Część 2 (grudzień 1986 – grudzień 1989)
Pod koniec 1989 roku БНФ zrzeszał około 40 tysięcy osób. Po kilku miesiącach wieców, „spotkań i konferencji” oraz „debaty publicznej”, w której aktywnie uczestniczyły БНФ oraz ТБМ, 26 stycznia 1990 roku „najwyższy sowiet” БССР ogłosił „ustawę” czyniącą białoruski jedynym językiem „państwowym”. Nie wymagała ona jednak, aby stało się to niezwłocznie – okres przejściowy w zastąpieniu rosyjskiego miał trwać 10 lat. Nie wywołało to entuzjazmu społecznego, a wręcz przeciwnie, napotkało powszechny opór, czego finałem było przywrócenie rosyjskiego do rangi „państwowej” pięć lat później (po „referendum” w tej sprawie). Poziom sowietyzacji przez rusyfikację był na tyle wysoki, że na początku lat 90., po białorusku mówiło płynnie tylko około 11 procent mieszkańców kraju (większość z nich żyła na wsi; etniczni Rosjanie stanowili wówczas nieco ponad 13% populacji sowieckiej Białorusi).
Realizując zarządzenia centrali, białoruscy komuniści rozpoczęli też „reformy gospodarcze”. Były one jednak przez nich realizowane bardzo zachowawczo. Jakkolwiek dopuścili do „dzierżawy ziemi” przez pracowników sowchozów i kołchozów, daleko było do jakiejkolwiek „prywatyzacji”. W tamtym czasie, już od ponad roku, jako wzór „człowieka sukcesu”, w mediach sowieckiej Białorusi lansowany był zarządzający jednym z nich, gorliwy sowieciarz Aleksandr Łukaszenka – od 26 roku życia aparatczyk kompartii (karierę tę rozpoczął już będąc w komsomole, a pierwszą funkcją jaką wypełnił był „instruktor wydziału politycznego” w jednostce sowieckiej armii, w której służył jako poborowy „pogranicznik” w okolicach Brześcia). Łukaszenka był jednym z pierwszych zarządców sowchozów, który zrealizował pierestrojkową „dzierżawę ziemi”, uzyskując „sukces gospodarczy” (był to sowchoz „Gorodiec” w rajonie szkłowskim obwodu mohylewskiego; jego rentowność wzrosła z 3,2% do 47,3%, co niewątpliwie było efektem pracy sowchoźników na „własny rachunek”). Na fali popularności jako pierestrojkowy „dyrektor”, na początku 1989 roku został „kandydatem na deputowanego najwyższego sowietu ZSRS”. Nie został jednak do niego „wybrany”, przegrywając zawody o 5,3% „głosów” z reprezentantem „partyjnej nomenklatury”, członkiem centralkomitetu КПБ, „wicepremierem” i „przewodniczącym” białoruskiego oddziału Gospłanu, Wiaczesławem Kiebiczem – jednym z przyszłych „grabarzy” ZSRS, a przedtem jednym z „ojców niepodległości” sowieckiej Białorusi.
Opisane powyżej działania białoruskich komunistów miały też drugi kontekst, którym były zbliżające się „demokratyczne wybory” do republikańskich sowietów. Po prezentacji możliwości zarządców sowieckiej Białorusi, przyszła kolej na „opozycję”, która robiła co mogła, aby przebić się przez mur oporu kompartii i mieć wpływ na „liberalizację”. W tym celu, z inicjatywy Pazniaka, na zorganizowanym w Mińsku 10 lutego „Ogólnobiałoruskim Forum Demokratycznym” utworzyła ona „Białoruski Blok Demokratyczny” – БДБ (Беларускі дэмакратычны блок), do którego obok БНФ przystąpiło ТБМ, utworzony niecały rok wcześniej przez grupę „niezależnych” naukowców „Białoruski Związek Ekologiczny” oraz kilka pomniejszych organizacji. 15 dni później (była to niedziela), pod tym właśnie szyldem i hasłem programowym БНФ „Głosuję na Białoruś!” (program „wyborczy” ustalono w grudniu), na mińskim placu Lenina, teraz także miejscu wielkich manifestacji „opozycji”, odbył się jej około stutysięczny wiec „wyborczy” (liczebność podana przez organizatorów z „frontu ludowego”).
Powiewały na nim głównie biało-czerwono-białe flagi i historyczne sztandary, ale zdarzały się też flagi sowieckiej Białorusi. Przybył nań także Sokołow, znajdujący się pomiędzy młotem „liberalizacyjnych” dążeń i oczekiwań ich spełnienia w БССР ze strony moskiewskiej centrali, a kowadłem powszechnego oporu wobec nich, mocno utrzymywanym przez „konserwatywnych” sowieciarzy białoruskich. Na manifestacji był obecny również Szuszkiewicz, który następnego dnia ujawnił się jako godne zaufania źródło informacji dla białoruskiej sekcji RFE/RL. Udzielając jej dziennikarzowi wywiadu, w którym opisał to wydarzenie, również podał liczbę około stu tysięcy uczestników oraz zadeklarował, że wobec zachodzących na sowieckiej Białorusi wydarzeń jest „dumny z tego, że jest Białorusinem” oraz „dumny z naszego białoruskiego narodu”. Najwyraźniej ustawiał się na pozycji narodowego komunisty.
Pomimo zaprezentowania pojednawczej postawy, białoruski gensek został nieprzychylnie powitany przez zgromadzony tłum, który oprócz prezentowania „antysocjalistycznych” transparentów, usiłował zagłuszyć jego mowę okrzykami w rodzaju „zdejm czapkę!”. Była to czytelna deklaracja, potwierdzona ogłoszoną na wiecu rezolucją przeciwko utworzonej przez władze w grudniu „centralnej komisji wyborczej” (odmówiła „rejestracji” dwóch radykałów z БНФ). W rezolucji poruszono też sprawę celowej dezinformacji władz БССР w kwestii skali wybuchu reaktora w Czarnobylu. Inne hasła tego wiecu „wyborczego” to m.in. „Precz z partyjną monarchią KPZS i jej oddziałów w republikach!”, „Nie wierzymy rządowi!” oraz „sowiety bez nomenklatury!”. Głośno domagano się też wciąż odwlekanej rejestracji БНФ – w „wyborach” mogli wziąć udział tylko „kandydaci” z zarejestrowanych przez władze organizacji, co bardzo ograniczało możliwości kandydowania w nich „frontowców”. Zanim ogłoszono zakończenie wiecu, prospektem Lenina, pod siedzibę telewizji przy ulicy Komunistycznej, wyruszyła tłumna demonstracja, której uczestnicy domagali się umożliwienia liderom „opozycji” wystąpienia w programie „na żywo”. Zdyskredytowane dopiero co władze zgodziły się, i w ten sposób Pazniak z dwoma towarzyszami w ciągu 15 minut zaprezentowali szerokiej publiczności swój „program wyborczy”. Nie poskutkowało to jednak oczekiwanym „przebudzeniem” skutecznie zsowietyzowanych Białorusinów.
*
„Wybory” do „najwyższego sowietu БССР” odbyły się 4 oraz 17-18 marca („uzupełniające” 22 kwietnia, 5, 10 i 14 maja). Wzięło w nich udział 87% „uprawnionych”, którzy w ogromnej większości poparli nominatów kompartii. БНФ przypadło zaledwie 26 „mandatów” spośród 328 „wybranych” w „głosowaniach” i wyznaczonych przez „organizacje społeczne” sowieckiej Białorusi (docelowa liczba „deputowanych” wynosiła 360). Reszta, czyli 86% wszystkich „mandatów” przypadła „zaufanym towarzyszom” z КПБ. Odzwierciedlało to faktyczną siłę polityczną białoruskiego „frontu ludowego”, który pomimo nieustannych wysiłków aby to zmienić, wciąż pozostawał mało skuteczną „opozycją”. Niezbędne „zmiany systemowe” musieli więc przeprowadzać „prawdziwi” komuniści.
Jednym z nich był wspomniany Łukaszenka, który nie zmarnował roku i odpowiednio doszkolił się w sowieckiej „polityce”. Jak się wkrótce okazało, przyszły „prezydent” bynajmniej nie zamierzał pełnić roli niezłomnego obrońcy „klasycznego” sowieckiego systemu, stając się od początku „spontanicznym demokratą”, zabierającym głos praktycznie na każdym „posiedzeniu”, który w kwestiach politycznych nierzadko wspierał „front ludowy”. Jednym z „deputowanych” został też Szuszkiewicz, który w ten sposób zaczął odgrywać dużo ważniejszą rolę w białoruskiej „liberalizacji”. Nie zabrakło też „mandatu” dla „metropolity mińskiego i grodzieńskiego, patriarszego egzarchy Białorusi” Filareta (Cyryl Warchomiejew), dodatkowo aktywisty sowieckiego „ruchu na rzecz pokoju”, a w latach 1978-84 „patriarszego egzarchy Europy Zachodniej” („ekumeniczną” aktywność na jej terenie rozpoczął w 1961 roku, zaraz po ukończeniu, zlikwidowanej przez bolszewików w 1923 roku i „reaktywowanej” przez Stalina w ramach wojennego NEP-u, zarządzanej przez KGB Moskiewskiej Akademii Duchownej/Teologicznej, w której pozostał jako „wykładowca”). 7 kwietnia nowym „premierem” sowieckiej Białorusi został wyznaczony wspomniany już Kiebicz, który pozostał na swoim stanowisku także w „postsowieckiej” Białorusi (do 1994 roku).
Pierwsza „sesja” nowego „najwyższego sowietu БССР” rozpoczęła się 15 maja. Trzy dni później ustalono jego „przewodniczącego”. Został nim czołowy reprezentant КПБ Nikołaj Dementiej (Mikałaj Dziemianciej), który do kompartii przystąpił w 1957 roku, po czym osiągnął wysokie funkcje w jej aparacie (w swojej karierze był sekretarzem centralkomitetu КПБ ds. rolnictwa, „zastępcą przewodniczącego najwyższego sowietu ZSRS” oraz „przewodniczącym prezydium” poprzedniego „najwyższego sowietu БССР”). Jego kontrkandydatem był Szuszkiewicz, którego nieoczekiwanie poparło aż 102 „deputowanych” (innego kandydata spoza „klubu” КПБ – przystąpiła do niego tylko część komunistów –, poparło 47 „deputowanych”). Dzięki temu przyszły pierwszy przywódca „Republiki Białoruś” został „pierwszym zastępcą przewodniczącego”, która to funkcja okazała się w niezbyt odległej przyszłości bardzo znaczącą. W pierwszej fazie pierwszej „sesji” ustalono też niezbędne „komisje parlamentarne”. Kierowanie „komisją etyki” przypadło naczelnikowi białoruskiego oddziału „patriarchatu sowieckiego” – Filaretowi. Ustaliła się też struktura „klubu deputowanych opozycyjnych”. Głównym koordynatorem jego działań został dobry znajomy Pazniaka, historyk Walentin Gołubiew (Walancin Hołubieu), który rok później został też szefem mińskich struktur „frontu ludowego”.
Jak wynika z rachunku, „opozycja parlamentarna” i „niezrzeszeni” tworzyli razem niemałą siłę. Jak się okazało niebawem wirtualną, bowiem dla większości była to gra o własne interesy. W nowych okolicznościach „demokratyzacji”, kompartyjna nomenklatura dobrze orientowała się w jakim kierunku idą komunistyczne sprawy i że wkrótce będzie decydować się kwestia jej przyszłych losów (w marcu „trzeci zjazd deputowanych ludowych ZSRS” uchylił artykuł sowieckiej „konstytucji” o „przewodniej roli” kompartii). Ten układ sił zaowocował jednak po „puczu moskiewskim”, gdy interes białoruskich narodowców zbiegł się z interesami komunistycznej nomenklatury białoruskiej oraz, co ważniejsze, z interesami czekistów.
*
„Wybory” nie spowodowały zawieszenia akcji „frontu ludowego” na rzecz zaznaczania swojej obecności na białoruskiej scenie politycznej i przyciągnięcia doń jak największej liczby zwolenników. Od marca do lipca odbyła się cała seria manifestacji i wieców БНФ. W rocznicę utworzenia БНР (25 marca), po „akademii” i przemarszu przez centrum Mińska przy licznej asyście milicji, manifestowano na skwerach przed pomnikami Janki Kupały i poety-prozaika Maksima Bohdanowicza. Uczestnicy starali się, aby ta manifestacja była radosna – w jej trakcie śpiewano i tańczono. Jedno z prezentowanych haseł głosiło „Niech żyje niezależna Białoruś!”, a inne „sowiecka Białoruś – Białoruś bez przyszłości”. Tego samego dnia, obok „domu kultury” mińskiej fabryki włókienniczej Сукно (przy ulicy Matusewicza w północno-zachodniej części miasta) odbył się drugi masowy wiec „frontu ludowego”, tym razem o charakterze patriotyczno-socjalno-ekologicznym (jedno z prezentowanych tam haseł głosiło „Boże, błogosław naszą ziemię!”, a inne „produkty bez azotanów i radiacji!”). Na większą skalę ujawniła się na nim niezbyt liczna pro-jelcynowska „demokratyczna platforma КПБ”. Komunistyczni „demokraci” byli zdeklarowanymi przeciwnikami zarządzających sowiecką Białorusią „konserwatystów” i mieli swoją symboliczną reprezentację w „najwyższym sowiecie БССР”, co czyniło z nich sojusznika БНФ.
Na początku kwietnia, delegacja władz białoruskiego „frontu ludowego” udała się do Wilna, uczestnicząc w „wiecu poparcia niepodległości Litwy” (odbył się on 7 kwietnia; aktywiści БНФ uczestniczyli w pierwszej wileńskiej manifestacji, która odbyła się po ogłoszeniu „niepodległości” sowieckiej Litwy w marcu, a także w kwietniowej manifestacji „czarnobylskiej” oraz majowej „niepodległościowej” pikiecie w Tallinie). 26 kwietnia, w rocznicę katastrofy czarnobylskiej БНФ zorganizował drugi „marsz czarnobylski”, w formie dużej manifestacji w centrum Mińska (na placu Wolności), z eksponowanymi na niej symbolami religijnymi, m.in. obrazem Matki Boskiej Ofiar Czarnobyla oraz odmawiającymi modlitwy duchownymi prawosławnymi. Niesiono też transparenty z poparciem dla protestu w fabryce maszyn rolniczych w Homlu („Гомсельмаш”), gdzie domagano się wypłaty rekompensat związanych z „przezwyciężaniem skutków” katastrofy oraz dostaw nieskażonej żywności, przede wszystkim dla dzieci.
9 maja Pazniak z towarzyszami upamiętnili zwycięstwo sowietów w II Wojnie Światowej, składając wieniec pod „pomnikiem zwycięstwa” na placu Zwycięstwa – obeliskiem z wysadzaną „diamentami” wielką czerwoną gwiazdą na szczycie –, a niecały miesiąc później, 2 czerwca, aktywiści „skrzydła robotniczego” БНФ zorganizowali w centrum Mińska manifestację upamiętniającą bunt w Nowoczerkasku. W 1962 roku miał tam miejsce głośny protest robotników, podczas którego wojsko sowieckie i (prawdopodobnie) komando KGB zabiły 27 osób. W trakcie przemarszu przez miasto oraz na kończącym go wiecu bardzo aktywni byli działacze „Związku Robotników Białorusi”.
4 czerwca, na zebraniu „sejmu БНФ” ustalono, że celem politycznym organizacji powinna być „niepodległa Białoruś”. W tej kwestii zwołano wkrótce „konferencję deputowanych БНФ wszystkich szczebli” i przygotowano „projekt deklaracji o suwerenności Białorusi”. Wiosenną aktywność białoruskich (już) narodowców-niepodległościowców podsumowała rocznicowa akcja upamiętniająca ofiary NKWD w Czerwieni (do 1923 roku Ihumeń). 49 lat wcześniej, 26 i 27 czerwca 1941 roku na tamtejszym uroczysku Cegielnia czekiści rozstrzelali ponad 700 osób – wcześniej, w innym miejscu, zabijając ogniem z karabinów maszynowych i dobijając około 500 –, po inwazji niemieckiej „ewakuowanych” w tzw. marszu śmierci z mińskiego więzienia na wschód. W jego trakcie została przez nich wymordowana lub zmarła znaczna liczba spośród nich (marsz rozpoczęło od 5 do 7 tysięcy). Uroczystości religijne zwane Żalbinami miały charakter ekumeniczny, bowiem zdecydowana większość ofiar pochodziła z terenów, które przed wojną należały do Polski i do Litwy (część z nich sowieci „ewakuowali” z Kowna). Nie zabrakło na nich wiekowych świadków zbrodni i bliskich pomordowanych.
*
Czas biegł teraz szybko i nadeszła pora ogłoszenia białoruskiej „suwerenności”. 12 czerwca, już pod zarządem Jelcyna, zrobił to „najwyższy sowiet” sowieckiej Federacji Rosyjskiej i najbliższy Moskwie sąsiad nie mógł pozostawać zbytnio w tyle. Pomimo utworzenia 20 czerwca odpowiedniej „komisji parlamentarnej” (należeli do niej m.in. Szuszkiewicz, Hilewicz i Gołubiew), „suwerenność” sowieckiej Białorusi ogłoszono dopiero 27 lipca (odbyło się to w ramach wciąż trwającej pierwszej „sesji”), 11 dni po „deklaracji suwerenności” sowieckiej Ukrainy.
Ogłoszenie „suwerenności” БССР nastąpiło w okolicznościach wcześniejszego opuszczenia „sesji” przez Pazniaka i innych „deputowanych” z „opozycji БНФ” (tak nazwali swoją reprezentację „frontowcy”), a przyczyną była ich niezgoda na jeden z ostatnich artykułów „deklaracji suwerenności”, który oznajmiał o potrzebie stworzenia „związku suwerennych państw socjalistycznych” i przystąpienia doń sowieckiej Białorusi. Lider „frontu ludowego” przemówił następnie na wiecu przed gmachem „najwyższego sowietu” na placu Lenina. Pod transparentem głoszącym hasło „Niepodległa Białoruś”, skrytykował i wyśmiał zaproponowaną przez „konserwatywnych” komunistów „komiczną suwerenność” w ramach „odnowionego związku sowieckiego” (odnosząc się do ich „konserwatyzmu”, zarządzaną przez nich БССР określał mianem „republiki wandejskiej”), przeciwstawiając jej „naturalną suwerenność” sowieckich Estonii, Litwy, Łotwy, Ukrainy i Federacji Rosyjskiej (równie już wówczas „suwerennych”, sowieckich Azerbejdżanu, Gruzji i Mołdawii nie wymienił). Wyraźnie określił, co powinno być uważane za godne poparcia i autentyczne, a co nie. Chociaż jego przekaz poszedł w świat, ten potraktował jako prawdziwy każdy przejaw „liberalizacji” w międzynarodowym imperium komunistycznym, niezależnie od stopnia operetkowości jego realizacji.
Jedno z pierwszych zdań „deklaracji suwerenności БССР” głosiło „pełną suwerenność państwową” sowieckiej Białorusi (która jak to już zostało stwierdzone, od 45 lat należała ona do ONZ na równi z takimi suwerennymi państwami europejskimi jak Szwecja i Szwajcaria). W jej „uchwaleniu” aktywnie uczestniczył m.in. Łukaszenka, który głośno już demonstrował swoje polityczne zaangażowanie i nawoływał, aby do „państwowości” zmierzać „w sposób naturalny, spokojnie i bez ryzyka”. Po „jednogłośnym” zatwierdzeniu „deklaracji suwerenności” ustalono dodatkowo, że żadna grupa społeczno-polityczna poza „najwyższym sowietem БССР” nie może się na jej temat wypowiadać. Zrobiła to jednak emigracyjna prasa białoruska, w tym przypadku wydawana w Nowym Jorku od 1950 roku przez Stowarzyszenie Białorusko-Amerykańskie (БАЗА) gazeta „Białoruś”, która stwierdziła fakt, że „deklaracja suwerenności” БССР w 95% odzwierciedla „idee ruchu ludowego” (jak zaznaczył potem Pazniak, „sprzed półtora roku”). W ramach „suwerenności”, białoruscy komuniści ogłosili też utworzenie „państwowego” banku centralnego (przez przekształcenie lokalnego oddziału banku państwowego ZSRS – Gosbanku). Stosowne regulacje „uchwalono” w grudniu poprzedniego roku.
Była to właściwa chwila, bowiem do „raju krat” napływały już ogromne środki finansowe z krajów zachodnich – wystarczy tu wymienić preferencyjne kredyty, wynikające z sowieckiej zgody na połączenie obu części Niemiec, ale należy też zwrócić uwagę na ustalenia szczytu ekonomicznego G7 w Houston z 9-11 lipca – i powstawały w nim pierwsze fortuny w ramach „reform gospodarczych”. Na pierwsze „banki komercyjne” w Mińsku trzeba było jednak jeszcze poczekać do ogłoszenia „niepodległości”. Póki co, efekty „reform gospodarczych” widoczne były na sowieckiej Białorusi w postaci braków tytoniu, co uzewnętrzniło się 8 sierpnia w szturmie dziesiątek tysięcy „obywateli sowieckich” na miński magazyn z tym towarem pierwszej potrzeby (oprócz milicji, porządku pilnował oddział „destantowców”). Radosne twarze na zdjęciach tych, którzy go „zdobyli”, świadczyły o tym, jak niewiele potrzebowali do poczucia się przez chwilę szczęśliwymi w „raju krat”.
W owym czasie, „liberalizacja” poskutkowała też odradzaniem się „nielegalnego” życia religijnego, w szczególności działającego dotąd w ukryciu Kościoła greckokatolickiego. W tym kontekście należy wspomnieć o zainicjowanym przez „młodzieżowców” БНФ wydawaniu religijno-historycznego czasopisma „Unia”, którego czołowym założycielem i redaktorem został Siarhiej Abłamiejka (nazwę na okładce zdobił rysunek korony cierniowej). Z okazji wydania pierwszego numeru „Unii” (wydrukowano go w Rydze), 6 sierpnia, w mińskim „Domu Literatury” odbyła się jego prezentacja i „wieczornica” na których uczestniczył Pazniak i inni liderzy „frontu ludowego”. Imprezę poprowadził Wituszka, a do zebranych przemówił także jeden z unickich kapłanów o. Aleksander Nadson. Wydarzenie to poprzedziło formalne odtworzenie się białoruskich struktur unickich, do czego doszło 21 września.
Zezwalając na jawną działalność Kościoła greckokatolickiego, sowieci zgodzili się także na oddanie wiernym Kościoła rzymskokatolickiego kilku mińskich świątyń, w tym „Czerwonego Kościoła”, kościoła Archikatedralnego oraz kościoła Świętej Trójcy/Św. Rocha na Złotej Górce (nastąpiło to po wcześniejszych protestach, m.in. głodówce grupy wiernych; przekazywanie świątyń trwało kilka lat – archikatedra mińska została ponownie poświęcona w październiku 1997 roku, po odbudowie z sowieckich „przeróbek”). Komuniści wszakże niczego nie robią bezinteresownie. Ich ustępstwa były niewątpliwie związane z faktem ustalenia oficjalnych relacji dyplomatycznych pomiędzy Watykanem a sowietami w połowie marca.
*
Na tym etapie pierestrojki, sowieci mogliby zakończyć polityczną „liberalizację”, tak jak to zrobili rok wcześniej chińscy komuniści. Bez wątpienia uzyskaliby nie mniejsze wsparcie ze strony tzw. Zachodu, co umożliwiłoby im wzmocnienie się do podobnego poziomu przy zachowaniu komunistycznej „tradycji”. Mieli jednak przed sobą większy cel, przed którym przestrzegał Golicyn – oszukać wolny jeszcze świat, aby po wniknięciu w jego struktury polityczne i ekonomiczne ostatecznie go pokonać na rzecz światowego komunizmu. Wspólnie z chińskimi i pozostałymi komunistami na świecie – z dużym udziałem komunistów, kryptokomunistów i ich pomocników w krajach tzw. Zachodu, którzy w bardzo wielu przypadkach są już u władzy lub mają na nią decydujący wpływ – mogą dziś tego dokonać, będąc znacznie bliżej jego zrealizowania, niż przed fałszywą liberalizacją.
*
Podobnie jak na sowieckiej Ukrainie, od wiosny na sowieckiej Białorusi zaczęło pojawiać się coraz więcej „alternatywnych” inicjatyw politycznych, których rozbudowa, w formach „organizacji społecznych”, znacznie przyspieszyła po „deklaracji suwerenności” (dzień po niej „uchwalono” stosowną „ustawę”). W połowie sierpnia do Mińska przybył z Moskwy, wspomniany wcześniej, niedawny głośny „dysydent” Kukabaka, który pozbawiony „obywatelstwa” sowieckiej Białorusi, po uwolnieniu związał się z rosyjskimi „obrońcami praw człowieka” (za sprawą ich zabiegów u „demokratycznego” współpracownika Jelcyna, „przewodniczącego moskiewskiego sowietu deputowanych ludowych” Gawriła Popowa, uzyskał mieszkanie w Moskwie). Na rzecz „rehabilitacji” Kukabaki, na forum „najwyższego sowietu” БССР wystąpił Szuszkiewicz, do którego wcześniej tamten się zwrócił po uprzednich kontaktach m.in. z Bykowem. Na zorganizowaną w „Czerwonym Kościele” konferencję prasową ex-”dysydenta” nie przybyło jednak zbyt wielu chętnych. Należy sadzić, że obecni byli przede wszystkim korespondenci prasy zachodniej, bowiem białoruska „prasa niezależna” ograniczała się do niewielu wydawnictw, a dla społeczeństwa sowieckiej Białorusi, które w większości stało po stronie komunistów, Kukabaka pozostawał postacią mało znaną i/lub negatywną. Jak pokazały jesienne akcje „frontu ludowego”, celem, który niedawny „dysydent” przybył zrealizować, było pobudzenie białoruskiej „opozycji” do bardziej radykalnych działań.
Jeszcze we wrześniu zebrał się „sejm БНФ”, w przyjętej rezolucji potwierdzając dążenie „frontu ludowego” do niepodległości Białorusi oraz, w obliczu przebiegającego już „uwłaszczania nomenklatury”, atakując kompartię za przejmowanie „majątku narodowego”. Jak można sądzić, pod wpływem haseł Kukubaki i jego zwolenników w БНФ, kierownictwo „frontu ludowego” domagało się likwidacji „struktur totalitarnych” – przede wszystkim КДБ i wycofania armii sowieckiej z terytorium БССР. Okazja do kolejnych wystąpień publicznych „frontu ludowego” nadarzyła się jednak dopiero pod koniec października, w rocznicę „nocy rozstrzelanych poetów” i związanych z nią obchodów „Dziadów”. Tym razem jednak nie piętnowano jedynie zbrodni z czasów apogeum stalinowskiego „wielkiego terroru” lecz i wcześniejsze zbrodnie bolszewickie – leninowskie. W tym celu na docelowe miejsce manifestacji wybrano leśny Park Czeluskińców, pozostałość po dawnym tzw. Lesie Wańkowicza (w latach 20. nazywano go też „Lasem Komorowskim”), gdzie od stycznia do maja-sierpnia 1919 roku, czasu gdy na te tereny wkroczyły oddziały polskie, bolszewicy dokonywali masowych egzekucji „wrogów rewolucji”. W mniejszej skali kontynuowali je w latach 20. i 30., aż do inwazji niemieckiej na ZSRS.
Manifestacja nie była bardzo liczna (od pięciuset do tysiąca osób) i przebiegła w atmosferze powagi. Rozpoczęła się przemarszem od placu Lenina w pobliżu siedziby КДБ na prospekcie Lenina, do budynku, gdzie mieściła się pierwsza siedziba mińskiego NKWD (pod eskortą milicji). Odbył się tam wiec na którym przemawiali Wituszka oraz Kukabaka (ten drugi wypowiadał się bardzo krytycznie o KGB). Przy ścianie postawiono pomnik-kapliczkę z informacją, że w tym miejscu rozpoczęła się „droga śmierci” ofiar Kuropat, z podpisem „Wieczna pamięć ofiarom bolszewickiego terroru!”. Manifestanci złożyli kwiaty i postawili zapalone świece. Potem nastąpił dalszy przemarsz do Parku Czeluskińców, gdzie odbył się drugi wiec.
Na jego początku wysłuchano fragmentu requiem. Uczestnicy trzymali biało-czerwono-białe flagi z kirem (była także duża flaga litewska) oraz m.in. transparenty z nazwiskami czołowych bolszewików, którzy mieli swoje ulice w Mińsku, w tym Lenina, Kalinina, Urickiego i Miasnikowa, z pytaniem „Czyje imię szanujemy?” i krótkim opisem ich „zasług” dotyczących białoruskiej niepodległości. O Dzierżyńskim „zapomniano”, być może dlatego, że urodził się w obwodzie mińskim – był więc poniekąd „synem ziemi białoruskiej”. Widoczny był także portret Stalina pokryty plamami imitującymi krew, z drutem kolczastym w tle. Przyniesiono drugi „symbol pamięci” – zrobiony z drewnianych desek około 3-metrowy, wycięty krzyż-kapliczkę z inskrypcją, który następnie wkopano w odpowiednio przygotowanym miejscu w leśnym parku. Złożono na nim i pod nim kwiaty oraz postawiono zapalone świece. Do uczestników przemówili m.in. czołowy działacz „frontu ludowego” Michaś Tkaczow (jego przekaz był przede wszystkim „antystalinowski”), ponownie Wiaczorka i Kukabaka, a także Pazniak, który podczas swojej krótkiej mowy odczytał wiersz jednego z białoruskich poetów rozstrzelanych przez sowietów. Jako, że tego dnia przypadał też zainicjowany przez sowieckich „dysydentów” w 1974 roku „dzień więźnia politycznego w ZSRS”, wieczorem, na schodach przed głównym wejściem do siedziby białoruskich czekistów, swój oddzielny protest przeprowadził bardzo aktywny tego dnia Kukabaka, demonstrując hasło ”KGB – wróg ludu białoruskiego”.
Tydzień później, w rocznicę bolszewickiego przewrotu w Rosji, w Mińsku nie było już tak spokojnie. Przed południem – jak zwykle od niemal wieku, jak zwykle w stosownej scenerii i jak zwykle według stosownego programu (w Moskwie, hołd „wiecznie żywym” zwłokom Lenina, ramię w ramię złożyli Gorbaczow z Jelcynem, który jak wiadomo demonstracyjnie „wystąpił” z KPZS już na początku lipca) –, w stolicy БССР odbyła się komunistyczna manifestacja i parada jednostek sowieckiej armii. Gdy to widowisko się zakończyło, na plac Lenina przybyła kilkutysięczna manifestacja БНФ (władze podały liczbę 5 tysięcy osób, a organizatorzy około 15 tysięcy) i zajęła jego główną część, głosząc antykomunistyczne hasła.
Jeden z przyniesionych rekwizytów przedstawiał szubienicę z zawieszoną na niej kukłą i tablicą z hasłem „naszym celem jest komunizm”. W trakcie przemówienia Pazniaka, demaskującego prawdziwe oblicza Lenina i kompartii, uczestnicy manifestacji przedarli się przez kordon milicji pod pomnik bolszewickiego wodza i jeden z nich położył na nim „dar” w postaci krzyża z przymocowaną do niego drutem kolczastym zekowską duszogrejką – standardowym elementem ubioru więźnia gułagu. Informacje o „sprofanowaniu” pomnika komunistycznego „świętego” były szokiem dla białoruskich „obywateli sowieckich”, ale mało kto z nich poparł antykomunistyczną akcję „frontu ludowego”. Homosovieticus stał mocno na nogach i nie zamierzał zmieniać miejsca. Zamiast tego, przez БССР „przetoczyła się fala oburzenia”.
Na początku nowego roku aresztowano aktywistę „frontu ludowego”, który „uhonorował” pomnik Lenina – Walera Siadowa i oskarżono go o przestępstwo kryminalne („złośliwy akt chuligański”). Będąc w areszcie (jak twierdził później, „prokurator” proponował mu, aby napisał „list potępiający” Pazniaka i БНФ, na co on przewrócił nań stół z filiżanką kawy lub herbaty), umieszczony początkowo w zwykłej celi Siadow po kilku dniach znalazł się w karcerze, gdzie podjął 32-dniową głodówkę. Po uwolnieniu w rezultacie masowych protestów БНФ, pomimo dobrej koniunktury nie powrócił do działalności „opozycyjnej”, lecz na długie lata zniknął z politycznej sceny, aby pojawić się na niej ponownie na demonstracji w styczniu 2011 roku.
*
Jesienią „front ludowy” przedstawił „koncepcję przejścia БССР na gospodarkę rynkową”, jednocześnie prezentując projekty stosownych „ustaw”. Były to jednak działania pro forma, bowiem póki co, białoruscy sowieci nie potrzebowali (dość słabej) „opozycyjnej” osłony. Od listopada na sowieckiej Białorusi rozwijał się już „pluralizm polityczny” (odpowiednie „postanowienie najwyższego sowietu”, „zatwierdzono” 3 października). Pierwsza „niekomunistyczna partia polityczna”, utworzona przez „byłych” komunistów ze wspomnianej już pro-jelcynowskiej „platformy demokratycznej”, АДРБ (Zjednoczona Partia Demokratyczna Białorusi; jej „siłę parlamentarną” stanowiło dwóch „deputowanych”) – odbyła swój „kongres założycielski” w Mińsku na początku miesiąca. Na kolejną tego rodzaju organizację trzeba było poczekać do 23 lutego 1991 roku, kiedy to ogłoszono utworzenie „Białoruskiej Partii Chłopskiej”, której inicjatorem i liderem został, należący do grona założycieli БНФ, były podpułkownik armii sowieckiej Jewhen Ługin (został zwolniony ze służby w niej, po wyjawieniu kolegom zamiaru napisania „konstytucji wolnego kraju”).
W ostatnich miesiącach 1990 roku, także komuniści regulowali swoje wewnętrzne sprawy. W połowie listopada dotychczasowego szefa białoruskich czekistów Bałujewa (był nim od sierpnia 1980 roku) zastąpił inny długoletni funkcjonariusz „organów” (od 1957 roku), generał-lejtnant Eduard Szyrkowski. W latach 1973-85, Szyrkowski obejmował kolejno kierownicze stanowiska w wydziale „zwalczania przemytu i nielegalnych transakcji walutowych” (został jego szefem) drugiego zarządu głównego KGB (kontrwywiadu), po czym oddelegowany został do służby w КДБ. Jego „czarnorynkowa” specjalizacja wyraźnie wskazywała kierunek przyszłych działań czekistów. W ostatnich dniach tego samego miesiąca, w Mińsku zgromadzili się reprezentanci struktur białoruskiej kompartii na jej trzydziestym pierwszym „zjeździe”. W jego efekcie, w КПБ wzmocnił się „konserwatyzm”. Realizując zalecenia centrali oraz dążenia własnej „nomenklatury”, którą reprezentował Kiebicz, „breżniewowcy” przyjęli „uchwałę” o „umocnieniu politycznej i ekonomicznej suwerenności” w ramach ZSRS. Uporządkowali też swoje szeregi. Odchodzącego na „zasłużoną emeryturę” Sokołowa zastąpił inny długoletni aparatczyk, dotychczasowy pierwszy sekretarz mińskiego obkomu, Anatolij Małofiejew (Małafiejeu). W grudniu „najwyższy sowiet” БССР przyjął dwie „ustawy”, które regulowały jej „system bankowy” zgodnie z postanowieniami „deklaracji suwerenności” – „o działalności banków” oraz „o banku narodowym”.
*
Początek 1991 roku w БССР był zdominowany wydarzeniami na sowieckiej Litwie i sowieckiej Łotwie. 17 stycznia, zgromadzony na trzeciej „sesji” białoruski „najwyższy sowiet” – jak to już zostało opisane, w większości komunistyczno-„konserwatywny” – ogłosił „oświadczenie w sprawie wydarzeń na Litwie” (nie uwzględniono aktualnych wówczas wydarzeń w Rydze, czyli w drugiej „sąsiedniej republice”; być może dlatego, że nie była w nie zaangażowana armia sowiecka lecz łotewski OMON). Po wyrażeniu współczucia Litwinom, „zdecydowanie potępiono wykorzystanie wojska przeciwko ludności cywilnej i angażowania go w rozwiązywanie problemów politycznych”, stwierdzając też, że „jedynie wolny wybór narodów będzie gwarantem pokoju i spokoju w republikach”. Wezwano do „dialogu politycznego suwerennych republik”, a także do „śledztwa w sprawie działalności tzw. komitetu ocalenia narodowego” – ówczesnych „puczystów” w sowieckiej „Republice Litewskiej”. Aby wesprzeć „legalne władze litewskie” do Wilna udał się Dementiej.
Ciekawą kwestią jest to, że wspomniany litewski „komitet ocalenia narodowego” utworzyli „internacjonaliści” i „konserwatywni” komuniści (opisane jest to dokładniej w części dotyczącej „liberalizacji” w sowieckich republikach bałtyckich), jak widać nie tylko nie poparci, ale ostro potępieni przez swoich białoruskich odpowiedników. Gdy dziesięć miesięcy wcześniej litewski „najwyższy sowiet” ogłosił „deklarację przywrócenia niepodległości Litwy”, jego białoruski odpowiednik, na czele z Dementiejem, wystosował „oświadczenie”, oznajmiając, że możliwe jest odebranie „Republice Litewskiej” terytoriów, które przed wcieleniem Litwy do ZSRS w połowie czerwca 1940 roku, były częścią БССР (ostatnie zdanie brzmiało „W związku z tym co zostało stwierdzone, będziemy zmuszeni domagać się zwrotu ziem białoruskich БССР”; niecały rok wcześniej, od 18 lat, były one częścią wolnej Polski). Jak można sądzić, opór wobec „liberalizacji” miał swoje granice. Każdy zajmował się już swoją domeną i dbał o jej nienaruszalność.
*
23 stycznia „sąd najwyższy” sowieckiej Białorusi „zrehabilitował” Kukabakę. Zapewne w celu skontrolowania czy sprawy toczą się we właściwym kierunku i we właściwym tempie, 26 lutego do Mińska przybył sowiecki gensek. Na spotkaniu w gmachu białoruskiej Akademii Nauk – bastionie „frontu ludowego”, Gorbaczow skrytykował dążenia obecnych tam „demokratów i nacjonalistów”, którzy „chcą zdestabilizować sytuację i rozbić związek”. Jako, że zrobił już co trzeba, aby takie właśnie ruchy w „raju krat” wszędzie powstały, było to jedynie pustosłowie. Obecny od ośmiu miesięcy na Kremlu „demokrata” Jelcyn wdrażał się już w swoją przyszłą rolę głównego decydenta.
2 marca ogłoszono utworzenie Białoruskiej Socjal-demokratycznej Hramady – БСДГ (Беларуская сацыял-дэмакратычная грамада), mającej być spadkobiercą dwóch historycznych partii politycznych (pierwsza – socjalistyczna, działała od początku wieku w imperium rosyjskim, a druga była probolszewicką kontynuacją tej pierwszej). Starszyną (liderem) БСДГ został wspomniany już wiceprzewodniczący „frontu ludowego” Tkaczow. Dwa tygodnie później (17 marca) w „raju krat” odbyło się zaplanowane „referendum” w kwestii jego kontynuacji jako „odnowionej federacji równoprawnych suwerennych republik”. Co było oczywiste, w БССР nie było żadnego problemu z jego organizacją, jak to miało miejsce w kilku innych sowieckich tworach.
W „referendum związkowym” wzięło udział 83,3% „uprawnionych” mieszkańców sowieckiej Białorusi. Obwieszczony rezultat – 82,7% z ponad siedmiu milionów osób chciało, aby „raj krat” dalej trwał –, jak się wydaje dobrze odzwierciedlał stopień ich lojalności wobec sowieckiego imperium. Nie był to tak wysoki odsetek jak w sowieckich tworach środkowoazjatyckich (od 95% do ponad 98%), ale dla jej „konserwatywnych” zarządców БССР był wystarczający, aby poczuli się pewnie na swoich dotychczasowych pozycjach. Ponad 16%, które opowiedziało za postulowaną przez БНФ „prawdziwą niepodległością” poza ZSRS (w przeddzień „referendum”, na placu Lenina odbył się niezbyt liczny wiec „frontu ludowego”), pokazywało aktualne możliwości „opozycji”, która pomimo ciągłych wysiłków nie była w stanie zagrozić pomyślnej realizacji planów komunistycznych „konserwatystów” białoruskich .
Zanim jednak opublikowano ostateczny wynik „referendum związkowego”, 23 i 24 marca swój drugi „zjazd” odbył БНФ. Tym razem miało to miejsce już w Mińsku. Przemawiając do zebranych delegatów, Pazniak – który pozostał przewodniczącym „frontu ludowego”, a „namaścił go” sam Bykow – oświadczył m.in., że nadzieja na reformę reżimu komunistycznego upadła i dlatego БНФ, po dwóch latach współpracy z „najlepszymi siłami w KPZS”, przeszedł do „pryncypialnego antykomunizmu”. Z nazwy wykreślono frazę „na rzecz pierestrojki” i zatwierdzono deklarację programową zatytułowaną „Wolność – Niepodległość – Odrodzenie”. W drugim dniu obrad, w przeddzień 72. rocznicy ogłoszenia deklaracji niepodległości БНР, na balkonie Muzeum Literatury Maksima Bogdanowicza, znajdującym się na Trojeckim Przedmieściu (znanym też jako Troickie Przedmieście) – zabytkowym i malowniczo położonym nad Świsłoczą, choć niewielkim oraz otoczonym dziś blokowiskami i nowoczesną architekturą – zawisła biało-czerwono-biała flaga, którą, wraz z towarzyszem, zawieszał osobiście jego dyrektor Aleś Bialacki.
Tego samego dnia, gdy „prezydium najwyższego sowietu” БССР „zatwierdziło” rezultaty „referendum”, do głosu doszła „klasa robotnicza”, która w typowy dla siebie sposób wyraziła swoje zdanie w kwestii postępujących od dwóch lat „reform gospodarczych”, odmawiając pracy na rzecz „ojczyzny proletariatu” i manifestując przeciwko ogłoszonym 2 kwietnia znacznym podwyżkom cen – efekcie wprowadzanej od stycznia przez centralę moskiewską „pawłowskiej reformy monetarnej” („premierem” ZSRS był wówczas przyszły „puczysta” Walentin Pawłow). Protest robotników rozpoczął się 3 kwietnia, w produkujących transformatory mińskich zakładach elektromechanicznych – МЭТЗ. Po tym, gdy administracja fabryki odmówiła podwyżek płac wyszli oni na pobliską ulicę i zatrzymali ruch tramwajowy. Po przyłączeniu się do protestujących pracowników dwóch mniejszych sąsiednich fabryk, pomimo tego, że następnego dnia robotnicy МЭТЗ wrócili do pracy, strajk ogarnął szereg kolejnych zakładów, m.in. „sztandarową” fabrykę БССР, Mińską Fabrykę Ciągników (МТЗ).
4 kwietnia 1991 roku, z obydwu brzegów Swisłoczy pod siedzibę „rządu” sowieckiej Białorusi na placu Lenina przemaszerowały przez miasto manifestujące swoje niezadowolenie wobec sowieckiej władzy kolumny „proletariatu”. Wkrótce, przed „domem rządu” sowieckiej Białorusi manifestowało kilkadziesiąt tysięcy osób (niektóre źródła mówią o stu tysiącach i więcej). Na miejscu, z trybuny obok cokołu pomnika Lenina ogłoszono żądania obniżek cen oraz podwyżek zarobków, do których niebawem dodano postulaty polityczne: rezygnacji „prezydenta” Gorbaczowa i „rządu” ZSRS, rozwiązania pierestrojkowego „zjazdu deputowanych ludowych” oraz nowych „wyborów” do „najwyższego sowietu” БССР. Zażądano także likwidacji partkomów (komitetów КПБ) w zakładach pracy. Gdy do demonstrujących wyszedł i usiłował przemówić Kiebicz, wygwizdano go. Gdy nieco później protestujący zażądali od „rządu” sowieckiej Białorusi codziennego „czasu antenowego” w telewizji, pomimo takiego potraktowania ich szefa, jej zarządcy zgodzili się na to, umożliwiając im 15 minutowe wystąpienia „na żywo”.
W rezultacie, następnego dnia ogłoszono „strajk ogólnomiński”, a protesty ogarnęły także fabryki w innych częściach kraju. Do „republikańskiego komitetu strajkowego” przystąpiło 98 „przedsiębiorstw” z Mińska oraz innych miast БССР, w tym z Borysowa, Mołodeczna, Homla, Lidy, Orszy i Soligorska (jednym z haseł tamtejszego strajku górników było „Precz z Gorbaczowem i Dementiejem!”). 10 kwietnia, po kilku dniach wieców na mińskim placu Lenina – ich uczestnicy rozchodzili się na noc i wracali na plac rano –, zarządcy sowieckiej Białorusi podjęli negocjacje z protestującymi, godząc się na spełnienie części postulatów ekonomicznych, co spowodowało zawieszenie strajków (delegacja protestujących spotkała się m.in. z Dementiejem). Ponieważ jednak później, zarządcy БССР odrzucili główne żądania polityczne protestujących, przywódcy strajków ogłosili ich wznowienie. Kulminacja nastąpiła 24-25 kwietnia, gdy robotnicy w Orszy zablokowali tory na stacji kolejowej – zdecydowano o tym na wiecu w centrum miasta; gdy aparatczycy miejscowego gorkomu (komitetu miejskiego) domagali się interwencji milicji, jej dowódca odmówił –, po czym sami zostali zablokowani przez przybyłych z Mińska, Mohylewa i Witebska półtora tysiąca „kursantów” szkół milicyjnych oraz oddział omonowców (funkcjonariuszy „oddziałów milicji specjalnego przeznaczenia”; w wersji białoruskiej АМАП – Атрад міліцыі асобага прызначэння).
Po zakończeniu blokady torów kolejowych w Orszy – zrezygnowano z jej utrzymywania po prośbach ludności – „władza sowiecka” wytoczyła sprawę karną tamtejszemu liderowi protestujących Mikałajowi Razumowowi i dwóm innym osobom, jednak wobec groźby ponownych protestów, odstąpiła od sądzenia ich (w listopadzie 2010 roku Razumow nie miał już takiego wsparcia i za pomówienie Łukaszenki o zabójstwo przeciwników politycznych odbył 3-letnią karę „chemii” – pobytu w „zakładzie poprawczym typu otwartego”, co oznacza pracę w ciężkich lub szkodliwych warunkach, zazwyczaj w zakładach chemicznych). Strajki i demonstracje zaczęły wygasać po tym, gdy zarządcy sowieckiej Białorusi rozpoczęli realizację większości postulatów ekonomicznych protestujących robotników.
*
W kwietniowe protesty włączyli się natychmiast aktywiści БНФ, poprzez „Związek Robotników Białoruskich”, dążąc do nadania im formy narodowej. Wśród demonstrantów w Mińsku powiewały biało-czerwono-białe flagi (niezbyt liczne), a jedną z nich zawieszono na siedzibie „mińskiego komitetu strajkowego”, w którym „front ludowy” miał trzech swoich reprezentantów, jako jego współprzewodniczących (jeden z nich Siarhiej Antonczyk był „deputowanym najwyższego sowietu”; aktywista „frontu ludowego” był także jednym z liderów strajku górników w Soligorsku). Gremium to wysunęło postulat „suwerenności konstytucyjnej” sowieckiej Białorusi (chodziło o „wpisanie suwerenności do konstytucji БССР”), co dla czołowych aktywistów „frontu ludowego” oznaczało „pełną niepodległość polityczną”. Akcję protestacyjną wsparł też Bykow, uznawany powszechnie na Zachodzie za niekwestionowany autorytet białoruskiej „opozycji”, który „przekazał gorące pozdrowienia” dla „klasy robotniczej Mińska, która tak heroicznie pokazuje swoją robotniczą jedność w osiągnięciu celów ogólnonarodowych, w walce o kawałek chleba, demokrację i głasnost’”, kończąc swoje oświadczenie zdaniami „Niech Bóg wam dopomoże! Niech żyje Białoruś!”.
Swój komentarz odnośnie toczących się wydarzeń wygłosił także Szuszkiewicz, który zdążył już „wystąpić” z KPZS, stwierdzając, że „do autentycznego zrywu robotników dołączyli się ci, którzy szukają korzyści dla siebie (…). W strajkach czuć rękę doświadczonych organizatorów”. Należy przyjąć, że przyszły pierwszy przywódca „postsowieckiej” Białorusi i jeden z „grabarzy ZSRS” dobrze się orientował, kto naprawdę rozdaje karty i prowadził już „niezależną” rozgrywkę z wyższego poziomu (od БНФ zdystansował się wcześniej, nie biorąc udziału w jego marcowym „kongresie”). Pazniak w tym czasie był nieobecny, bowiem wraz z dwoma innymi „opozycyjnymi deputowanymi” udał się do USA i Kanady aby uwiarygodniać sowiecką „liberalizację” na organizowanych przez tamtejszą białoruską diasporę spotkaniach z amerykańskimi i kanadyjskimi politykami.
Chociaż zarządzający БССР komuniści obronili swoje pozycje, КПБ w dużym stopniu utraciła swoje wpływy w białoruskiej „klasie robotniczej”. Ale tak działo się już od dłuższego czasu we wszystkich częściach składowych „raju krat”. KPZS przestała być potrzebna do „rządzenia” i utrzymywania władzy i jej kadry „wykonawcze” pospiesznie przestawiały się na nowe, bardziej dla nich atrakcyjne warunki egzystencji. Stery sowieckiej Białorusi przejęła coraz bardziej usamodzielniająca się nomenklatura partyjna ze swoim liderem Kiebiczem.