Część 1 (zarys sytuacji przed 1987 rokiem)
W połowie lat 80. do mołdawskiej partii komunistycznej PCM (Partidul Comunist al Moldovei), jak w każdej republice sowieckiej, części składowej KPZS, należało blisko 190 tysięcy osób z ponad 4,2 milionowej populacji. Prowincjonalizm i „konserwatywny” komunizm, które charakteryzowały RSSM wpłynęły na to, że w pierwszych dwóch latach pierestrojki niewiele się tam działo. Brakowało wówczas zorganizowanych i aktywnych grup „dysydentów”, a w lokalnej kompartii trudno było znaleźć jakiegoś znaczącego „reformatora”. Animatorzy „restrukturyzacji”w sowieckiej Mołdawii postawili więc na oddolny nacjonalizm, którego ogień komuniści zawsze podtrzymują i wykorzystują gdy zachodzi potrzeba utrzymania albo wzmocnienia ich władzy.
Narodowo-patriotyczny „ferment” w sowieckiej Mołdawii rozpoczął się w połowie 1987 roku, lecz pierwsza zorganizowana grupa tego rodzaju ujawniła się publicznie w połowie stycznia 1988 roku. Stało się to podczas uroczystości złożenia kwiatów pod pomnikiem rumuńskiego poety Mihaia Eminescu w Parku Puszkina w Kiszyniowie, w 138-mą rocznicę jego urodzin. Wydarzenie to rozpoczęło serię cotygodniowych spotkań „kręgu literacko-muzycznego »Alexei Mateevici«” (Cenaclul Literar-Muzical „Alexei Mateevici”; patron grupy, znany w carskiej Rosji jako Aleksiej Matiejewicz był duchownym prawosławnym i poetą z Besarabii, tworzącym w języku rumuńskim na początku XX wieku), którego inicjatorem i głównym moderatorem był 26-letni Anatol Şalaru, od niedawna pracownik naukowy jednego z sowieckich instytutów w Kiszyniowie – od tamtego czasu Şalaru jest nieprzerwanie aktywny politycznie: dwukrotnie był ministrem „postsowieckiej” Republiki Mołdowy, ostatnio „obrony narodowej”. Trzon „kręgu” stanowili zdeklarowani komuniści i komsomolcy. Przykładowo, jedną z jego czołowych postaci był znany w RSSM poeta Grigore Vieru, który do PCM przystąpił w 1971 roku. Zgodnie z ówczesną sowiecką nomenklaturą, „krąg literacko-muzyczny”, jak też utworzone następnie inne „niezależne” grupy określano zwykle mianem „nieformalnych”.
W spotkaniach „kręgu literacko-muzycznego” aktywnie uczestniczyli też niektórzy znani narodowi „dysydenci”, w tym Ghimpu i Usatiuc-Bulgăr. Spośród nich wyróżniał się dawny zesłaniec Mihai Moroşanu, który najbardziej prezentował się jako nacjonalista i zdecydowany radykał. Podczas spotkań, oprócz deklamowania wierszy oraz śpiewania pieśni i tworzonych na miejscu piosenek o tematyce narodowo-patriotycznej dyskutowano także kwestie polityczno-społeczne, a najczęściej wysuwanym postulatami były uczynienie „mołdawskiego” językiem urzędowym w RSSM i przywrócenie mu alfabetu łacińskiego. Wkrótce też rozpoczęto kampanię zbierania podpisów pod stosowną petycją. Wobec przyzwolenia władz i KGB grupa stale się powiększała, szczególnie od wiosny, kiedy to nastąpił gwałtowny wzrost liczby uczestników jej spotkań. Dużą rolę w propagowaniu postulatów „kręgu literacko-muzycznego” odegrał miesięcznik literacki „Nistru” („Dniestr”) w którego kwietniowym numerze ukazał się manifest autorstwa filologa Valentina Mândâcanu wzywający do przywrócenia łacińskiej pisowni językowi „mołdawskiemu”.
*
Według jednego z ówczesnych działaczy „nieformalnych” historyka Antona Moraru, w kwietniu 1988 roku do Kiszyniowa przybył Wiktor Czebrikow, nadzorujący w centralkomitecie KPZS m.in. działalność czekistów (do jesieni 1988 roku był szefem KGB). Wizyta ta zainaugurowała jego częste pobyty w RSSM i przejęcie osobistego nadzoru na mołdawską pierestrojką, przejawiającego się w stałych kontaktach z jej lokalnymi realizatorami, w tym z aktywistami grup „nieformalnych”.
Gdy latem 2012 roku mołdawski parlament przegłosował zakaz używania symboli komunistycznych, komunistyczna „opozycja” odpowiedziała wnioskiem o uchwalenie „ustawy lustracyjnej”, uzasadniając to tym, że „rządząca większość liberalno-demokratyczna jest wypełniona byłymi agentami KGB, którzy teraz twierdzą, że są prorumuńscy i proeuropejscy, ale w przeszłości gloryfikowali komunizm i poświęcali mu wiersze”. Wiedzieli co mówią – ustawy nie uchwalono, argumentując to m.in. tym, że „osłabiłoby to zdolności obronne państwa”. Należy tu dodać, że mołdawskie archiwa dotyczące agentury KGB są najprawdopodobniej puste, bowiem w kwietniu 1990 roku zostały „zabezpieczone” w Naddniestrzu.
*
27 maja 1988 roku w Kiszyniowie odbyło się „walne zgromadzenie” literatów sowieckiej Mołdawii, na którym ogłoszono ich list do Gorbaczowa z „wotum nieufności” wobec reprezentantów PCM na „XIX konferencję partyjną” KPZS wraz z prośbą, aby gensek osobiście „reprezentował interesy mołdawskiej inteligencji twórczej i wszystkich sił w republice, które opowiadają się za restrukturyzacją”. Oznaczało to „rzucenie wyzwania” lokalnym zarządcom w Kiszyniowie i poprzedziło formalne utworzenie nowej struktury pierestrojkowej. 3 czerwca, podczas ponownego zebrania komunistycznych literatów, w którym uczestniczyli już przedstawiciele centralkomitetu KPZS ogłoszono powstanie 16-osobowej „grupy inicjatywnej demokratycznego ruchu poparcia restrukturyzacji”, która miała przygotować program, statut oraz kongres przyszłej organizacji Mișcarea Democratică pentru Susținerea Restructurării – Ruchu Demokratycznego na rzecz Wspierania Restrukturyzacji, zwanego w skrócie „ruchem demokratycznym” (Mişcării Democratice). Na zakończenie zebrania wyrażono stosowny „apel” do wspomnianej, moskiewskiej „konferencji partyjnej” KPZS.
„Grupie inicjatywnej” przewodził poeta-komunista Ion Hadârcă, należący do PCM od czasu gdy osiągnął 25 rok życia (w 1974 roku). Wraz z „kręgiem literacko-muzycznym” (obie grupy były ze sobą personalnie połączone m.in. przez Vieru) uzyskała ona natychmiast wsparcie ze strony mocno agitującego za pierestrojką popularnego tygodnika Literatura şi Arta („Literatura i Sztuka”) – „organu” związku literatów RSSM, którego redakcją kierował Nicolae Dabija, a wcześniej (do 1986 roku) popularna poetka Leonida Lari, która w „postsowieckiej” Mołdawii domagała się jej unii z „postkomunistyczną” Rumunią, a po migracji do tej drugiej, od 1992 do 2008 roku czynnie uczestniczyła w jej „życiu politycznym” (nie była wyjątkiem). Rzecz jasna oboje należeli do PCM i byli dostatecznie „zaufanymi towarzyszami” dla kompartii aby pełnić niezwykle ważne dla jej celów stanowisko zawiadowcy trybuny „inżynierów ludzkich dusz”. Oboje też stali się czołowymi postaciami „grupy inicjatywnej”, a następnie powstałego w wyniku jej działań „frontu ludowego”. W mołdawską pierestrojkę zaangażowało się także środowisko związane z „organem” komunistycznego związku nauczycieli Învăţămîntul Public („Edukacja Publiczna”) w którym 17 września zamieszczono pierwszy publiczny apel z wymienionymi wcześniej postulatami językowymi – „list otwarty” pod którym podpisało się 66 osób.
Jednocześnie z „przebudzeniem narodowym” w sowieckiej Mołdawii rozpoczęły się „niepokoje społeczne” w postaci strajków na tle coraz bardziej pogarszającej się sytuacji ekonomicznej (w „raju krat” rozpoczynał się już poważny kryzys wynikający z wprowadzanych „reform gospodarczych”), w które angażowali się aktywiści tworzących się grup „nieformalnych”. Według badań socjologicznych przeprowadzonych w RSSM przez sowieckie instytucje naukowe tego typu, siedmiu na dziesięciu członków tych grup było komsomolcami, zaś członkowie kompartii stanowili w nich około 8 procent. Był to więc przede wszystkim ruch w ramach komunistycznej „młodzieżówki”. Póki co, działalność mołdawskich „nieformalnych” spotykała się ze „zdecydowanym odporem” ze strony komunistycznych zarządców RSSM, jakkolwiek wobec zaleceń moskiewskiej centrali musieli oni to robić przy zachowaniu pozorów zarządzonej przez nią „liberalizacji”.
Niebawem mołdawscy „pierestrojkowcy-narodowcy” podjęli akcję organizowania publicznych spotkań i wieców celem powiększania swojej liczebności w postaci „grup wsparcia” oraz budowania struktur terytorialnych. Dysponując już znaczną liczną członków i zwolenników także poza Kiszyniowem, w końcu października 1988 roku zorganizowali w stolicy pierwszą wielotysięczną demonstrację przed siedzibą centralkomitetu PCM na rzecz formalnej zgody na swoją działalność, domagając się także opublikowania programu i statutu tworzącej się organizacji. Także i oni postulowali uczynienie „mołdawskiego” językiem urzędowym oraz powrót do jego właściwego alfabetu, co podkreślili 25 października w stosownej „uchwale związku literatów” adresowanej do „wszystkich ludzi dobrej woli w republice”, oświadczając w niej, że będzie to oznaczało „przełożenie zasad leninowskich na politykę narodową i demokrację socjalistyczną”. Ponadto postulowali ograniczenie migracji do sowieckiej Mołdawii z innych części ZSRS, przede wszystkim z RFSR (sowieckiej Federacji Rosyjskiej). Manifestacje i apele nie pozostały bez echa i komuniści postanowili zająć się sprawą, powołując komisję, która z końcem roku „zgodziła się” na używanie w sowieckiej Mołdawii alfabetu łacińskiego i zarekomendowała przywrócenie go oraz ogłoszenie przez „prezydium najwyższego sowietu” RSSM „dekretu” uznającego „mołdawsko-rumuńską tożsamość językową” i uznającego język „mołdawski” za język urzędowy.
W takiej sytuacji swoje działania organizacyjne podjęły mniejszości narodowe RSSM: Ukraińcy i Rosjanie, a także zamieszkująca południe kraju ponad 150-tysięczna społeczność Gagauzów – wyznających prawosławie potomków ludów tureckich, które przybyły tam na początku XIX wieku z regionu Dobrudża w Bułgarii (inna hipoteza głosi, że są to sturczeni Bułgarzy, a jeszcze inna, że Grecy). Stanowiły one łącznie ponad 30 procent społeczeństwa sowieckiej Mołdawii, co zapowiadało konflikt na dużą skalę z mołdawsko-besarabskimi narodowcami. Podobnie jak Rosjanom w republikach bałtyckich, chodziło im jednak przede wszystkim nie tyle o wzmocnienie własnego nacjonalizmu ile o zachowanie dotychczasowego modelu sowieckiego komunizmu. Na tej właśnie bazie, jeszcze przed końcem 1988 roku w Tyraspolu powstał ukraińsko-rosyjski Interfront (Интердвижение), który działał w całej sowieckiej Mołdawii. Ruch gagauski rozwijał się jako ruch narodowy już od lutego 1988 roku w postaci „klubu dyskusyjnego” Gagaúz-halkı („lud gagauski”) i jego inicjatorzy w pierwszej fazie istnienia organizacji skłaniali się w stronę mołdawskich narodowców-„pierestrojkowców”, którzy ich wzajemnie popierali. Wkrótce jednak się to zmieniło.
*
W kwietniu 2004 roku, w wydawanym po dziś dzień tygodniku Literatura şi Arta, którego redakcją do śmierci w 2021 roku nieprzerwanie kierował Dabija, ujawniono fakt pobytu w Kiszyniowie w sierpniu 1988 roku przybyłego z Moskwy majora KGB Aleksandra Szewczuka. Jak twierdzi wspomniany już Moraru, jednym z zadań tego czekisty było „głębsze wniknięcie w struktury organizacyjne Mişcării Democratice (…)w celu monitorowania przywódców i kontrolowania ich, a w razie potrzeby kompromitowania lub neutralizowania ich politycznie”. Na „znalezionej w kiszyniowskim archiwum” i ujawnionej 30 czerwca 2006 roku „liście preferencyjnej osób godnych zaufania dla KGB, które powinny znaleźć się we władzach ruchu demokratycznego”, sporządzonej w połowie sierpnia 1988 roku przez Szewczuka przy wsparciu czekistów z mołdawskiego KGB, zamieszczono nazwiska 22 z 25 czołowych aktywistów Mişcării Democratice (dokument ten był opisany następująco: Ściśle tajne – Teczka specjalna – Egzemplarz Nr 2). Dziewięciu z nich należało następnie do władz przyszłego „frontu ludowego”. Rzecz jasna wszyscy czołowi aktywiści „ruchu demokratycznego” należeli do kompartii (co zostało już powyżej zaznaczone), a wielu z nich zajmowało stanowiska w jej aparacie.
*
15 stycznia 1989 roku w kiszyniowskim Teatrze Letnim (Teatrul de vară) znajdującym się w parku w centrum miasta odbyła się manifestacja „ruchu demokratycznego” pod hasłami „praw człowieka”. Uczestniczyło w niej około 15 tysięcy osób, a głównym mówcą był Ghimpu, którego brat Mihai należał do „grupy inicjatywnej” Mişcării Democratice (w przyszłości został on czołowym politykiem „postsowieckiej” Mołdawii, w tym przez ponad rok zastępczym prezydentem kraju). W tym czasie obie grupy „nieformalnych” bardzo szybko się radykalizowały coraz natarczywiej domagając się spełnienia swoich postulatów i był to wyraźny sygnał, że nadchodzi czas na „zmianę warty”. Choć „konserwatyści” na czele kompartii usiłowali powstrzymać ten proces, co nie przychodziło im łatwo wobec stałego nacisku na „reformy” ze strony moskiewskiej centrali, przed siedzibami instytucji władzy w RSSM odbywały się coraz większe manifestacje. Jedna z nich miała miejsce 12 lutego w Kiszyniowie i spowodowała całkowitą blokadę ruchu w znacznej części miasta (demonstranci przechodzili głównymi ulicami). Wzięło w niej udział około 30 tysięcy osób, które zebrały się przed pomnikiem mołdawskiego księcia św. Stefana Wielkiego, od tej chwili głównego miejsca manifestacji narodowych (podobnie jak w Rydze, sowieci pozostawili ten przedwojenny pomnik, zmieniwszy tablicę aby nie przypominała, że mołdawski książę był świętym i nieopodal, na końcu rozległego parku-placu, któremu nadali nazwę Piaţa Victoriei – Plac Zwycięstwa – postawili pomnik Lenina). Wznoszono takie okrzyki jak „chcemy sprawiedliwości!”, „niech żyje Gorbaczow!”, „alfabet łaciński!”, „język urzędowy!” oraz „precz z migracją!”. Interweniowała milicja wywlekając z tłumu pojedyncze osoby i pakując je do podstawionych autobusów, które następnie wywoziły manifestantów.
Dwa tygodnie później, przed południem, w centrum Kiszyniowa rozpoczęła się kolejna masowa demonstracja. Wobec zablokowania placu przy pomniku św. Stefana Wielkiego manifestanci przeszli pod budynek centralkomitetu PCM. Poza powtarzaniem haseł z poprzedniej manifestacji, około 20 tysięczny tłum wykrzykiwał także hasła: „oddajcie nam naszą historię!”, „precz z biurokracją!” oraz „straciliśmy zaufanie!”. Do manifestantów przemówił mołdawski gensek, lecz nie uspokoił nastrojów tłumu, który demonstrował na ulicach Kiszyniowa aż do północy. W takich okolicznościach, w lokalnym „najwyższym sowiecie”, komuniści zainaugurowali wreszcie „debatę” w kwestii uczynienia „mołdawskiego” językiem urzędowym i przywrócenia mu alfabetu łacińskiego. Także w lutym, do stolicy sowieckiej Mołdawii przybył ponownie Czebrikow, spotykając się m.in. z jednym z sekretarzy mołdawskiego centralkomitetu Mircea Snegurem, który sprawował nadzór nad rolnictwem (w przypadku „rolniczej” RSSM, była to znacząca pozycja). Jak pokazał czas, nie była to tylko kontrolna wizyta.
Ośmielony powodzeniem swoich manifestacji, rozrastający się szybko „ruch demokratyczny” zorganizował 12 marca kolejną demonstrację przed siedzibą centralkomitetu PCM podczas której, oprócz spełnienia dotychczasowych żądań domagano się ustąpienia mołdawskiego genseka, „breżniewowca” Simiona Grossu, pozostającego na stanowisku od 1980 roku. Ujawnił się już bowiem publicznie jego pierestrojkowy konkurent, którym okazał się nie kto inny jak Snegur. Podczas demonstracji wznoszono okrzyki na cześć Gorbaczowa, a także mniej liczne „precz z komunistami!”. W tłumie, po raz pierwszy od czasów wojny wzniesiono trójkolorową flagę Królestwa Rumunii. Niektórzy z uczestników manifestacji usiłowali wedrzeć się do środka budynku, bronionego początkowo przez szpaler komunistycznych aparatczyków, a później przez szpaler milicji. Kilka osób zostało aresztowanych, co poskutkowało ogłoszeniem głodówki protestacyjnej przez grupę młodych aktywistów „ruchu demokratycznego”. Z nie mniejszym zaangażowaniem demonstrowano także w kwietniu, po krwawej pacyfikacji przez armię sowiecką manifestacji gruzińskich narodowców w Tbilisi, domagających się m.in. wystąpienia sowieckiej Gruzji z ZSRS. Można było się spodziewać, że podobny postulat ogłoszony zostanie niebawem w sowieckiej Mołdawii, tym bardziej, że pierwsze działania w tym kierunku już się rozpoczęły.
26 marca w RSSM odbyły się „demokratyczne wybory” do nowego sowietu ZSRS – pierestrojkowego „kongresu deputowanych ludowych”, w których „nieformalni” uzyskali 10 z 16 „mandatów” o które się ubiegali. Tym samym, na scenie politycznej sowieckiej Mołdawii oficjalnie pojawiła się konkurencyjna dla komunistycznych „konserwatystów” siła. Na jej instytucjonalne zaistnienie w postaci mołdawskiego „frontu ludowego” czekano niecałe dwa miesiące (utworzenie sowieckich „frontów ludowych” zainaugurował artykuł w „Wiadomościach Moskiewskich” zatytułowany „Czy powinniśmy tworzyć fronty ludowe?” z 6 marca 1988 roku, autorstwa Borysa Kuraszwili, bliskiego współpracownika czołowego „ideologa” pierestrojki Aleksandra Jakowlewa; pierwszy „front ludowy” utworzono w sowieckiej Estonii, w połowie kwietnia 1988 roku).
*
20 maja, w kiszyniowskiej siedzibie komunistycznego związku literatów odbył się „kongres założycielski” mołdawskiego „frontu ludowego” – FPM (Frontul Popular din Moldova). Uczestniczyło w nim 147 przedstawicieli z 30 regionalnych struktur, a obrady zainaugurował Hadârcă. FPM połączył „ruch demokratyczny” z „kręgiem literacko-muzycznym” oraz z powstałymi w międzyczasie kolejnymi „nieformalnymi” grupami, w tym „demokratyczną ligą studentów Mołdawii”, „stowarzyszeniem historyków” i „ruchem ekologicznym »Zielona Akcja«”. Utworzono 81-osobową Radę FPM oraz dziewięcioosobowy Komitet Wykonawczy, w którym znaleźli się m.in. Hadârcă, Şalaru i Ghimpu.
Na „kongresie założycielskim” FPM ogłoszono szereg rezolucji, w tym poparcie dla „restrukturyzacji” w ZSRS. Zasadniczymi postulatami były jednak: niezbędność „suwerenności narodowo-państwowej RSSM” dająca prawo do „wystąpienia RSSM z ZSRS (..), zgodnie z postanowieniami konstytucji” oraz uznanie „języka narodu mołdawskiego” jako urzędowego w sowieckiej Mołdawii, a języka gagauskiego jako równorzędnego na terenach zamieszkałych przez Gagauzów (w „kongresie” brał udział przedstawiciel Gagaúz Halkı, przekształconego następnego dnia w „ruch narodowy”). Ponadto postulowano przyjęcie narodowych barw rumuńskich jako podstawy dla nowej flagi RSSM (taka też flaga zawierająca stylizowany herb zwisła nad stołem prezydialnym obok czerwonej flagi sowieckiej). Odniesiono się też do paktu Ribbentrop-Mołotow domagając się, aby zarządcy ZSRS dokonali jego oceny prawnej oraz ujawnili jego „konsekwencje dla Mołdawii”. Postulowano także, aby kremlowskie władze „zbadały kwestię powrotu pod jurysdykcję RSSM południowych i północnych terenów Mołdawii”, co oznaczało wcielone w 1940 roku do sowieckiej Ukrainy regiony: Budziak (obszar pomiędzy deltą Dunaju a ujściem Dniestru) oraz Północną Bukowinę.
FPM miał już nawiązane kontakty z innymi „frontami ludowymi”, przede wszystkim z bałtyckimi, dzięki czemu miał m.in. zapewnione wsparcie poligraficzne, które umożliwiło jego działaczom stworzenie i wydawanie biuletynu organizacyjnego Deşteptarea („Przebudzenie”; pierwsze numery drukowano właśnie w jednej z republik bałtyckich). Pozwoliło mu to szybko zyskiwać popularność i powiększać swoją liczebność. Do połowy 1989 roku, do FPM przystąpiło niemal milion osób, czyniąc go najliczniejszą siłą polityczną (wciąż jednak „nieformalną”). Dała ona się poznać na początku lata.
Po południu 28 czerwca (był to dzień roboczy), przed pomnikiem św. Stefana Wielkiego odbyła się wielka „żałobna” manifestacja FPM upamiętniająca zajęcie Besarabii i Północnej Bukowiny przez wojska sowieckie w 1940 roku po ultimatum postawionym rządowi rumuńskiemu dwa dni wcześniej. Tym razem sowiecka milicja była praktycznie nieobecna. Władze komunistyczne zorganizowały tego wieczoru koncert w „pałacu październikowym” w centrum Kiszyniowa ale nie odbył się on wobec zablokowania przez demonstrantów wejścia do budynku. Do demonstrantów wyszedł jednak i zaśpiewał m.in. „państwowy” chór „Mołdawia”, wykonując przyjętą z entuzjazmem pieśń religijną (w jej trakcie wiele osób klęczało na ulicy). Manifestacja była wstępem do konkretnych działań mołdawskiego „frontu ludowego” na rzecz „unieważnienia paktu Ribbentrop-Mołotow”, jednak na tę chwilę, głównym celem mołdawskich ”pierestrojkowców”- narodowców było przywrócenie łacińskiej pisowni języka „mołdawskiego” oraz uczynienie go językiem urzędowym w miejsce rosyjskiego. Pomimo gotowego projektu „ustawy”, opublikowanego już 30 marca, komuniści u władzy wciąż się temu opierali i niezbędne były zdecydowane naciski. Trwały one przez lipiec i sierpień.
8 lipca 1989 roku w Kiszyniowie odbył się „kongres założycielski” mołdawskiego Interfrontu, który z czasem przyjął nazwę „ruchu na rzecz równych praw »Jedność«”(Единствo-Unitatea). Niecały miesiąc później doszło do pierwszej próby sił. Późnym wieczorem 2 sierpnia, w rocznicę utworzenia RSSM, dniu będącym jednocześnie sowieckim „świętem spadochroniarzy”, przed pomnikiem św. Stefana Wielkiego doszło do bijatyki pomiędzy manifestantami a przybyłą tam z sowiecką flagą dziesięcioosobową grupą żołnierzy z jednostek powietrzno-desantowych biorących udział w inwazji na Afganistan, jak twierdzono w większości pijaną. Wobec nierównych szans, afgańcy ratowali się ucieczką do mikrobusa, jak się okazało należącego do Interfrontu, który wkrótce został otoczony przez demonstrantów usiłujących go przewrócić. Interwencja milicji, która szybko wyprowadziła desantników uchroniła ich przed agresją tłumu, który następnie przez dłuższy czas nie odstępował miejsca do którego ich odtransportowano.
11 sierpnia naddniestrzańscy „internacjonaliści” utworzyli w Tyraspolu zalążek swojej separatystycznej władzy w tym regionie – „radę zjednoczonych kolektywów pracowniczych”. Pięć dni później w fabrykach Naddniestrza (Tyraspol, Rybnica, Tighina/Bendery) rozpoczęły się strajki ostrzegawcze z żądaniami odroczenia „sesji najwyższego sowietu” mającej zatwierdzić postulaty językowe ”pierestrojkowców”-narodowców, zapewnienia równego statusu dla rosyjskiego i „mołdawskiego” i pozostawienia cyrylicy w zapisie tego ostatniego. Ogłoszono je także w kilku fabrykach w Kiszyniowie, Komracie oraz w Bielcach. Wobec braku reakcji władz RSSM, przekształciły się one w strajki permanentne. Jak poinformował Snegur na „sesji najwyższego sowietu”, na koniec miesiąca strajkowało łącznie 116 zakładów pracy, a liczba strajkujących osób wynosiła 80 tysięcy („interfrontowcy” podawali liczbę 170 strajkujących zakładów i 400 solidaryzujących się bez ogłaszania strajku).
W przededniu opisanych powyżej wydarzeń, z woli moskiewskiej centrali Snegur zmienił swoją pozycję i z wysokiej rangi aparatczyka kompartii stał się „przewodniczącym prezydium” mołdawskiego „najwyższego sowietu”, co zainaugurowało znaczące przyspieszenie mołdawskiej pierestrojki. W tym też czasie zaczęło dochodzić do pierwszych bezpośrednich konfliktów pomiędzy mołdawsko-besarabskimi narodowcami a „internacjonalistami”.
*
23 sierpnia stał się okazją do kolejnej wielotysięcznej manifestacji FPM (poza rocznicą paktu sowiecko-hitlerowskiego było to też „święto państwowe” komunistycznej „Rumunii”). Tym razem wiec rozpoczął się w Teatrze Letnim, odległym ok. 1 km od pomnika św. Stefana Wielkiego, a udział w nim wzięli także przedstawiciele „frontów ludowych” z sowieckich republik bałtyckich. W porównaniu ze spektakularną manifestacją nad Bałtykiem, mówiono jednak na ten temat dość ostrożnie. Na wiecu przemawiał m.in. sekretarz centralkomitetu Ion Guţu, usiłując grać na pierestrojkowej nucie, ale został „wybuczany” przez demonstrantów, których dążenia były już jednoznacznie narodowe i skierowane przeciwko „breżniewowskiej” ekipie komunistycznej.
W trakcie wiecu spiker reżymowego radia odczytał rezolucję w kwestii „pilnej potrzeby dokonania obiektywnej oceny paktu”, a grupa dziennikarzy z pierestrojkowych gazet ogłosiła powstanie „grupy inicjatywnej Komitetu 89”, którego głównymi celami miały być „walka o wolny dostęp do informacji i jej swobodne rozpowszechnianie” oraz „walka o zniesienie funkcji cenzury w prasie i o poszanowanie wolności słowa”. Na zakończenie poinformowano, że w najbliższą niedzielę (27 sierpnia) odbędzie się kolejna manifestacja – „wielkie zgromadzenie narodowe”. Zanim do tego doszło, 25 sierpnia „prezydium najwyższego sowietu RSSM” ogłosiło długo oczekiwany „dekret o tymczasowym sposobie rejestracji stowarzyszeń”, co oznaczało wprowadzenie na scenę polityczną sowieckiej Mołdawii „socjalistycznego pluralizmu”.
„Sesja” mołdawskiego „najwyższego sowietu” na której komuniści mieli „podjąć decyzję” w kwestiach językowych postulatów FPM zapowiedziana była na 29 sierpnia. Dwa dni wcześniej, na placu przed pomnikiem Lenina i siedzibą „prezydium najwyższego sowietu” w Kiszyniowie, według danych z pierestrojkowych gazet, zgromadziło się od 300 tysięcy do pół miliona „obywateli” sowieckiej Mołdawii (relacja w Literatura şi Arta mówi nawet o 750 tysiącach), wśród których nie zabrakło znaczących aparatczyków PCM, m.in. Gutu oraz szefa kompartii w Kiszyniowie Nicolae Țâu. Wśród setek trójkolorowych flag w barwach rumuńskich oraz transparentów, a także licznych portretów Gorbaczowa, wykrzykiwano i prezentowano hasła w rodzaju: „suwerenność!”, „przebudźcie się Rumuni!”, „Mircea Snegur – naród ci ufa i cię popiera!”.
Na początek, do „wielkiego zgromadzenia narodowego” przemówili Hadârcă i Snegur. Ten drugi w partyjnej nowomowie poparł postulaty językowe i potępił strajki „internacjonalistów”, tym samym ogłaszając, że kwestia została już przesądzona. Po Snegurze przemawiali m.in. Vieru, Şalaru, Lari (która była już sowiecką „deputowaną ludową”) oraz przedstawiciele „frontów ludowych” i „niepodległościowców” z sowieckiej Łotwy, Litwy, Gruzji i Ukrainy (po rosyjsku). Wszyscy oni uderzali mocno w narodowy dzwon, a jeden z nich (Łotysz) rozpoczął od słów: „przepraszam, że mówię do was w języku okupantów”, co spotkało się z ogromnym aplauzem. Po przemówieniach odśpiewano pieśń Limba noastră („Nasz język” – od 1994 roku hymn „postsowieckiej” Republiki Mołdowy), której słowa napisał Alexei Mateevici, a podczas wykonywania jej wielu uczestników manifestacji klęczało. Na koniec ogłoszono apel-wezwanie „wielkiego zgromadzenia narodowego” do „deputowanych” mołdawskiego „najwyższego sowietu”, aby „opowiedzieli się za wolą narodu”.
Doszło do tego wieczorem ostatniego dnia sierpnia. Przesiąknięty „breżniewizmem” mołdawski sowiet w liczbie 45 „deputowanych”, wspierany przez gromadzące się na zewnątrz tłumy zwołane przez FPM, zatwierdził postulaty językowe „frontu ludowego” na gruncie „leninowskich zasad równości praw narodów”. Nie przeciwstawił się nawet Grossu, który postulował jedynie, aby rosyjski pozostał „językiem komunikacji międzyetnicznej”. W ten sposób mołdawscy ”pierestrojkowcy”-narodowcy osiągnęli zadeklarowany cel.
Był to także punkt zwrotny dla w większości rosyjskojęzycznych Gagauzów, którzy pomimo własnego języka w niewielkiej liczbie się nim posługiwali. Od tej chwili aktywiści gagauscy całkowicie przeszli na stronę „internacjonalistów” którzy nieprzerwanie prowadzili „akcję strajkową”, a 3 września zorganizowali w Kiszyniowie wielotysięczny wiec protestacyjny, w którym również uczestniczyli Gutu i Țâu. Od początku września „internacjonaliści” kontynuowali strajki i protesty, zaś szybko radykalizujący się narodowcy mołdawsko-besarabscy manifestowali pod pomnikiem św. Stefana Wielkiego z kolejnymi postulatami. Wzorem bałtyckich i kaukaskich „frontów ludowych” oraz tamtejszych „niepodległościowców” domagano się już „pełnej suwerenności RSSM” oraz zakończenia „okupacji Mołdawii” przez armię sowiecką, podnosząc przy tym kwestię nielegalnej aneksji Besarabii i Północnej Bukowiny przez ZSRS w 1940 roku.
Dodatkowo głoszono hasła skierowane bezpośrednio do mołdawskich Rosjan, a najbardziej popularnym było „walizka – dworzec kolejowy – Rosja!”. 15 września miała miejsce pacyfikacja jednej z tych manifestacji, w trakcie której milicja intensywnie „pałowała” zgromadzonych, co miało swoje konsekwencje kilka tygodni później. Ówczesnym „ministrem spraw wewnętrznych” RSSM był Władimir Woronin – w 1993 roku „wskrzesiciel” mołdawskiej kompartii jako „partii komunistów »Republiki Mołdowy«”, a w latach 2001-2009 prezydent „postsowieckiej” Republiki Mołdowy (w 2009 roku także przewodniczący jej parlamentu). W październiku formalnie „zarejestrowano” FPM, a także organizacje „internacjonalistów” i Gagauzów oraz mołdawskich Bułgarów, stanowiących ok. 2% ludności RSSM (88 tysięcy).
*
7 listopada, w dniu corocznych „obchodów” bolszewickiego przewrotu w Rosji, w Kiszyniowie miała się odbyć zarządzona odgórnie parada wojsk sowieckiej armii. Kilka dni wcześniej władze FPM wezwały jego członków do aktywnego uczestnictwa w „obchodach” i manifestowania z własnymi hasłami, a szczególnie zaangażowanymi organizatorami tej akcji byli bracia Ghimpu. Wśród zaproponowanych haseł były: „precz z imperialnym myśleniem!”, „koniec z polityką importu kadr!”, „mamy prawo do historii!”, „za suwerennością!” oraz „wolne i demokratyczne wybory!”. Po raz pierwszy pojawiło się także hasło „precz z komunistyczną dyktaturą!”. Gdy oddziały armii sowieckiej przystąpiły do parady, z tłumu manifestantów wystąpiła ok. stuosobowa grupa najbardziej radykalnych narodowców, usiłując zablokować wjazd pojazdów pancernych na plac z pomnikiem Lenina (Piaţa Victoriei). Przygotowany na ten wypadek jeden z oddziałów „desantowców” zaatakował blokujących oraz stojących obok nich manifestantów. Ci jednak stawili aktywny opór, co spowodowało wielki zamęt. W takich okolicznościach, komuniści na trybunie szybko ją opuścili, a parada została odwołana. Chociaż Grossu i inni „breżniewowcy” odgrażali się, że pociągną do odpowiedzialności organizatorów manifestacji, nic takiego nie nastąpiło.
Trzy dni później, w dniu sowieckiego „święta milicji”, po południu, wieczorem i nocą w Kiszyniowie doszło do zamieszek pod „ministerstwem spraw wewnętrznych”, przed którym manifestowało ok. 300 mołdawskich narodowców przybyłych tam przed godziną 17 w ramach wcześniejszej demonstracji pod pomnikiem św. Stefana Wielkiego. Zamieszki rozpoczęło 10 osób, prezentując i wykrzykując hasła w rodzaju „przemoc rodzi przemoc!”, „przetopić pałki na prezerwatywy!” i „dlaczego bijecie swoich braci?” (nawiązywano do interwencji milicji z połowy września). Po zatrzymaniu jednej z tych osób i wciągnięciu jej do środka budynku, siedmiu manifestantów przedostało się do niego, aby ją uwolnić. Po tym, gdy i oni zostali tam zatrzymani, na miejsce dotarła większa grupa narodowców. Gdy usiłowała wedrzeć się do środka, ruszyły na nią w pełnym rynsztunku milicyjne „oddziały prewencyjne” spotykając się z aktywnym oporem.
Z czasem milicję wsparły oddziały sowieckich „wojsk wewnętrznych”. Doszło do postawienia barykady, użycia granatów z gazem łzawiącym, strzałów w powietrze bądź imitowania ich, podpalenia samochodu, rzucania kamieniami i „koktajlami Mołotowa” oraz do bezpośrednich starć na pobliskich ulicach. Ludzi wciąż przybywało i wieczorem było ich ok. 10 tysięcy. Pięciogodzinną konfrontację usiłowali zakończyć mediacją „deputowani ludowi” z FPM, m.in. Lari, Dabija i Vieru, lecz radykalnie nastawieni narodowcy nie zamierzali się wycofywać i opanowali pobliski plac, gdzie zorganizowali wiec. Stopniowo jednak ich szeregi topniały i ostatecznie grupa rozeszła się ok. godziny 2:30 w nocy. Jak podano później, obrażenia odniosło 76 osób cywilnych i 145 „przedstawicieli sił porządkowych”, z czego kilkudziesięciu trafiło do szpitali (czterech było poważnie rannych).
Nie były to jedyne znaczące wydarzenia w tym czasie, bowiem na „kongresie zjednoczonych kolektywów pracowniczych” Naddniestrza, który odbył się 3 i 4 listopada, zapowiedziano przeprowadzenie tamże „referendum w sprawie autonomii”, zaś 12 listopada, na „kongresie” swojej organizacji narodowej Gagauzi ogłosili utworzenie „autonomicznej republiki gagauskiej w RSSM” ze stolicą w 30-tysięcznym Komracie.
Po kiszyniowskich zamieszkach „breżniewowcy” (w przekazie FPM już „staliniści”) i „internacjonaliści” zorganizowali akcję potępienia „ekstremistów” w formie „fali wieców robotniczych”, lecz nie na wiele im się to zdało. Gwałtowne zamieszki w Kiszyniowie stały się dla kremlowskiej centrali pretekstem do przeprowadzenia przygotowanej już zmiany komunistycznej ekipy na taką, która przeprowadzi kolejną fazę mołdawskiej „restrukturyzacji”. Już 16 listopada miejsce znienawidzonego przez narodowców-”pierestrojkowców” Grossu zajął aparatczyk z 30-letnim stażem w komsomole i kompartii – „reformator i liberał” Petru Lucinschi, sprowadzony przez Gorbaczowa z sowieckiego Tadżykistanu, gdzie od 1986 roku wykonywał zadania „drugiego sekretarza” lokalnego centralkomitetu. Na tę okoliczność, na pierwszej stronie Literatura şi Arta, która miała już wówczas ponad 200-tysięczny nakład, zamieszczono telegram przesłany przez niejakiego Gheorghe Oancea. Brzmiał on następująco: „16 listopada na umęczonej ziemi mołdawskiej urodziło się kolejne dziecko. Z okazji wyboru Petru Lucinschiego na pierwszego sekretarza KC PCM postanowiliśmy nadać mu imię Petru”.
Moment wymiany komunistycznej ekipy w sowieckiej Mołdawii był odpowiedni, bowiem 23 listopada „najwyższy sowiet RSSM” zdecydował, że w końcu lutego i w marcu następnego roku odbędą się „wybory” do tego właśnie tworu, tym razem „pluralistyczne”. Akt ten, podobnie jak to miało miejsce w każdej innej republice sowieckiej, był realizacją „uchwały o demokratyzacji społeczeństwa sowieckiego i reformie systemu politycznego” ogłoszonej przez komunistów na wspomnianej już „XIX wszechzwiązkowej konferencji” KPZS z przełomu czerwca i lipca 1988 roku i zapowiadał rychłą „suwerenność” sowieckiej Mołdawii. W tym celu zmieniono też lokalną „konstytucję”, pozbawiając kompartię „kierowniczej roli”.
Ostatnia dekada roku upłynęła w sowieckiej Mołdawii pod znakiem wydarzeń w sąsiedniej „socjalistycznej” Rumunii, na co znaczny wpływ miała sowiecka prasa centralna, która odpowiednio „przygotowała grunt”. Szerszą propagacją zajęła się mołdawska prasa pierestrojkowa, która szybko powiększała się o nowe tytuły, w tym o komsomolską „Młodzież Mołdawską”. Podawano znacznie zawyżone liczby ofiar, co poskutkowało masowymi odruchami narodowej solidarności, wzmacniającymi mołdawsko-besarabski nacjonalizm.
Organizowane przez „front ludowy” akcje na rzecz „braci zza Prutu” mobilizowały jego własne szeregi i przyciągały doń wielu dotychczas wstrzemięźliwych mieszkańców RSSM. W ich ramach, 23 grudnia w Kiszyniowie odbył się „wiec solidarności z rewolucją rumuńską” na którym m.in. zbierano pieniądze dla tamtejszego, komunistycznego „frontu ocalenia narodowego” (zebrano około 300 tysięcy rubli). Po wyeliminowaniu Ceaușescu, pierestrojkowa prasa mołdawska zachwalała nowych władców „socjalistycznej” Rumunii, a w szczególności generała Stănculescu. Nie należy się temu dziwić, bowiem jego rola w realizacji rumuńskiej „rewolucji” była kluczowa.