Część 3 (styczeń 1990 – kwiecień 1991)
Trudno znaleźć w Internecie relację o tym, czy i jak komuniści fetowali 1 maja 1991 roku w Mińsku. „Ludzie pracy” wciąż manifestowali przed tamtejszym, naczelnym pomnikiem Lenina i w jego okolicy (jedno z haseł brzmiało „КПБ oddaj swoje pałace na szkoły i szpitale!”) – „miński komitet strajkowy” nie został rozwiązany i kierował protestami także w maju. W Moskwie było już po „postsowiecku” – bez politbiura, sowieckiej generalicji etc., gigantycznych portretów wodzów komunizmu, czerwonych kokard i szarf oraz deklarowanej radości na twarzach. Pierwszomajowy przemarsz na Placu Czerwonym nie był tak okazały jak poprzednio, a czerwień niesionych flag i transparentów nie była tak przytłaczająca (jakkolwiek wciąż dominowała).
Jednym z organizatorów moskiewskiej manifestacji było „Zrzeszenie Wolnych Związków Zawodowych”, którego lider był także jednym z mówców. Nie zabrakło jednak portretów Lenina i Stalina, choć zwykle w wersji „lekkiej”, niesionej w ręce. Na trybunie nad mauzoleum ze zwłokami tego pierwszego nie zabrakło też Gorbaczowa. Tym razem nie przyszedł z „partyjno-państwowego” obowiązku, lecz „został zaproszony”. Hasłem przewodnim manifestacji było „W jedności nasza siła!” (na kolorowym, „tęczowym” tle), a niesiony na czele „pochodu” transparent głosił „Jedność! Solidarność! Prawa człowieka!”. Inne prezentowane hasła wyrażały jednak w większości żądania ekonomiczne wobec sowieckiej władzy, a wielokrotnie powtarzane krytyczne słowa ze strony reprezentantów sowieckich „proletariuszy” padły również z trybuny. Sowiecki gensek nie miał nic do powiedzenia. Patrzył i słuchał z kamienną twarzą, choć można było także zaobserwować u niego lekki uśmiech.
*
21 maja, zebrany na swojej czwartej „sesji”, „najwyższy sowiet” БССР zalecił podpisanie „traktatu związkowego” – przystąpienia „suwerennej” sowieckiej Białorusi do „odnowionego” ZSRS. Na reakcję БНФ nie trzeba było czekać. Już następnego dnia, w pobliżu siedziby „najwyższego sowietu” na placu Lenina, odbył się wiec białoruskiego „frontu ludowego” i protestujących jeszcze robotników, którym przewodził powiększony po kwietniowych protestach, m.in. o reprezentantów z Orszy i Mohylewa, „Związek Robotników Białoruskich”. Nie był on bardzo liczny, ale na tyle zaniepokoił „rząd” БССР, że wysłał tam oddział milicji (część placu na którym się odbywał wiec była też zabezpieczona metalowymi barierkami). Przemawiał na nim m.in. Pazniak, jak można się domyślić z ostrą krytyką nowej „uchwały”. Pod koniec pierwszej połowy czerwca, lider narodowej „opozycji” przemawiał już w „najwyższym sowiecie”, który „debatował” nad raportem swojej „komisji” dotyczącym działań zarządców sowieckiej Białorusi po wybuchu reaktora w Czarnobylu. Rzecz jasna nie komentował wówczas spraw „związkowo-sowieckich”, lecz sprawę katastrofy i jej skutków, ale zapowiedział, że czołowi komuniści z КПБ, prędzej czy później będą musieli odpowiedzieć za działania we własnym interesie, a nie w interesie narodu. Na jego mowę zareagował Szuszkiewicz, zarzucając mu, że wyciąga pochopne wnioski na temat wydarzeń, o których nie ma pojęcia. Tę wymianę zdań można chyba odnieść do szerszego kontekstu.
W ostatnim dniu tej „sesji najwyższego sowietu” (przed wakacjami), przed jego gmachem odbył się kolejny, kilkusetosobowy wiec БНФ i „Związku Robotników Białoruskich”. Był on skierowany nie tyle przeciwko zarządzającym komunistom jako formacji, co przeciw niektórym spośród nich. Główne hasło dotyczyło Małofiejewa, którego komuniści-„konserwatyści” chcieli uczynić „prezydentem” sowieckiej Białorusi aby ogłosić w niej „stan wyjątkowy” i głosiło „Prezydent nomenklatury – to droga do dyktatury!”. Nie oszczędzono też Dementieja i Szuszkiewicza, tego drugiego piętnując za „judaszową zdradę”. W tym czasie, pod „dyskretnym” patronatem Kiebicza, w „najwyższym sowiecie” БССР zawiązała się już nowa komunistyczna „frakcja”, która zadeklarowała swój sprzeciw wobec zamiarów „konserwatywnych” komunistów, ogłaszając „wspieranie kursu na suwerenność państwową, rozwój przedsiębiorczości, ochronę praw i wartości demokratycznych”. Przyjęła ona miano „Komuniści za demokracją”, a jej liderem został Łukaszenka, którego artykuł krytykujący „konserwatywnych” komunistów, zatytułowany „Dyktatura: wariant białoruski?”, opublikował „organ prasowy parlamentu” – „Gazeta Ludowa” («Народнa газетa»; artykuł Łukaszenki opublikowano 25 maja).
3 lipca fetowano w БССР rocznicę wkroczenia wojsk sowieckich do Mińska w 1944 roku – „dzień wyzwolenia”, zaś 27 lipca obchodzono pierwszą rocznicę jej „deklaracji suwerenności”. Od 1992 roku, przez pięć kolejnych lat był to już „dzień niepodległości”. Po „referendum” z 24 listopada 1996 roku, „dniem niepodległości”, zwanym też „dniem republiki”, jest 3 lipca. W ten sposób sowieckie „wyzwolenie” stało się tożsame z sowiecką „niepodległością”, co dobrze podkreśla fikcyjność „upadku komunizmu”.
*
„Pucz moskiewski” poprzedzony został zapowiedzią niedawnego „ideologa pierestrojki” Aleksandra Jakowlewa (wraz z Szewardnadze zdążył już „opuścić” Gorbaczowa), który na krótko przed nim, publicznie oznajmił o możliwości „przewrotu” organizowanego przez partyjnych „konserwatystów”.
W chwili jego ogłoszenia Jelcyn przebywał w swojej podmoskiewskiej daczy (przybył tam dzień wcześniej po spotkaniu z bliskim mu innym „demokratą” – wypromowanym przez Gorbaczowa tamtejszym gensekiem-„reformatorem”, już „prezydentem” sowieckiego Kazachstanu, Nazarbajewem. W tej samej miejscowości (Archangielskoje, 30 km od Moskwy) przebywali wówczas także inni czołowi „demokraci”, w tym „premier” РСФСР (sowieckiej Federacji Rosyjskiej) Siłajew i „p.o. przewodniczący najwyższego sowietu” РСФСР Chasbułatow. Po wzmocnieniu ich szeregów przez „premiera rządu miejskiego” Moskwy Łużkowa i „mera” Leningradu Sobczaka, pod przewodem Jelcyna zredagowali oni odezwę „do obywateli Rosji”, w której napiętnowali „prawicowy, reakcyjny, antykonstytucyjny przewrót” i którą bez problemu przesłali faksem do mediów, dzięki czemu zapoznał się z nią cały świat, w tym wszyscy zainteresowani w „raju krat”.
Zaraz potem cała grupa udała się do Moskwy. Wprawdzie dacza była otoczona przez oddział jednostki specjalnej KGB «Alfa», ale nikt im w tym nie przeszkodził – podobno sowieccy „antyterroryści” czekali na rozkaz, którego nikt im nie wydał. Najwyraźniej organizatorzy „puczu moskiewskiego” nie przewidywali takiej możliwości i/lub konieczności. Ponieważ głównymi „mózgami” tej operacji byli doświadczeni czekiści Kriuczkow i Pugo, wypromowani przez pioniera pierestrojki Andropowa, musiało to być celowym „zaniedbaniem” (warto też bliżej przyjrzeć się roli Gorbaczowa, według mojej oceny, tylko na pozór pasywnej).
Otaczający gmach „najwyższego sowietu РСФСР”oddział armii sowieckiej pozwolił im do niego wejść i nikt nie przeszkadzał w stworzeniu tam „centrum oporu”. O 10:30 „demokraci” byli już na spotkaniu ze zwołanymi tam dyplomatami i dziennikarzami, zaś Jelcyn ogłosił „dekret nr 59”, w którym oznajmił o „nielegalności” działań „puczystów”. Wkrótce, główny sowiecki „demokrata” wiecował już na podstawionym przed tymże gmachem czołgu – zapewniła go kompania pancerna majora Jewdokimowa, której czołgi były pozbawione amunicji –, wzywając do przeciwstawienia się „komitetowi” Janajewa. Wystąpienie Jelcyna zarejestrowała stacja CNN, a gdy już zapoznał się z nim świat, jego fragment znalazł się także w sowieckim, wieczornym „dzienniku telewizyjnym” (pokazano też sceny z Leningradu, gdzie nie było żadnego wojska na ulicach i „demokraci” w pełni panowali nad sytuacją; jednym z zaufanych ludzi Sobczaka był wówczas Putin).
Tak właśnie wyglądał początek owego „stanu wyjątkowego” i tak rozpoczął się krótkotrwały „upadek komunizmu” w „raju krat”, a następnie „rozpad” ZSRS.
*
Wydarzenia, które miały miejsce w Mińsku w dniach „puczu moskiewskiego” trudno nazwać widowiskowymi, choć zawierały one sceny teatralne. Jedną z pierwszych osób, które rano 19 sierpnia zareagowały na wieści o „przejęciu władzy” przez ГКЧП („komitet” Janajewa) był Szuszkiewicz, który skonsultował się z Dementiejem w kwestii zebrania „prezydium najwyższego sowietu” celem ewentualnego zwołania „nadzwyczajnej sesji”. Ponieważ Dementiej nie kwapił się do tego – dla „konserwatystów” z КПБ było to wydarzenie pomyślne, bowiem przywracało im silną pozycję, którą stracili – „pierwszy zastępca przewodniczącego prezydium” oddał inicjatywę w kwestiach lokalnych narodowcom-niepodległościowcom z БНФ, po czym zajął się działaniami na poziomie „związkowym”, przez dostępną mu linię specjalną dzwoniąc do „prezydenta” sowieckiego Kirgistanu Akajewa (także profesora fizyki, którego niewątpliwie dobrze znał), który ogłosił się przeciwnikiem „puczu”, oraz do innych sowieckich „demokratów na stanowiskach”.
Jak można było się tego spodziewać, „opozycja БНФ” od razu przystąpiła do działań przeciwko „juncie”. Na początek, jej kilkuosobowa delegacja (bez Pazniaka, który jeszcze nie dotarł do siedziby „najwyższego sowietu”) udała się do Dementieja domagając się od niego zwołania „sesji najwyższego sowietu” i potępienia „niekonstytucyjnego przewrotu”. Ten się od tego wykręcił, dając do zrozumienia, że popiera działania „puczystów”. Późnym przedpołudniem, w przydzielonej po „wyborach” Pazniakowi i jego towarzyszom sali nr 363 w „domu rządu”, zebrało się grono „deputowanych opozycji БНФ”, które opracowało i ogłosiło oświadczenie wzywające do nie popierania „puczu”, zakończone żądaniem natychmiastowego zwołania „nadzwyczajnej sesji najwyższego sowietu”. Oświadczenie to podpisały 22 osoby, wraz z przybyłym już Pazniakiem. Wkrótce potem Pazniak zredagował pisma do „premiera” Kiebicza, szefa КДБ Szyrkowskiego i „ministra spraw wewnętrznych” БССР generała-pułkownika Władimira Jegorowa (także doświadczonego czekisty, który w latach 1986-89 kierował „przedstawicielstwem” sowieckiego „ministerstwa spraw wewnętrznych” w komunistycznym Afganistanie), z wezwaniem do „okazania mądrości państwowej, wytrzymałości i lojalności wobec republiki białoruskiej”. Ponieważ wszyscy oni byli nie mniej zainteresowani „niepodległością” sowieckiej Białorusi niż lider БНФ, była to jedynie formalność. Białoruscy „opozycjoniści” bez problemu nawiązali kontakt z otoczeniem Jelcyna, otrzymując od niego dokumenty faksem, co stanowi kolejny dowód teatralności „puczu moskiewskiego”.
Białoruscy narodowcy-niepodległościowcy ogłosili też publiczny apel do Dementieja, w którym ostrzegli go przed stosowaniem politycznej obstrukcji w kwestii zwołania „nadzwyczajnej sesji” białoruskiego „najwyższego sowietu” i przed „odwlekaniem oficjalnego uznania za niezgodne z prawem wszystkich działań i ustaw tak zwanego komitetu państwowego ds. sytuacji nadzwyczajnych na terytorium БССР, co jest w istocie działaniem przestępczym”. Jednocześnie, wezwali go do „zdecydowanego potępienia puczu”. Jak można było to przewidzieć, oświadczenie przeciwko „puczowi” ogłosił także wciąż funkcjonujący „miński komitet strajkowy”. Co również można było przewidzieć, całkowicie odmienne zdanie wyrazili komuniści z centralkomitetu КПБ, oznajmiając o swoim „jednoznacznym” poparciu dla „komitetu” Janajewa. Zostali za to niezwłocznie skrytykowani, a jednymi z pierwszych oponentów okazała się „frakcja” Łukaszenki. Gdy Jelcyn ogłosił „dekret nr 59”, w sali przyznanej „opozycji БНФ” zebrał się „sejm БНФ” powiększony o „miński komitet strajkowy” oraz liderów АДРБ („byli, demokratyczni” komuniści), aby ustalić dalsze wspólne działania. Wieczorem – gdy w Moskwie przed „najwyższym sowietem” РСФСР zebrał się już spory tłum „obrońców demokracji”, w odpowiedzi na wystosowany przez Jelcyna apel, wspartych przez pierwsze jednostki armii sowieckiej –, na wezwanie БНФ (rozpowszechniono je „kanałami wewnętrznymi”), przed mińskim „domem rządu” na placu Lenina odbył się pierwszy wiec przeciwników „puczu”. Około 200 osób (liczba ta może być zawyżona), które tam przybyły, wysłuchało relacji i oświadczeń Pazniaka oraz innych „deputowanych opozycji”, a także ich uzasadnień dlaczego znów popierają Gorbaczowa. Zapowiedziano kolejną manifestację następnego dnia.
20 sierpnia rano z Moskwy napłynęły pomyślne wieści o rosnącym poparciu dla „sił demokratycznych” ze strony jednostek sowieckiej armii, a także apel Jelcyna o przeciwstawienie się „juncie”. Informacje o rosnącym oporze wobec „puczu moskiewskiego” docierały do Mińska także z zarządzanego przez „demokratów” Leningradu oraz z innych sowieckich republik, w których „fronty ludowe” przejęły zarządzanie. W kopalniach Workuty oraz kilku kopalniach obwodu kemerowskiego rozpoczęły się strajki w obronie „demokracji” – górnicy odwdzięczali się za wcześniejsze wsparcie. Wszystko to pozwoliło „opozycji БНФ” podjąć śmielsze działania. Na początek, idąc za przykładem Jelcyna, ogłosili apel o „obronę suwerenności republiki, praw człowieka, prawa i demokratycznych przemian”, wzywając też żołnierzy armii sowieckiej z Białoruskiego Okręgu Wojskowego do nie wypełniania rozkazów „puczystów”. Apel do sowieckich wojskowych na terenie БССР był zbędny, bowiem ich dowództwo z generałem-pułkownikiem Anatolijem Kostenko na czele (w latach 1994-95 „minister obrony Republiki Białorusi”, a następnie jej attaché wojskowy w krajach Beneluksu i „reprezentant” przy NATO) nie zamierzało nic robić i jednostki pozostawały w koszarach.
O nieprzestrzeganie zarządzeń ГКЧП przez mieszkańców Mińska, wezwali także należący do miejskiego sowietu „radni БНФ”. Akcja przeciwko „juncie” rozwijała się też w Pińsku (z inicjatywy „radnych БНФ”, tamtejszy sowiet miejski potępił „pucz”) oraz w Soligorsku, gdzie funkcjonujący wciąż komitet strajkowy górników zażądał zakończenia działalności „komitetu” Janajewa i ogłosił gotowość strajkową. W ciągu dnia odbyło się zebranie „prezydium najwyższego sowietu” БССР. Wniosek „frontu ludowego” o zwołanie „sesji nadzwyczajnej” został odrzucony, niemniej do jego reprezentanta Piatro Sadowskiego przyłączył się Szuszkiewicz wraz z pięcioma innymi członkami „prezydium”, otwarcie wypowiadając się przeciwko „puczowi moskiewskiemu”. Tego dnia Małofiejew osobiście poparł ГКЧП „autorytetem” białoruskiego genseka lecz „konserwatywni” komuniści nie byli już tak pewni swojej dominacji w białoruskim „najwyższym sowiecie”. Jednocześnie, swoją aktywną postawę zaprezentował Kiebicz, który polecił urzędnikom „rządowym”, aby nie wykonywali poleceń „puczystów”. Wobec faktu, że stał na czele partyjnej „nomenklatury”, która miała znaczną reprezentację w „najwyższym sowiecie” (do tych „deputowanych” należał Łukaszenka ze swoją „frakcją”), komuniści-„konserwatyści” znaleźli się w trudnej sytuacji.
Zanim wieczorem 20 sierpnia rozpoczęła się zapowiedziana, druga manifestacja przeciwko „puczowi” – informację o tym, że się odbędzie podał m.in. serwis białoruskiej sekcji RFE/RL – na stacji kolejowej Mińsk-Radiatornaja pojawiło się osiem wagonów z zakratowanymi oknami. Dziennikarz „opozycyjnej” gazety «Свабодa» zrobił zdjęcie i wiadomość o tym szybko zaczęła się rozpowszechniać. Bez wątpienia podgrzała ona atmosferę (dwa dni później kraty w wagonach zaczęły znikać).
Na wiec z „opozycją БНФ” i jej sojusznikami przybyło około tysiąca osób, co wobec faktu ewidentnego już wzrostu wsparcia dla Jelcyna było liczbą niewielką – kilka godzin wcześniej, przed przemawiającym już z tarasu „najwyższego sowietu” РСФСР Jelcynem (obok niego stał Szewardnadze i wdowa po nieżyjącym już Sacharowie, Jelena Bonner), manifestowało co najmniej 50 tysięcy osób; po tym gdy ogłosił się on „naczelnym dowódcą” armii sowieckiej na terenie РСФСР, na „demokrację” przestawiła się większość jej generałów, w tym dowódca wojsk powietrzno-desantowych Graczow, dowódca wojsk lotniczych Szaposznikow i dowodzący marynarką wojenną adm. Czerniawin; Jelcyn odbył też rozmowę telefoniczną z prezydentem USA George H.W. Bushem, który zapewnił go, że Stany Zjednoczone nie uznają i nie poprą „komitetu” Janajewa –. Pazniak, Sadowski i kilku innych „deputowanych” przedstawili zgromadzonym na placu Lenina aktualną sytuację i wezwali do poparcia „opozycji БНФ” oraz jej działań. Na wiecu przemawiał także podpułkownik armii sowieckiej Mikałaj (Mikoła) Statkiewicz, który zapowiedział utworzenie patriotycznego „związku wojskowych białoruskich”.
*
Gdy 21 sierpnia „pucz moskiewski” się zakończył, po południu delegacja „opozycji БНФ” ponownie udała się do Dementieja, chcąc nakłonić go, aby nie akceptował „traktatu” zachowującego ZSRS. Na zakończenie wizyty Pazniak zaproponował mu uczestnictwo w kolejnej manifestacji „frontu ludowego”, która zaplanowana była na godzinę 18. Białoruscy narodowcy liczyli na to, że presja tłumu skłoni go do zmiany postawy, ten jednak nie skorzystał z danej mu szansy. Był wiernym komunistą, ale nie był dobrym leninistą. Nic zatem dziwnego, że „konserwatywna” postawa Dementieja stała się tematem przemówienia Gołubiewa na tymże wiecu. Po jej skomentowaniu, lider „opozycji БНФ” zapowiedział wniosek „deputowanych frontu ludowego” o jego odwołanie. W pozostałych przemówieniach przeważała radość z powodu „upadającego komunizmu”, którą na koniec usiłował ostudzić Pazniak, w trakcie swojej przemowy przestrzegając przed możliwością zmiany ekipy Gorbaczowa na inną ekipę partyjną (przedtem stwierdził, że „front ludowy” sprzeciwił się „puczowi”, aby bronić „legalności jego władzy”), która na fali powszechnej euforii po „upadku puczu”, doprowadzi do zaakceptowania nowego „układu związkowego”. Poinformował też zgromadzonych, że „nie opuszcza go poczucie jakiegoś diabelskiego spisku”, który „zaprowadzi nas w ślepą uliczkę”. Miał intuicję (w swojej mowie powoływał się na nią) albo „intuicyjną” wiedzę, bowiem trzy dni wcześniej zapowiedział, że „pucz” potrwa najwyżej tydzień.
Gdy w południe 22 sierpnia w Moskwie Jelcyn wymachiwał biało-niebiesko-czerwoną flagą przed wielotysięcznym tłumem zebranym na placu Maneżowym na „wiecu zwycięstwa”, oznajmiając, że ten symbol Republiki Rosyjskiej stał się symbolem sowieckiej Federacji Rosyjskiej, w Mińsku „opozycja БНФ” zbierała podpisy „deputowanych ludowych” na rzecz zwołania „sesji najwyższego sowietu” БССР. Gdy miała ich już ponad 80, „prezydium” tegoż sowietu zdecydowało o zwołaniu „nadzwyczajnej sesji” na sobotę 24 sierpnia. Nie przewidziano jednak dyskusji nad „deklaracją niepodległości”, co poskutkowało sprzeciwem „opozycji БНФ”, która dążyła do tego aby zapisy ubiegłorocznej „deklaracji suwerenności” sowieckiej Białorusi zyskały „status konstytucyjny”, co oznaczałoby jej „niepodległość”. Aby się przygotować na taką możliwość, „deputowani” БНФ ponownie zebrali się w swojej siedzibie w „domu rządu”, aby opracować niezbędne „ustawy” w tej kwestii, a także „uchwały” o odwołaniu Dementieja i „prezydium”, zakazie działalności КПБ i nacjonalizacji jej majątku, oraz o podporządkowaniu „najwyższemu sowietowi” КДБ, „ministerstwa spraw wewnętrznych” i „prokuratury” БССР. Z okien tejże sali nr 363 wywieszono biało-czerwono-białą flagę. Wieczorem 23 sierpnia, pakiet 22 projektów „ustaw” i ”uchwał” został przez nich przekazany do sekretariatu „najwyższego sowietu”.
Zaraz potem Pazniak, Gołubiew, Uładzimir Zabłocki i Siarhiej Nawumczyk udali się do studia telewizyjnego, aby wystąpić w programie „na żywo”. Na stoliku przed sobą, lider БНФ miał postawioną biało-czerwono-białą chorągiewkę. Przez ponad godzinę „deputowani” БНФ przedstawiali postulaty i cele „frontu ludowego”, których pierwszym była „niepodległość” БССР. Na zakończenie wezwali mieszkańców Mińska do udziału w manifestacji, która przed południem następnego dnia odbędzie się przed „domem rządu” oraz do poparcia działań БНФ.
Transmitowana „na żywo” w telewizji, piąta „sesja najwyższego sowietu” rozpoczęła się dwie godziny później niż zwykle, w południe 24 sierpnia. Przedtem do zgromadzonego na placu Lenina tłumu przemawiało trzech „deputowanych” z БНФ, w tym znany z radykalnych poglądów Nawumczyk – syn sekretarza witebskiego gorkomu, a następnie obkomu, ds. ideologii, dobrego znajomego Pugo i „doradcy” centralkomitetu afgańskiej kompartii, który pod koniec 1989 roku zadeklarował się jako narodowy komunista –. Na wiecu dominowały hasła przeciwko kompartii oraz Dementiejowi. Na jednym z haseł zawieszonych na barierkach odgradzających wiec od ulicy, nazwa „КПCC-КПБ” była „udekorowana” swastykami i „plamami krwi”, a w czasie przerwy w „nadzwyczajnej sesji”, jeden z „deputowanych” КПБ, sekretarz jej centralkomitetu, został przez tłum zaatakowany. Pomimo takiego wsparcia dla „opozycji БНФ”, nie zdołała ona zrealizować swoich planów i próba „neutralizacji” białoruskiej kompartii, pomimo ostrożnego wsparcia ze strony Szuszkiewicza (zaproponował jej „państwowe zabezpieczenie”), nie udała się. Próbę wprowadzenia do „porządku obrad” kwestii „konstytucyjno-niepodległościowej” poparło jednak 161 „deputowanych”.
Wszystko rozstrzygnęło się 25 sierpnia. Gdy na początku drugiego dnia „sesji” do głosu usiłował dojść białoruski gensek, został zakrzyczany, otoczony przez kilku „deputowanych opozycji” i zmuszony do zejścia z mównicy. Pojawił się przy nim także Łukaszenka, który również tego dnia wykazywał dużą aktywność, choć nie brał udziału w „głosowaniach”. To prawdopodobnie on przekonał Małofiejewa do powrotu na swoje miejsce. Po tej awanturze nastąpiła zarządzona przez Dementieja przerwa, a w jej trakcie, do Pazniaka i jego towarzyszy przyszedł Kiebicz i dał im do zrozumienia, że gotów jest się z nimi ułożyć. Kwestię tę załatwił „niezależny” sympatyk БНФ, kosmonauta Władimir Kowalionok. Najwyraźniej umowa została zawarta, bowiem zaraz po nieco ponad 30. minutowej przerwie, Dementiej zrezygnował ze stanowiska „przewodniczącego najwyższego sowietu” БССР, a jego miejsce automatycznie zajął Szuszkiewicz.
Przy wsparciu kilkutysięcznego tłumu, obecnego wciąż na placu Lenina (odgłosy jego aktywności docierały na salę „obrad”), „najwyższy sowiet” БССР przyjął „uchwałę o wstrzymaniu działalności КПCC-КПБ na terytorium Białorusi”. Poparło ją aż 212 „deputowanych”, w większości jej aktywiści (wśród nich był Łukaszenka i pozostali „komuniści za demokracją”). Gdy to ogłoszono, z placu Lenina do siedziby centralkomitetu КПБ wyruszył „kondukt żałobny” z trumną przybraną suknem, ze stosowną grafiką i napisem „КПБ” (po jego jednej stronie był sierp i młot, a po drugiej czerwona gwiazda) oraz wieńcem z szarfą (napisy na szarfie brzmiały „socjalistyczny wybór” oraz „umysł, honor i sumienie naszej epoki”; napis na „tabliczce” trumiennej brzmiał „chwała KPZS. 1917-1991”, a dwie ostatnie litery pisane były jak hitlerowskie „SS”). Niesiono także „poplamiony krwią” portret Marksa z przepaską na jednym oku, „udekorowany” swastyką i skrzyżowanymi piszczelami oraz inne tego rodzaju rekwizyty. Nie ulega wątpliwości, że ten happening był zawczasu przygotowany. W ten sposób na sowieckiej Białorusi „upadł komunizm”.
Pozostała jednak jeszcze do załatwienia sprawa jej „niepodległości”. „Przegłosowano” ją po przemowie Pazniaka, który zwracając się bezpośrednio do komunistów, aby przekonać jeszcze nieprzekonanych, powoływał się m.in. na świeżą „niepodległość” sowieckiej Ukrainy i na imperializm rosyjski, który będzie obecny także w „Rosji Jelcyna”. W swoich wystąpieniach poparli go aparatczycy dopiero co „pogrzebanej” kompartii m.in. drugi sekretarz homelskiego obkomu i przewodniczący witebskiego obłwykankomu („obwodowego komitetu wykonawczego”). Wszystko to podsumował Kiebicz, który w swoim krótkim wystąpieniu powołał się na swoje konsultacje z Moskwą, kończąc mowę słowami „(…) takie prawo musi być dziś przyjęte”. „Niepodległość” sowieckiej Białorusi poprzez „nadanie deklaracji suwerenności mocy konstytucyjnej” zatwierdziło 256 „deputowanych”. Odmiennych „głosów” nie było. Była godzina 20-ta i Szuszkiewicz zakończył „obrady najwyższego sowietu” БССР. „Deputowani” wyszli na plac Lenina do zebranego tam tłumu, po czym Sadowski zaintonował pieśń Janki Kupały z 1920 roku «Тры дарожанькі» („Trzy dróżki”; inny tytuł «А ў бары, бары») – czytelne nawiązanie do białoruskiej, „własnej drogi do niepodległości”.
*
Chociaż białoruska kompartia została „czasowo zawieszona”, następnego dnia jej główny aparat funkcjonował jak zwykle, wiece przed siedzibą centralkomitetu oraz stojący przed wejściem do niej „eksponat” („trumna KPZS”), nie zniechęciły jego urzędników do porzucenia pracy. Wysłanych tam Gołubiewa, Nawumczyka i Antonczyka wpuszczono do środka dopiero po tym, gdy oficer dyżurny zadzwonił do komunistycznego naczalstwa i uzyskał jego zgodę. Słabość БНФ skutkowała tym, że jego aktywiści nie byli w stanie przeforsować wykonania decyzji „najwyższego sowietu” БССР i musieli układać się z zarządzającymi sowiecką Białorusią komunistami z Kiebiczem na czele – godzić się na ich warunki. Ci zaś nie mieli zamiaru dzielić się sprawowaną przez siebie władzą z kimkolwiek, a tym bardziej ze słabym, doraźnym partnerem. „Frontowcom” pozostały więc tylko działania „ideologiczne”. Realizując je, w ostatnich dniach sierpnia ogłosili odezwę, w której wezwali do „odpartyjnienia życia zawodowego”, zaapelowali o wsparcie w likwidacji komitetów kompartii i komsomołu i poinformowali „wszystkich uczciwych ludzi”, którzy znaleźli się w kompartii i komsomole, że „są wolni” i mogą opuszczać szeregi komunistycznych organizacji. Efekt był taki, że Kiebicz, który tych właśnie dniach „pozbył się” legitymacji partyjnej – był to akt zbiorowy całego „rządu” sowieckiej Białorusi – zarzucił Pazniakowi i towarzyszom, że wzywają do rozprawy z komunistami (czemu ci z zapałem do dziś zaprzeczają).
*
3 września 1991 roku, w Mińsku zainaugurował działalność pierwszy „komercyjny bank akcyjny” – Biełagroprombank. Póki co symbolika i nazwa „niepodległej” sowieckiej Białorusi pozostawały bez zmian i aby to poprawić zgodnie z „duchem czasu”, zwołano kolejną, „nadzwyczajną sesję najwyższego sowietu”. Niektóre źródła podają, że rozpoczęła się ona 15 września, a inne, że 17 września, co odpowiadałoby rocznicy „wyzwolenia zachodniej Białorusi” przez armię sowiecką (trudno znaleźć informację o tym, czy ją uczczono). „Najwyższy sowiet” zajął się jednak kwestią nowych symboli „państwowych” dopiero po załatwieniu pilniejszych spraw. 18 września, po niezbędnych konsultacjach, formalnie „wybrano” nową „głowę państwa” – „przewodniczącego najwyższego sowietu”, w osobie Szuszkiewicza. Jak można sądzić, była to dla władających БССР, już „postkomunistów”, znacznie ważniejsza sprawa, ustalająca układ sił na najbliższe, kluczowe miesiące i lata, podczas których tworzył się „ustrój” nowego sowieckiego tworu, w tym jego „model gospodarczy”. Najwyraźniej siły promujące Szuszkiewicza miały mocniejsze karty w ręku i wiedziały jak przekonać konkurencyjną „frakcję”, bowiem przed ostatecznym „wyborem” pomiędzy nim a Kiebiczem, ten drugi wycofał swoją kandydaturę. Czynem tym zasłużył sobie na publiczne określenie go przez Szuszkiewicza mianem „człowieka uczciwego”. Tego samego dnia „najwyższy sowiet” БССР ustalił, kto i na jakich zasadach, jest lub może zostać „obywatelem” sowieckiej Białorusi.
19 września, sowiecką symbolikę zastąpiła biało-czerwono-biała flaga efemerycznego państwa białoruskiego z 1918 roku i herb Wielkiego Księstwa Litewskiego – „Pogoni”, a sowiecka Białoruś stała się „Republiką Białoruś”. Akt ten został poprzedzony mową, którą do komunistycznej braci wygłosił były „przewodniczący najwyższego sowietu” БССР Georgij (Heorhij) Taraziewicz (był nim w latach 1985-89). Mający długoletnią praktykę aparatczyk (od 1974 roku należał do centralkomitetu КПБ; w latach 1983-85 był sekretarzem mińskiego gorkomu) wyjaśnił wątpliwości związane z zaakceptowaniem – dla komunistów – „faszystowskich symboli” i stwierdził, że takie właśnie zmiany są konieczne. Chociaż był wykształconym leninistą, przeszkolonym w „akademii nauk społecznych” przy centralkomitecie KPZS i dobrze wiedział, co oraz jak należy powiedzieć – jak twierdzi Nawumczyk, materiały do przemowy i jej główne tezy przygotowali mu Pazniak i inny z założycieli БНФ Aleh Trusau (Oleg Trusow) –, nie udało mu się przekonać dostatecznej liczby „deputowanych”. Dopiero dodatkowe zabiegi „parlamentarne” dotyczące „konstytucji” sowieckiej Białorusi, zapewniły potrzebne, minimalne poparcie dla nowej symboliki. Już cztery lata później, gdy stery władzy w „Republice Białoruś” przejął Łukaszenka i jego ekipa, po „referendum” przywrócono stare wzorce (póki co bez sierpa i młota oraz czerwonej gwiazdy na fladze). 20 września, „najwyższy sowiet” БССР/”Republiki Białoruś” ogłosił „ustawę o służbie celnej” oraz „ustawę o utworzeniu sił zbrojnych” tego „upaństwowionego” tworu sowieckiego. Koncepcja białoruskich „narodowych sił zbrojnych” miała powstać do 1 listopada, a utworzono je w marcu kolejnego roku. Nie wysilono się na zachowanie takich pozorów w odniesieniu do białoruskiego oddziału KGB, który do dziś pozostaje przy swojej strukturze i nazwie. Formalnie nie podlega dziś centrali w Moskwie, lecz jego współdziałania z „rosyjskimi” odpowiednikami nie trzeba chyba udowadniać.
Kolejne dni i tygodnie minęły w „Republice Białoruś” na tworzeniu „państwa” – fasady „ustroju demokratycznego”. Na początku października, „najwyższy sowiet” ogłosił „uchwałę” dotyczącą „zasad zewnątrzpolitycznych” tejże, zaznaczając, że będzie ona „neutralna i niezwiązana układami wojskowo-politycznymi z żadnym innym podmiotem prawa międzynarodowego”. Opowiedziano się także za tym, aby nie było w niej w przyszłości broni nuklearnej. Pierwsza zagraniczna delegacja przybyła do Mińska trzy tygodnie później. Byli to przedstawiciele nie będącej już częścią ZSRS, międzynarodowo uznanej „postsowieckiej” Litwy z Landsbergisem na czele, którzy oprócz spotkań z czołowymi reprezentantami „Republiki Białoruś”, m.in. złożyli wieniec przy „pomniku zwycięstwa” oraz przy głazie-pomniku w Kuropatach.
Usiłując wpłynąć na rozwój wypadków, w tym przypadku dotyczących kwestii tworzenia „narodowych sił zbrojnych”, białoruska „opozycja” zorganizowała „pierwszy zjazd Białoruskiego Zrzeszenia Wojskowych”. Odbył się on 12 i 13 października w mińskim „domu literatury”. Na sali było obecnych 119 osób, w tym dwóch dowódców jednostek sowieckiej armii, w rangach generała-majora i pułkownika. Liderem tej organizacji został ten, który zapowiedział jej utworzenie podczas „puczu sierpniowego”, czyli podpułkownik Statkiewicz. Siódma „sesja najwyższego sowietu” w dniach 21-23 października wspomagana była przez niewielkie „miasteczko namiotowe”, zorganizowane przez „siły narodowo-demokratyczne” na placu Lenina. Domagano się m.in. przyjęcia nowego „prawa o wyborach”, rozwiązania „najwyższego sowietu”, nacjonalizacji majątku kompartii i zapewnienia „prawom człowieka” ochrony „ustawowej”, a ponadto krytykowano „służalczą” postawę Kiebicza podczas jego niedawnej wizyty w Warszawie.
*
7 grudnia 1991 roku w Mińsku odbył się „kongres założycielski” nowej partii politycznej o nazwie „Partia Komunistów Białorusi”, której kadry przywódcze stanowiła głównie „młoda nomenklatura”. Następnego dnia, w znajdującej się w białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, przyszłej „wypoczynkowej” rezydencji Łukaszenki, około 8 kilometrów od granicy z „postkomunistyczną” Polską, Szuszkiewicz, Jelcyn i Krawczuk w towarzystwie Kiebicza, Siłajewa i premiera „niepodległej” Ukrainy Fokina „zlikwidowali” ZSRS, zapowiadając utworzenie „wspólnoty państw niepodległych”. 11 grudnia, „Republika Białoruś” w imieniu sowieckiej Białorusi „wypowiedziała” traktat kreujący ZSRS. „Raj krat” przestał formalnie istnieć 26 grudnia, a nieco ponad dwa lata później, po anulowaniu przez „najwyższy sowiet Republiki Białoruś” decyzji z 25 sierpnia 1991 roku („nie znaleziono” dowodów współpracy z „puczystami”), КПБ z Małofiejewem na czele ponownie pojawiła się na białoruskiej scenie. W lipcu 1994 roku „Republika Białoruś” była już „republiką prezydencką” z Łukaszenką na czele.