaracji niepodległości” i gdy następnego dnia grupa „posłów” z FPM zgłosiła ten wniosek „przewodniczącemu parlamentu Republiki Mołdowy” Alexandru Mosanu, ten odmówił przyjęcia go, argumentując to tym, że „czeka na reakcję Ukrainy”.
„Reakcja Ukrainy” nastąpiła tego samego dnia (ukraiński „najwyższy sowiet” ogłosił „deklarację niepodległości Ukrainy” 24 sierpnia) i po trzech dniach, 27 sierpnia, mołdawscy narodowi komuniści zgodzili się ogłosić światu „akt niepodległości Republiki Mołdowy”, który „uchwalono” 227 głosami odwołując się do „tysiącletniej historii przeszłości naszego narodu” oraz „nieprzerwanej państwowości w historycznej i etnicznej przestrzeni jego narodowego rozwoju” (podziały Mołdawii z lat 1775 i 1812, utworzenie „sowieckiej autonomicznej republiki mołdawskiej” w 1924 roku oraz aneksję sowiecką z 1940 roku uznano za nieważne). Trudno się dziwić, że pierwszym państwem które uznało „niepodległą Republikę Mołdowy” jeszcze tego samego dnia była „postkomunistyczna” Rumunia. Dzień ten przeszedł do historii „Republiki Mołdowy” także jako dzień „trzeciego wielkiego zgromadzenia narodowego”. Tym razem przed pomnikiem Lenina na Piaţa Marii Adunări Naţionale zebrało się około 10 tysięcy mieszkańców Kiszyniowa (w relacjach narodowców kilkadziesiąt tysięcy), ale był to dzień roboczy.
W „akcie niepodległości Republiki Mołdowy” wymieniono Naddniestrze jako „część historycznego i etnicznego terytorium naszego narodu”, a także zwrócono się do „rządu” ZSRS o „rozpoczęcie negocjacji z rządem Mołdowy w sprawie zakończenia nielegalnej okupacji Republiki Mołdowy i wycofania wojsk sowieckich z terytorium Republiki Mołdowy”. W oddzielnym „oświadczeniu” zaapelowano o pomoc w rozpoczęciu negocjacji z separatystami z Naddniestrza, którzy 25 sierpnia ogłosili swoją „deklarację niepodległości”. Zapewne jako argument uzasadniający ten apel, tego samego dnia w Kijowie przedstawiciele mołdawskiej „służby bezpieczeństwa” zatrzymali lidera naddniestrzańskich „internacjonalistów” Igora Smirnowa – protegowanego sowieckiego „konserwatysty” Jegora Ligaczowa, wypromowanego wcześniej na cały świat jako „wroga Gorbaczowa”.
Bez dwóch zdań był to „niereformowalny” komunista. Ponieważ w Naddniestrzu było takich dużo więcej, poskutkowało to natychmiastowymi blokadami dróg i linii kolejowych z tego regionu do „Republiki Mołdowy”, strajkami oraz groźbą odcięcia dostaw gazu i energii elektrycznej (akcję blokady kolei zorganizował „komitet strajkowy kobiet”). Doszło do kilku bezpośrednich konfrontacji pomiędzy separatystami a mołdawskimi „siłami porządkowymi” w wyniku których poszkodowanych zostało kilka osób, a „najwyższy sowiet Dniestrzańsko – Mołdawskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej” ponowił swoją deklarację pozostania w ZSRS. Odkładając poważniejszą próbę sił na przyszłość, jak się okazało niezbyt odległą, po miesiącu Smirnowa uwolniono wraz z wcześniej zatrzymanymi zwolennikami „puczystów” z Naddniestrza i Gagauzji.
Oprócz „postkomunistycznej” Rumunii z komunistą Iliescu na czele, „niepodległą Republikę Mołdowy” uznały jeszcze „niepodległa Republika Litewska” oraz „niepodległa Republika Gruzji”, lecz poza nimi nikt na świecie się do tego nie kwapił aż do czasu „rozwiązania ZSRS”. W tym przypadku żaden z krajów tzw. wolnego świata nie deklarował nigdy, że nie uznaje sowieckiej aneksji z czerwca 1940 roku, choć unia Rumunii i Besarabii została uznana przez państwa Ententy w tzw. protokole besarabskim z 28 października 1920 roku, będącym jednym z dokumentów konferencji pokojowej kończącej I Wojnę Światową (Traktatu Wersalskiego). Umowy jałtańskie wciąż jednak obowiązywały i nigdy nie zostały wypowiedziane przez USA oraz Wielką Brytanię.
Wrzesień 1991 roku upłynął w „Republice Mołdowy” pod znakiem tworzenia „struktur państwa”, co przejawiło się m.in. w przemianowaniu lokalnej milicji na policję oraz wydaniu przez Snegura „dekretu” tworzącego „siły zbrojne Republiki Mołdowy”. Wobec nagłej pustki politycznej po „zniknięciu” mołdawskiej kompartii, w „Republice Mołdowy” (rzecz jasna bez Naddniestrza i Gagauzji) należało szybko stworzyć „system wielopartyjny”. Jego zalążek istniał już w ramach „narodowego sojuszu na rzecz niepodległości” ale były to zasadniczo nacjonalistyczne organizacje blisko związane z „frontem ludowym”. Pierwszą i w tamtym czasie jedyną liczącą się „nową siłą polityczną” stała się Partia Demokratyczno-Agrarna – PDA (Partidul Democrat-Agrar), utworzona 19 października na bazie 60-osobowego „klubu parlamentarnego” wspomnianych wcześniej komunistycznych „rolników”, dzięki którym mołdawski „front ludowy” utworzył w maju 1990 roku „rząd koalicyjny” z komunistami-”reformatorami”. Jednym z jej liderów został wspomniany już „wicepremier” Sangheli, który nieco ponad rok później został premierem „postsowieckiej” Republiki Mołdowy.
W tym samym miesiącu narodowcy z „frontu ludowego” rozstali się na dobre ze Snegurem, który od września zaczął krytycznie wyrażać się o mołdawsko-besarabskim nacjonalizmie, m.in. wypowiadając się przeciwko wykorzystywaniu Deșteaptă-te, române jako hymnu „Republiki Mołdowy” oraz nie chciał zgodzić się na natychmiastowe zjednoczenie z „postkomunistyczną” Rumunią (nie opowiadał się za nim także Iliescu). W tym czasie zapowiedziano już „wybory prezydenckie” w których Snegur był pewnym kandydatem i władze FPM oświadczyły, że „front ludowy” nie weźmie w nich udziału oraz zadeklarowały swój „sprzeciw wobec władzy państwowej”. „Parlament Republiki Mołdowy” wybrał Snegura „prezydentem” 8 grudnia, tego samego dnia gdy w Wiskulach na sowieckiej Białorusi sowieci zakończyli epokę ZSRS i rozpoczęli epokę „wspólnoty niepodległych państw”.
18 grudnia „niepodległą Republikę Mołdowy” uznała „niepodległa Federacja Rosyjska” a 21 grudnia „niepodległa Ukraina”. Tego samego dnia w stolicy “niepodległego” sowieckiego Kazachstanu Ałma-Acie, w imieniu „Republiki Mołdowy” Snegur podpisał akces do nowego sowieckiego „związku”, co narodowcy z „frontu ludowego” uznali za „próbę utrzymania Republiki Mołdowy w rosyjskiej strefie wpływów”. 25 grudnia „postsowiecki” mołdawski twór państwowy uznał rząd USA, a 31 grudnia rządy Wielkiej Brytanii i pozostałych krajów stowarzyszonych w ramach dożywającej swoich dni EWG.
*
Od września 1991 roku zaostrzał się konflikt pomiędzy władzami „Republiki Mołdowy” a „internacjonalistami” z Naddniestrza. Po „uchwaleniu konstytucji” oraz symboliki „niepodległego” Naddniestrza (jak przystało na kontynuatorów “raju krat”, nie zabrakło w niej czerwonej gwiazdy oraz „sierpa i młota”), 25 września oddział mołdawskich „sił porządkowych” wkroczył do Dubosarów, gdzie doszło do starć z miejscową „samoobroną”. Po tym gdy po stronie ludności stanęła spora część miejscowej milicji oddział został wycofany, co jednak nie zmniejszyło napięcia w tym rejonie, gdzie mieszkała spora liczba lojalnych wobec Kiszyniowa Mołdawian. 13 grudnia w Dubosarach doszło do kolejnej próby opanowania miejscowości przez oddziały „ministerstwa spraw wewnętrznych Republiki Mołdowy”. Podczas niej, broniąca wstępu do miasta „gwardia republikańska” oddała strzały w kierunku mołdawskich „sił rządowych”. W wymianie ognia zginęło 7 osób (4 i 3 odpowiednio po każdej ze stron), a 15 zostało rannych. Następnego dnia zginęła jeszcze jedna osoba, a sytuacja uspokoiła się dopiero po dwóch spotkaniach Snegura i Smirnowa podczas których uzgodniono wycofanie uzbrojonych oddziałów na pozycje wyjściowe oraz powołanie „komisji mediacyjnej”.
31 grudnia 1991 roku był ostatnim dniem formalnego istnienia „raju krat” zamienionego na „niepodległe państwa”. W przypadku sowieckiej Mołdawii powstały ich aż trzy: „Republika Mołdowy” (przyjęta do ONZ 2 marca 1992 roku), „Naddniestrzańska Republika Mołdawska” (zmiany nazwy dokonano 5 listopada) oraz „Republika Gagauzji”. Dwie ostatnie nie zostały uznane przez żadne z państw na świecie, a ponieważ pierwsza uważała ich terytoria za swoje własne, można było się spodziewać poważnego konfliktu.