Część 1 (zarys sytuacji przed 1986 rokiem)
Nowy gruziński gensek Dżumber Patiaszwili – w latach zarządzania gruzińską kompartią przez Szewardnadze I sekretarz obkomu w Gori, a później jeden z sekretarzy centralkomitetu – zyskał miano komunisty „konserwatywnego”, na co znaczny wpływ miała opisana dalej krwawa pacyfikacja nacjonalistyczno-niepodległościowej manifestacji z 9 kwietnia 1989 roku, ale w istocie był nim w niewielkim stopniu. Będąc protegowanym Szewardnadze (w latach 1978-84 współpracował także z Gorbaczowem), jako leninista nie opierał się „nowemu myśleniu”, tak jak to robił wówczas m.in. jego odpowiednik na sowieckiej Ukrainie do czasu formalnego utworzenia tam „ruchu ludowego”. Sterując kompartią, która jak to już zostało powiedziane była powszechnie uważana przez Gruzinów za ich narodową reprezentację w ZSRS, Patiaszwili starał się to wykorzystać i od początku wspierał pierestrojkowo-narodowe inicjatywy (przykładowo, po rozbiciu w grudniu 1987 roku przez gruzińskie KGB ok. 20-osobowej manifestacji poświęconej upamiętnieniu gruzińskich ofiar sowieckiego „wielkiego terroru” odmówił wydania zgody na aresztowanie jej „nieformalnych” organizatorów). Daleko mu było jednak do spełnienia oczekiwań radykalnych narodowców, którzy doszli do głosu wiosną 1989 roku.
Ponieważ grunt pod wspomniane inicjatywy „odrodzeniowe” był już dobrze przygotowany począwszy od czasów „wojennego” NEP-u, czego dowodem są opisane już wydarzenia, zaczęły się one pojawiać w sowieckiej Gruzji zaraz po formalnym ogłoszeniu przez sowieckiego genseka „przyspieszenia” i głasnosti w lutym 1986 roku. Na początek w postaci informacji o kierunkach „nowego myślenia” i związanych z tym artykułów w prasie SSSR. W odróżnieniu od innych składowych „raju krat”, głasnost’ objęła od początku praktycznie wszystkie media sowieckiej Gruzji, w tym organ prasowy centralkomitetu jej kompartii Komunisti oraz podobną tubę propagandową zarządców lokalnego komsomołu Akhalgazrda Komunisti (co również świadczy o tym, że „konserwatyzm” Patiaszwili był wątpliwy).
Początkowo, zamieszczane teksty dotyczyły zachowania tzw. narodowej pamięci historycznej (pomników i zabytków) i kwestii narodowej kultury, a także tematów z dotychczas zakazanej historii, tzw. „białych plam”. Poruszali je przede wszystkim „niezależni” reprezentanci „kreatywnej inteligencji”, powszechnie wówczas organizującej się w poszczególnych częściach ZSRS w ramach „grup nieformalnych”. Tak jak w większości pozostałych republik sowieckich, wśród animatorów gruzińskiej pierestrojki istotną rolę odegrali komunistyczni literaci zorganizowani w sterowany przez miejscową kompartię „związek twórczy”, wykorzystując do tego swój „organ prasowy” Literaturuli Sakartvelo.
Ponowiona od 1987 roku „demaskacja” Stalina nie zmieniła jednak zasadniczo postrzegania jego osoby przez Gruzinów. Jego „urok” okazał się dla nich na tyle zniewalający, a przekonanie o jego zasługach dla ich ojczyzny tak silne, że pomimo upływu ponad trzech dziesięcioleci niemała część z nich w dalszym ciągu uważa go za swojego narodowego idola. Pomnik Stalina na centralnym placu w Gori, gdzie jak wiadomo się urodził – aktualnie znajduje się tam poświęcone mu okazałe muzeum w stylu tzw. socrealizmu, które głównie odwiedzają wycieczki z komunistycznych Chin – zdemontowano dopiero w czerwcu 2010 roku (sześć lat później w położonym 60 km. od Tbilisi historycznym mieście Telawi postawiono nowy), główna ulica i park tamże nosi jego imię, a na ścianach budynków można dostrzec uliczne graffiti z jego wizerunkiem (te formy uznania widuje się także np. w Kutaisi). Wpływy „tradycyjnych” komunistów odwołujących się jawnie do jego spuścizny są przy tym bardzo małe, z czego można wysnuć wniosek, że jego osoba wydaje się raczej stanowić dla wielu Gruzinów istotny składnik ich narodowej dumy. Być może sądzą oni, że poprzez niego „władali” sowieckim imperium. Jeśli tak jest, to niewątpliwie jest to dowód sowieckiego zniewolenia ich narodowego ducha.
*
Opisana powyżej pierwsza faza gruzińskiej pierestrojki nie trwała długo. Już w drugiej połowie 1987 roku, przede wszystkim w Tbilisi, wspomniane powyżej hasła bardzo szybko zastąpione zostały hasłami samostanowienia, które zaczęli głosić niedawni „dysydenci” – obecnie już „opozycja narodowa”. Wśród jej głównych aktywistów byli Gamsachurdia (początkowo nie został zaproszony do uczestnictwa w tworzącej się grupie), będący już na wolności Kostawa, który swoim autorytetem przekonał innych „opozycjonistów” do zaufania Gamsachurdii po opisanej powyżej jego publicznej „samokrytyce” i uczestnictwie w sowieckiej „demaskacji amerykańskich szpiegów”, oraz Czanturia. 31 października 1987 roku zostali oni nieformalnymi liderami 40-osobowej grupy narodowców – Towarzystwa Ilii Czawczawadze (Ilia Chavchavadzis Sazogadoeba), którego patron był pochodzącym z arystokratycznego rodu gruzińskiego pisarzem i poetą oraz czołowym orędownikiem języka gruzińskiego, niepodległości Gruzji i reform społecznych (m.in. wyzwolenia chłopów pańszczyźnianych wbrew stanowisku gruzińskiej szlachty) w drugiej połowie XIX wieku. Ilia Czawczawadze był powszechnie uznany za ojca narodu także przez gruzińskich komunistów – sowieckie kino wzbogaciło się o kilka filmów opartych na jego prozie, a w roku o którym aktualnie mowa upamiętniano uroczyście 150-lecie jego urodzin (urodził się 7 listopada, który to dzień komuniści świętowali powszechnie z innego znanego dobrze powodu; w 1937 roku, gdy w ramach sowieckiego „wielkiego terroru” eliminowano inteligencję SSSR, wśród której było wielu literatów i artystów, hucznie obchodzono stulecie) – i w tym samym (1987) roku został ogłoszony świętym przez cerkiew gruzińską jako Ilia Prawy (w niektórych źródłach polskich określany jest także jako Ilia Sprawiedliwy).
Od chwili jej utworzenia, deklarowanym celem tej grupy aktywistów miało być wystąpienie sowieckiej Gruzji z ZSRS i utworzenie niezależnego państwa gruzińskiego pod hasłem „Gruzja musi należeć do Gruzinów”. Post-„dysydenccy” narodowcy gruzińscy z Towarzystwa Ilii Czawczawadze deklarowali także „ochronę praw człowieka” oraz „praw mniejszości narodowych”, ale jak się wkrótce okazało, kwestie te były postrzegane przez nich w typowy dla nacjonalizmu sposób – „ochrona” i „prawa” zależały od stopnia uznania gruzińskiego prymatu narodowego. Ich wpływy w społeczeństwie SSSR oraz autorytet liderów szybko wzrastały, do czego przysłużyło się wydawane przez nich półoficjalnie czasopismo Moambe („Posłaniec”/”Goniec”), którego redakcją kierował Czanturia. Dodatkowy wpływ na rozwój nacjonalizmu gruzińskiego w tym czasie miał też zaostrzający się sąsiedzki konflikt ormiańsko-azerski o Górski Karabach, który eksplodował w lutym 1988 roku.
Jakkolwiek to „opozycyjny” ruch narodowy zyskiwał największe poparcie i jego wzrost miał największą dynamikę, nie był to jedyny „niezależny” nurt polityczny, jaki w tym czasie ujawnił się w sowieckiej Gruzji. Jednak gruzińscy pierestrojkowcy o umiarkowanych poglądach i dążeniach narodowych, nie zyskując większego posłuchu i poparcia, mogli w praktyce jedynie przyłączyć się do radykałów i próbować tonować ich retorykę. Jednym z nich był młody lekarz pediatra Dawid Gamkrelidze, który wraz z kilkoma osobami utworzył wówczas „Stowarzyszenie Chrześcijańsko-Demokratyczne”, przekształcone następnie w „Unię Chrześcijańsko-Demokratyczną”. Pojawiły się także niewiele znaczące organizacje lewicowe, w tym komunistyczne na wzór chiński, które odwoływały się do „dzieła” Stalina. W ten sposób SSSR stawała się coraz bardziej „demokratyczna”.
Zgodna działalność gruzińskich narodowców nie trwała długo. Jak to często w tych kręgach bywa, różne postrzeganie narodowych wartości oraz ambicje polityczne szybko spowodowały podział ich organizacji. W pierwszej połowie 1988 roku Kostawa z Gamsachurdią utworzyli własne Towarzystwo Ilii Prawego (pełna nazwa to Towarzystwo Obrońców Prawa im. Św. Ilii Prawego), mające podkreślić narodowo-religijny wymiar twórczości Czawczawadze oraz większy radykalizm postulatu samostanowienia. Podjęli także współpracę z narodowcami z innych sowieckich republik, czego wyrazem był udział Kostawy w naradzie ich reprezentantów, która odbyła się w czerwcu we Lwowie. Inna grupa narodowców, z Czanturią na czele, w maju tegoż roku ogłosiła, że część Towarzystwa Ilii Czawczawadze, do której nazwy dodali wcześniej frazę „- Grupa IV”, staje się partią polityczną, po czym 30 sierpnia publicznie ujawnili działalność EDP, której stało się głównym filarem. Jako swoje cele ogłosili „wzmocnienie niepodległości Gruzji”, „rozwój gospodarki wolnorynkowej” oraz „obronę wartości chrześcijańskich i tradycji narodowych”, postulując też ustanowienie „teodemokracji” – syntezy prawosławnego chrześcijaństwa i demokracji praktykowanej w krajach Zachodu.
*
Rozbudzony nacjonalizm gruziński spowodował wzrost innych nacjonalizmów w sowieckiej Gruzji. Już w połowie czerwca 1988 roku, sześćdziesięciu przedstawicieli abchaskich „elit narodowych” wystosowało list do Gorbaczowa, domagając się przywrócenia „autonomicznej” sowieckiej Abchazji statusu jaki miała w latach 1921-31 – oddzielnej republiki sowieckiej. Sytuacja była jednak dla Abchazów niekorzystna. Przez dziesięciolecia terytorialnej przynależności do sowieckiej Gruzji, w efekcie wspieranej przez jej władze migracji do tego regionu z innych jej części – akcję tę rozpoczęto w końcu 1936 roku, a jej inspiratorem był Beria; sprzeciwiający się temu ówczesny szef abchaskich komunistów Nestor Łakoba zmarł nagle następnego dnia w niewyjaśnionych okolicznościach – podział etniczny w nim dramatycznie się zmienił. O ile pod koniec XIX wieku Abchazów było ponad dwukrotnie więcej niż Gruzinów, w 1989 roku stanowili jedynie 17,8% jego mieszkańców (nieco ponad 93 tysiące), zaś Gruzini 45,7% (Rosjanie i Ormianie stanowili łącznie blisko 29%, w mniej więcej równych proporcjach; populacja regionu wynosiła wówczas 525 tysięcy). Jedyną rzeczą, która dawała Abchazom przewagę było to, że 2/3 kadr zarządzających tą sowiecką republiką „autonomiczną” stanowili komuniści tej narodowości, którzy w większości przejawiali własny nacjonalizm i coraz intensywniej zabiegali o niezależność swojej domeny od Tbilisi.
W ciągu lata 1988 roku organizacje gruzińskich narodowców zyskały już znaczące poparcie i organizowały coraz częstsze i liczące coraz więcej uczestników manifestacje w Tbilisi. Miały one legalną podstawę, bowiem już w marcu „najwyższy sowiet” SSSR przyjął „prawo o zgromadzeniach, marszach i demonstracjach”. Organizowali też głodówki oraz tzw. demonstracje siedzące pod hasłami „niepodległości Gruzji”, których głównym miejscem stał się teren uniwersytetu. Gdy te ostatnie osiągnęły spory rozmach i stały się bardzo gwałtowne, władze sowieckiej Gruzji zdecydowały o ich pacyfikacji sprowadzając na miejsce „siły porządkowe” miejscowego MSW oraz jednostkę wojsk powietrzno-desantowych, zwanych w „raju krat” desatnikami, które m.in. strzałami w powietrze uspokoiły sytuację. Przybyły z Moskwy Szewardnadze wypełnił rolę mediatora, a jego spotkanie z protestującymi studentami i pracownikami uniwersytetu transmitowała lokalna telewizja SSSR. Dzięki temu wszyscy jej mieszkańcy zapoznali się z separatystycznymi postulatami gruzińskich nacjonalistów. Największą uwagę w tej relacji skupił na sobie Gamsachurdia, nadający ton stronie narodowo-”niepodległościowej”.
Po krótkiej przerwie, jesienią 1988 roku narodowcy wznowili swoje akcje na rzecz samostanowienia. Nie ograniczały się one jedynie do terenu tbiliskiego uniwersytetu. Podczas październikowej manifestacji w Marneuli (używa się też starej nazwy tej miejscowości – Borczali), Kostawa wezwał do utworzenia integrującej wszystkich narodowców gruzińskiej wersji „frontu ludowego”, który przejmie od komunistów władzę i doprowadzi do spełnienia nacjonalistyczno-”niepodległościowych” postulatów. Póki co jednak, na bazie Towarzystwa Ilii Prawego tworzyły się kolejne polityczne organizacje narodowe, czego wyrazem było m.in. zawiązanie się w grudniu „grupy inicjatywnej Partii Narodowej Niepodległości Gruzji”, której liderem został 27-letni Irakli Cereteli (nie związany z politykiem mienszewickim o tym samym imieniu i nazwisku). Jej program polityczny był najbardziej radykalny. Postulował nie tylko wystąpienie sowieckiej Gruzji z ZSRS, ale też likwidację „autonomii” Abchazji, Adżarii i Osetii Południowej oraz przewrócenie konstytucji SDR z 1921 roku. Zanim do tego doszło, 5 listopada, podczas demonstracji na tbiliskim hipodromie, gruzińscy narodowcy z tego kręgu żądali m.in. zakończenia „opresji i ogłupiania” gruzińskich żołnierzy w armii sowieckiej.
Po innej demonstracji na hipodromie w Tbilisi, tym razem zorganizowanej przez EDP i wspartej głodówką grupy nacjonalistów przed siedzibą „najwyższego sowietu” SSSR, na początku trzeciej dekady listopada nastąpiły demonstracje w Kutaisi i Batumi. Protestujący domagali się poprawek do sowieckiej „konstytucji” na rzecz „suwerenności republik” wewnątrz ZSRS – tydzień później sowiecki „najwyższy sowiet” zatwierdził owe poprawki, które, co się wydaje pewnym, musiały być już znacznie wcześniej zaplanowane i przygotowane –, a podczas manifestacji wznoszono czerwono-czarno-białe flagi SDR oraz krzyże. W końcu listopada narodowcy z tej organizacji przeprowadzili jej pierwszy „kongres”, formalnie już wybierając Czanturię na swojego lidera.
*
2 grudnia 1988 roku, swój ruch na szachownicy gruzińskiej pierestrojki wykonała moskiewska centrala, długoletniego szefa gruzińskiego KGB generała-pułkownika Aleksieja Inauri – był nim od wiosny 1954 roku, przedtem od 20 czerwca 1953 roku zarządzając gruzińskim „ministerstwem spraw wewnętrznych”; musiał zatem być wyznaczony na to stanowisko jeszcze przez Berię, który do chwili aresztowania go 26 czerwca nadzorował nie tylko struktury sowieckiej bezpieki ale też kadry SSSR; Inauri odegrał istotną rolę przy „odstawce” Chruszczowa jesienią 1964 roku, gdy ten przebywał w abchaskiej daczy – zastępując znacznie od niego młodszym i nie związanym dotąd z organami 43-letnim aparatczykiem Giwi Gumbaridze – od maja I sekretarzem tbiliskiego komitetu miejskiego (gorkomu) oraz dobrym znajomym Szewardnadze, bowiem w latach 1977-83 rozwijał u jego boku swoją karierę w centralkomitecie gruzińskiej kompartii m.in. jako kierownik jego wydziału administracyjnego (ponownie był nim w latach 1985-86, po czym przez dwa lata zarządzał wydziałem działalności organizacyjno-partyjnej). Jego zastępcą został bardziej od niego doświadczony 50-letni Tariel Lordkipanidze – ostatnio I sekretarz gorkomu w Kutaisi, przedtem m.in. doglądający w gruzińskim centralkomitecie sektora produkcji militarnej, a następnie całości przemysłu sowieckiej Gruzji (jeszcze wcześniej, przez rok zarządzał jedną z prowincji w zajętym przez sowietów Afganistanie). Nie chodziło jednak wówczas o doświadczenie, lecz o to, aby na właściwym miejscu i we właściwym czasie znalazł się właściwy człowiek, który wykona właściwe zadania.
Dzień po zmianie szefa KGB sowieckiej Gruzji, w budynku filharmonii w Suchumi odbył się kongres założycielski Narodowego Forum Abchazji Aidgylara (Аидгылара; „Jedność”) – zdominowanego przez narodowych komunistów abchaskich tamtejszego „frontu ludowego”, który za swój główny cel przyjął wyłączenie „autonomicznej” sowieckiej Abchazji ze struktury sowieckiej Gruzji. W tym też czasie, swoją wolę połączenia się z „autonomiczną” Osetią Północną w sowieckiej Federacji Rosyjskiej przejawiała już ludność regionu „autonomicznego” Osetii Południowej, organizująca się w lokalny „front ludowy” Адæмон Ныхас („Zgromadzenie ludowe”). Sytuacja etniczna była tam dla Gruzinów odwrotna do tej w „sowieckiej” Abchazji – wg danych z 1989 roku, na 98,5 tysiąca ludności około 66% stanowili Osetyjczycy, a Gruzini blisko 29% – co czyniło konflikt dużo trudniejszym do rozwiązania. Postulaty w kwestii zabezpieczenia swoich praw wyrażano już także w graniczącej z należącą do NATO Turcją „autonomicznej” Adżarii, zamieszkanej przez ludność gruzińską wyznającą islam, która uważała się za odrębną grupę etniczną, a ponadto rozwijała się zainicjowana po ogłoszeniu głasnosti akcja na rzecz powrotu do SSSR Turków meschetyńskich.
Wszystko to było przez gruzińskich nacjonalistów uznawane za „zagrożenie egzystencji narodowej”. Jeszcze w listopadzie, przed budynkiem „najwyższego sowietu” miała miejsce ich burzliwa manifestacja, także połączona ze zbiorową głodówką, przeciwko proponowanym przez lokalnych „internacjonalistów” zmianom w „konstytucji” SSSR, które miały zmniejszyć status języka gruzińskiego, pozbawiając go „mocy urzędowej” na rzecz rosyjskiego. W jej rezultacie poprawki zostały szybko wycofane, ale nie zahamowało to wzrostu radykalizmu, bowiem w kraju szybko narastał opisany wcześniej konflikt Gruzinów z Abchazami, a także, tlący się przez lata ich konflikt z Ostejczykami. Swoje do powiedzenia mieli też Azerowie, w około 290-tysięcznej populacji zamieszkujący centralno-południowe i południowo-wschodnie części kraju, głównie w Dolnej Kartlii, oraz Ormianie w Samcche-Dżawachetii, którzy utworzyli tam własny „ruch narodowo społeczny”.
*
18 lutego 1989 roku w Tbilisi odbyła się manifestacja gruzińskich narodowców przeciwko zadeklarowanym dążeniom abchaskich narodowców. Dokładnie miesiąc później, w miejscowości Lichni w rajonie Gadauta, na polanie będącej miejscem historycznych zgromadzeń Abchazów, na wezwanie abchaskiego „frontu narodowego” i przy wsparciu szefostwa lokalnej kompartii oraz „rządu”, zebrało się około 30 tysięcy osób – około 1/3 populacji narodu –, które zbiorowo podnosząc ręce poparły przygotowany przez liderów Aidgylara apel do władz centralnych z żądaniami przywrócenia jej statusu „republiki związkowej” oraz wprowadzenia w niej „specjalnego zarządzania”, analogicznie do decyzji podjętej przez nie w kwestii Górskiego Karabachu. Został on następnie gremialnie podpisany, poczynając od zarządców „autonomicznej” sowieckiej Abchazji na czele z szefem lokalnej kompartii Borisem Adleyba.
Na reakcję ze strony gruzińskich narodowców nie trzeba było długo czekać. Tydzień później w Suchumi odbył się ich masowy wiec miejscowych Gruzinów przeciwko postulatom Abchazów. Wywołało to kolejny wiec Abchazów, a ten kolejny wiec Gruzinów. Także 25 marca, w Tbilisi odbyła się pierwsza z serii nacjonalistycznych manifestacji przeciwko Abchazom. Miała ona miejsce przed „domem rządu” SSSR, przy głównej ulicy gruzińskiej stolicy – Alei Szoty Rustaweli (używa się też określenia „prospekt”). Najbardziej aktywnym i wyrażającym najbardziej radykalne hasła mówcą z grona gruzińskich narodowców był Gamsachurdia, który szybko został uznany za lidera tych protestów. 28 marca, w niewielkim nadmorskim mieście Gagra w Abchazji doszło do pierwszej bezpośredniej konfrontacji grup obu narodowości, która miała gwałtowny przebieg. Póki co nie było jeszcze ofiar śmiertelnych.
W opisanych powyżej okolicznościach, „wybory” do ogólnosowieckiego „kongresu deputowanych ludowych”, które odbyły się 26 marca, nie miały w SSSR większego znaczenia i przeszły bez większego echa. Warto tylko odnotować, że jednym z dwóch „deputowanych ludowych”, którzy zostali reprezentantami gruzińskich narodowców w tym pierestrojkowym gremium był lider partyjno-„reformatorskiego” Towarzystwa Rustaweli (utworzono je w marcu 1988 roku), „niepokorny” sowiecki historyk, publicysta, literat i krytyk sztuki Akaki Bakradze („niepokorność” nie przeszkodziła mu zostać dyrektorem artystycznym w dwóch tbiliskich teatrach), a „deputowanymi ludowymi” zostali także Adleyba i Gumbaridze.
*
1 kwietnia w abchaskiej miejscowości Leselidze miejscowi Gruzini zamanifestowali swój sprzeciw wobec abchaskiego separatyzmu. Protestujący zostali zaatakowani i poranieni lub dotkliwie poturbowani przez wyposażoną w broń bojówkę abchaskich nacjonalistów (tekst źródłowy nie informuje jakiego rodzaju, ale po obu stronach Kaukazu powszechnie dostępna i używana była broń myśliwska), wykorzystujących także pręty metalowe oraz kamienie. Trzy dni później w Tbilisi odbyła się anty-abchaska manifestacja licząca ok. 20 tysięcy osób, która bardzo szybko się powiększyła o kolejne kilka tysięcy. 5 kwietnia, 158 gruzińskich narodowców, głównie studentów tbiliskiego uniwersytetu, rozpoczęło protest głodowy przed „domem rządu” SSSR, żądając całkowitej integracji sowieckiej Abchazji do sowieckiej Gruzji, czyli pozbawienia jej „autonomii”, oraz ogłoszenia niepodległości Gruzji poza ZSRS.
Kolejnego dnia, w centrum Tbilisi swoje poparcie dla tych postulatów manifestowało już kilkadziesiąt tysięcy osób, przybyłych tam także spoza stolicy SSSR. Hasła które wznoszono głosiły m.in.: „Precz z reżimem komunistycznym!”, „Precz z rosyjskim imperializmem!”, „ZSRS – więzienie narodów!” oraz „Precz z władzą sowiecką!”. Spora liczba manifestantów pozostała na miejscu przez noc. 7 kwietnia manifestacje powtórzyły się w jeszcze większej sile i wobec pasywnej postawy lokalnych władz – odwołanie Adleyba, do czego doszło poprzedniego dnia, nie miało większego wpływu na ostudzenie nacjonalistycznych emocji – wieczorem tego dnia inicjatywę przejęła moskiewska centrala (formalnie na ich prośbę).
Gdy 8 kwietnia, po przedarciu się przez szpaler milicji, przed „domem rządu” manifestowało ponad 100-tysięcy osób (milicjanci nie byli aż tak zdeterminowani, aby bronić przejścia pod budynek, skutecznie blokując jednak wejście do niego), a ponadto w SSSR rozpoczęły się strajki popierające żądania radykalnych narodowców (poza Tbilisi także m.in. w Suchumi i Kutaisi), w pogotowiu czekały już „siły porządkowe”, zabezpieczające ważne instytucje oraz główne ulice Tbilisi (kontrolowane były także drogi dojazdowe do miasta). Były one złożone m.in. z żołnierzy wojsk wewnętrznych dywizji Dzierżyńskiego, przybyłych ze Spitaku w sowieckiej Armenii, gdzie znaleźli się w związku z niedawnym trzęsieniem ziemi, oraz wojsk powietrzno-desantowych zakaukaskiego okręgu armii sowieckiej – ЗакВО, którym dowodził generał-pułkownik Igor Rodionow – w okresie od kwietnia 1985 roku do kwietnia 1986 roku dowódca 40.-armii sowieckiej w Afganistanie, a w niezbyt odległej przyszłości minister obrony „Rosji” (od lipca 1996 do maja 1997). Był on wówczas także komendantem wojskowym Tbilisi i z tego tytułu dowodził operacją.
Wieczorem tego dnia, na placu przed „domem rządu”sowieckiej Gruzjioraz na Alei Szoty Rustaweli zebrało się 8-10 tysięcy ludzi, siedzących na ziemi i zagrzewanych do manifestowania m.in. przez Gamsachurdię, Kostawę i Cereteli. Trzymano zapalone świece i licznie wznoszono flagi SDR. Widoczne były także flaga wolnej Litwy oraz flaga Ukraińskiej Republiki Ludowej, zapewne za sprawą przybyłych tam narodowców z sowieckiej Litwy oraz z sowieckiej Ukrainy. W przerwach pomiędzy przemowami grała muzyka i śpiewano pieśni (głównie narodowe i religijne). Jak podaje raport komisji sowieckich „deputowanych ludowych”, której przewodniczył leningradzki„demokrata” Sobczak, 9 kwietnia, o godzinie 2:50 szef tbiliskiego oddziału MSW sowieckiej Gruzji zażądał od demonstrantów rozejścia się.
W odpowiedzi, prowadzący manifestację Cereteli, wezwał tłum do śpiewania i tańczenia, aby w ten sposób zademonstrował swoje pokojowe nastawienie, a w sytuacji pojawienia się żołnierzy, do siadania na ziemi. O godzinie 3:30, na znajdującym się na południowo-wschodnim krańcu Alei Szoty Rustaweli placu Lenina skoncentrowały się oddziały wojska, którym Rodionow rozkazał wyprzeć manifestantów sprzed siedziby „domu rządu” sowieckiej Gruzji oraz z Alei Szoty Rustaweli, w kierunku północno-zachodnim. Ostatnią próbę rozładowania napiętej sytuacji podjął wówczas katolikos-patriarcha Ilia II (Irakli Guduszauri-Sziolaszwili; w źródłach polskich często używa się imienia Eliasz II), który w obliczu interwencji sowieckiego wojska zaapelował do tłumu o spokój i udanie się do pobliskiej cerkwi Kaszweti. Wezwanie to nie przyniosło skutku. Po dłuższej chwili ciszy i po tym gdy Gamsachurdia z Kostawą stwierdzili, że w takim przypadku zostaną uznani za zdrajców, manifestacja ożywiła się. Z tłumu odezwały się m.in. okrzyki „przysięgaliśmy!”, a Cereteli rozpoczął zbiorową modlitwę „Ojcze nasz…”.
Kilka minut po godzinie 4-tej, na Aleję Szoty Rustaweli wjechały cztery kołowe transportery opancerzone (БТР), za którymi kroczyły w szeregach oddziały liczące ok. 900 żołnierzy wojsk wewnętrznych i wojsk powietrzno-desantowych. Do rozpędzenia zajmującego plac i ulicę przed budynkiem tłumu, który w wyniku zblokowanego z obu stron wyjścia na aleję nie miał gdzie się wycofać (kierunek północno-zachodni blokowała duża grupa osób obserwujących wydarzenia, a mniejsze ulice obok gmachu zostały przez demonstrantów zabarykadowane ciężarówkami i trolejbusami), żołnierze użyli długich pałek gumowych i gazów łzawiących (jednostka dywizji Dzierżyńskiego), oraz saperek (kompania desatników).
Według ustaleń komisji Sobczaka, akcja pacyfikacyjna trwała 16 minut. Jak podano w raporcie, w jej efekcie zginęło 19 osób (później zweryfikowano tę liczbę na 20), wśród których było 16 kobiet i nastolatek, a w pierwszych godzinach po pacyfikacji do szpitali trafiły 183 osoby z obrażeniami. Ogólna liczba poszkodowanych, którzy zgłosili się do punktów medycznych wyniosła ponad 4 tysiące (sowiecka prokuratura zmniejszyła tę liczbę do 2129 osób). Głównym powodem tak dużej liczby tych, którym udzielono pomocy ambulatoryjnej były użyte przez wojsko silne gazy łzawiące, w tym tzw. „czeremcha” („черемуха”) o szczególnie silnym działaniu. Ze swojej strony, sowieckie „ministerstwo obrony” podało liczę 152 poszkodowanych żołnierzy (w tym 20 desatników), z których 26 znalazło się w szpitalu. Niewątpliwie sporo z nich ucierpiało w efekcie użytych przez wojsko środków (nie zabezpieczyli się przed gazami łzawiącymi), ale zapis wideo oraz wykonane w następnych dniach fotografie z miejsca wydarzeń świadczą o tym, że spora część manifestantów podjęła aktywną obronę (widoczne braki w ciągu płyt chodnikowych na placu przed budynkiem). Wydarzenie to w sowieckiej/„postsowieckiej” Gruzji określono mianem „krwawej Wielkanocy” lub „nocy saperek”.
*
Był to przełomowy moment gruzińskiej pierestrojki. Rano 9 kwietnia w sowieckiej Gruzji rozpoczęły się masowe marsze protestacyjne podczas których powszechnie dawano wyraz temu, że „prawo” ZSRS nie ma już w niej racji bytu. Od tej pory wola opuszczenia „raju krat” stała się wolą większości Gruzinów. Aby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli, tego samego dnia do Tbilisi przybył Szewardnadze w towarzystwie Gieorgija Razumowskiego, kierującego komisją ds. „budownictwa partyjnego i polityki kadrowej” w centralkomitecie KPZS. Na początek ogłoszono stan wyjątkowy i „godzinę milicyjną” w Tbilisi (dwa dni później w rezultacie jej naruszenia zginął 25-letni mężczyzna) oraz aresztowano liderów narodowców: Gamsachurdię, Kostawę, Cereteli, a także Czanturię, choć nie należał on do grupy organizatorów manifestacji. Na ulicach stolicy SSSR pojawiły się też czołgi i transportery gąsienicowe (te ostatnie pilnowały m.in. wejścia do „domu rządu”), a z góry sytuację monitorowała załoga helikoptera.
Kozłem ofiarnym został Patiaszwili, który natychmiast po wydarzeniach „podał się do dymisji” z funkcji gruzińskiego genseka (swoje pozycje stracili też „premier” SSSR Zurab Czcheidze oraz, po niedługim czasie, „przewodniczący prezydium najwyższego sowietu” Otar Czerkezia). 15 kwietnia zastąpił go Gumbaridze, którego 13 dni później na pozycji szefa gruzińskiego KGB zastąpił Lordkipanidze. W przeciwieństwie do pierwszego z dawnych „zaufanych towarzyszy” Szewardnadze, dwaj pozostali najwyraźniej sprawdzili się w trudnej sytuacji i dawali jeśli nie gwarancję, to uzasadnioną nadzieję na pomyślną realizację kolejnego etapu „liberalizacji”, a w dalszej perspektywie „upadku komunizmu” i „rozpadu” ZSRS. Oprócz opisanych powyżej „zmian w kierownictwie” powstała także komisja „najwyższego sowietu” SSSR, mająca zbadać i ocenić przebieg wydarzeń.
Po „kiju” nadszedł czas na dużą porcję „marchewki”. Jeszcze na „plenum” zatwierdzającym zmianę Patiaszwili na Gumbaridze mocno skrytykowano Rodionowa (w sierpniu przestał być dowódcą ЗакВО, zostając szefem akademii sztabu generalnego armii sowieckiej), a przed ogłoszeniem nominacji nowego szefa gruzińskiej kompartii, Szewardnadze stwierdził, że ofiary pacyfikacji były „całkowicie niewinne”. 16 kwietnia Szewardnadze, Razumowski i Gumbaridze w towarzystwie grupy towarzyszy przybyli na miejsce rozbitej przez sowieckie wojsko manifestacji narodowców i na schodach przed „domem rządu” SSSR złożyli kwiaty. Było ich tam już wiele, bowiem wcześniej odbyły się demonstracyjne pogrzeby ofiar interwencji, w których uczestniczyło po kilka tysięcy gruzińskich narodowców i ich zwolenników, manifestujących następnie swój żal i oburzenie przemarszami przez miasto do miejsca ich śmierci.
W połowie maja utworzono wspomnianą komisję Sobczaka, a 19 maja uwolniono aresztowanych liderów nacjonalistów (prokuratura sowieckiej Gruzji, umorzyła prowadzoną przeciwko nim sprawę na początku 1990 roku), którzy ze zdwojoną energią zabrali się do dalszego organizowania „akcji niepodległościowej”. Na początek zrealizowali wezwanie Kostawy sprzed siedmiu miesięcy, inicjując gruziński „front ludowy”. Już pod tym szyldem, 26 maja zorganizowali zalegalizowaną przez władze manifestację w rocznicę proklamacji aktu niepodległości SDR (wcześniej władze ogłosiły go dniem wolnym od pracy), podczas której głównym mówcą był Gamsachurdia. Na wiecu aktywni byli także Czanturia i Cereteli, których organizacje nie włączyły się jednak w strukturę „frontu ludowego”, wraz z innymi, mniej licznymi, grupami radykalnymi tworząc koalicję o nazwie „Główny Komitet Ocalenia Narodowego”.
*
Wyłączając Abchazję, Osetię Południową, Adżarię oraz regiony gdzie dominowała ludność azerska i ormiańska, w drugiej połowie maja 1989 roku aktywiści gruzińskiego ruchu narodowego mieli już ogromne poparcie. Wykorzystując je oraz możliwość ponownego prowadzenia działań na rzecz „niepodległej Gruzji”, ich ostrze skierowali także przeciwko stacjonującej w SSSR sowieckiej armii, w oczach większości Gruzinów całkowicie zdyskredytowanej po kwietniowej interwencji i uznanej przez radykalnych narodowców za siłę okupującą kraj. 26 maja, przed szpitalem przy Alei Ilii Czawczawadze w Tbilisi zorganizowali oni liczący kilkadziesiąt osób protest głodowy poborowych do sowieckiego wojska, żądających albo ich zwolnienia „z powodów religijnych”, albo odbywania przez nich służby wojskowej na terytorium SSSR.
W takich okolicznościach, w sowieckiej Gruzji zaczęły tworzyć się pierwsze grupy paramilitarne, z których pierwsza o nazwie „Legion «Sokół»” liczyła około 50 osób, które z powodów nacjonalistycznych odmówiły wstąpienia do armii ZSRS. O ich wyposażenie w broń nie było trudno. Posiadanie własnej, głównie myśliwskiej, jest elementem kaukaskich obyczajów i tradycji, a ponadto w obiegu było jeszcze 10 tysięcy sztuk sowieckich karabinów Mosin z lat wojny, rozdanych wówczas przez sowietów mieszkańcom SSSR. Chęć uzyskania nowszej także nie sprawiała większych problemów. Często uzyskiwano ją z „unarodowionych” posterunków milicji lub z magazynów szkół średnich i uczelni, gdzie znajdowała się m.in. celem prowadzenia przez instruktorów komsomołu obowiązkowego szkolenia militarnego. Do dyspozycji pozostawały też zasoby mniej lub bardziej zużytego sprzętu armii sowieckiej, który po „wybrakowaniu” łatwo było doprowadzić do pełnej sprawności.
*
Na założonej za sprawą dwóch gruzińskich historyków w 2012 roku stronie internetowej idfi.ge można znaleźć elektroniczne kopie kilku odtajnionych dokumentów trzech instytucji rządu USA – Departamentu Wywiadu CIA, Departamentu Stanu oraz ambasady w Moskwie, dotyczących tbiliskich wydarzeń z pierwszej dekady kwietnia 1989 roku. Jest tam także zamieszczone obszerne streszczenie rozmowy z Gamsachurdią, którą 27 maja przeprowadził w Tbilisi pracownik amerykańskiego konsulatu w Leningradzie (consular officer). Wypowiadając się o Gumbaridze, Gamsachuria pochwalił go za przejawianą przezeń „wolę słuchania” (w tym czasie, na dopiero co rozpoczętym moskiewskim „kongresie deputowanych ludowych”, nowy gruziński gensek ostro potępił wykonawców pacyfikacji z 9 kwietnia) oraz przewidywał przyjęcie przezeń kursu „transformacji”, który realizowały sowieckie republiki bałtyckie. Jak pokazał czas, Gamsachurdia był dobrze zorientowany w kierunku, który nowej komunistycznej ekipie wyznaczyła wizyta Szewardnadze. Warto też zapoznać się z odtajnionymi raportami CIA na temat przebiegu pierestrojki, które można znaleźć na stronie cia.gov/readingroom/ (z dwóch, które dotyczyły sowieckiej Gruzji, skorzystałem w warstwie faktograficznej).
Z lektury tych dokumentów można wywnioskować też wielką naiwność amerykańskich elit politycznych, które brały za dobrą monetę wszystko to co wówczas robili sowieci, oraz przemożne oczekiwanie na spełnienie się ich tzw. pobożnych życzeń. Pomijając tu kwestie ich własnych prokomunistycznych zapatrywań i nie dyskutując kwestii agenturalnych, które symbolizuje Aldrich Ames – sowiecki „kret” operujący w latach 1985-93, m.in. w wydziale sowiecko-wschodnioeuropejskim centrali CIA (kierujący tam kontrwywiadem) oraz dezinformujący przełożonych co do celów sowietów, należy stwierdzić, że obie wymienione przypadłości były spowodowane błędnym określeniem przez rządzących USA polityków celów sowietów oraz ignorowaniem przez nich natury sowieckiego systemu. W swoim przekazie uwypuklił to nie tylko Anatolij Golicyn, ale też, znacznie wcześniej od niego i w odniesieniu do całego tzw. Zachodu, przenikliwy analityk sowieckiej rzeczywistości i znawca modus operandi komunistów Józef Mackiewicz.
*
W latach 1921-1992 czekiści sowieckiej Gruzji wytworzyli szacunkowo 230 tysięcy tzw. teczek. Wedle oficjalnego przekazu, około 80% z nich spłonęło podczas pożaru głównego budynku gruzińskiego KGB, w trakcie walk o władzę w „postsowieckiej” Gruzji na przełomie lat 1991/92, wywołanych celem obalenia Gamsachurdii. Reszta została w bardzo dużym stopniu zniszczona podczas gaszenia ognia, a następnie przechowywania zawilgoconych dokumentów w piwnicach głównego archiwum „postsowieckiej” Gruzji w Tbilisi. Wielu świadków i uczestników tych wydarzeń twierdzi (lub twierdziło, bo nie wszyscy jeszcze żyją), że najważniejsze dokumenty zostały jednak wcześniej zabezpieczone i są przechowywane w specjalnym depozycie KGB, który znajduje się w Smoleńsku (zrobiono to po próbie ich przejęcia przez tłum manifestantów z „wiecu wyborczego” koalicji politycznej stworzonej i prowadzonej przez Gamsachurdię, co miało miejsce 16 września 1990 roku; według niektórych relacji udało im się uzyskać jedną teczkę rozpracowanej sprawy oraz listę płac agentury bez jej identyfikacji). Podobno część z nich odesłano do „postsowieckiej” Gruzji gdy zarządzał nią Szewardnadze ze swoją ekipą (lata 1992-2003).
Trudno jest stwierdzić, czy są one wśród zasobów, które w 2007 roku znalazły się w archiwum akademii gruzińskiego MSW i pozostają w praktyce poza publicznym dostępem (z dostępną publicznie niewielką próbką w postaci 85 tzw. teczek dotyczących wykonywanych kar śmierci oraz mniejszych kar, głównie z lat sowieckiego „wielkiego terroru” 1937-38, można zapoznać się w archiwach Hoover Institution na kalifornijskim Uniwersytecie Stanforda). Najprawdopodobniej zostały one też wcześniej odpowiednio wyselekcjonowane. Możliwe, że to z tych zasobów pochodzi reprodukowana w wydawanym przez Christophera Story Soviet Analyst fiszka agenturalna Ilii II, według której został on zwerbowany przez czekistów w styczniu 1962 roku (Soviet Analyst, Volume 23 Number 1 z października 1994 roku; Story podaje dodatkowo dane sześciu agentów KGB w kierownictwie cerkwi gruzińskiej, w tym pięciu metropolitów).
Zawartość części „rosyjskiej” jest zapewne znana jedynie Putinowi i jego zaufanym podwładnym oraz towarzyszom, co stwarza doskonałe warunki do sterowania przez nich elitami politycznymi i gospodarczymi „postsowieckiej” Gruzji. Na koniec tej dygresji wypada dodać, że wśród dokumentów, które sowieci pozwolili skopiować w 1992 roku Władimirowi Bukowskiemu, i które następnie zamieścił on w swojej książce „Moskiewski proces: dysydent w archiwach Kremla”, znajduje się opis notatki z 21 kwietnia 1978 roku, sygnowanej przez Andropowa, Rudenkę i Smirnowa, w której planują wykorzystanie Gamsachurdii i jego „demaskatorskich wystąpień”.
*
Pod zarządem nowej ekipy z Gumbaridze na czele, od maja 1989 roku w sowieckiej Gruzji ruszyły z kopyta „przemiany gospodarcze”. Na początek, przybyłej z Zachodu grupie kapitalistów zaoferowano tworzenie spółek joint venture. W lipcu utworzona w SSSR „komisja rządowa” rozpoczęła dyskusję nad projektem planu mającego doprowadzić do jej „suwerenności gospodarczej”. Chociaż w pozostałych regionach „raju krat” brakowało wówczas praktycznie wszystkiego, w sowieckiej Gruzji nie było aż takich problemów. Ciągłe strajki, które powszechnie wybuchły po zniesieniu „stanu wyjątkowego”, znacznie jednak ograniczyły lokalną produkcję, wymuszając na jej zarządcach wprowadzenie ograniczeń w eksporcie towarów do innych części ZSRS. Tacy „przedsiębiorcy” jak wymieniony już w niniejszym tekście Joseliani, którego fortuna i wpływy w sowieckiej Gruzji błyskawicznie wzrastały, zapewniali odpowiednie dostawy i czarny rynek rozkwitł jak nigdy dotąd.
Na dobre rozwinął się też „system wielopartyjny”, choć nie był on jeszcze sformalizowany i organizacje polityczne, oprócz rzecz jasna kompartii i komsomołu, funkcjonowały na wpół legalnie. Było ich już około 50-ciu, lecz w praktyce liczyły się tylko dwa obozy: kompartia i dążący do ustanowienia „niepodległej Gruzji” radykalni nacjonaliści.
Na początku drugiej dekady czerwca swój „wstępny raport” ogłosiła „komisja najwyższego sowietu” SSSR badająca kwietniowe wydarzenia w Tbilisi, jednoznaczne stwierdzając w nim, że główną winę za śmiertelną pacyfikację ponosi Rodionow, a wojsko zostało wykorzystane „nielegalnie”. Jak można było się spodziewać, winnymi okazali się również gruzińscy komuniści-„konserwatyści” z Patiaszwili na czele oraz ich i Rodionowa mocodawcy z moskiewskiej centrali – bez wątpienia czołowi przeciwnicy pierestrojki. Jak stwierdziła owa „komisja” w podsumowaniu „wstępnego raportu”, głównym motywem ich działań było „stalinowskie pragnienie »ukarania« demonstrantów, za wyrażane przez nich pragnienie opuszczenia ZSRS” oraz w przypadku Patiaszwili i jego towarzyszy „pragnienie zachowania korupcyjnego systemu władzy”. Na koniec wezwano do „ponownego zbadania traktatu o utworzeniu ZSRS” z końca 1922 roku, ponieważ „nie gwarantuje on republikom prawa do określenia własnej polityki społecznej, gospodarczej i demograficznej”. Wszystko to było zgodne z panującymi wówczas w związku sowieckim trendami i zapowiadało bliskie już, kolejne pierestrojkowe posunięcia moskiewskiej centrali.
Wkrótce po tych deklaracjach, 21-25 czerwca w Tbilisi odbył się „kongres założycielski” gruzińskiego „frontu ludowego”, który w ten sposób sformalizował swoje istnienie i którego przewodniczącym został blisko związany z Gamsachurdią lingwista i krytyk literacki z tbiliskiego uniwersytetu, „deputowany najwyższego sowietu” SSSR Nodar Natadze – postać łącząca radykalnych narodowców z umiarkowanymi, w większości związanymi z kompartią (on także był z nią od lat związany, bowiem inaczej nie zostałby w 1969 roku kierownikiem katedry w Instytucie Filozofii Akademii Nauk sowieckiej Gruzji). Według późniejszej relacji Natadze, w tym czasie liczył on ok. 50 tysięcy członków, ale jego liczebność szybko się podwoiła. W jego ramach utworzono paramilitarną organizację Imedi („Nadzieja”), w niedalekiej przyszłości zalążek stworzonej za sprawą Gamsachurdii „gwardii narodowej”.
*
Od drugiej połowy maja w „autonomicznej” Osetii Południowej zaczęło dochodzić do incydentów na tle narodowościowym, w tym do napaści na mieszkających w tamtejszych wsiach Gruzinów ze strony grup osetyjskich narodowców (jednym z powodów było m.in. świętowanie przez nich rocznicy „aktu przywrócenia państwa” z 1918 roku). Były to jednak dopiero przygotowania do konfrontacji. Póki co, w kolejnym miesiącu, w sowieckiej Gruzji rozpoczęły się protesty domagającej się ochrony swoich praw ludności azerskiej, a ich wyzwalaczem był konflikt ze Swanami – ludnością gruzińską z położonej na północnym zachodzie kraju Swanetii, która w efekcie katastrofy ekologicznej w ich regionie, w dużej liczbie osiedliła się w Dolnej Kartlii. Konflikt ten kulminował dużą manifestacją ludności azerskiej w Marneuli, podczas której żądano także autonomii dla tego regionu. Poprzedziły ją bójki młodzieżowych grup obu narodowości, które zakończyła interwencja przybyłych z Tbilisi i Rustawi oddziałów milicji.
Poddani powiększającemu się naciskowi ze strony gruzińskich nacjonalistów, przejawiającemu się m.in. w podkładaniu niewielkich ładunków wybuchowych przy ich domach (w Bolnisi) i wymuszaniu zwalniania ich z posad (spotkało to m.in. dyrektorów szpitali w Marneuli i Bolnisi), gruzińscy Azerowie radykalizowali się i utworzyli zbrojną „samoobronę”. W trakcie kulminacji konfliktu, jedna z tych grup zaatakowała oddział milicji w rejonie Gardabani, a w Bolnisi wybuchły walki bojówek azerskich z gruzińskimi. Chaos i napięta sytuacja w tym regionie trwały do pierwszej połowy lipca.
Wobec żądań Azerów w Dolnej Kratlii, nacjonaliści gruzińscy rozprzestrzeniali pogłoski o ich planach secesji tego regionu z SSSR i przyłączenia go do sowieckiego Azerbejdżanu. Ich zamiarem było spowodowanie narodowej krucjaty, która spacyfikuje buntowników. W tym celu organizowały się kolejne grupy paramilitarne, a jedną z nich była Sakartvelos mkhedrionis, przedstawiająca się jako spadkobierca legendarnych rycerzy-partyzantów w dawnych wiekach walczących o wolność Gruzji, zwana krótko Mchedrioni (od tego miejsca stosuję nazwę spolszczoną) – słowo to w języku gruzińskim określa także jeźdźca na koniu i zwykle spotyka się takie właśnie tłumaczenie tej nazwy. Mchedrioni utworzono za sprawą Joseliani, który w ten sposób bezpośrednio zaangażował się w politykę sowieckiej Gruzji, rzecz jasna pod hasłem wprowadzenia w niej jak największej „demokracji”. Wiedząc już dobrze jakie środki są niezbędne do odniesienia sukcesu miał przy tym wsparcie ze strony „starego przyjaciela” Gurama Mgeladze – mającego silne związki z Szewardnadze wpływowego aparatczyka z centralkomitetu gruzińskiej kompartii i „wicepremiera” sowieckiej Gruzji. Niebawem Mchedrioni m.in. „ochraniali” ulice Tbilisi dla założonej przez Mgeladze i jego „partnerów biznesowych” spółki Tbiliseli – sieci sklepów „komercyjnych”, za co byli finansowani.
Chorągiew Mchedrioni przedstawiała główny symbol z historycznego gruzińskiego herbu – konną postać Świętego Jerzego zabijającego smoka, a „żołnierze” rekrutowali się z dobrze znanych i podporządkowanych Joseliani środowisk kryminalistów, w dużej liczbie z peryferyjnych dzielnic Tbilisi (ich „kwaterą główną” i miejscem zebrań był tbiliski Pałac Szachów w parku Vere; warto tu dodać, że o ile liczba ludności sowieckiej Gruzji wynosiła niecałe 2 procent ogółu ludności ZSRS, to jej kryminalna „elita” stanowiła wówczas ok. 1/3 wszystkich worów w zakonie w „raju krat”). W związku z powyższym, w organizacji obowiązywał stosowny kodeks przestępczych bratw. W deklaracjach swojego szefa mieli stanowić jednostkę militarną, która da początek „armii niepodległej Gruzji” – wpisując się w panujący trend, także i on stał się „niepodległościowcem”.
O wyposażenie w broń Mchedrioni nie musieli się martwić i jak łatwo się domyślić nie była to broń myśliwska, czy też z tzw. odzysku. Gdy jej jednak brakowało, wykorzystując posiadane już „argumenty” opróżniali magazyn pobliskiego komisariatu, przy okazji wypuszczając na wolność przetrzymywanych tam innych kryminalistów, którzy następnie zasilali ich szeregi. Ich pierwszym zadaniem było „zaprowadzenie porządku” w rejonie Marneuli, dokąd udali się autobusami w ramach pomyślnie zrealizowanej pacyfikacyjnej krucjaty gruzińskich narodowców. Uwzględniając komunistyczną praktykę w tym względzie, nie powinno być wątpliwości co do tego, że Mchedrioni byli pod pełną kontrolą czekistów. Można chyba podsumować tę kwestię tak, że „rycerze”/„jeźdźcy” Joseliani przedstawiali sobą to co gruzińskie w formie i sowieckie w treści.
*
Gdy na południowym wschodzie SSSR sytuacja się uspokajała, waśnie etniczne przeniosły się na jej północny zachód, gdzie ponownie zaostrzył się konflikt pomiędzy Gruzinami i Abchazami. Przyczyniła się do tego m.in. taktyka Gamsachurdii i jego towarzyszy przedstawiania Abchazów jako fundamentalistycznych wyznawców islamu, stwarzających zagrożenia dla gruzińskiego prawosławia i bytu narodu (abchascy wyznawcy islamu stanowili mniejszość; większość Abchazów wyznaje prawosławie pod zwierzchnictwem „patriarchatu sowieckiego” w Moskwie, a niemały odsetek praktykuje mającą tam swoje tradycje narodowe religię pogańską). Nowa fala wzajemnej nienawiści zaczęła wzrastać zaraz po ustabilizowaniu się sytuacji w Tbilisi. 23 kwietnia w Gagrze abchascy nacjonaliści sprofanowali flagę sowieckiej Gruzji z kirem, a 27 kwietnia w Oczamczirze zdemontowali dopiero co wykonaną tablicę upamiętniającą ofiary pacyfikacji w Tbilisi.
Do ponownej kulminacji konfliktu doszło w połowie lipca, po sporze o utworzenie w Suchumi z inicjatywy gruzińskich narodowców filii uniwersytetu tbiliskiego, poprzez wydzielenie jej z istniejącego uniwersytetu. 15 lipca, do szkoły, gdzie mieścił się punkt rekrutacyjny Gruzinów przybyła duża grupa nacjonalistów abchaskich i pobiła jego pracowników. Po demonstracjach Gruzinów oraz zajęciu przez Abchazów siedziby lokalnego „rządu”, gdzie zdemolowano „gruzińskie” pomieszczenia, 21 lipca w stolicy Abchazji wybuchły wzajemne walki z użyciem karabinów maszynowych, a bojówki obu stron zablokowały transport kolejowy oraz drogi do miasta. Liczące 4,5 tysiąca funkcjonariuszy „siły porządkowe” MSW sowieckiej Gruzji w większości się nie angażowały i nie interweniowały, ograniczając się do ochrony gmachów „republikańskich” władz i instytucji.
W Suchumi zginęło 17 osób (jeszcze jedna – snajper, sześć dni później została zastrzelona przez „siły porządkowe”, do których zapewne sama strzelała), w tym Rosjanin i Ormianin, a blisko 500 zostało rannych – liczba ofiar była zatem tej samej skali, co liczba ofiar pacyfikacji w Tbilisi w nocy 8/9 kwietnia. Poza Suchumi, w sowieckiej Abchazji zginęły jeszcze dodatkowo co najmniej trzy osoby, a w jednej z miejscowości dokonano zamachu bombowego na dom profesora narodowości gruzińskiej. Lokalne władze ogłosiły „sytuację nadzwyczajną” oraz wprowadziły „godzinę milicyjną”. Do aktu przemocy na opisanym tle doszło też w Tbilisi, gdzie rzucono granat w kierunku grupy liderów gruzińskich nacjonalistów.
W sierpniu „najwyższy sowiet” SSSR ogłosił projekt zwiększenia zakresu stosowania języka gruzińskiego, dolewając oliwy do ognia płonących już stosów waśni nacjonalistycznych. W rewanżu, w końcu tegoż miesiąca lokalni zarządcy „autonomicznej” Osetii Południowej ogłosili projekt „ustawy”, która czyniła w niej język osetyjski urzędowym (dotychczas nim nie był). Po tym, gdy osetyjscy narodowcy z Адæмон Ныхас porozumieli się z lokalnymi komunistami, wykorzystując podległe im „kolektywy pracownicze”, wraz z nimi na początku września wywołali w „autonomicznej” Osetii Południowej szereg strajków na rzecz wsparcia swoich postulatów. Wspólnie wystosowali też do władz w Moskwie apel domagający się połączenia obu „autonomicznych” Osetii w jeden twór. Wstępem do tego miało być przyznanie Osetii Południowej statusu „republiki autonomicznej” wewnątrz SSSR.
10 listopada w Cchinwali, regionalny „najwyższy sowiet” Osetii Południowej, „biorąc pod uwagę żądania komitetów strajkowych oraz osetyjskiego »frontu ludowego«”, zdecydował, że jedynym językiem urzędowym w niej będzie osetyjski, apelując przy tym do „najwyższych sowietów” SSSR i ZSRS „o zbadanie i rozwiązanie kwestii zagwarantowania autonomicznemu regionowi Osetii Południowej statusu republiki autonomicznej”. Reagując na to, Gumbaridze i jego towarzysze z centralkomitetu odwołali szefa osetyjskiego oddziału kompartii, ale był to jedynie wstęp do właściwych działań, które zainicjowali gruzińscy narodowcy. Ich pierwszym elementem był wiec w Gori, podczas którego Gamsachurdia ogłosił, że tej nocy Osetyjczycy planują atak na miasto i wezwał jego mieszkańców do tworzenia oddziałów mających bronić przejazdu szosą do Cchinwali. Zapowiedział też 200-tysięczny „pokojowy wiec pojednania” w centrum Cchinwali. Doskonale wiedząc do czyjego autorytetu należy się odwołać, swoją mowę zakończył słowami „niech żyje nowy Stalin Gruzji!”.
23 listopada, autobusami oraz, jeśli kto miał i mógł, samochodami osobowymi, w wielu przypadkach wobec odmowy ich właścicieli skonfiskowanymi, do Cchinwali udało się 20 do 30 tysięcy gruzińskich narodowców i ich zwolenników (niektóre źródła mówią o 40 tysiącach) – w opracowaniach na ten temat akcję tę określa się zwykle mianem „marszu na Cchinwali”. Niezbędną logistykę zapewnił Gumbaridze, który towarzyszył Gamsachurdii podczas wkroczenia do miasta, a bezpieczeństwo wyprawy, „na prośbę” lidera nacjonalistów zapewnili „chłopcy Dżaby”, czyli Mchedrioni. Wobec tej demonstracji siły, Osetyjczycy zareagowali tworzeniem blokad drogowych oraz pospiesznym organizowaniem oddziałów zbrojnej samoobrony. Ponieważ „pokojowo nastawieni” Gruzini również dysponowali bronią palną, w Cchinwali doszło do pierwszych starć bojówek obu narodowości, w efekcie których 20 osób zostało rannych. Kilka dni później, sowieccy zarządcy w Tbilisi skierowali do regionu tysiąc funkcjonariuszy jednostek „ministerstwa spraw wewnętrznych” SSSR.
*
W przeddzień konfliktu z narodowcami osetyjskimi, 13 października, w wypadku samochodowym zginął Kostawa, a inny z liderów Towarzystwa Ilii Prawego i „frontu ludowego” Zurab Czawczawadze – nie będący potomkiem Ilii Czawczawadze, jeden z założycieli Towarzystwa Ilii Czawczawadze i syn szefa Instytutu Filozofii Akademii Nauk sowieckiej Gruzji Nikoloza „Niko” Czawczawadze, prezentujący poglądy znacznie odbiegające od radykalizmu Gamsachurdii, który po wypadku prywatnie nazwał go „draniem” – został ciężko ranny i przez ponad dwa miesiące pozostawał w śpiączce, a gdy się z niej przebudził, 21 grudnia nieoczekiwanie zmarł w wyniku zakażenia żółtaczką. Trzecia z osób w samochodzie, kierująca nim Tamara Czcheidze została lekko ranna.
Ponieważ Kostawa od pewnego czasu także zaczął przejawiać mniejszy radykalizm głoszonych przez siebie poglądów, a okoliczności wypadku nie zostały do końca wyjaśnione, jego śmierć wywołała spekulacje co do jej przyczyny. Wątpliwości co do okoliczności wypadku wysuwała m.in. Czcheidze, podkreślając fakt, że dokładnie w miejsce gdzie siedział Kostawa uderzył inny pojazd oraz sugerując, że Z. Czawczawadze zmarł po wstrzyknięciu mu wirusa. Sprawy tej nie wyjaśniono do dziś. W 2006 roku znany z kontrowersyjnych wypowiedzi Tengiz Kitowani – były minister obrony „postsowieckiej” Gruzji oraz główna postać puczu, który obalił Gamsachurdię, a następnie członek triumwiratu, który przez dwa miesiące zarządzał krajem, po czym przekazał ją Szewardnadze – w wywiadzie dla tabloidu Asaval-Dasavali stwierdził, że układ hamulcowy samochodu narodowców został wcześniej celowo uszkodzony, konkludując, że osobą odpowiedzialną za śmierć Kostawy i Z. Czawczawadze jest Szewardnadze.
Jak się szybko okazało, Kostawa był ważną postacią spajającą różne grupy radykalnych nacjonalistów, także z umiarkowanymi nacjonalistami – po jego uroczystym pogrzebie 21 października, na który przybyło co najmniej tysiąc narodowców oraz po przemówieniu Gamsachurdii, w którym postulował przeprowadzenie „referendum w kwestii ogłoszenia niepodległości Gruzji”, ciało Kostawy pochowano w Panteonie Mtacminda – i jego śmierć wzmocniła istniejące pomiędzy nimi rozdźwięki. Poza różnym stopniem nacjonalistycznej ortodoksji i ambicjami politycznymi poszczególnych grup i ich liderów, elementem wzajemnych tarć był też różny stosunek do zapowiedzianych przyszłych „wyborów” do „najwyższego sowietu” SSSR. Część narodowców odrzucała udział w nich, wzywając do utworzenia wzorem estońskim niezależnego zgromadzenia – „kongresu narodowego”, który ogłosi niepodległość kraju, część zaś opowiedziała się za uczestnictwem w „wyborach”.
Efektem tych podziałów było to, że po pół roku istnienia działalność gruzińskiego „frontu ludowego” praktycznie zamarła i przestał się on liczyć jako wpływowa siła polityczna. Natadze reprezentował go dalej, wiążąc się z umiarkowanymi narodowcami i razem z nimi postulując wykorzystanie „doświadczeń” bałtyckich – przede wszystkim sowieckiej Litwy –, czyli „niepodległe i suwerenne państwo poza ZSRS”, który to cel miał być osiągnięty głównie decyzjami „narodowego najwyższego sowietu” SSSR. Jak pokazał czas, droga ta była jednak już przeznaczona do użytku dla innego eszelonu.