Część 1 (sytuacja przed 1986 rokiem)
W drugiej połowie lat 80-tych białoruska kompartia liczyła blisko 800 tysięcy „towarzyszy” na ok. 10 milionów ludności БССР – jej zalążki sprzed 70 lat stanowiło kilka powstałych wiosną 1918 roku białoruskich sekcji РКП[б], a od końca 1918 do 1952 roku funkcjonowała jako „samodzielna” КП[б]Б, aby przyjąć ostatecznie nazwę КПБ – Камуністычная партыя Беларусі.. Gdy stery na Kremlu przejęła ekipa Gorbaczowa, trwający od 66 lat ścisły związek z centralą nie poskutkował jednak równie szybkimi zmianami w białoruskiej filii. Choć katastrofa czarnobylska i panujące wówczas warunki atmosferyczne spowodowały, że obszar sowieckiej Białorusi absorbował wg szacunków aż 70% opadu radioaktywnego (skażone zostało ok. 20% ziemi uprawnej), ten kataklizm w niewielkim stopniu wpłynął na przyspieszenie mających nadejść wydarzeń (1 maja 1986 roku uświetniono w Mińsku bardzo okazałym i licznym pochodem). Należy jednak w tym miejscu wymienić pierwsze publiczne wystąpienie 28 „intelektualistów БССР” z grudnia 1986 roku – petycję do Gorbaczowa, w której wymienili oni „bolące kwestie kultury białoruskiej” i zaapelowali do niego o powstrzymanie „duchowej zagłady narodu białoruskiego”, co określono następnie mianem „kulturowego Czarnobyla”. „Intelektualiści БССР” proponowali sowieckiemu gensekowi uczynienie języka białoruskiego de facto językiem urzędowym w sowieckiej Białorusi („konstytucja” БССР stanowiła, że jest równoprawny z rosyjskim, ale w praktyce używano tego drugiego), nauczanie go w szkołach w szerokim zakresie oraz używanie w publikacjach naukowych oraz w mediach.
Sowiecki gensek ogłosił „liberalizację” już w lutym, ale nie kwapił się z pomocą białoruskim „intelektualistom”. Wszystko miało nastąpić we właściwym czasie i we właściwej kolejności. Na początek potrzebne były „struktury nieformalne”, a dopiero potem narodowe postulaty. Do końca roku, oprócz wspomnianego wcześniej „klubu” Талака zorganizowało się kilka kolejnych „klubów historyczno-kulturowych”, w tym grodzieńska Паходня („Pochodnia”), witebski Узгор’е („Pod górę”) i miński Бабілён („Babilon”). Jako główny kierunek swojej aktywności określały one „działalność oświatową”, w ramach której organizowały m.in. obchody ludowego „święta Kupały” (noc kupalna – noc przesilenia letniego), „czasu magii i miłości”.
Początek 1987 roku przyniósł w БССР konsolidację wspomnianych „klubów” oraz formowanie się, najczęściej w oparciu o nie, pierwszych „grup nieformalnych”. Przykładem może być mińskie „stowarzyszenie młodych literatów-nonkonformistów”, które wydzieliło się z lokalnego, sowieckiego związku literatów, pod nazwą Тутэйшыя („Miejscowi” albo ”Tutejsi”; pierwsze spotkanie grupy odbyło się jeszcze w grudniu 1986 roku). Jego liderem został, znany dziś laureat pokojowej nagrody Nobla i więzień reżimu Łukaszenki, Aleś (Aleksandr) Bialacki. W latach 1986-87 Bialacki był jednym z redaktorów samizdatowego wydawnictwa Бурачок („Burak”), które rozpowszechniano, wysyłając pocztą na ustalone wcześniej adresy. Po wydaniu drugiego numeru Бурачок-a, KGB przeprowadziło z autorami „rozmowy profilaktyczne”, ale zatrzymało jedynie jednego z kolporterów kolejnego numeru.
W lutym 1987 roku doszło do zmiany białoruskiego genseka – nowym liderem КПБ został dotychczasowy szef obkomu (komitetu obwodowego) w Brześciu Jefrem Sokołow (Jafrem Sakałou), postrzegany jako „ostrożny reformator”, lecz w БССР wciąż obowiązywał model „breżniewowski”. Początkowo nie był on jednak na tyle ortodoksyjny, aby tłumić aktywność „inicjatyw niezależnych”.
Na przełomie kwietnia i maja tegoż roku roku miało miejsce pierwsze publiczne wystąpienie białoruskich „nieformalnych”, którzy wspólnie z łotewskim „klubem ochrony środowiska” VAK protestowali przeciwko budowie hydroelektrowni na Dźwinie. Kolejny mityng, tym razem w centrum Mińska (skwer w Parku Kupały, w zakolu Świsłoczy) i bez haseł sprzeciwiających się decyzjom władz, odbył się 1 listopada pod hasłem upamiętnienia i odnowienia białoruskiej tradycji „Dziadów” – w tym przypadku nawiązującego do 50. rocznicy „nocy rozstrzelanych poetów”. Wydarzenie to nie tyle jednak odzwierciedlało prawdziwe „Dziady” – żywi nie przynieśli posiłków dla dusz zmarłych i nie biesiadowali –, co poetycki wieczór pamięci.
Na zorganizowane przez „stowarzyszenie” Тутэйшыя oraz „klub” Талака publiczne zgromadzenie przybyło około stu osób, które przed pomnikiem Janki Kupały, wysłuchały wierszy i pieśni oraz złożyły kwiaty. Najwyraźniej wszystko było zawczasu skonsultowane z właściwymi „organami”, bowiem nikt nie interweniował. W tym czasie „prezesem” Талакi był już 22-letni student historii Siarhiej Wituszka, jeden z przyszłych organizatorów i czołowych aktywistów białoruskiego „frontu ludowego” (lider jego „młodzieżówki”). Wspomagali go m.in. dwaj bardziej doświadczeni towarzysze: Wincuk (Walancin) Wiaczorka i Aleś (Aleksandr) Susza (ten pierwszy współpracował także z Bialackim przy wydawaniu Бурачок-a), którzy w latach wcześniejszych organizowali na mińskim uniwersytecie „warsztaty śpiewno-dramatyczne” Майстроўня (odbywały się one pod dodatkowym patronatem Akademii Sztuk БССР). Także oni odegrali wkrótce istotną rolę w utworzeniu i działaniach pierestrojkowo-narodowej organizacji białoruskiej.
Następne zgromadzenie sygnowane przez te same „grupy nieformalne” odbyło się 26 grudnia, pod nadzorem i przy wydatnym wsparciu ze strony centralkomitetu białoruskiego komsomołu, pod hasłem „wolnego sejmu społeczności białoruskich” (Вальны Сойм Беларускіх суполак). Mityng odbył się w „obozie pionierskim” w okolicy Rakowa, ok. 30 km od Mińska (uczestnicy zebrali się wcześniej w Parku Kupały i na miejsce „sejmu” zostali przetransportowani autobusami). Przybyło nań 560 przedstawicieli 30 „młodzieżowych grup nieformalnych”. Wszystkim aktorom tego wydarzenia, jak też ich patronom, chodziło bez wątpienia o szybkie „rozruszanie” społeczeństwa sowieckiej Białorusi.
*
Przez większość pierwszego kwartału 1988 roku, w kwestii pierestrojki w БССР, nie wydarzyło się nic, co warto byłoby w niniejszym szkicu odnotować. Na kolejne większe zgromadzenie „nieformalnych” trzeba było poczekać do 20 marca. Tym razem była to manifestacja Талакi przeciwko budowie nowej linii metra pod mińskim Górnym Miastem, znanym także jako Górny Rynek – historycznym centrum białoruskiej stolicy. Nad zebranym na pobliskim Placu Wolności – przed siedzibą miejskiego sowietu – ponad tysięcznym tłumem górowały transparenty z hasłami. Trzymany przy „trybunie”, najważniejszy z nich głosił: „Górne Miasto – test pierestrojki” . Wiec poprowadził Wituszka, a przemawiali m.in. Wiaczorka oraz Pazniak. Współpracujący ściśle z Bialackim poeta Anatol Sys wzniósł historyczny okrzyk „Жыве Беларусь!” („Niech żyje Białoruś!”). W ten sposób białoruska pierestrojka ruszyła szybciej z miejsca, lecz jej siła pociągowa nie była zbyt duża. Społeczeństwo БССР było na tyle zsowietyzowane, że w swojej masie wciąż pozostawało w komunistycznym letargu. Chociaż pięć dni po opisanym powyżej wydarzeniu przypadła 70. rocznica deklaracji niepodległości БНР, fakt ten nie poskutkował żadną manifestacją w Mińsku. Było na to zbyt wcześnie, a i chętnych do tego zabrakło (okolicznościową ulotkę zaprojektowali jedynie studenci narodowości białoruskiej z Białegostoku, a wydrukowało ją jedno z polskich wydawnictw „bezdebitowych”).
Na przełomie kwietnia i maja białoruscy „nieformalni”, pod hasłem „Prypeć 88”, zorganizowali protest przeciwko budowie wałów przeciwpowodziowych na tej rzece – na rzecz zachowania jej naturalności. Miał on charakter wyprawy turystycznej na Polesie z namiotami i spływem rzeką łodziami, kajakami oraz pontonami do Dawidgródka (jak wiadomo, położonego nad dopływem Prypeci, rzeką Horyń). Uczestnicy wyprawy mieli na szyjach medale z symbolem meandrującej Prypeci, a niektórzy z nich jak np. Susza nosili czapeczki w biało-czerwono-białych barwach БНР – po raz pierwszy ujawnionych, choć w sposób nieco zakamuflowany. Ponieważ były to tereny, które najbardziej ucierpiały w rezultacie opadu radioaktywnego sprzed dwóch lat, dodatkowym celem wyprawy było zwrócenie uwagi na tę tragedię i fakt ukrywania jej skutków.
W kolejnych miesiącach, dążąc do pozyskania jak największego uznania i poparcia, aktywiści Талакi podejmowali akcje społeczne, jak oczyszczanie terenu muzeum ludowego i mogiły powstańców styczniowych (symbolicznie także przywódców powstania na terenie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Kastusia [Wincentego Konstantego] Kalinowskiego i Zygmunta Sierakowskiego; obie akcje przeprowadzono poza Mińskiem), oraz porządkowanie starych domów na mińskim Górnym Mieście. W tym czasie, od 3 czerwca rozwijała się już jednak bardziej znacząca politycznie akcja, która zaowocowała, mającymi wkrótce nastąpić, zmianami na scenie sowieckiej Białorusi. Tego dnia, w tygodniku „Literatura i sztuka” („Літаратура і мастацтва”) – który odegrał znaczącą rolę w „uruchomianiu” pierestrojki w wielu sowieckich „republikach” (każda z nich miała jego lokalną edycję) – ukazał się artykuł zatytułowany „Kuropaty – droga śmierci”, nagłaśniający fakt istnienia pod Mińskiem masowych grobów ludzi zamordowanych przez czekistów NKWD w latach 1937-41. Ilustrowany zdjęciem szeregu odkopanych czaszek i kości, dwustronicowy artykuł zawierał w ramce aprobatywną przedmowę Bykowa i miał formę dwugłosu. Jednym z jego dwóch autorów – bardziej wymownym – był Pazniak. Białoruska edycja „Literatury i sztuki” była pod bezpośrednim nadzorem centralkomitetu КПБ.
W swojej wypowiedzi, stanowiącej większą część artykułu, Pazniak przedstawił realistyczny los osoby oskarżonej, skazanej i umieszczonej w łagrze, aby następnie opisać miejsce masowych zbrodni i zarośniętych lasem zbiorowych mogił na znajdującym się przy północnej części obwodnicy Mińska uroczysku Kuropaty (nazwę temu miejscu nadała miejscowa ludność, a ma ona związek z rosnącymi tam wiosną kwiatami), o czym dowiedział się w latach 70. Opisał także poznane z relacji świadków okoliczności tych mordów, podobne do tych które znane są z Katynia (wg jednej z nich, celem oszczędzania amunicji, oprawcy ustawiali dwie osoby obok siebie i strzelali w głowę pierwszej z nich, a warstwy zwłok oddzielali ziemią; po wojnie sowieci opróżnili znaczną część dołów, a później teren ten był wykorzystywany jako „park wypoczynku”). Po ukazaniu się artykułu o mordach w Kuropatach, został on nagłośniony w pierestrojkowej prasie ZSRS, a także w komunistycznych mediach „liberalizującej” się PRL oraz na Zachodzie, wracając we wzmocnionej sile przekazu do БССР.
Już 19 czerwca Талакa zorganizowała wiec i przemarsz na Kuropaty pod hasłem upamiętnienia ofiar. W zebranym na manifestacji ok. pięciotysięcznym tłumie (organizatorzy podali liczbę 10 tysięcy), byli obecni reprezentanci wszystkich mińskich „grup nieformalnych”. Co było oczywiste, do zgromadzonych na wiecu przemówił Pazniak (dysponował przenośnym nagłośnieniem). Podczas przemarszu niesiono transparenty i tablice z hasłami głoszącymi m.in. „Nigdy nie zapomnieć!”, „Nie ma przebaczenia za ludobójstwo!”, „Nie zapomnimy, nie darujemy!” oraz „Chcemy pomnika ofiarom stalinizmu!”. Niesiono także flagi БНР oraz sztandary z herbami, w tym z białoruską „Pogonią”. Grupa na czele niosła transparent z hasłem „Niech żyje Białoruski Front Ludowy!”. Była to zapowiedź tego co miało wkrótce nastąpić – utworzenia w БССР nowej, pierestrojkowej organizacji politycznej. Pomimo tak sporego tłumu, nie zgłoszonej formalnie władzom manifestacji, radykalnych wówczas haseł oraz powszechnej u uczestników symboliki nacjonalistycznej, w jej pobliżu nie pojawiły się „siły porządkowe”. W ten sposób, zło „stalinizmu” stało się podstawą białoruskiego „narodowego odrodzenia”. Nie miało ono jednak dużej siły – poparcie dla narodowców było, statystycznie rzecz ujmując, bardzo małe. Dominujący w БССР „ludzie sowieccy” byli bowiem bardzo mocno przywiązani do białoruskiej kompartii i jej „ideologii”. Ta zaś, wciąż pozostawała „konserwatywna”.
Miesiące letnie w sowieckiej Białorusi zdominowała kwestia Kuropat. Jeszcze w połowie czerwca zajęła się nią „prokuratura generalna” БССР, wszczynając „sprawę karną”, a w lipcu „rząd” БССР utworzył stosowną „komisję państwową”, w której znaleźli się nie tylko przedstawiciele najważniejszych „organów republiki”, ale także takie „autorytety narodowe” jak Bykow. W ramach tych „antystalinowskich” działań, także w czerwcu, Pazniak wraz z dwoma innymi sowieckimi pracownikami naukowymi utworzył „grupę ekspertów archeologicznych”, która w następnym miesiącu przeprowadziła ekshumacje części dołów śmierci w Kuropatach i dokonała analizy miejsca zbrodni. Wykopano nie tylko kilkaset pozostałych tam szczątków ludzkich i przedmiotów osobistych zamordowanych, ale też niemałą kolekcję łusek po nabojach i całych naboi. W połowie września, „Literatura i sztuka” opublikowała kolejny artykuł Pazniaka na temat zbrodni, zatytułowany „Nad mogiłami szumią sosny”, w którym liczbę pozostałych w dołach ofiar określił on na około sto tysięcy, a łączną liczbę ofiar, uwzględniając powojenne „ekshumacje”, na 220-250 tysięcy (w 1995 roku, uzasadniając to danymi z archiwów, formalnie podano liczbę stu tysięcy ofiar). Zanim to nastąpiło, jeszcze w lipcu odbyło się pierwsze zebranie organizacyjne „Komitetu-58” (nazwa wzięta od słynnego „artykułu nr 58”, który służył sowieckim „sądom” do wydawania wyroków), firmowanego przez „Białoruski Fundusz Kultury” – oficjalną organizację sowiecką, którą ogarnął już „duch pierestrojki”. Celem „Komitetu-58” było utworzenie „niezależnego stowarzyszenia na rzecz upamiętnienia ofiar stalinizmu”.
*
W takich okolicznościach, tworząca się białoruska „opozycja wewnętrzna” zradykalizowała swoje postulaty. W sierpniu Талакa podjęła akcję na rzecz oficjalnego przywrócenia symboliki БНР. Także za jej sprawą, na początku ostatniej dekady miesiąca, w Mińsku odbyła się „narada przedstawicieli społeczności białoruskich”, mająca na celu przygotowanie programu „drugiego wolnego zjazdu” tychże. Tym razem spotkanie odbyło bez patronatu komsomołu. Być może uznano, że „nieformalni” mogą już organizować się samodzielnie, ale możliwe jest też, że dla chcącego zachować dotychczasowe pozycje szefostwa młodych komunistów, proponowane tezy programowe były zbyt daleko idące. Niezależnie od tego, jakie naprawdę były przyczyny utraty wsparcia ze strony komsomolskiej wierchuszki, na miejsce akcji przybyła milicja i na krótko „zatrzymała” wszystkich uczestników. Oznaczało to, że „nieformalni” muszą rozglądać się za innym patronatem, który zapewni im możliwość przeprowadzenia planowanego „zjazdu”. Choć w sowieckiej Białorusi nie było takiej alternatywy, w sąsiedniej sowieckiej Litwie, sytuacja na ich korzyść zmieniała się z dnia na dzień.
O ile wrzesień 1988 roku przebiegł w БССР bez znaczących wydarzeń, w kolejnym miesiącu miały miejsce dwa, które należy opisać. Pierwszym było pojawienie się wymienionej powyżej „antystalinowskiej” organizacji, której statut oraz deklaracja programowa były już przygotowane przez „Komitet-58”. Odbyło się to w ramach „założycielskiego, ogólnobiałoruskiego zgromadzenia przedstawicieli społeczeństwa”, które miało miejsce w sprofanowanym i rozgrabionym przez bolszewików w 1923 roku, a w następnej dekadzie przez nich zamkniętym, znanym mińskim kompleksie kościelnym zwanym „Czerwonym Kościołem” (jest to, wybudowany z czerwonej cegły w latach 1905-10, rzymskokatolicki kościół św. Szymona i św. Heleny; po wojnie mieściło się tam studio filmowe „sowiecka Białoruś”; w latach 60. sowieci planowali jego zburzenie lub całkowitą przeróbkę jego architektury, aby wobec powszechnych protestów ostatecznie stworzyć tam „dom kina”). 19 października utworzono tam „Towarzystwo Pamięci Ofiar Stalinizmu «Memoriał Białorusi»” («Мартыралёг Беларусі»). W jego władzach znaleźli się m.in. Pazniak – jako przewodniczący (stało się tak za sprawą Bykowa, który „zneutralizował” przybyłych na spotkanie aktywistów kompartii), Bykow, Bialacki, Kulik, Susza oraz Wiaczorka – cała „rada społeczna” liczyła 30 osób. Po tych ustaleniach, na wniosek Pazniaka ogłoszono utworzenie tożsamego z nim „komitetu organizacyjnego białoruskiego frontu ludowego na rzecz pierestrojki «Odrodzenie»” („Аргкамітэт Беларускага Народнага Фронту за Пепабудову «Адраджэньне»”), w skrócie „komitet organizacyjny БНФ”. Wkrótce potem, zaczęły powstawać jego „grupy wsparcia” – zalążki regionalnych struktur organizacyjnych „frontu ludowego”. Nie były one jednak zbyt liczne i zasadniczo opierały się na istniejących „grupach nieformalnych”.
Drugie, znaczące wydarzenie miało miejsce 30 października, w ramach kolejnych „Dziadów”, które tym razem firmowali „literaci-nonkonformiści” z Тутэйшыя, z Bialackim na czele, uzyskując wsparcie organizacyjne ze strony „Memoriału Białorusi” oraz Талакi. Miało mieć ono formę „wiecu-requiem”, połączonego z przemarszem do Kuropat. Organizatorzy wystąpili o zgodę na manifestację, lecz „rejonowy sowiet deputowanych ludowych” odmówił jej, niewątpliwie z polecenia mińskiego komitetu КПБ. Demonstracji jednak nie odwołano, była już rozpropagowana ulotkami i plakatami w całym mieście (jeden z aktywistów został za to na krótko aresztowany). Wobec zamknięcia dwóch ostatnich stacji metra „linii moskiewskiej” (w tym czasie jedynej), mniej lub bardziej zorganizowane grupy ludzi przemieszczały się pieszo przez północno-wschodnią część miasta w kierunku Cmentarza Moskiewskiego (obecnie zwanego Cmentarzem Wschodnim), skąd po wiecu na skwerze miał wyruszyć pochód. Na miejscu napotkały one jednak blokadę milicji i „kadetów” szkoły „ministerstwa spraw wewnętrznych БССР”. W pogotowiu stało kilka wozów strażackich, napełnionych czym trzeba na taką okoliczność, a „siły porządkowe”, w sile ok. 600 osób, wyposażone były w stosowny sprzęt do pacyfikacji. Nie były wszakże w „rynsztunku bojowym”, lecz w mundurach.
Według organizatorów, na miejsce przybyło około 10 tysięcy ludzi. Po próbie przedarcia się w kierunku Kuropat, główna grupa manifestantów została otoczona przez milicję na rozległym, niezabudowanym terenie. W tłumie nie było transparentów z hasłami, lecz nie zabrakło kilku biało-czerwono-białych flag БНР. Przemówił do niego m.in. Pazniak, który starał się uspokoić napiętą atmosferę, apelując też do „stróżów porządku” o poniechanie blokady. Nic to jednak nie dało i wkrótce potem rozpoczęła się krótko trwająca akcja „rozpraszania tłumu”, zakończona aresztowaniem 72 osób, które próbowały pokonać blokadę albo głośno protestowały (według „ministerialnego” raportu, milicję i „kadetów” określano „stalinowcami”, „faszystami” i „mordercami”). Pomimo tylu aresztowań, jedyną osobą, której przedstawiono zarzuty według sowieckiego „prawa karnego”, był ostatecznie tylko Bialacki. Ze swojej strony, „nieformalni” oświadczyli, że zablokowanie „Dziadów” i pacyfikacja były „niewątpliwym przejawem stalinizmu”, a „komitet organizacyjny БНФ„ wydał oświadczenie o „wotum nieufności wobec władz БССР”. Białoruscy narodowcy-pierestrojkowcy uzyskali niebawem wsparcie ze strony ogólnosowieckiej „Literaturnoj Gaziety”, która skrytykowała pacyfikację ich inicjatywy. Sytuacja była dla komunistów u władzy dość niewygoda, ale dość łatwo sobie poradzili. Po utworzeniu stosownej komisji do „zbadania” wydarzeń, sprawa zakończyła się ogłoszonym w połowie listopada „postanowieniem prezydium najwyższego sowietu БССР”, w którym winą obarczono zarówno organizatorów „Dziadów” (w większym wymiarze), jak i władze miejskie.
*
Biorąc pod uwagę dotychczasową rolę białoruskich sowietów w realizowaniu zarządzonych przez centralę procesów pierestrojkowych (odbywało się to wprawdzie w ograniczonym zakresie, ale jednak), warto zastanowić się nad tym co się wydarzyło. Można by postrzegać to jako akcję na rzecz pobudzenia rodzącej się „opozycji” przez wywołanie „powszechnego oburzenia” i w efekcie końcowym jej wzrostu, lecz nie była ona na miarę wileńskiego „bananowego balu” z końca września tegoż roku (patrz opis „liberalizacji” w sowieckich republikach bałtyckich). Możliwe więc wydaje się także to, że cel był odmienny: przyhamowanie tempa, aby procesy te nie rozwinęły się na taką skalę jak u sąsiadów z północno-zachodniej części ZSRS. Jak bowiem pokazał czas, przeznaczenie sowieckiej Białorusi było zupełnie inne niż sowieckich republik bałtyckich. Nie była to „integracja europejska” lecz zachowanie sowieckich „wartości”, a także innych istotnych „zasobów”. Za tym drugim wariantem zdaje się przemawiać fakt, że miejsce pracy głównej grupy białoruskich pierestrojkowców-narodowców – Instytut Historii Akademii Nauk БССР, do początku następnego roku zostało objęte milicyjną „ochroną”. Jak twierdzili, była to stała kontrola ich poczynań – wielokrotnie wkraczano do pomieszczeń w których pracowali, usiłując przy tym przeglądać ich rzeczy osobiste. Milicyjnej „ochrony” nie należy wszakże utożsamiać z kagiebowskim nadzorem. Wobec toczących się procesów, białoruscy czekiści pozostawali bowiem oddzielnym graczem, realizując dalekosiężne cele.
Jeśli chodzi o liczbę członków КПБ w tworzących się strukturach „frontu ludowego”, to była ona niewielka – przeważało w nich młode pokolenie, nie związane ściślej z kompartią. Po historii z zablokowaniem „Dziadów-88” i związanej z tym wydarzeniem „kampanii informacyjnej” w mediach lokalnych БССР, grupę inicjatywną „frontu ludowego” opuściło kilku komunistycznych aktywistów, którzy ją firmowali.
Dążąc do odzyskania wiarygodności wśród „elektoratu” kompartii, 11 listopada 1988 roku „komitet organizacyjny БНФ” ogłosił odezwę do „obywateli Białorusi”, w której inicjatorzy „frontu ludowego” m.in. oświadczyli, że tworząca się nowa organizacja „popiera rozpoczętą przez najlepsze siły KPZS przebudowę społeczeństwa na zasadach demokracji i humanizmu” oraz „opowiada się za demokracją (…) przeciwko monopolowi władzy sił biurokratycznych”. Był to niewątpliwie również ukłon w stronę ekipy Gorbaczowa, a można sądzić, że także zaproszenie go do interwencji w kwestii „przyspieszenia” pierestrojki na terenie sowieckiej Białorusi, tak jak to miało miejsce w innych częściach „raju krat”. Sowiecki gensek jednak je zignorował, najwyraźniej uznając, że jest to zbędne. 1 grudnia 1988 roku przyniósł jednak formalizację pierestrojkowych zaleceń komunistycznej centrali w postaci „ustawy najwyższego sowietu” ZSRS „o zmianach i uzupełnieniach ustawy zasadniczej ZSRS”. Obligowała ona zarządców wszystkich sowieckich republik do dostosowania lokalnego „prawa” pod kątem „liberalizacji”.
*
Na początku 1989 roku, białoruscy „nieformalni” z Талакi zorganizowali zapowiedziany „Drugi Wolny Sejm Społeczności Białoruskich” – w istocie kongres białoruskich, pro-pierestrojkowych grup młodzieżowych (należała do nich nie tylko młodzież). Odbył się on 14 i 15 stycznia w Wilnie, gdzie, wobec „konserwatywnej” postawy białoruskich sowietów i odmowy udzielenia przez nich zgody na jego przeprowadzenie, udało im się pozyskać wsparcie ze strony litewskiego „frontu ludowego”, który już od lata 1988 roku był siłą napędową tamtejszej odsłony pierestrojki. Swoją aktywność w stolicy sowieckiej Litwy białoruscy „nieformalni” zaznaczyli już wcześniej, m.in. organizując tam 25 grudnia „kolędy białoruskie” (białoruska „grupa nieformalna” Сябрына działała w Wilnie od lipca 1988 roku). Wybór Wilna miał też inne ważne uzasadnienie, bowiem nawiązywał do historii Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jego stolicę, w swoich deklarowanych granicach uwzględniała БНР (także jej symbolika do niego nawiązuje), do której „«nieformalna» młodzież” się odwoływała.
Wystrój sali nad „prezydium” i mównicą podkreślał jednak związek z bałtyckimi „frontami ludowymi”, co symbolizowały dwie uściśnięte dłonie, jedna oznaczona barwami flagi БНР, druga flagami przedwojennych państw bałtyckich, a wokół nich, po białorusku i litewsku umieszczony był napis „za naszą i waszą wolność” (zawierał także transparent „Niech żyje Białoruś!” oraz herb białoruskiej „Pogoni”, w oplocie biało-czerwono-białych wstęg). Także wśród uczestników odczuwalna była narodowo-patriotyczna atmosfera. Powszechnie demonstrowano biało-czerwono-białe flagi nie tylko na sali, ale także na ulicach miasta, gdzie odbywały się niewielkie spotkania i mityngi. Obecni byli wszyscy liderzy „młodych nieformalnych”, w tym Wituszka, Wiaczorka i Bialacki. Na „Drugi Wolny Sejm Społeczności Białoruskich” przybył także, nieco starszy od nich Pazniak. Pod ich przewodnictwem, reprezentanci 66 organizacji utworzyli wspólną strukturę organizacyjną ”Konfederację Młodzieżowych Społeczności Białoruskich” („Канфэдэрацыя беларускіх моладзевых суполак”). Pierwszą jej inicjatywą był apel do „komitetu organizacyjnego frontu ludowego” o uznanie jej za wydzieloną część przyszłego БНФ i uwzględnianie w jego programie postulatów młodych aktywistów. W tym czasie ukazywał się już, drukowany na powielaczu informator „komitetu organizacyjnego БНФ” (jego pełna nazwa to „Wiadomości Białoruskiego Frontu Ludowego na rzecz pierestrojki «Odrodzenie»”), którego redaktorem naczelnym był Susza.
Konsolidacja struktur „nieformalnych” była bardzo na czasie, bowiem w ZSRS rozpoczynała się „kampania wyborcza”, mająca związek z zarządzonymi „demokratycznymi wyborami” do pierestrojkowego „sowietu deputowanych ludowych”, do którego mogli aspirować także „niezależni przedstawiciele” sowieckiego społeczeństwa. Z tej to okazji, 19 lutego na stadionie piłkarskim Dynama Mińsk – klubu sportowego w strukturach białoruskich czekistów (podobno stylizowana litera „D” w emblematach szeregu klubów „Dynamo” odwzorowuje charakter pisma Dzierżyńskiego), odbył się pierwszy, formalnie zalegalizowany przez władze sowieckiej Białorusi wiec „opozycji”, który firmował „komitet organizacyjny БНФ”. Nie zabrakło na nim sowieckich flag, przede wszystkim na trybunie głównej – sądząc po zdjęciach przeznaczonej dla „zasłużonych towarzyszy partyjnych” oraz ich rodzin –, ale dominowały flagi biało-czerwono-białe. Ponadto, w kilkudziesięciotysięcznym tłumie demonstrowano herby z „Pogonią”, a także transparenty w rodzaju „Białoruś dla narodu!”, „Precz z rusyfikacją narodów ZSRS!” oraz zapowiadającego nieodległą przyszłość „Suwerenność dla Białorusi!”. Mowy wygłosili m.in. Pazniak, Wituszka oraz reprezentant litewskiego „frontu ludowego” Sąjūdis-u (do Mińska przybyła grupa jego aktywistów z flagami przedwojennej Litwy). Były także postulaty pierestrojkowe (np. transparenty z hasłami „Przebudowę zacznij od siebie!” i „Precz z dyktatem związkowych ministerstw!”) oraz postulat pełnej demaskacji „stalinowskich” zbrodni (pod hasłem „Otworzyć archiwa KGB!”). Wiec zaowocował uchwałą, wzywającą do zniesienia „wiodącej roli” kompartii w „konstytucji” sowieckiej Białorusi – standardowego postulatu na tym etapie pierestrojki w „raju krat”. W większości źródeł można przeczytać, że na stadionie Dynama Mińsk obecnych było około 40 tysięcy ludzi, lecz sądząc po dokumentacji fotograficznej, liczba ta wydaje się być znacznie zawyżona.
O ile opisana powyżej manifestacja była prezentacją, w kolejnym miesiącu odbywały się już bardziej konkretne „wiece wyborcze”, także poza Mińskiem. Nie wszędzie jednak „frontowcom” i „nieformalnym” udało się przyciągnąć na nie dostatecznie dużą liczbę zwolenników, aby ich to satysfakcjonowało. Wkrótce okazało się, że nie mając dostatecznego „poparcia społecznego”, aktywiści „opozycyjni” nie byli aprobowani przez „sejmiki okręgowe”, które zatwierdzały kandydatury. W szczególności dotyczyło to Pazniaka, którego nominowano w kilkudziesięciu „okręgach wyborczych”, ale w żadnym z nich nie został zarejestrowany. Ewidentnie, prawda o „stalinizmie” nie była pożądana w БССР. W takiej sytuacji, białoruscy narodowcy-pierestrojkowcy wybrali „mniejsze zło”, jako kontrkandydatów partyjnych „konserwatystów”, wspierając „kandydatów niezależnych” i organizując na ich rzecz „wiece wyborcze”.
Jednym z takich „opozycyjnych kandydatów niezależnych” ogłoszono Stanisława (Stanisłau) Szuszkiewicza, prorektora i profesora mińskiego uniwersytetu, który kierował katedrą fizyki jądrowej (prowadził wykłady także w „socjalistycznej” Jugosławii, PRL i NRD), członka kompartii od 1968 roku. Jego atutem dla narodowców było to, że był synem skazanego na łagry „wroga ludu” (nie przeszkodziło mu to w podjęciu studiów matematyczno-fizycznych na mińskim uniwersytecie w latach 1951-56; rodzice Szuszkiewicza byli nauczycielami, ojciec był także literatem), uwolnionego w 1956 roku w ramach „odwilży”. Pracując w latach 1960-61 w biurze konstrukcyjnym mińskich zakładów radiotechnicznych (podobno jeden z jego wynalazków jest do dziś wykorzystywany w sowieckiej armii), Szuszkiewicz był „nauczycielem języka rosyjskiego” przebywającego wówczas w Mińsku i pracującego tamże – jak należy sądzić, nabywającego jednocześnie odpowiednią wiedzę i umiejętności – Lee Harveya Oswalda, jak powszechnie wiadomo, oficjalnie ustalonego zabójcy prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego. Taka funkcja nie mogła przypaść osobie niezwiązanej z KGB, niepewnej i niezaufanej (Szuszkiewicz nie należał jeszcze wówczas do kompartii). Nie popełni się chyba błędu przyjmując, że takie właśnie cechy Szuszkiewicza zaowocowały tym, że odegrał on jedną z głównych ról w realizacji ostatniego aktu „rozpadu ZSRS”.
*
Słabe poparcie społeczne dla organizatorów białoruskiego „frontu ludowego” wymagało od nich wysiłków na rzecz jego powiększenia (dla porównania, pierwszy wiec estońskiego „frontu ludowego” zgromadził ok. sto tysięcy osób; populacja Mińska w tamtym czasie to ok. 1,6 miliona, zaś Tallina, nieco mniej niż 0,5 miliona). Po kilku wiecach na rzecz „swoich” kandydatów, pierwszą okazją była 71. rocznica deklaracji utworzenia БНР – Дзень Волі („Dzień Wolności”). W przeddzień „wyborów”, 25 marca przy pomniku Janki Kupały odbył się niewielki więc patriotyczny, a 35 aktywistów przygotowało w centrum Mińska „przedstawienie polityczne”, prezentując flagę БНР, papierowego „bociana” oraz stosowne baloniki. Zostali za to aresztowani, a główny inicjator tego wydarzenia, student instytutu teatralnego Aleś Puszkin, postawiony przed „sądem” (pomimo kolejnej happeningowej demonstracji na sali „sądowej” w przerwie rozprawy, został uniewinniony).
Kolejnym przyczynkiem do manifestacji stała się kwietniowa rocznica wybuchu reaktora w Czarnobylu. Informacje na temat katastrofy były już powszechnie znane, co podkreśliła lutowa wizyta sowieckiego genseka w zniszczonej elektrowni atomowej. 26 kwietnia 1989 roku, trzy lata po katastrofie nuklearnej, tworząca się białoruska „opozycja” zorganizowała w Mińsku manifestację, na którą formalnie zgodziły się władze БССР (po raz pierwszy). Rozpoczęła się ona milczącym wiecem przed siedzibą „rządu” sowieckiej Białorusi (jego hasło brzmiało „Godzina smutku i milczenia”), przy głównym mińskim pomniku Lenina, na placu tego samego patrona. Pod hasłami umieszczonymi na czarnych chorągwiach pogrzebowych z symbolem radioaktywności, Pazniak z towarzyszami (niektórzy trzymali w dłoniach świece, które zapalono po dojściu do celu), na czele kilku tysięcy demonstrantów, przemaszerował przez centrum miasta prospektem imienia wodza bolszewickiego przewrotu. Niesione chorągwie głosiły hasła w rodzaju „Czarnobyl – nasz ból” lub zawierały nazwy białoruskich miejscowości, które najbardziej wówczas ucierpiały, m.in. Jelska, Sławogradu i Krasnopola.
Oprócz kwietniowej manifestacji, białoruscy narodowcy-pierestrojkowcy, organizowali jeszcze spotkania literackie, koncerty oraz imprezy ludowo-plenerowe. Były to stałe przejawy ich działalności polityczno-społecznej, które realizowały głównie Талакa oraz Тутэйшыя. Ponadto starali się wydawać swoje czasopisma, które drukowane były głównie w sowieckich republikach bałtyckich, gdzie już na dobre rozwinął się „polityczny pluralizm”. Dążąc do uzyskania poparcia w innych grupach społecznych, podjęli także działania w środowiskach robotniczych.
„Kongres założycielski” białoruskiego „frontu ludowego” jako „ruchu społeczno-politycznego” odbył się 24 i 25 czerwca w Wilnie. Stało się tak wobec odmowy udostępnienia odpowiedniej sali przez „konserwatywnych” białoruskich komunistów (stosowny dokument sygnowało „prezydium najwyższego sowietu” БССР), którzy wzmocnieni ogromnym poparciem w „wyborach” ponownie zaprezentowali otwarcie niechętną postawę wobec pierestrojkowych „reform politycznych”. Wzorem „«nieformalnych» młodzieżowców”, organizatorzy „kongresu założycielskiego” zwrócili się więc do sąsiadów, uzyskując pomoc ze strony litewskiego genseka Brazauskasa oraz lidera Sąjūdis-u Landsbergisa (litewski „front ludowy” zorganizował akcję goszczenia białoruskich kolegów w domach swoich członków). W ten sposób, w okazałym „pałacu związków zawodowych”, wybudowanym przez sowietów na wileńskiej Górze Bouffałowej (Tauro kalnas), zebrało się 399 reprezentantów „grup wsparcia” БНФ, zrzeszających łącznie kilka tysięcy osób. Sala obrad była stosownie udekorowana. Na mównicy umieszczono herb „Pogoni”, nad prezydium powieszono pionowo biało-czerwono-białą flagę z wielkim napisem „Адраджэньне”, naprzeciwko jego, na balkonie-galerii dla dziennikarzy i obserwatorów umieszczono wizerunki bohaterów narodowej sprawy (w tym prekursora piśmiennictwa białoruskiego Franciszka Skoryny, hetmana Lwa Sapiehy, Kastusia Kalinowskiego, Iwana Łuckiewicza i Janki Kupały), zaś po bokach herby rodów szlacheckich Wielkiego Księstwa Litewskiego. Obradom towarzyszyły występy narodowo-artystyczne, przemarsze do miejsc białoruskiej pamięci narodowej i składanie wieńców. Podobnie jak to było w innych częściach ZSRS, atmosfera formalnej inauguracji „frontu ludowego” była nadzwyczaj narodowo-patriotyczna.
„Ciałem zarządzającym” nowej organizacji ustalono „sejm «białoruskiego frontu ludowego»” (Сoйм БНФ). Jak można było się tego spodziewać, jego „marszałkiem” został Pazniak. W przyjętym programie opowiadano się za „rzeczywistą państwową suwerennością БССР” dającą „prawo do wystąpienia republiki z ZSRS” oraz za „wielopartyjnością”, a receptą na powiększający się kryzys miały być „samodzielność gospodarcza republiki”, „różnorodność i równość form własności” oraz „integracja gospodarki Białorusi w europejską strukturę ekonomiczną”. Postulowano „budowę społeczeństwa obywatelskiego” oraz „narodowo-kulturowe odrodzenie”. Jako główny cel БНФ określono „wolnego człowieka w odrodzonej, niezależnej Białorusi”, a kierunki działań określał dodatkowo zestaw dokumentów, wśród których były: „o projekcie konstytucji БССР”, „o stosunkach pomiędzy narodowościami БССР”, „o pluralizmie politycznym”, „o wolności sumienia i życiu religijnym”, „o białoruskich symbolach narodowych”, „o języku białoruskim” i „uczynieniu go językiem państwowym” oraz „o przezwyciężeniu skutków katastrofy w Czarnobylu”. Już z Mińska, dzień po przedstawieniu władzom statutu do rejestracji organizacji, 13 lipca zarząd БНФ wystosował do białoruskiego „najwyższego sowietu” pismo z żądaniami upublicznienia kwestii katastrofy czarnobylskiej, zaprzestania produkcji żywności na skażonych terenach oraz ogłoszenia sowieckiej Białorusi strefą bezatomową. Ponadto, od sowietu domagano się „przyjęcia demokratycznych praw wyborczych”, „potępienia «stalinizmu» jako zjawiska antyludzkiego” oraz „rehabilitacji niewinnych ofiar reżimu totalitarnego” (być może uznano, że były też inne).
*
Zaangażowanie w realizację pierestrojki komunistycznych związków literatów miało swoje uzasadnienie. Było ono szczególnie ważne w tych częściach „raju krat”, gdzie języki narodowe z znacznym stopniu zostały zrusyfikowanie. Po dziesięcioleciach urawniłowki, powtórzenie leninowskiego manewru z korienizacją – w tym przypadku przyjął on formę „suwerenności republik”, prowadzącej wszakże w kierunku „rozbiórki” sowieckiego państwa – wymagało upodmiotowienia ich narodowego charakteru, którego podstawowym elementem był własny język. W sowieckiej Białorusi, pomimo aktywnych działań Тутэйшыя i temu podobnych grup, proces ten najwyraźniej potrzebował wzmocnienia. Zaraz po „kongresie założycielskim” БНФ, 27 czerwca 1989 roku, w Mińsku utworzone zostało „Stowarzyszenie Języka Białoruskiego im. Franciszka Skaryny” – ТБМ (Tаварыства беларускай мовы імя Францішка Скарыны). Jego inicjatorami nie byli jednak młodzi literaci z kręgu narodowców-pierestrojkowców. Na czele nowej organizacji stanął jeden z głównych zawiadowców związku białoruskich „inżynierów ludzkich dusz”, Nił Hilewicz – pierwszy sekretarz jego „zarządu” (od 1980 roku), „deputowany najwyższego sowietu БССР”, „zasłużony działacz nauki БССР”, dobry znajomy Bykowa, poeta i publicysta, literaturoznawca-folklorysta, profesor „białoruskiego uniwersytetu państwowego”. Głównym celem ТБМ było przywrócenie języka białoruskiego do jego funkcji z drugiej połowy lat 20., czyli jako „języka urzędowego”. Wpisywało się to doskonale w prowadzone od pewnego czasu działania centrali na rzecz „upaństwawiania” języków narodowych. Początkowo rządzący sowiecką Białorusią „konserwatywni” komuniści usiłowali hamować ten proces u siebie, jednak – za sprawą dyrektyw i nacisków z Moskwy – zmuszeni zostali do umożliwienia „publicznej dyskusji” na ten temat, a przed końcem roku, przygotowania projektów stosownych „ustaw”.
*
Bliskie kontakty z „frontem ludowym” sowieckiej Litwy miały jak się wydaje wpływ na to, że aktywiści БНФ postanowili przygotować własną wersję „łańcucha bałtyckiego” (inna stosowana nazwa to „droga bałtycka”), licząc na zyskanie większego poparcia społeczeństwa sowieckiej Białorusi i jego mobilizację wokół swoich haseł programowych. Ponieważ pakt sowiecko-hitlerowski nie stanowił dla białoruskich narodowców przyczynku do demonstrowania sprzeciwu – w ich optyce poskutkował zjednoczeniem podzielonych ziem białoruskich –, postanowili odwołać się ponownie do katastrofy nuklearnej w Czarnobylu, a przede wszystkim do jej skutków. Kwestia ta bez wątpienia interesowała wszystkich, także tych, którzy wciąż popierali kompartię. Na pewno wpłynęła na to także udana manifestacja rocznicowa. Jej powtórkę nazwano „marszem czarnobylskim” (Чарнобыльскі шлях; formalnie tłumaczy się to jako „szlak czarnobylski”; słowo „шлях” odpowiada rosyjskiemu „путь” i może oznaczać także „sposób”), co w pewien sposób nawiązywało do spektakularnej „drogi bałtyckiej”. Także tym razem, komuniści u władzy zgodzili się na zorganizowany przez „opozycję” przemarsz przez centrum Mińska.
Doszło do tego ostatniego dnia września 1989 roku. Pomimo tego, że padał deszcz na manifestację przybyło około 30 tysięcy osób. Wzniesiono wielką biało-czerwono-białą flagę oraz chorągiew z godłem „Pogoni”, a na czarnych chorągwiach „czarnobylskich” wymienione były tym razem skażone opadem radioaktywnym regiony kraju (przybyła z nich ok. 1/3 manifestantów) i zanotowany tam poziom cezu-137 oraz strontu-90. Wzniesiono także transparent z hasłem „Boże, błogosław Białorusi!”, a jedną z postaci aktywnych podczas tej manifestacji był prawosławny duchowny. Z sowieckiej Ukrainy, gdzie trzy tygodnie wcześniej odbył się „kongres założycielski” tamtejszego „frontu ludowego” – „Ruchu”, przybyli jego lwowscy reprezentanci. Zanim wyruszono, do zgromadzonych przy stacji metra Park Czeluskińców przemówił Pazniak. Tłumowi maszerującemu od fabryki zegarków „Луч” („Promień”) do centrum miasta towarzyszyli liczne zgromadzeni na chodnikach mieszkańcy (trasa liczyła blisko sześć kilometrów prospektem Lenina łączącym wschodnią i zachodnią część miasta). Na czele niesiono zawieszony na drągu „dzwon czarnobylski”, w który uderzały idące z tyłu dzieci.
Na kończącym przemarsz wiecu, który odbył się na głównej scenie komunistycznych manifestacji i parad – monumentalnym placu Lenina, pierwszy przemówił „deputowany najwyższego sowietu ZSRS”, znany pisarz Aleś (Aleksandr) Adamowicz (jego powieści opisywały głównie historie z czasów wojny, sam był wówczas młodocianym sowieckim partyzantem w oddziale im. Kirowa; wkrótce po katastrofie czarnobylskiej starał się o publiczne ujawnienie jej rzeczywistej skali i skutków, m.in. pisząc list do sowieckiego genseka; podczas „puczu moskiewskiego”, żyjąc wówczas w Moskwie, był bardzo aktywnym „obrońcą demokracji”), który zapowiedział „ekologiczną Norymbergę” za kłamstwa i „przestępstwa urzędowe” dotyczące tragedii. Po nim głos zabrał ponownie Pazniak i liderzy regionalni, a po nich spłacający dług „wyborczy”, ale też trzymający rękę na pulsie Szuszkiewicz, oraz przybyły z Moskwy dobry znajomy Adamowicza, wiceprzewodniczący Akademii Nauk ZSRS Jewgenij Wielichow i członek centralkomitetu KPZS, który w swojej mowie poparł działania БНФ. Zapowiedziany przez Adamowicza „trybunał czarnobylski” odbył się 25 listopada w Mińsku, a oprócz uczestników z БНФ uczestniczyli na nim także „frontowcy” z sowieckich republik bałtyckich, sowieckiej Ukrainy oraz sowieckiej Mołdawii.
*
Zanim jednak doszło do tej akcji i ogłoszenia ustaleń w Mińsku miały miejsce dwa inne wydarzenia, które należy opisać. Do pierwszego z nich doszło dzień po „marszu czarnobylskim”. 1 października w Mińsku z inicjatywy „frontu ludowego” odbyła się „konferencja założycielska Związku Robotników Białorusi”. Zgromadziła ona reprezentantów „niezależnych organizacji związkowych” z Mińska, Borysowa i Soligorska (górnicy z tamtejszych kopalń soli potasowej protestowali w ramach letniej fali strajków w ZSRS). Już pół roku później, ta „niezależna” organizacja okazała się cennym wsparciem dla białoruskich narodowców, wspierając ich postulaty swoimi działaniami. Póki co jednak, realizowali oni zaplanowane akcje „odrodzeniowe”. 29 października БНФ zorganizował kolejne „Dziady”. Tym razem, wobec rozwijającej się ZSRS „demokratyzacji” – przygotowywano się już do kolejnych „pluralistycznych wyborów”, a dwa dni wcześniej dostosowano „konstytucję БССР”, „uchwalając” też „ustawę o wyborach do najwyższego sowietu БССР” –, komuniści-„konserwatyści” zarządzający sowiecką Białorusią nie mogli już zakazać manifestacji „opozycji” uznającej władzę sowiecką, bez ryzykowania konfliktu z moskiewską centralą. Pazniak z towarzyszami ze swojej strony zrobili co mogli, aby upamiętnienie ofiar Kuropat było jak najbardziej uroczyste i godne, oraz przyciągnęło jak najwięcej ludzi. Ta kwestia nie interesowała jednak wiernych towarzyszy z białoruskiej kompartii i ich rodzin, a tych było w БССР najwięcej.
Przemarsz do Kuropat rozpoczął się w tym samym miejscu, gdzie rok wcześniej został zablokowany – we wschodniej części Mińska, przy Cmentarzu Moskiewskim. „Straż marszu” miała na piersiach identyfikatory – symbol podwójnego krzyża na białym polu i napis „Drużyna БНФ” (wiele osób miało też przewiązane na głowach opaski z takimi krzyżami i napisem „Dziady”). Na czele ponad dziesięciotysięcznego pochodu do Kuropat niesiono chorągwie z takimi właśnie symbolami – wyróżniała się chorągiew „Memoriału Białorusi” – oraz chorągwie religijne. Za nimi niesiono siedmiometrowy „Krzyż Męczeństwa” z datami na ramionach (1937 i 1941), aby go postawić w Kuropatach (trasa liczyła ok. pięciu kilometrów). Pazniak szedł w pierwszym szeregu, pod rękę z prawosławnym duchownym, tym samym, który towarzyszył manifestantom podczas „marszu czarnobylskiego”. Uczestnicy masowo powiewali biało-czerwono-białymi flagami. Nie zabrakło też pronarodowych i „antystalinowskich” transparentów w rodzaju „Zabójców narodu czeka Norymberga!” oraz proporca z białoruską „Pogonią”.
Po przybyciu na miejsce, na przyniesionym krzyżu przypięto blisko metrowej średnicy „koronę cierniową” z drutu kolczastego i wkopano go, po czym obłożono kamieniami i ziemią, położono tablicę z napisem „męczennikom Białorusi”, a przed nią złożono kwiaty i postawiono zapalone świece (młoda kobieta składająca kwiaty była w stroju narodowym). Potem rozpoczął się „wiec-requiem”, na którym oprócz Pazniaka, „narodowego pisarza Białorusi” Janki (Iwana) Bryla, młodego aktywisty-pisarza, laureata „nagrody komsomolskiej” z 1986 roku, Uładzimira Arłou (Władimira Orłowa) oraz innych osób związanych z БНФ, przemawiali także świadkowie ludobójczych mordów. Oprócz dwóch duchownych prawosławnych, obecny był także ksiądz katolicki Jan Matusiewicz (w istocie był on księdzem wyznania greckokatolickiego – jedną z głównych postaci jego podziemnego trwania, a potem odrodzenia na początku lat 90.) i wszyscy po kolei odmówili modlitwy za dusze pomordowanych. Dodatkowo grupa młodych katolików odśpiewała religijną pieśń żałobną. Widoczne były też flagi polskie – duża liczba pomordowanych była ofiarami „operacji polskiej”. Milicja i KGB były praktycznie niewidoczne. Manifestację filmowano na potrzeby relacji medialnych. Gdy się zakończyła, w lesie pozostało wiele napisów ułożonych z kawałków drewna oraz krzyży upamiętniających ofiary, a także pozostawione w miejscach dołów zapalone świece. Przy drodze, którą wieziono ofiary na miejsce kaźni, postawiono drugi krzyż.